Pani Anastazja opiekuje się swoim niedołężnym ojcem. Ostatnio kobieta zawiozła 70-latka do sanatorium, jednak dzień później ten zażądał, by natychmiast go stamtąd zabrać. Kobieta twierdzi, że zachował się, jak dziecko na kolonii. Co powinna zrobić?
"Mój 70-letni ojciec zachował się jak dziecko na kolonii! Chciał, by go zabrać z sanatorium"
Napisała do nas pani Anastazja, która opiekuje się zniedołężniałym ojcem. Choć sama ma dwoje dzieci, to stara się również pomagać choremu ojcu. Jednak coraz częściej czuje, że 70-latek zachowuje się jak jej trzecie bardzo duże dziecko.
Mój 70-letni ojciec kilka lat temu doznał rozległego wylewu. Z samodzielnego, zaradnego mężczyzny w ułamku sekundy przeobraził się w osobę niedołężną, a co gorsze zależną od innych. Moi rodzice są po rozwodzie i obecnie nie utrzymują żadnych stosunków. Jedyną osobą z najbliższej rodziny, która pomaga ojcu, jestem ja. Jednak coraz częściej mam tego dosyć i już nie daję rady.
Pani Anastazja pomaga ojcu, gdy tylko ma możliwość. 70-latek mieszka sam, więc kobieta poświęca mu swój wolny czas.
Od lat staram się pomagać tacie, jak mogę, dowożę zakupy, pomagam sprzątać jego mieszkanie, a nawet robię drobne remonty.
Niedawno 45-latka odwiozła ojca do sanatorium.
Ostatnio mój tata zdecydował się pojechać do sanatorium, a konkretniej do ośrodka rehabilitacyjnego, czym mocno mnie zaskoczył. Kibicowałam mu, bo zasłużył na wypoczynek, ponadto od czasu wylewu nie ruszał się z domu, a poza tym bardzo zniedołężniał, więc profesjonalna opieka była mu bardzo potrzebna.
Pomogłam się tacie spakować, przygotowałam wszystkie formalności, zapakowałam w samochód i zawiozłam pod sam próg sanatorium. Czułam się, jakbym odwoziła własne dziecko na kolonie. To zabawne i straszne zarazem, jak z biegiem lat zmieniają się relacje rodzic-dziecko.
Kobieta nie spodziewała się takiego zwrotu akcji.
Jakież było moje zdziwienie, gdy mój ojciec zadzwonił do mnie dzień później i zażądał, by natychmiast zabrać go z sanatorium! Narzekał, że dają mu straszne jedzenie i nie da rady przełknąć ani kęsa. Kurczaka serwowanego w ośrodku nazywał "zdechłym psem", a rybę "oklapłym butem". Narzekał też na warunki sanitarne w ośrodku, twierdził, że wszystkie ściany są obsikane, a łazienka wiecznie zajęta i cuchnąca. Znam trochę swojego ojca i wiem, że przesadza.
Co powinna zrobić Anastazja?
Mama dwójki dzieci w końcu postawiła się starszemu ojcu.
Teraz to już przegiął! Wkurzył mnie, bo zachował się jako dziecko na kolonii z syndromem dnia pierwszego. Powtarzałam mu, że pojechał tam na rehabilitację, a nie na jedzenie.
Ostatecznie jednak zabrała go z ośrodka.
Ostatecznie mój tata został w ośrodku przez tydzień, zamiast przez 2. Na dłużej nie dałam rady go już namówić. Przepadły pieniądze, ale on się tym w ogóle nie przejął. Naprawdę nie wiem już, jak dłużej z nim postępować.
Życie ze starszymi rodzicami nie zawsze wygląda, jak z obrazka... Co byście poradzili pani Anastazji?
Zobacz w galerii ojców gwiazd!