"Gdy umiera dziecko, matka traci połowę siebie". Mama zmarłego na raka chłopczyka opowiada o swojej walce

"Gdy umiera dziecko, matka traci połowę siebie". Mama zmarłego na raka chłopczyka opowiada o swojej walce

Savanna Tate nie posiadała się ze szczęścia na wieść o tym, że oczekuje trojaczków. Narodziny dzieci w marcu 2015 roku zostały przyjęte z tym większą radością, że przez chwilę ważyły się losy jednego z maluchów: lekarze nie mogli namierzyć jego pulsu. Ostatecznie na świat przyszło dwóch chłopców i dziewczynka. Jednym z chłopców był malutki Hayes.

Reklama

Hayes wojownik - dziś wspomina go mama.

Niestety pod koniec 2015 roku Hayes zaczął źle się czuć. W styczniu 2016 roku rodzice usłyszeli diagnozę: ich mały synek cierpiał na raka mózgu. Nie pomogły operacja, ani chemia. W grudniu 2016 roku Savanna żegnała syna. Z żalem nie do opisania.

Na kobietę, która traci męża, mówimy wdowa. Na mężczyznę, który traci żonę, mówimy wdowiec. Na dziecko, które traci rodzica, mówimy sierota. Na rodzica, który traci dziecko, nie mamy terminu. To zbyt przerażające. A to nasza sytuacja - napisała Savanna na łamach "Mirror".

Sytuacja, w której znalazła się nie tylko Savanna z mężem. Kobieta pisze o tym, z jakim zdziwieniem przyjęła diagnozę synka:

Pamiętam, jak myślałam: "Rety, moje dziecko ma raka. To pewnie pierwszy taki przypadek". A gdy weszłam na dziecięcy oddział onkologiczny i zobaczyłam te wszystkie śliczne łyse główki uznałam, że to w Utah chyba doszło do epidemii raka...

Rak u dziecka jest codziennością wielu rodzin. A część chorych dzieci umiera. Savanna wspomina, jak koszmarne były miesiące opieki nad chorym i cierpiącym synem. I odkrycie, że "jego los w najmniejszym stopniu nie zależy ode mnie"...

Pożegnanie chłopca było najgorszym doświadczeniem w jej życiu:

Serce mi się kraje, gdy to wspominam. Tę chwilę zanim ostatecznie zamknęli wieko trumny Hayesa. Nie mogłam przestać całować jego słodkiej twarzyczki i powtarzać "wybacz mi, mój kochany synku". To nie był koszmar, lecz rzeczywistość.

Ukojenie znalazła w przekonaniu, że zrobiła wszystko, co w jej mocy, by ocalić dziecko. I że śmierć Hayesa nie poszła na marne: rodzice chłopca założyli fundację wspierającą inne chore dzieci.

Savanna podzieliła się swoją historią, by uwrażliwić nas na los rodzin z chorymi dziećmi i na los rodzin po stracie dziecka.

Na Instagramie pokazuje dramatyczną walkę o Hayesa. Te zdjęcia rozdzierają serce...

Żadna mama i żaden tata nie powinni tak żegnać własnego dziecka
Reklama
Reklama