Fantazje erotyczne – rozmawiać o nich czy nie?

Fantazje erotyczne – rozmawiać o nich czy nie?

Fantazje erotyczne – rozmawiać o nich czy nie?

Materiał partnera

Niemal wszystkie aktywne seksualnie osoby mają również fantazje erotyczne. Dotyczy to zarówno mężczyzn (co jest faktem znanym) jak i kobiet (co jest faktem znanym kobietom, acz nie zawsze ich partnerom). Co zrobić by je realizować? I czy na pewno warto?

Reklama

Kobiety i mężczyźni fantazjują inaczej

Zacznijmy od fantazji męskich. Rozmowa o nich będzie tak krótka, jak i same fantazje. Panowie bowiem nie lubią wchodzić w szczegóły. Zwykle ich marzenia erotyczne sprowadzają się do wskazania osoby, pozycji, miejsca - i to w zasadzie tyle. Krótko, rzeczowo i prawdę mówiąc mało fantazyjnie. Co inne kobiety... W przypadku pań fantazje są dużo bardziej rozbudowane. Piętrowe, obejmujące całą gamę zmysłów, nie tylko cielesne doznania, ale także towarzyszące zapachy, smaki, dźwięki. W dodatku, co w przypadku mężczyzn jest bardzo rzadkie, kobiety nie skupiają się na samym seksie, ale prowadzą fantazję włącznie z pierwszym spotkaniem, randką, kolacją przy świecach, spacerem po plaży. Oczywiście są i fantazje szybkie, mocne i gwałtowne, tak jak i seks przez nie opisywany... Jednak w większości przypadków kobiety są mistrzyniami budowania nastroju i scenariuszy, a panowie koncentrują swoje fantazje na kilku raptem obrazach.
Skojarzenia z samym seksem i oczekiwaniami wobec niego są dość oczywiste – na ogół kobiety preferują długą grę wstępną, która może być dla nich bardziej pobudzająca niż sama penetracja, na której zazwyczaj skupiają się męskie wyobrażenie o dobrym seksie.

Fantazje – realizować czy nie do końca?

Fantazje erotyczne są częścią życia seksualnego. Podpowiadają, co chcielibyśmy w nim znaleźć i przeżyć. Czy warto więc dążyć do ich spełnienia? Te kwestia porusza chyba każdy blog erotyczny i niezliczona liczba publikacji na portalach „kobiecych” i „męskich”. Zazwyczaj odpowiedź jest twierdząca – skoro fantazje pokazują ukryte marzenia, to ich realizacja może być bardzo stymulująca, prowadząca do urozmaicenia życia erotycznego, spełnienia pragnień, większej satysfakcji ze sfery intymnej związku. Tym bardziej, że wiele fantazji nie jest trudnych do spełnienia...
Oczywiście o ile przebrnie się przez pierwszy etap, wielokrotnie najtrudniejszy, czyli otwarcie i rozmowę o nich. Ta wcale nie jest łatwa. Sam fakt, że partner/partnerka fantazjuje może być przez drugą stronę odebrany jako ujma, oznaka uważania jej/jego za mało atrakcyjnego, niewystarczającego czy niezdolnego do spełnienia potrzeb seksualnych. Co więcej, część tych fantazji odgrywa się przecież w czasie stosunku a ich podmiotem nie jest partnerująca osoba. Takie podejście jest częstsze wśród mężczyzn, jednak nie można przypisywać go tylko im. Obie strony muszą rozumieć, że fantazje i marzenia są naturalne, normalne, powszechne i tylko rozmowa o nich może sprawić, że staną się rzeczywistością.
Jednak tylko część marzeń i fantazji można spełnić z partnerem/partnerką. Inne pozycje, miejsca, cała otoczka (czy to romantyczna czy gwałtowna), gadżety, zachowania – to kwestie stosunkowo łatwe do realizacji, przy odpowiednim otwarciu się partnerów. Niektóre fantazje można zrealizować posługując się zmianą tożsamości – odgrywaniem ról. I nawet stały, wieloletni partner może na kilka godzin stać się nieznajomym poderwanym w barze, partnerka zmienić się w wyzywającego wampa, a cała gama przebrań i strojów pozwoli wcielić się w pokojówki, nauczycielki, policjantów czy włamywaczy.
Z drugiej strony niektóre fantazje powinny pozostać nimi dla dobra związku. Na przykład te, które dotyczą osób bliskich i zaprzyjaźnionych albo zachowań, które dla drugiej strony są nieakceptowalne z powodów światopoglądowych czy religijnych. Nie znaczy to, że kobieta fantazjująca o przyjacielu męża robi coś złego, ale tę fantazję lepiej odgrywać mając pod ręką wibrator erotyczny i lampkę wina, niż dzielić się nią... Są też fantazje, które wyciągnięte na światło dzienne i „odegrane” stracą na atrakcyjności. Które najlepiej smakują nie wtedy, gdy są przeżywane „na żywo”, ale właśnie odtwarzane, nieraz wielokrotnie i przez całe lata, w głowie. Takie „własne”, którymi nie chcemy się dzielić, bo to pozbawi je całej otoczki, którą uważamy za tak pobudzającą...

Artykuł sponsorowany

Reklama
Reklama