Mąż wydziela mi kieszonkowe. Nie stać mnie nawet na krem do twarzy

Problemy z budżetem

Katarzyna ma 32 lata i od 5 lat jest szczęśliwą mężatką. Ostatnio jednak zaczęła się zastanawiać, czy naprawdę ma powody do szczęścia. Kobieta wraz z mężem zadecydowała, że zamiast wrócić do pracy zajmie się dwójką ich małych dzieci.

Mąż stwierdził, że to co zarobię i tak wydamy na żłobek i przedszkole, dlatego zdecydowaliśmy, że zostanę w domu z dziećmi. Przez to jednak nie mam swoich pieniędzy

– pisze Katarzyna.

Kobieta miała wcześniej dobrze płatną pracę – była główną księgową w dużej firmie, jednak z powodu redukcji etatów nie mogła wrócić do pracy. Teraz okazało się, że kiedy głównym żywicielem jest mąż, w ich małżeństwie zaczęły się problemy.

Wcześniej, kiedy miałam swoje pieniądze, stać mnie było na wszystko. Kupowałam sobie nowe ubrania, kosmetyki, miałam też na swoje wydatki i drobne przyjemności

- wspomina z rozrzewnieniem Katarzyna.

Canva

Kiedy mąż jest skąpiradłem

Teraz mąż stwierdził, że z powodu inflacji nie stać nas już na takie „widzimisię” jak moje potrzeby a po kilku awanturach przyznał mi „kieszonkowe” w wysokości 300 zł miesięcznie. Nie stać mnie już nawet na porządny krem do twarzy

- żali się kobieta.

Co gorsza, Katarzyna twierdzi, że na pozostałe wydatki też ma wydzielony budżet.

Na jedzenie mam miesięcznie 1500 złotych, na dzieci 500 zł. Te kwoty ledwo starczają na cokolwiek przy dzisiejszych cenach. Wolałabym już wrócić do pracy, ale mąż się nie zgadza

- mówi.

Myślicie, że jeszcze się dogadają? Co byście jej doradzili?