63-latka omal nie zmarła po tym, co wstrzyknięto jej w twarz. Zdjęcie tuż po zabiegu przeraża!

63-latka omal nie zmarła po tym, co wstrzyknięto jej w twarz. Zdjęcie tuż po zabiegu przeraża!

63-latka omal nie zmarła po tym, co wstrzyknięto jej w twarz. Zdjęcie tuż po zabiegu przeraża!

imgur.com/a/zFHgzeL archiwum prywatne

Kobiety już od najmłodszych lat pragną dobrze wyglądać i czuć się wyjątkowo. Oczywiście nie ma w tym nic złego, po prostu mamy to zakodowane w genach. Jednakże wraz z upływem czasu ciało się zmienia i nie zawsze jesteśmy w stanie to zaakceptować. Z pomocą przychodzą ogólnodostępne zabiegi medycyny estetycznej. Czy są one zawsze bezpieczne? O tym przekonała się 63-latka, która za pośrednictwem reklamy na Facebooku trafiła do kliniki oferującej wstrzyknięcie botoksu w bardzo niskiej cenie. Zabieg miał ją na nowo odmłodzić, a ledwo uszła z życiem.

Chciała tylko znów poczuć się atrakcyjnie

Marcelle King, 63-latka mieszkająca w niewielkim mieście Pool (Anglia), od dłuższego czasu pragnęła poprawić swój wygląd. Postanowiła więc skorzystać z najpopularniejszego zabiegu medycyny estetycznej, który polega na wstrzyknięciu pod skórę botoksu w celu redukcji zmarszczek. Jak podaje BBC, kobieta trafiła na ogłoszenie firmy oferującej taką usługę w atrakcyjnej cenie i umówiła się na zabieg.

Usługa miała zostać wykonana w siedzibie kliniki znajdującej się w Londynie. Po dotarciu na miejsce Marcelle doznała szoku. Pod wskazanym adresem nie znajdowała się żadna klinika. Zamiast tego, obok niej pojawił się tajemniczy mężczyzna w luksusowym samochodzie marki BMW. Na początku nie wzbudził on zaufania kobiety. Niestety po krótkiej rozmowie zdecydowała się ona na zabieg. Podejrzany człowiek wycenił go na 300 funtów. Mieszkanka Pool przez cały czas odczuwała silny niepokój, ale pragnienie poprawy swojej urody było silniejsze.

spuchnięta twarz po nieudanym zabiegu archiwum prywatne

Zabieg, który miał zdziałać cuda

Po przyjęciu zapłaty mężczyzna wstrzyknął Marcelle tajemniczą substancję, która miała być botoksem. Jak było naprawdę? Klientka po zabiegu spodziewała się zapowiadanego "olśniewającego efektu". Jednak po kilkunastu dniach nie dostrzegła żadnej zmiany na swojej twarzy. Umówiła się więc na kolejny zabieg, w którego trakcie czuła się już zupełnie inaczej. Poprzednie ukłucia znosiła dość dobrze, lecz za drugim razem nie mogła wytrzymać. Przez okropny ból twarzy była zmuszona przerwać zabieg.

Niebezpieczny finał

Kobieta, jeszcze przed powrotem do domu, spojrzała w samochodowe lusterko i doznała szoku. To co zobaczyła, było przerażające - wielki obrzęk twarzy, który pojawił się na policzkach i w okolicach nosa, a przede wszystkim dookoła oczu uniemożliwiał kobiecie widzenie. Na całe szczęście bardzo szybko zgłosiła się do szpitala, gdzie podjęto natychmiastowe działania. Jej stan był bardzo ciężki. Konieczne było podanie 63-latce silnego leku, który miał zatrzymać działanie substancji nieznanego pochodzenia. Zdaniem lekarzy mogło to doprowadzić nawet do śmierci!

spuchnięta twarz po nieudanym zabiegu archiwum prywatne

Zarobek kosztem ludzkiego zdrowia

Tajemniczy mężczyzna, który wstrzykiwał kobietom nieznaną substancję, trafił do więzienia. Niebezpieczny proceder zapewnił skazanemu ogromne korzyści finansowe. Prokuratura podejrzewa, że w strzykawkach znajdował się prawdopodobnie botoks pochodzący z Chin. Poszkodowana już do końca życia będzie pamiętać o feralnym zabiegu. Przez nieodwracalne uszkodzenie mięśni jej twarz jest sparaliżowana.

źródło: Daily Star, BBC