Paul Mason naprawdę nie ma powodu, by cieszyć się z tego rekordu. Brytyjczyk parę lat temu został ogłoszony najgrubszym człowiekiem świata. Z wagą 444 kilo był przykuty do łóżka, nieszczęśliwy, a jego organizm mógł w każdej chwili odmówić posłuszeństwa. Co gorsza, mężczyzna mimo tej monstrualnej wagi, nie mógł się powstrzymać od jedzenia.
Paul nie zawsze tak wyglądał: przed laty zaczął się objadać, gdy rzuciła go dziewczyna. Złamane serce leczył dosłownie kilogramami pizzy i słodyczy. Z czasem jedzenie stało się obsesją. Nie mógł przestać.
Życie uratowali mu chirurdzy. Zmniejszyli żołądek do wielkości jabłka, usunęli tłuszcz o masie ponad połowy ciała. Wydawało się, że zaczyna nowe życie, zwłaszcza że znalazł miłość. W dalekiej Ameryce usłyszała o nim pewna kobieta i zapragnęła go poznać. Paul poleciał za ocean i zaręczył się.
A jednak ostatnio, jak niepyszny, wrócił do Anglii. Sprawy poszły bardzo nie tak. Zaślubiny nie doszły do skutku, a Paul znowu zaczął obsesyjnie jeść. Samotny, zaczął kraść. Ostatecznie uznał, że pora wracać do domu. Nie ukrywa, że liczy na brytyjski system zasiłków.
W tej chwili waży już 220 kilo i ciągle je. Czy znowu pobije rekord?