"Żona chciała dzieci, a teraz kiedy tylko może, oddaje je do teściów i moich rodziców. To jest dobra matka?"

"Żona chciała dzieci, a teraz kiedy tylko może, oddaje je do teściów i moich rodziców. To jest dobra matka?"

"Żona chciała dzieci, a teraz kiedy tylko może, oddaje je do teściów i moich rodziców. To jest dobra matka?"

Zdjęcie ilustracyjne/Canva

Dzieci to ogrom radości, szczęścia i mnóstwo powodów do dumy, ale... nie tylko. To również ciężka praca, obawy o zdrowie i przyszłość pociech, zmęczenie spowodowane opieką i wychowaniem. Jednym słowem - macierzyństwo i tacierzyństwo to zarówno wady, jak i zalety, jednak posiadając już dzieci, mało która osoba byłaby w stanie wyobrazić sobie życie bez nich. Nasz czytelnik uważa jednak, że jego żona podchodzi w dość lekceważący sposób do zajmowania się dziećmi.

Reklama

"W ostatnim czasie Paulina bardzo się zmieniła"

Postanowiłem napisać maila, bo ostatnio coraz chętniej dzielę się na różnych forach moimi spostrzeżeniami dotyczącymi posiadania dzieci, ale również zmian, jakie nastąpiły w schematach związków. Jeszcze wcześniejsze pokolenie miało inne priorytety. Ja mam 34 lata, moja żona skończyła właśnie 30, więc też nastolatkami już nie jesteśmy. Do tego jesteśmy od 5 lat małżeństwem, zdawać by się mogło, że dojrzali ludzie w stabilnym związku z dwójką szkrabów na pokładzie. Nic bardziej mylnego.

W ostatnim czasie Paulina bardzo się zmieniła i chyba przestałem ją rozumieć. Kiedyś jej marzeniem było posiadanie dzieci, sama wychowała się z piątką rodzeństwa, więc w domu było zawsze wesoło, ale i głośno. Nasz syn urodził się kilka miesięcy po ślubie i Paulina zajmowała się nim najlepiej jak potrafiła. Chociaż często u nas gościła jej mama, ale to zrozumiałe, że chciała nam pomóc. 3 lata później powitaliśmy drugiego synka i tutaj zaczęło się już wszystko zmieniać.

"W ostatnim czasie Paulina bardzo się zmieniła"

Moja żona zaczęła coraz chętniej i przede wszystkim coraz częściej oddawać Franka i Ignasia do ich dziadków. Jak jej rodzice mają już inne plany, wtedy Paulina dzwoni do mojej mamy, która tak kocha wnuki, że nie ma dla niej znaczenia, czy jest zmęczona albo ma inne plany, zawsze chętnie zajmie się małymi. Paulina to wykorzystuje i tylko w tym miesiącu oddała nasze dzieci mojej dzieci na dwa weekendy z rzędu. W ciągu tygodnia to najczęściej moja teściowa przychodzi do chłopców. Franek chodzi już do przedszkola, chociaż w tym miesiącu ciągle był przeziębiony, więc siedział z moją teściową u nas w mieszkaniu.

Paulina po pracy nie rwie się, aby być jak najszybciej w domu. Twierdzi, że póki jej mama nie ma innych wnuków, bo rodzeństwo mojej żony jest sporo młodsze, to ona zamierza korzystać z tej pomocy. Dla mnie to jednak nie jest normalne, przecież jest matką. Woli spędzać swój wolny czas na treningu czy kawie ze znajomymi zamiast z własnymi dziećmi? Ja dobrze zarabiam i ona w ogóle nie musiałaby pracować, ale mam wrażenie, że znalazła sobie wymówkę, byle nie siedzieć z naszymi dziećmi w domu. To po co chciała być matką?

Od razu napiszę, że ja rozmawiałem z Pauliną o tej sytuacji, ale ona twierdzi, że ja również jestem rodzicem i też mogę siedzieć z dziećmi. Tylko nie rozumie chyba podstawowej sprawy - moja wypłata jest ponad dwa razy wyższa od pensji żony. Owszem, ja mogę rzucić pracę i zasiąść w domu na dobre. W końcu to będzie jak relaks w porównaniu do mojej pracy, w której naprawdę mam mnóstwo obowiązków. Rodzi się jednak pytanie kto utrzyma naszą czwórkę?

Nie chcę wyjść na wiecznie niezadowolonego mężczyznę, ale też mam wrażenie, że o niektórych problemach w ogóle się nie rozmawia. Jak facet wychodzi na siłownię to jest zaraz złym ojcem i mężem, ale jak kobieta spędza czas, tak jak jest jej wygodnie to już tego nikt nie skrytykuje.

Dlaczego dzieci płaczą? Sprawdźcie tę galerię i powiedzcie, czy u Was jest podobnie? :)
Źródło: unsplash
Reklama
Reklama