"Synowa nie przyjechała na święta, bo poprosiłam o to, aby każdy coś przygotował. Jak zwykle robi z siebie księżniczkę"

"Synowa nie przyjechała na święta, bo poprosiłam o to, aby każdy coś przygotował. Jak zwykle robi z siebie księżniczkę"

"Synowa nie przyjechała na święta, bo poprosiłam o to, aby każdy coś przygotował. Jak zwykle robi z siebie księżniczkę"

Zdjęcie ilustracyjne/Canva

Rodzinne kłótnie w czasie świąt wcale nie należą do rzadkości, mimo iż Boże Narodzenie kojarzy się raczej z radosnym i spokojnym czasem. Kością niezgody okazują się najczęściej świąteczne przygotowania, a raczej podział obowiązków. Napisała do nas czytelniczka, która uważa, że jej synowa nie przyjechała na święta, bo jest wygodnicka i nie chciała szykować żadnych potraw.

Reklama

"Być może dlatego jest tak rozpieszczona"

Jest mi tak przykro, że postanowiłam się wyżalić, szczególnie, że nie mogę tego zrobić przy świątecznym stole, bo nie chcę psuć atmosfery. Poza tym, liczę trochę na to, że może dzięki temu mailowi młodzi zastanowią się dwa razy zanim postanowią zignorować czyjeś zaproszenie na wspólne świętowanie Bożego Narodzenia.

Jestem teściową od 3 lat, więc jeszcze nie jest to długi staż. Mimo to bardzo często dochodzi do nieporozumień między mną a moją synową, Aleksandrą. Ola jest jedynaczką i być może dlatego jest tak rozpieszczona. Od razu byłam przeciwna, aby mój Krzysiek żenił się z taką dziewczyną, bo swoje lenistwo zaprezentowała jeszcze przed ślubem. Ale co może matka dorosłego dziecka? Nic.

"Być może dlatego jest tak rozpieszczona"

Ola nie robi prawie nic w domu. Nie powiem, że nie pracuje, ale też jej praca nie jest szczególnie wymagająca, bo to niewielka firma, a ona ma dbać o obieg dokumentów wewnątrz firmy, dokupić potrzebne rzeczy do biura, czasami odebrać telefon. A ona robi z siebie tak zapracowaną i zmęczoną. Jak do niej dzwonię, to zawsze jest "ledwo żywa, bo miała młyn w pracy". To są jej słowa.

Przez 3 lata ani razu nie zaprosiła na święta do siebie, więc i w tym roku na to nie liczyłam. Tym razem uzgodniłam z mężem, że każdy z gości przyniesie po jednej potrawie i ewentualnie jakiś sok czy coś słodkiego na deser. Nie była to prośba obciążająca finansowo i nie wymagała kilku godzin pracy w kuchni. Przygotować sałatkę lub barszcz to chyba nie jest coś ponad siły 28-latki? Jednak Ola jak usłyszała, że proszę o poinformowanie na tydzień przed Wigilią, co przyniosą z Krzyśkiem, stwierdziła, że ona na pewno nie da rady iść na zakupy, a później czegoś szykować, bo po świętach idzie na urlop i musi wszystko domknąć w pracy.

A co, ona jedyna pracuje? Jest leniwą dziewczyną i wygodniej jej było pojechać na święta na gotowe do swoich rodziców. Zabrała ze sobą Krzyśka, bo przecież księżniczka nie pojedzie 100 km pociągiem, musi mieć szofera. Nie zamierzam się do niej odzywać i więcej zapraszać na jakiekolwiek spotkania rodzinne. Ma 28 lat, a zachowuje się jak rozkapryszone dziecko, któremu wszystko trzeba podać, ugotować i kupić. Ma szczęście, że trafiła na mojego syna, bo inny to by dawno ją zostawił.

Co zrobić, aby cieszyć się z małżeństwa? Jak uniknąć rozwodu? Te porady sprawią, że znów się w sobie zakochacie i docenicie! Zobacz galerię!
Źródło: unsplash.com
Reklama
Reklama