Zosia jest świeżo upieczoną mamą. Już w czasie ciąży postanowiła, że nie będzie karmić piersią. Jak powiedziała, tak zrobiła. Teraz jest już dwa tygodnie po porodzie, a bliscy nie dają jej spokoju. Mówią, że truje dziecko tym "proszkiem".
"Własna matka mnie nie rozumie, a co tu dopiero mówić o teściowej"
Karmienie piersią to w Polsce wciąż temat wzbudzający wiele kontrowersji. Zosia postanowiła, że nie będzie karmić piersią. Od razu postawiła na mleko modyfikowane. To spotkało się z oburzeniem jej bliskich:
Moja mama, tata, teściowie, siostra, a nawet mąż... Wszyscy mówią, że truję dziecko, pozbawiając je pokarmu. A przecież Tosia rozwija się prawidłowo. Dobrze przybiera na wadze, nie ma kolek, pięknie śpi. Bardzo ją kocham, ale zależy mi też na moim komforcie
Rodzina tego nie rozumie:
Co chwilę do mnie przyjeżdżają albo dzwonią. Pytają, czy już zmądrzałam i zaczęłam karmić dziecko tak, jak należy. Ja z nimi oszaleję!
"Nie mam wsparcia nawet w mężu"
Mąż Zosi również naciska na karmienie piersią:
Mąż nasłuchał się tych bredni i teraz też mnie naciska na to, żebym odstawiła butelki w kąt. Twierdzi, że przeze mnie Tośka będzie miała słabą odporność, będzie dużo chorować. Poza tym przeszkadza mu to, że każe mu wstawać do niej w nocy. A przecież on wciąż jest na urlopie tacierzyńskim!
Co powinna zrobić Zosia?