Mój mąż to prawdziwa sknera. Zawsze żałował mi na wszystko. Wszystkie rachunki dzielimy na pół odkąd się znamy. Zarabia sporo więcej ode mnie, więc miałam nadzieję, że po ślubie trochę mi odpuści. A on zaczął ukrywać swoje dochody, podwyżki i premie. Jestem ciekawa, na co wydaje wszystkie pieniądze...
Mąż ukrywa przede mną, ile zarabia
Mój mąż myśli, że jestem głupia. A ja doskonale wiem, ile zarabia. Po prostu mu o tym nie mówię, żeby nie robił afery, że przeglądam jego rzeczy. Najgorsze jest to, że od zawsze był sknerą, a ja mimo wszystko się z nim związałam. Miałam nadzieję, że kiedyś się to zmieni. Bardzo się myliłam, a teraz płacę za swoje błędy.
Marek to w gruncie rzeczy dobry człowiek. Kocham go, jest przystojny, inteligentny i uczuciowy. Problemem od zawsze były jednak pieniądze. Miałam jednak nadzieję, że po ślubie mi nieco odpuści. Zawsze dzieliliśmy bowiem wszystkie rachunki na pół. Nawet jak szliśmy na kolację. Nigdy nie zapłacił za mój posiłek. Tłumaczył to tym, że przecież ja też zarabiam, więc nie ma niczego złego w tym, abym była samodzielna.
Teraz okazało się, że ukrywa przede mną swoje prawdziwe dochody.
Ja w ogóle nie mam pieniędzy na swoje potrzeby
Wszystkie rachunki, również ratę kredytu dzielimy na pół. To już jest ponad moje siły. Ja naprawdę nie mam pieniędzy na to, żeby kupić sobie kosmetyki. Już nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłam u kosmetyczki. Stać mnie tylko na najtańsze kremy i żele pod prysznic.
Nie mogę sobie pozwolić nawet na to, żeby kupić śniadanie do pracy. Muszę robić sobie kanapki w domu, bo inaczej przez cały dzień byłabym głodna. Marek dobrze o tym wie, jednak nic sobie z tego nie robi. Kiedy się żalę, mówi, że skoro mi źle, to powinnam poszukać lepszej pracy. Oburza się, że przecież nie będzie mnie utrzymywać.
Mogę to jakoś zmienić?
Ostatnio odkryłam, że mocno zaniża przede mną swoje dochody. Sprawdziłam wyciąg z jego konta. Okazało się, że wypłaty są sporo większe, niż zawsze mówił. Teraz już sama nie wiem, na co on tak naprawdę wydaje te wszystkie pieniądze. Ma aż tak duże potrzeby, że nie może mnie nieco odciążyć?
Mógłby wziąć na siebie chociażby spłatę kredytu hipotecznego na dom. Ale tu nie ma nawet o tym mowy. Kiedy wspominam o finansach on od razu się denerwuje. Twierdzi, że powinnam być bardziej samodzielna, a nie liczyć tylko na jego wsparcie.