"Ksiądz zażądał po 300 zł za kolędę od każdego domownika. Nie stać mnie na jego przyjęcie"

"Ksiądz zażądał po 300 zł za kolędę od każdego domownika. Nie stać mnie na jego przyjęcie"

"Ksiądz zażądał po 300 zł za kolędę od każdego domownika. Nie stać mnie na jego przyjęcie"

canva.com

"Jestem osobą wierzącą, ale po raz pierwszy w tym roku nie przyjmę księdza w domu, gdy będzie chodził z kolędą. Niestety proboszcz postanowił ustalić cennik, który zdecydowanie przekracza moje możliwości finansowe. Jesteśmy pięcioosobową rodziną. W tym najmłodsze dziecko ma zaledwie 3 miesiące, ale cennik dotyczy każdego i nie ma ulg czy rabatów. Musielibyśmy zatem włożyć do koperty aż 1500 zł - tyle wydajemy na jedzenie na trzy tygodnie, a i tak żyjemy od wypłaty do wypłaty. No cóż... prawda jest taka, że zwyczajnie nie stać mnie na wizytę duszpasterską. Jest mi wstyd, ale nie będę mogła przyjąć księdza w moim domu".

Reklama

"Ksiądz ustalił cennik kolędy"

W coraz większej liczbie parafii duszpasterze ustalają odgórnie cennik a ich "usługi". Okazuje się, że kolęda u każdego kosztuje inaczej. Niewielu księży już mówi: "co łaska". Większość z nich jednak nastawia się na konkretne kwoty, które z wielką pewnością wypowiada na ambonie po niedzielnej mszy. W parafii Agnieszki też tak było:

Szczerze mówiąc, to nie spodziewałam się tego. Jeszcze dzień wcześniej komentowaliśmy z mężem postępowanie księdza, który ogłosił po mszy swój cennik i jeszcze zapowiedział, jakie menu chciałby zastać w domach, w których ktoś miał częstować go posiłkiem.

Stwierdziliśmy wtedy zgodnie, że u nas to jest jeszcze dobrze. Proboszcz zawsze był bardzo wyrozumiały i pomocny. Jak szedł z kolędą do jakiejś rodziny, to zanim wziął kopertę, zawsze pytał jak się tej rodzinie powodzi. Gdy przeprowadzany wywiad pokazywał, że jest kiepsko, ksiądz potrafił jeszcze wspomóc parafian inną kopertą.

Kiedy po mszy ogłosił nowe zasady, to myślałam, że to jakiś żart. Ale myliłam się niestety i szybko okazało się, że proboszcz mówił bardzo poważnie.

"Nie stać mnie na wizytę duszpasterza"

Agnieszka nigdy nie odmówiła kolędy. Zawsze po Świętach przyjmowała księdza w swoim domu i dzieliła się tym, co miała:

Jestem osobą wierzącą i wizyta duszpasterska w moim domu dużo dla mnie znaczy. Ale teraz to już usługa luksusowa, na którą zwyczajnie mnie nie stać.

Na jedzenie wydajemy 500 zł tygodniowo. Wszystko jest tak drogie, że chodzimy do sklepu ze skrupulatnie zrobionymi listami i planujemy posiłki. Robiąc zakupy, nie wychodzimy poza listę, by nie zapłacić więcej, niż możemy.

Wizyta duszpasterza obecnie oznaczałaby dla nas, że nie jemy przez 3 tygodnie.

Gdyby jeszcze ksiądz powiedział o tym swoim cenniku na początku roku, zbierałabym przez cały rok i odłożyłabym odpowiednią kwotę. Ale na tę chwilę nie jestem w stanie pozwolić sobie na taki wydatek.

ksiadz przed ołtarzem canva.com

"Nie zapożyczę się"

W pewnym momencie Agnieszka pomyślała nawet o tym, żeby pożyczyć pieniądze:

To była typowa desperacja. Bo ja wierzę mocno, że ta poświąteczna wizyta strzeże dom przez cały rok przed całym złem. Przestraszyłam się, że teraz nie będziemy mieli żadnej "ochrony". Pomyślałam nawet o pożyczce i już chciałam sprawdzać naszą zdolność kredytową, ale mąż wybił mi to z głowy.

Jest mi przykro i czuję się zawiedziona postawą kapłana. Poczułam się w zasadzie nawet zdradzona. Bo o ile rozumiem, że za chrzest czy ślub albo pogrzeb należy płacić według wskazań cennika, to za kolędę już zrozumieć nie potrafię. Zwłaszcza że przecież każdy zawsze i tak wkładał do tej koperty tyle, ile mógł.

A u Was, jak wygląda cennik kolędy? A może taki jednak nie istnieje? Ile wkładacie księdzu do koperty?

Sebastian Karpiel-Bułecka pokazał córkę w pełnej krasie! Paulina Krupińska nie będzie zadowolona? Zobacz zdjęcia!
Źródło: instagram.com/sebastiankarpielbulecka
Reklama
Reklama