"Mój narzeczony chce, żebyśmy płacili po połowie za każde wyjście do knajpy! To jakiś totalny absurd, przecież to rola faceta"

"Mój narzeczony chce, żebyśmy płacili po połowie za każde wyjście do knajpy! To jakiś totalny absurd, przecież to rola faceta"

"Mój narzeczony chce, żebyśmy płacili po połowie za każde wyjście do knajpy! To jakiś totalny absurd, przecież to rola faceta"

Canva

Przyjęło się, że za pierwszą randkę płaci mężczyzna. Następne rachunki można dzielić po połowie, lub naprzemiennie. Wciąż jednak gdzieniegdzie panuje przeświadczenie, że to mężczyzna jest odpowiedzialny za organizację i finansowanie spotkań z partnerką. Czy to słuszne podejście, a może krzywdzący stereotyp, jakoby mężczyzna był jako jedyny odpowiedzialny za aspekt finansowy w związku?

Reklama

"Jakie on ma niby wydatki?"

Mam dość, dlatego chciałam wyrzucić z siebie te emocje, bo inaczej to skończy się kłótnią z moim narzeczonym. Nie wiem, czy jestem staroświecka, a może roszczeniowa, ale nie rozumiem podejścia Łukasz w kwestii randek. Poznaliśmy się ponad dwa lata temu przez wspólnych znajomych. Na pierwszą randkę zabrał mnie do klimatycznej restauracji, a później jeszcze na drinka. Nie muszę chyba pisać, że zapłacił on, bo gdyby tego nie zrobił, to kolejnego spotkania by nie było.

Łukasz zarabia ok, ale bez szału. Jednak jakie on ma niby wydatki? Kobiety płacą więcej chociażby za ubrania. Nawet zwykłe maszynki do golenia kosztują więcej, bo są w innym kolorze. A statystyki pokazują, że to mężczyźni zarabiają więcej - na tym samym stanowisku, w tej samej firmie. Dlaczego więc mieliby nie płacić za randkę?

"Odkąd się zaręczyliśmy, Łukasz chyba czuje, że już nie musi się starać"

Nie mieszkamy razem, chociaż w wakacje się zaręczyliśmy. Ja wynajmuję mieszkanie i nie chcę zrywać umowy, bo w takiej cenie nie znajdę już tak fajnej kawalerki. A z Łukaszem przecież może się wszystko posypać... Szczególnie, że odkąd się zaręczyliśmy, to Łukasz chyba czuje, że już nie musi się starać. Kiedyś wymyślał fajne i kreatywne spotkania - była ścianka wspinaczkowa, gokarty, oryginalne miejsca - uwielbiam kawę, więc Łukasz wyszukiwał klimatycznych kawiarenek. Nigdy nie wziął ode mnie nawet złotówki, był bardzo honorowy. Nie chodzi o pieniądze, bo ja też nieźle zarabiam, a o sam fakt, że czułam się przy nim bezpieczna.

Dwa miesiące temu Łukasz zapytał wprost, czy ja zapłacę za kolację. Nie wierzyłam w to, co słyszę. Nagle po dwóch latach chce, żebym to ja za coś płaciła? Nic nie odpowiedziałam, po prostu opłaciłam rachunek w knajpie i tyle. Myślałam, że to była jednorazowa akcja, może zapomniał karty płatniczej czy coś, ale on od tego momentu notorycznie chce, żebym się dołożyła do rachunku albo zapłaciła za całość! Moja duma nie pozwala mi na rozmowę z nim, więc nie wiem, czy to jego kumple tak mu doradzili, czy o co chodzi. Natomiast moja cierpliwość się w końcu skończy i po prostu zerwę zaręczyny, bo nie będę z człowiekiem, który żałuje kilkudziesięciu złotych na kolację z narzeczoną!

Co zrobić, aby cieszyć się z małżeństwa? Jak uniknąć rozwodu? Te porady sprawią, że znów się w sobie zakochacie i docenicie! Zobacz galerię!
Źródło: unsplash.com
Reklama
Reklama