Rowerzysta z Warszawy wpadł w pułapkę rozstawioną w lesie: "Zaczęła lać się ze mnie krew"

Rowerzysta z Warszawy wpadł w pułapkę rozstawioną w lesie: "Zaczęła lać się ze mnie krew"

Rowerzysta z Warszawy wpadł w pułapkę rozstawioną w lesie: "Zaczęła lać się ze mnie krew"

radiokolor

O takich sytuacjach z reguły słyszy się w filmach, ale nie w prawdziwym życiu! Pan Paweł, który jest zapalonym rowerzystą, uznał, że weekend szkoda spędzać w domu, dlatego też zdecydował się na wycieczkę rowerową na Mazury. Nie miał nawet żadnych podejrzeń co do tego, że jego podróż może się tak skończyć.

Niebezpieczny przystanek

Jechał, ciesząc się z warunków pogodowych, nie mając pojęcia, że za chwilę spotka go coś tak niebezpiecznego. W jednej chwili, jadąc w okolicach Lidzbarka Warmińskiego, poczuł silne szarpnięcie. Upadł, a na dłoniach zobaczył krew. Chwilę mu zajęło to, aby zorientować się do czego przed chwilę doszło. O całym zajściu opowiedział w rozmowie z radiokolor.pl

zraniona ręka mężczyzny radiokolor

Drut kolczasty na drodze?!

Pan Paweł po chwili zorientował się, że to, co go gwałtownie zatrzymało, było rozciągniętym między drzewami drutem kolczastym!

Ściągnęło mnie coś z roweru, zatrzymałem się, zaczęła lać się ze mnie krew, zauważyłem ten drut kolczasty, który zerwałem. Mam około 40 zadrapań na wysokości ramion, mam założone 4 szwy. Pani chirurg powiedziała, że to cud, że nie naruszyło to żyły, bo mogło się to skończyć znacznie gorzej

Sprawa oczywiście została zgłoszono na policję. Gdy funkcjonariusze przybyli na miejsce, aby spisać zeznania, pan Paweł dostrzegł przejeżdżającą tą trasą rodzinę. Co by się wydarzyło gdyby to oni byli pierwsi? Były z nimi dziećmi, a jak wiadomo, są one niższe od dorosłych. Bardzo możliwe, że drut kolczasty byłby na wysokości ich szyi!

Jak już byliśmy tam na miejscu i była już policja, to tą samą trasą jechała dwójka małych dzieci z dwójką dorosłych. Dzieci jechali przodem, dorośli za nimi. I myślę, że gdybym nie jechał tą trasą czterdzieści minut wcześniej, to ktoś z nich na pewno wjechałby w ten drut kolczasty. Jak w ogóle coś takiego tam się mogło znaleźć? Wszystko wskazuje na to, że pole, po których jechał pan Paweł jest terenem prywatnych, ale to wcale nie tłumaczy takiego zachowania, które w najgorszym wypadku mogłoby doprowadzić nawet do śmierci w czasie niefortunnego wypadku.

krew na ręce radiokolor

źródło: radiokolor.pl