Do niebywałej pomyłki doszło w Lubartowie. 80-letni mężczyzna odebrał z przedszkola... obce dziecko. Pomylił je ze swoim wnukiem do tego stopnia, że 4-latek zjadł u niego w domu obiad, dostał deser i zaczął oglądać bajkę. Zrozpaczona matka przeżywała chwile grozy. Na szczęście dość szybko w rozwikłaniu tej zagadki pomogła przedszkolanka i policja.
Dziadek odebrał obce dziecko z przedszkola
Zrozpaczona matka, gdy dowiedziała się, że jej 4-letniego synka nie ma w przedszkolu, natychmiast powiadomiła policję. Ponad pięćdziesięciu policjantów przeszukiwało teren. Analizowano także w tym samym czasie monitoring, dzięki któremu udało się rozwiązać szybko zagadkę zniknięcia chłopca. Dziecko zostało odebrane przez... dziadka swojego kolegi.
Dyrektorka przedszkola tłumaczyła: Chłopcy mają podobnie brzmiące imiona, chodzą w takich samych kurtkach i mają czapki takiego samego koloru. Z tym, że jedna jest wełniana, a druga bawełniana. Przedszkolanka dobrze znała osobę, której powierzyła dziecko. Nie skojarzyła tylko w pierwszym momencie, że dziadek odbiera nie to dziecko.
Zmieszany dziadek i zadowolony 4-latek
W tym czasie, gdy policja szukała dziecka, chłopczyk u "dziadka" zjadł dwie miski zupy ogórkowej, deser, a przy okazji oglądał bajki. Gdy funkcjonariusze zapukali do drzwi, 80-latek był mocno zaskoczony, ponieważ dopiero wtedy dowiedział się, że w domu przebywa zupełnie inne dziecko. Matka 4-latka nie widzi niczyjej winy i uważa, że doszło do pomyłki, która mogła przydarzyć się każdemu.
Nie widzę tu niczyjej winy. Doszło zwyczajnie do pomyłki. Dyrekcja zachowała się wzorowo. Dziękuje również przedszkolance, która zapamiętała tak dużo szczegółów i wskazała, kto odebrał mojego syna. Jestem też pełna podziwu w stosunku do policji. Reakcja była błyskawiczna, a zaangażowanie ogromne
Na szczęście nikomu nic się nie stało, a dzieci trafiły w końcu do swoich domów.
źródło: tvn24.pl, poznan.naszemiasto.pl