"Mąż głosuje na Trzaskowskiego, ja na Dudę. Jego rodzina ze mnie drwi. Nazywają mnie moherem"

"Mąż głosuje na Trzaskowskiego, ja na Dudę. Jego rodzina ze mnie drwi. Nazywają mnie moherem"

"Mąż głosuje na Trzaskowskiego, ja na Dudę. Jego rodzina ze mnie drwi. Nazywają mnie moherem"

pixabay

Wybory prezydenckie 2020 podzieliły Polaków. Jedni chcą, aby wygrał Rafał Trzaskowski, a inni nadal wiernie trwają przy Andrzeju Dudzie. Niezależnie jednak od tego, jakie są polityczne preferencje, zawsze najpierw powinno się patrzeć na drugą osobę przez pryzmat tego, jakim po prostu jest człowiekiem. Polityka nie powinna dzielić i doprowadzać do kłótni i waśni. Niestety tak nie jest i na pewno wie o tym niejedna polska rodzina. Pani Basia od lat jest tłamszona przez męża za to, że bardziej jej do Prawicy. Teraz jednak jego rodzina przesadziła...

Reklama

Gdy rodzina nie może się porozumieć

Pani Basia dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że nie ma kandydatów idealnych. Każdy, który startuje w wyborach, ma coś, co może wywołać żywą dyskusję. Zdaje sobie jednak jeszcze sprawę z tego, że w żaden sposób to, jak różne mają od siebie zdania politycy, to nie powinno w żaden sposób wpływać na ognisko domowe. Niestety u niej przed jakimikolwiek wyborami jest bardzo napięta atmosfera...

"Chyba mam już tego dość"

Wprawdzie nie uważam, żeby małżeństwo musiało mieć takie same poglądy, ale powinno chociaż w minimalny stopniu powinno się zgadzać. Ja wiedziałam od samego początku, że mój mąż jest bardziej liberalny, ale nie przeszkadzało mi to... do czasu. O ile ja szanuję jego zdanie, on nie potrafi uszanować mojego. Moi rodzice także uważają, że wybory powinien wygrać Rafał Trzaskowski, ale nigdy się z nimi o to nie pokłóciłam... Z moim mężem i jego rodziną jest inaczej.

Gdy tylko zaczęły się wybory i pojawił się temat Andrzeja Dudy, rodzice mojego męża, którzy mieszkają z nami w domu, zaczęli mi dokuczać. Sugerowali wprost, że głosuję na niego, bo nie mam studiów, że mamy trójkę dzieci, bo ja namawiałam na to męża, żeby mieć 500+. Dowiedziałam się także, że jestem moherowym beretem, mimo że nie chodzę regularnie do kościoła. Nie chcę tak żyć. Chcę pokoju między nami. Rozumiem to, że oni mogą mieć inne poglądy. Chciałabym, że docenili to, że ja także mogę mieć inne zdanie. Jednak nie wiem, jak długo jeszcze wytrzymam w sytuacji, gdy własny mąż się ze mnie śmieje i dokucza mi na każdym kroku. Nie tylko w domu, ale robi to także publicznie. Gdy głosowaliśmy w pierwszej turze i staliśmy w kolejce, powiedział do kobiety przed nami, która miała zamiar głosować tak jak mój mąż: "No widzi pani, czyli jest pani rozsądna. Mojej żonie jeszcze trochę brakuje"... Jest mi przykro, ale mam nadzieję, że za kilka dni to wszystko się uspokoi

Czy u Was w domach także dochodzi do takich sytuacji? Kłócicie się z powodu polityki?

*imiona zostały zmienione

Reklama
Reklama