Restauracja w Toruniu nie obsługuje policjantów i ich rodzin. Zbulwersowani ludzi reagują. Słusznie?

Policjanci mają zakaz wstępu

Zaczęło się od tego, że właściciele lokalu wywiesili plakat na drzwiach restauracji. Czytamy na nim: ""W tym lokalu nie obsługujemy funkcjonariuszy policji i ich rodzin w podziękowaniu za: bicie i gazowanie ludzi, nękanie przedsiębiorców, kultywowanie tradycji ZOMO" Nie trzeba było długo czekać, aby taka notatka wzbudziła żywą dyskusję. Sami właściciele po kilku dniach także się do niej odnieśli, wyjaśniając konkretnie, jaki mieli intencje i co nimi kierowało.

Skąd taki pomysł?

Na fanpage'u Byczego Burgera pojawił się wpis wyjaśniający kroki, jakie podjęli właściciele. Nie mają zamiaru ściągnąć plakatu i nadal podtrzymują, że będą trzymać się swojego zdania i plakat nie zniknie z drzwi:

Dziś w godzinach popołudniowych otrzymaliśmy telefon z pytaniem czy plakat nadal wisi. Po chwili zalała nas masa najniższych możliwych ocen i niepochlebnych komentarzy. Nawet w chwili pisania tego postu co chwila pojawiają się nowe.

[...]Plakat nie zniknie, zdania nie zmienimy! [...] Dla jasności: plakat nie wisi od tak sobie. Jest to reakcja na zachowanie policji w stosunku do nas - bezpodstawne zatrzymanie, wielogodzinne przetrzymywanie w radiowozie w kajdankach, poniżanie, agresję, wywiezienie do innego miasta i wypuszczenie w nocy bez możliwości odwiezienia na miejsce zatrzymania. A to wszystko w sumie za brak maseczki. Sąd oddalił wszystkie zarzuty w stosunku do nas i uznał zatrzymanie za bezzasadne, policja nie ma sobie nic do zarzucenia.

Na strajkach przedsiębiorców byliśmy świadkami gazowania i bicia niewinnych, spokojnych i pokojowo nastawionych osób, plakat jest też formą sprzeciwu wobec takich sytuacji

facebook.com/byczy.burger.toru

Czy policja się do tego odniosła?

Jedyny komentarz w tej sprawie należy do Miejskiego Rzecznika Praw Konsumenta. Pani Bożena Sawicka powiedziała:

Nie znam przepisu, który by dawał przedsiębiorcy możliwość dokonywania wyboru klientów, których obsługuje, a których nie obsługuje. Natomiast nie znam też przepisu, który by karał za takie działania. Na pewno jest to niezgodne z zasadami współżycia społecznego i trudno mi zrozumieć, z czego to wynika

facebook.com/byczy.burger.toru

Oburzeni klienci ciągle komentują

Właściciele wspomnieli, że tuż po tym, gdy plakat się pojawił w witrynie, ich stronę zalały niskie noty. Oczywiście musi mieć to związek z całą sytuacją. Jednak nie tylko na tym się skończyło. Ludzie pisali także komentarze na profilu na Facebooku Byczego Burgera:

Nie rozumiem postępowania. Niedojrzałe, niepoważne, dyskryminujące i dzielące. Nie oceniam menu, bo nie miałem okazji sprawdzić, ale jestem mocno zażenowany i zasmucony, ze ktoś zasłaniając się ciężką pracą, wprowadza jawny ostracyzm, co gorsze przy akompaniamencie, wielu osób...

Przykro mi, bo jesteście fajną knajpą i od dawna uwielbiam Wasze burgery! Nie rozumiem jednak takiego plakatu i przesłania... Człowiek człowiekowi nierówny jak policjant policjantowi... A co ma w ogóle do tego rodzina policjantów?

Nie wiem jakim trzeba być dzbanem, by na plakacie takiej treści umieścić logo "Polska ponad podziałami"

Mam nadzieję, że jak ktoś „niechciany” do Was przyjdzie, albo będzie u Was jakaś sytuacja wymagająca interwencji, to również będziecie radzić sobie sami bez pomocy policji

facebook.com/byczy.burger.toru

Pojawiły się także głosy wspierające ruch restauracji:

Niech się poczują tak jak my, prześladowani na każdym kroku: za brak maseczki, odstępu, za to że chcemy żyć!

Brawo dla was za plakat ja jestem z wami całym serduchem

facebook.com/byczy.burger.toru

Czy można przyjąć czyjąś stronę w tym sporze? Które stanowisko jest Wam bliższe?

źródło: nowosci.com.pl, facebook.com/byczy.burger.torun