"Dzieci wyzywały moją córkę od "biduli" i "brudasa", bo miała niemodne buty. Zareagowałam"

"Dzieci wyzywały moją córkę od "biduli" i "brudasa", bo miała niemodne buty. Zareagowałam"

"Dzieci wyzywały moją córkę od "biduli" i "brudasa", bo miała niemodne buty. Zareagowałam"

libreshot.com/small-sad-girl-on-the-beach/

Ania z Katowic pojechała z całą rodziną nad polskie morze, aby móc cieszyć się z wakacji. Bardzo długo odkładali na to, aby pięcioosobową rodziną spędzić tam urlop. Od kiedy Ania wyszła za Michała, nigdy nie mieli okazji wyjechać na wakacje poza Katowice. Cieszyli się na ten wyjazd i czuli, że to będzie cudowny tydzień. Tak było na początku, ale jedno zdarzenie sprawiło, że mieli ochotę szybko wracać do domu...

Reklama

"Nie mamy dużo, ale cieszymy się ze wszystkiego"

Ania wie, że nie może zapewnić dzieciom markowych ubrań, zagranicznych wycieczek i drogich zabawek. Stara się jednak razem z mężem dać im wszystko, na co mogą sobie tylko pozwolić. Na co dzień Ania pracuje jako woźna, Michał jest kierowcą autobusu, a ponadto biorą dodatkowe prace, gdy tylko pozwala im na to czas. Oboje byli wychowani tak, aby nigdy nikogo nie oceniać i nie sprawiać, aby ktoś czuł się zakłopotany. Myśleli, że inni ludzie mają takie samo podejście...

Wakacyjny koszmar

Nadmorskie wakacje przez pierwsze trzy dni były jak marzenie. Czwartego dnia na ich polu namiotowym pojawiła się rodzina z dwójką dzieci. Przyjechali drogim kamperem. Widać, że mają pieniądze, ale rodzinie Ani to nie przeszkadzało. Sama przecież pragnęłaby podobnego życia dla swoich dzieci.

Na początku wszystko było okej. Dzieci tych państwa nawet zagadywały do mojej starszej Zuzi, ale już po kilku godzinach zauważyłam, że moje dziecko stoi zapłakane w piaskownicy. Oczywiście poprosiłam ją do siebie i zapytałam, co się stało. Okazało się, że dwóch chłopców z tej bogatej rodziny śmiało się z mojej córki, bo miała różowe, lekko znoszone sportowe buty. Zuzia powiedziała: "Nazwali mnie bidulą i brudasem, a później powiedzieli, że oni by się wstydzili w takich chodzić".

Serce mi stanęło i zaczęłam połykać łzy. JAKIM PRAWEM KTOŚ TAK TRAKTUJE moje dziecko?! Wystrzeliłam do kampera tej rodziny. Zapukałam. Otworzyła mi matka chłopców, mierząc mnie od góry do dołu z lekkim grymasem na twarzy. Już wtedy wiedziałam skąd chłopcy wzięli takie zachowanie. Powiedziałam do niej: "Wie pani, że pani dzieci wyzwały moją córkę od brudasów? Jest pani dumna z wychowania dzieci?". Nie dałam jej dojść do słowa, bo się odwróciłam na pięcie i wróciłam do namiotu, a po drodze połykałam łzy. Nnie chciałam tam być ani minuty dłużej. Poprosiłam męża, abyśmy pojechali na inne pole namiotowe...

Czy Ania dobrze zrobiła? Naszym zdaniem powinna tam zostać. W końcu to nie jej córka zachowała się źle!

*zdjęcie ma charakter poglądowy
**imiona zostały zmienione

Reklama
Reklama