Ostatnie kilkanaście dni w Polsce minęło pod znakiem siarczystych mrozów. Wszystko za sprawą silnego frontu, który dotarł do nas ze wschodu. Najniższą temperaturę odnotowano na Podlasiu, a wynosiła ona aż -26,5 stopni Celsjusza. Oprócz oblodzonych chodników napływ niskich temperatur spowodował także ciekawe dyskusje w sieci na temat wpływu mrozu na wirusy i bakterie. Czy zimno faktycznie chroni nas przed koronawirusem?
Nieprawdziwe teorie w Internecie
Niestety wraz z pojawieniem się silnych mrozów w mediach społecznościowych pojawiło się również wiele dziwnych i nieprawdziwych twierdzeń. Bardzo często przypływ chwili i ludzka wyobraźnia biorą górę nad wieloletnimi badaniami doświadczonych naukowców w warunkach laboratoryjnych.
Wiele osób uważa, że nie musi zachowywać szczególnych środków ostrożności, gdy temperatura spada poniżej zera i chowa maseczkę ochronną do kieszeni. Według "teorii Kowalskiego" siarczysty mróz zabija wszystkie wirusy i bakterie. Jak jest naprawdę?
Czy mróz zabija koronawirusa?
Zima to czas grypy i drobnych przeziębień, które dopadają znaczną większość ludzi. Naukowe badania wirusa grypy wykazały, że cząsteczki zakaźne bardziej namnażają się w momencie, gdy temperatura powietrza spada, a wraz z nią wilgotność powietrza.
Oznacza to, że rozprzestrzenianie i namnażanie wszystkich wirusów grypopodobnych jest większe w zimnym i suchym powietrzu. Niestety, ale prawdopodobnie to samo tyczy się wirusa SARS-CoV-2. Spokrewnione z koronawirusem szczepy w temperaturze poniżej 5 stopni C mogą przetrwać nawet ponad 30 dni. Udowodniono również, że dla niektórych wirusów nawet ekstremalnie niskie temperatury nie stanowią żadnego problemu.
Też myśleliście, że mróz pokona koronawirusa?
źródło: sciencenorway.no