"Teściowa nalega, żebyśmy nazwali jej imieniem naszą córeczkę, a mój mąż podziela zdanie swojej mamy!"

"Teściowa nalega, żebyśmy nazwali jej imieniem naszą córeczkę, a mój mąż podziela zdanie swojej mamy!"

"Teściowa nalega, żebyśmy nazwali jej imieniem naszą córeczkę, a mój mąż podziela zdanie swojej mamy!"

zdjęcie ilustrujące/Canva

Wybór imienia dla dziecka to często nie lada wyzwanie dla rodziców. Mówi się nawet, że "aby sprawdzić, ilu osób nie lubisz, zacznij szukać imienia dla swojej pociechy". Ponadto, w niektórych domach wciąż panuje zwyczaj nadawania imion po dziadkach.

Reklama

"Od trzech lat wypytywała, kiedy będą wnuki"

Moja teściowa już od 3 lat wypytywała, kiedy będą wnuki, bo jak stwierdziła, dzieci wspaniale scalają małżeństwo. Ja się z tym absolutnie nie zgadzam, nie potrzebowaliśmy żadnego scalenia, bo to jakie małżeństwo tworzymy zależy ode mnie i Sławka, a nie od dziecka. Co nie zmienia faktu, że chciałam i planowałam mieć w przyszłości dzieci. Jednak nie wywierałam presji, poza tym życie i tak często pisze swoje scenariusze i nie zawsze da się wszystko zaplanować.

Kiedy okazało się, że jestem w ciąży, odczekaliśmy miesiąc i dopiero wtedy podzieliliśmy się z naszymi rodzicami tą radosną nowiną. Moi rodzice bardzo się wzruszyli, ale nie zadawali wielu pytań, w przeciwieństwie do mamy Sławka. Od razu zaczęła wypytywać, kiedy będziemy wiedzieć, czy to chłopiec czy dziewczynka, czy już myśleliśmy o tym, w którym pomieszczeniu urządzimy pokoik dla dziecka, czy jestem pewna, że nie chcę poszukać innego lekarza prowadzącego ciążę. Dwugodzinna kolacja sprawiała wrażenie wieczności i po spotkaniu byłam tak zmęczona, że nie miałam na nic siły.

"Moja teściowa we wszystkim jest konserwatywna"

W 5. miesiącu zadzwoniła, czy w końcu wiemy, czy to chłopiec czy dziewczynka. Już od kilku dni wiedzieliśmy, ale trzymaliśmy tę informację dla siebie. Nie bez powodu. Szybko okazało się, że miałam rację. Jak teściowa usłyszała, że będziemy mieć córeczkę to krzyczała z radości. Bardzo szybko zaczęła dopytywać, czy już mamy kupione jakieś ubranka oraz zapowiedziała, że ona na pewno nie będzie oszczędzać pieniędzy i skompletuje naszą wyprawkę. Ja uważam, że to rodzaj manipulacji, bo chwilę później dodała, że będzie jej niezwykle miło, jeśli jej wnusia otrzyma imię po babci. Zareklamowała imię "Maria" od A do Z, dodając, że brzmi tak elegancko i dostojnie. Powiedziałam, że jeszcze nie myśleliśmy ze Sławkiem, jak nazwiemy małą.

Sławek jednak trzyma stronę mamy. Mówi, że Marysia brzmi tak kobieco, z klasą, ale też słodko i niewinnie. Nie odmówił swojej mamie, a ona wciąż drąży temat. Ostatnio mówiła, że chce kupić złoty naszyjnik, który da Marysi tuż po narodzinach i założymy go jej na 18-te urodziny. Dodała, że zamierza wygrawerować na nim imię i czy już zdecydowaliśmy, że na pewno będzie Maria. Nie wiem, co jej Sławek nagadał, ale moja córka będzie się nazywać tak jak ja i mój mąż zdecydujemy, a nie teściowa. Nie wiem, czy to ja przesadzam i naprawdę daje się imię po babci? Ale to wtedy dlaczego miałabym nie nazwać córki tak, jak nazywa się moja mama?

Dlaczego dzieci płaczą? Sprawdźcie tę galerię i powiedzcie, czy u Was jest podobnie? :)
Źródło: unsplash
Reklama
Reklama