Otyłość to przypadłość, z którą boryka się wiele osób. Często za tymi dodatkowymi kilogramami stoją jakieś problemy. Osoba otyła zwykle wie, że aby schudnąć, powinna jeść mniej. Problem w tym, że nie potrafi poukładać sobie tego wszystkiego w głowie. Pani Helena poszła do dietetyka po pomoc w odchudzaniu. To, co od niego usłyszała, ją załamało.
"Poszła do dietetyka po pomoc"
Kiedy osoba otyła nie potrafi samodzielnie kontrolować swojej wagi, w pewnym momencie zwykle prosi o pomoc kogoś innego. Pani Helena poszła po tę pomoc do dietetyka:
Zaczęły mi się problemy ze zdrowiem. Ja mam 160 cm i ważę 120 kilo, więc już i po schodach mi trudno wejść. Stwierdziłam, że potrzebuję pomocy i poszłam po nią do dietetyka.
Wyczytałam w internecie, że ta pani jest bardzo polecana przez innych, ale teraz zastanawiam się, czy te wszystkie pozytywne komentarze nie były ustawione.
Już na samym wejściu Pani Helena poczuła się nieszanowana:
Pani dietetyk już na wejściu była bardzo wyniosła. Na moje "dzień dobry" odburknęła coś tylko pod nosem i kazała mi stawać na wagę.
Skomentowała tylko, że to wstyd ważyć 120 kilo w moim wieku i że jak tak dalej pójdzie, to pożyję jeszcze max 5 lat.
"To, co usłyszałam dalej, mnie załamało"
Ta wizyta miała zmotywować panią Heleną do zmian. Kobieta skorzystała z porady dietetyka podczas wizyty prywatnej, a poczuła się tam bardzo źle:
Ja wiem, że czasem gorzkie słowa mogą nam pokazać prawdę, ale pani dietetyk powiedziała mi po kwadransie rozmowy, że jedyna rada dla mnie to MNIEJ ŻREĆ!
Ujęła to dosłownie w takich słowach. A przecież ja mam tego świadomość. Wiem, że bez deficytu kalorycznego nie zgubię kilogramów, ale gdyby to było takie proste, to byłabym dziś szczupła.
Straciłam przez to wszystko wolę do walki i nie wiem, czy po tej wizycie kiedyś ją jeszcze odzyskam.
Spotkaliście się kiedyś z takim zachowaniem? Pochwalacie je?