Śmierć małżonka to okropna tragedia. Jednak mimo wszystko trzeba żyć dalej i odnaleźć zagubiony w hektolitrach smutku sens dalszego istnienia. Każdy przeżywa żałobę na swój sposób i tak samo każdy kieruje się w życiu zupełnie innymi zasadami. Nasza czytelniczka nie potrafi jednak tego zrozumieć. Czy ma rację?
Rodzinna tragedia, która wstrząsnęła wszystkimi
Pani Józefa kilkanaście miesięcy temu straciła jedynego szwagra, który bardzo jej w życiu pomógł i przede wszystkim był bardzo dobrym człowiekiem dla jej jedynej siostry.
Moja siostra zwariowała! Ledwo pochowała męża, a już ma nowego faceta. Wstydzę się za nią! Żyła z moim szwagrem przez 55 lat pod jednym dachem, jedli z jednej miski i wychowali trójkę dzieci. On był bardzo dobrym facetem i do tańca i do różańca, po prostu złoty człowiek. Niestety zmarł na koronawirusa dokładnie 18 miesięcy temu. Nikt z nas nie mógł się pozbierać, siostra została sama, więc starałam się ją wspierać ze wszystkich sił. Jesteśmy tylko we dwie i od zawsze musiałyśmy liczyć tylko na siebie.
Każdy żyje na własnych zasadach
Każdy przeżywa żałobę na swój sposób i ma do tego pełne prawo. Siostra Pani Józefy ma również prawo do bycia szczęśliwą, chociaż w połowie, gdyż straty męża już nic i nikt nie będzie w stanie jej zrekompensować.
Niestety tym, co zrobiła, wzbudziła we mnie ogromny smutek i żal wymieszany ze złością. 78-latka i tak się zachowała, aż nie mogę w to uwierzyć. Ona sobie zapoznała już nowego, jak to mówi – towarzysza. Młodszy od niej o sześć lat, ale ona szczęśliwa i jej to pasuje. Jak tak można? Żyła z mężem tyle lat i teraz jej się zachciało wypełniać pustkę? Ma dzieci, ma wnuki, więc niech się na nich skupi, a nie stara baba szuka wrażeń po śmierci męża...
Czy nowy facet po 18 miesiącach od śmierci męża to dobry ruch? Kto waszym zdaniem ma rację?