Mój chłopak Paweł to religijny, prostolinijny i dobrze wychowany mężczyzna, który co niedzielę chodzi do kościoła. Paweł chce, żeby nasza noc poślubna była wyjątkowa, dlatego zamierza czekać z tym aż do ślubu. Tylko, że ja mam swoje potrzeby i już nie mogę wytrzymać...
"Paweł to miły i dobry mężczyzna"
Pawła poznałam w pracy. Urzekł mnie tym, że był taki spokojny, miły i dobry — zupełnie inny, niż każdy z moich poprzednich facetów. To prawda, że nie był samcem alfa i niektórzy mogliby powiedzieć, że nie jest ultra przystojny, ale bardzo imponowało mi to, że o mnie dba, jest dobry i niegroźny.
Przyznam, że wcześniej gustowałam w zupełnie innych facetach. Zawsze podobali mi się dobrze zbudowani mężczyźni, którzy byli świetnymi kochankami. W końcu jednak zbliżałam się do 30. i pomyślałam, że warto byłoby się ustatkować.
W końcu poznałam przypadkowo Pawła. Okej, na początku kompletnie mi się nie podobał, bo widać po nim było, że nigdy wcześniej nie miał żadnej kobiety. W końcu jednak ta jego dobroć, dziewiczość i to, że bezwzględnie się mnie słucha, zaczęło mi imponować.
Paweł chyba zwietrzył okazję i bardzo szybko mi się oświadczył. Widziałam, że mocno się we mnie zakochał i przyznam, że ja też wpadłam, jak śliwka w kompot, co zupełnie było do mnie niepodobne.
"Paweł odmawia mi wspólnych chwil namiętności"
Przyznam się szczerze, że jak Paweł wspomniał, że chciałby czekać z tym aż do ślubu (czyli za dwa lata), to myślałam, że żartuje i tak tylko mówi, żeby mnie sprowokować. Okazało się jednak, że mówił całkiem serio.
Ja wiem, że on jest wierzący, pochodzi z konserwatywnej rodziny i jest taki bardzo religijny, ale przecież mamy XXI wiek i jednak wypadałoby się "sprawdzić przed ślubem". Warto byłoby wiedzieć, czy wszystko jest tam z nim w porządku, jeśli wiecie, co mam na myśli...
W każdym razie już kilka razy próbowałam go sprowokować. Zakładałam bardzo krótką spódniczkę i celowo zapominałam o bieliźnie albo skąpo ubrana paradowałam po mieszkaniu, gdy on przychodził mnie odwiedzić. Za każdym jednak razem jego reakcja była taka sama. Paweł odwracał się i natychmiast kazał mi się ubierać.
Rozmawiałam już z nim kilkakrotnie, sugerując, że bardzo go kocham i chciałabym, żeby nasz związek wszedł na wyższy poziom. Wyjaśniałam, że jestem strasznie na niego napalona i marzę o tym, aby nasza miłość naprawdę rozkwitła. On jednak wciąż pozostaje głuchy na moje rozpaczliwe wołanie i wciąż mi odmawia.
Mam 30 lat i swoje potrzeby, więc tak długi czas bez bliskości mężczyzny sprawia, że już kompletnie zaczynam wariować i wszystko jednoznacznie mi się kojarzy. A jak widzę na ulicy jakiegoś przystojnego mężczyznę, to moje myśli zaczynają już totalnie wariować....
Doradźcie mi, co mam zrobić w takiej sytuacji. Boję się, że w końcu nie wytrzymam i zdradzę Pawła, a przecież tak bardzo go kocham. To zaczyna być jednak silniejsze ode mnie.
Kasia