O tej tragedii mówiła cała Polska. 10 lipca 2019 roku świat dla najbliższych Dawidka Ż. się zatrzymał. Zaczęły się gorączkowe poszukiwania chłopczyka. Wszyscy wierzyliśmy, że odnajdzie się cały i zdrowy. Po 10 dniach policja odnalazła ciało 5-latka. Szybko także okazało się, że zamordował go jego własny ojciec, Paweł Ż., który odebrał sobie życie tuż po tym, gdy zabił swoje dziecko...
Niewinne i bezbronne dziecko
Paweł Ż. miał odwieźć syna z powrotem do jego matki, która sprawowała nad 5-latkiem opiekę. Tak się jednak nie stało. Mimo wszystko Dawidek nie czuł, że może wydarzyć się coś złego... Chłopczyk nigdy więcej nie zobaczył ukochanej mamy, a ostatnie, co pamięta, to seria ciosów od własnego ojca. Jego ciało zostało znalezione przy zbiorniku retencyjnym koło autostrady A2 przy węźle Pruszków. Sekcja zwłok nie pozostawiła żadnych złudzeń - dziecko miało liczne rany kłute.
Nowe ustalenia prokuratury
Dziś wiemy więcej o tragicznej śmierci. Prokurator Łukasz Łapczyński z warszawskiej prokuratury okręgowej w rozmowie z Fakt24 mówi:
Dysponujemy już opinią końcową biegłych. Wynika z niej, że na ciele chłopca było 11 ran kłutych klatki piersiowej i brzucha. Przyczyną śmierci był wstrząs krwotoczny, do którego doszło w wyniku zadanych obrażeń. W organizmie chłopca nie wykryto substancji odurzających, ani innych środków, które mógłby mu podać ojciec
Prokurator dodał także, że z sekcji zwłok wynika, że Dawidek nie bronił się przed zadawanymi przez ojca ciosami...
Zobacz też:
Piękna modelka z Rosji pozuje z martwym synkiem. Niewyobrażalna tragedia
Mama poroniła szesnaście razy. Dopiero po tragedii lekarze doszli do tego, co było przyczyną