"Sprzedawczyni w salonie sukien ślubnych śmiała się z mojej grubszej siostry. Zareagowałam!"

"Sprzedawczyni w salonie sukien ślubnych śmiała się z mojej grubszej siostry. Zareagowałam!"

"Sprzedawczyni w salonie sukien ślubnych śmiała się z mojej grubszej siostry. Zareagowałam!"

Adobe Stock

Ślub to dla każdej kobiety ogromne przeżycie. To dzień, w którym chce wyglądać najpiękniej nie tylko dla Pana Młodego, ale przede wszystkim dla siebie. Chce poczuć się jak księżniczka! To zrozumiałe i nie dziwi fakt, że panny młode umawiają się na próbny makijaż, fryzurę, a do salonu sukien ślubnych zabierają najbliższe osoby, aby doradziły jej w wyborze. Asia zrobiła tak samo. W dniu, w którym miała wybrać dla siebie sukienkę, poprosiła o pomoc siostrę. Iwona poszła raze z nią. Niestety to, co je tam spotkało, nie będzie miłym wspomnieniem...

Reklama

Niemiła wizyta w salonie sukien ślubnych

39-letnia Iwona z wielką radością poszła z 24-letnią Asią wybierać jej suknię marzeń. Nie spodziewała się jednak, że skończy się to płaczem i złym samopoczuciem przez kilka następnych dni.

Moja siostra nie ma za bardzo koleżanek. Wiele osób śmieje się z niej, że jest gruba. W dzieciństwie jej dokuczano z tego powodu i ona przez lata dręczenia zamknęła się w sobie. W sumie jej się nie dziwię i podziwiam, że i tak dała radę. Z wielką przyjemnością wybrałam się z nią do salonu sukien ślubnych. Oczyma wyobraźni widziałam, jak zakłada śnieżnobiałą kreację i wygląda jak aniołek. Niestety na drodze do jej szczęścia stanęła niemiła sprzedawczyni... Już od samego progu, gdy tylko kobieta nas zauważyła, była po prostu niezadowolona. Gdy dowiedziała się, że to Asia jest panną młodą, powiedziała pod nosem: "O Jezu". Mnie już podniosła ciśnienie, a potem było jeszcze gorzej...

Wredne docinki

Asia oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że nie nosi rozmiaru 36, ale jak każda panna młoda chciała w dniu ślubu wyglądać najpiękniej. Liczyła na pomoc w wyborze sukni - takiej, która będzie podkreślać jej walory i ukrywać mankamenty. Zamiast tego usłyszała szereg niemiłych słów.

Zaczęło się już źle, ale potem było jeszcze gorzej. Sprzedawczyni pokazała nam dosłownie trzy sukienki. Widziałam, że Asi się nie podobają. Nie tego szukała. Zapytała grzecznie, czy jest może coś z gorsetem, na co ekspedientka odpowiedziała: "Trzeba brać, co jest. Lepiej pani już nie będzie wyglądać. Na otyłych ludziach wszystko gorzej wygląda".

No i szlag mnie w tamtej chwili trafił. Powiedziałam, że takie zachowanie jest po prostu karygodne i że tylko źli ludzie niszczą czyjeś marzenia w tak wyrachowany sposób. Moja zapłakana siostra wyszła z salonu. Nie chciała już wybierać sukni, ale ja przypomniałam sobie o miejscu, w którym moja przyjaciółka kupowała sukienkę. Pojechałyśmy tam i co się okazało? Zostałyśmy obsłużone tak, jak to powinno wyglądać. Panie były miłe i serdeczne, a moja siostra w dniu ślubu wyglądała jak milion dolarów!

*zdjęcie ma charakter poglądowy
**imiona zostały zmienione

Reklama
Reklama