"Syn ciągle przesiadywał przed telefonem. W końcu znalazłam na niego metodę"

"Syn ciągle przesiadywał przed telefonem. W końcu znalazłam na niego metodę"

"Syn ciągle przesiadywał przed telefonem. W końcu znalazłam na niego metodę"

CANVA

"Arek ma 9 lat i ciągle przesiadywał przed telefonem. Wprowadzałam różne ograniczenia i zasady, ale było jeszcze gorzej. Znajomy sprzedał mi swój patent i w końcu udało mi się odciągnąć go od monitora. Jeszcze chwila i wpadłby w jakieś uzależnienie".

Reklama

Syn ciągle przesiadywał przed telefonem

Wiem, że są matki idealne, które nigdy nie dały dziecku telefonu... Wiem! Ja na pewno do takich nie należę. Zresztą w tych czasach nie da się wychować dziecka bez telefonu. No nie oszukujmy się.

Jak Arek był niemowlakiem, to czasem tylko spoglądał na telewizor, jak my oglądaliśmy. Bajki puszczałam mu, dopiero jak skończył roczek. Nie mówię, że siedział całe dnie przed telewizorem, ale jak chciałam coś zrobić, a on nie chciał spać, to puszczałam mu kreskówki.

Jak synek był mały, to były już smartfony, ale nie tak jak teraz, że ma każdy w domu jakiś dodatkowy albo stary. Ale wiadomo, jak się dzieciak dorwał do naszego telefonu, to czasem trochę korzystał.

Jak ciut trochę starszy, miał ze dwa lata, to pozwalaliśmy mu oglądać Youtuba w samochodzie. Często jeździliśmy do rodziny i nie dało się inaczej. Kupiliśmy mu też taki prosty tablet, żeby mógł w aplikacjach dla dzieci uczyć się tych różnych dopasowywanek kształtów.

Możemy się oszukiwać, ale prawda jest taka, że to spora pomoc dla nas. Szczególnie w kryzysowych sytuacjach. No i tak się zaczęło. W przedszkolu to już w zasadzie codziennie korzystał, ale kontrolowaliśmy oczywiście, co ogląda.

Potem zaczęła się pandemia. Arek był w zerówce i nagle nas zamknęli. Syn zaczął całe dnie przesiadywać przed telefonem.

Mama z małym dzieckiem przy telefonie CANVA

W końcu znalazłam na niego metodę

Podejrzewam, że pandemia zrobiła takie telefonowe spustoszenie nie tylko w naszym domu. Niestety, nagle zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym. Dzieci zostały w domu, a my, rodzice musieliśmy ogarniać i je i nasze prace.

Na początku mieliśmy zasady. Maksymalnie dwie godziny dziennie, ale szybko syn zaczął wymuszać więcej. Łatwo oceniać, ale jak chciałam się skoncentrować na pracy, musiałam mu jakoś zająć ten czas.

W szkole było jeszcze gorzej. Wszystkie dzieciaki miały od pierwszej klasy swoje własne telefony i nasz syn też chciał mieć swój. Ostatecznie daliśmy mu stary telefon męża. Wtedy się rozkokosił na dobre.

Mieliśmy umowę, że do telefonu siada, dopiero jak odrobi lekcje. Skutkowało to tym, że wszystko robił na odwal się, byle jak najszybciej zacząć grać. Zauważyłam, że myśli tylko o tym, żeby siąść przed telefonem i wszystko pod to podporządkowuje. To nie było dobre rozwiązanie.

Olśniło mnie po spotkaniu ze znajomym. U niego w domu było tak, że dzieciaki miał 3 dni w tygodniu z telefonem. Szybko wprowadziłam to u nas. To był strzał w 10! W dniach, gdy synek nie ma telefonu w ogóle, zachowuje się całkiem inaczej. Nie pędzi z obowiązkami byle szybciej... Okazało się, że potrafi bawić się offline. To było największe zdziwienie dla niego samego.

Może ta opcja nie jest idealna, ale sprawiła, że moje dziecko nareszcie wyrwało się z tego monitorowego kręgu. Póki co jestem zadowolona. Może kiedyś to udoskonalimy!

Mama Arka

 

Piotr Zieliński stworzył dwa domy dziecka. Piłkarz pomaga po cichu, bez blasku fleszy. Brawo! Zdjęcia w galerii.
Źródło: instagram.com/zielu_94
Reklama
Reklama