Zrobiła TO, żeby nikt jej nie przyjął do "normalnej pracy". Słuszna decyzja?

Zrobiła TO, żeby nikt jej nie przyjął do "normalnej pracy". Słuszna decyzja?

Kayleigh Peach z Birmingham od lat marzyła, by zostać tatuażystką, lecz długo obawiała się, że na marzeniach się skończy. Dlatego zdecydowała się na drastyczny krok!

Reklama

Ta 24-letnia dziewczyna zdecydowała się na odważny tatuaż twarzy. Dała sobie wypisać słowo "Cursed", "Przeklęta", na skroni. Po co to wszystko?

Kayleigh wyjawiła swoje motywy w wywiadzie dla czasopisma "Deep Skin". Młoda Angielka uznała, że wytatuowana twarz zmusi ją, by poszła za swoją pasją:

Zrobiłam sobie tatuaż na twarzy, żebym nie mogła znaleźć normalnej pracy - wyjaśniła. - Tatuaże są coraz powszechniej akceptowane w miejscach pracy, ale tatuaże na twarzy i szyi nadal są postrzegane jako te bardziej ekstremalne, dlatego większość pracodawców podchodzi do nich sceptycznie. Po to właśnie zrobiłam sobie tatuaże na twarzy – żeby zmusić się do zostania artystką w tej dziedzinie.

Kayleigh ma do tego bogato wytatuowany dekolt i ramiona, a w przyszłości planuje pokryć tatuażami całe ciało. To się nazywa oddanie pracy, prawda?

Podoba Wam się taka determinacja?

Reklama
Reklama