"Teściowa nie rozumie, że sama z mężem chcę wychować syna. Wmawia nam, że nie wiemy, jak się do tego zabrać"

"Teściowa nie rozumie, że sama z mężem chcę wychować syna. Wmawia nam, że nie wiemy, jak się do tego zabrać"

"Teściowa nie rozumie, że sama z mężem chcę wychować syna. Wmawia nam, że nie wiemy, jak się do tego zabrać"

canva.com

Dokładnie od trzech miesięcy jestem dumną mamą i nie mogę wyjść z podziwu, że można aż tak bardzo kogoś pokochać, kogo tak naprawdę się nie zna i razem z mężem oszaleliśmy na punkcie małego Ignasia. Jest cudowny i nie wiem, jak mogliśmy żyć wcześniej bez niego!

Reklama

"Synek był naszym marzeniem!"

Nasze życie kompletnie się zmieniło i faktycznie nabrało sensu, ale przy okazji dowiedzieliśmy się, że czeka nas cała masa obowiązków, których nie do końca rozumiemy i nie wiemy, jak się za nie zabrać, ale dzięki wielu książkom, podcastom i intuicji, którą posiada każda matka, udało nam się przejść najtrudniejszy okres i teraz wydaje nam się, że poznaliśmy zasady działania naszego synka i radzimy sobie świetnie.

Moja mama nie do końca się wtrąca w wychowanie Ignasia, ponieważ uważa, że każdy powinien uczyć się na swoich błędach, jeśli ja sama nie zapytam, to ona się nie wtrąca, co uważam za super kochane z jej strony i doceniam to, że w taki sposób podchodzi do naszej rodziny. Niestety innego zdania jest mama mojego męża, która nie tylko przychodzi do nas niemalże codziennie, ale przede wszystkim próbuje ustalać swoje zasady, które jej zdaniem są najlepsze, jeśli chodzi o wychowanie dzieci i nie rozumie tego, że my mamy swój sposób spojrzenia na Ignasia i nie chcemy tego zmieniać, ponieważ nam on odpowiada.

Stopy noworodka canva.com

"Teściowa się we wszystko wtąca!"

Krystyna pochodzi z wielodzietnej rodziny, gdzie tak naprawdę większość czasu rodzeństwo zajmowało się sobą, bo rodzice byli w polu i ona myśli, że pozjadała wszystkie rozumy i dokładnie wie, co robić, aby wychować dobrze maleńkie dziecko. Być może tak było, ale 60 lat temu, a teraz czasy nie tylko się zmieniły, ale zmieniły się także sposoby wychowania, które nam odpowiadają, a Krystynie ewidentnie nie i robi nam z tego powodu niemałe awantury. Ostatnio zwróciła nam uwagę, że Ignacy jest zbyt lekko ubrany w domu, gdzie jest ciepło i że nie powinien chodzić w krótkim rękawku w pomieszczeniu. Gdy nie widziałam, założyłam mu body z długim rękawkiem i do tego na głowę czapeczkę...

Ponadto Krystyna uważa, że nasz pomysł z karmieniem Ignacego do drugiego roku życia jest beznadziejny i zacofany. Regularnie wypomina nam, że jesteśmy tacy młodzi i niby na czasie, a nie rozumiemy tego, że teraz dzieci się tak długo piersią nie karmi. Krystyna ma poglądy sprzed 40 lat i nie potrafi w ogóle otworzyć się na nowe informacje, które docierają ze świata i dlatego tak bardzo jest męczącą osobą, jeśli chodzi o wychowanie Ignacego. Mój mąż na szczęście uważa, że to my powinniśmy zająć się wychowaniem naszego dziecka i nikt nie powinien się wtrącać dlatego odbył już z mamą odpowiednią rozmowę, gdzie delikatnie zasugerował, żeby się nie obrażała i aby tak często do nas nie przychodziła i dała nam okazję do tego, abyśmy samodzielnie mogli zająć się dzieckiem.

Niestety nie przyniosło to takich rezultatów, jakie byśmy chcieli, ponieważ Krystyna się obraziła i przez ponad dwa tygodnie kompletnie się nie odzywała i nie złożyła nawet swojemu synowi życzeń na imieniny.

37-latka poślubiła szmacianą kukłę i urodziła jej dziecko... Czy tylko my tego nie ogarniamy?! Zobacz galerię!
Źródło: instagram.com/meirivone_santinha
Reklama
Reklama