"Zareagowałam pod sklepem na przemoc w rodzinie. Bałam się, ale chciałam pomóc"

"Zareagowałam pod sklepem na przemoc w rodzinie. Bałam się, ale chciałam pomóc"

"Zareagowałam pod sklepem na przemoc w rodzinie. Bałam się, ale chciałam pomóc"

pickpik.com/brawlin-betties-anger-yelling-stress-yell-shouting-125929

Na co dzień za zamkniętymi drzwiami w domach niektórych Polaków dochodzi do przemocy domowej, o której nikt z zewnątrz nie wie. Z pozoru idealny związek, a gdy tylko przekroczy się próg mieszkania, dochodzi do szaleńczych kłótni, znęcania się psychicznego i fizycznego. Kasia, która była świadkiem podobnego zachowania, postanowiła zareagować. Nie była pewna, na jaki pomysł wpadnie mąż ofiary. Jednak zaryzykowała.

Przemoc na oczach dzieci

Kasia z Łodzi robiła zakupy jak co tydzień w swoim ulubionym markecie. Z reguły wybierała późne godziny, ponieważ wtedy nie było ludzi. Tak też zrobiła tym razem. Weszła na parking niezauważona i nagle usłyszała krzyki przed jednym z aut, które stało akurat przy wejściu. Jakiś mężczyzna wydzierał się: "Jesteś tak głupia, że nie umiesz nawet włożyć zakupów do bagażnika. Jak zaraz Ci za****ę, to popamiętasz".

Reakcja na ubliżanie kobiecie

Nie miałam zamiaru przysłuchiwać się temu, jak ten drań się wydziera na tę biedną kobietę i jeszcze straszy ją, że ją uderzy. Podeszłam do nich i zaczęłam krzyczeć tak samo jak on. Powiedziałam do niego, że wzywam policję i zaczęłam uspokajać dzieci, które stały obok rodziców i płakały. Mężczyzna w tym momencie szybko kazał wsiąść rodzinie do samochodu i odjechali. Nie zdążyłam nawet zareagować... Mam jednak nadzieję, że kiedyś ta kobieta zbierze się na odwagę i odejdzie od tego drania

*zdjęcie ma charakter ilustracyjny