Evie Latewood jest radosną, dzielną dwulatką. Patrząc na nią trudno uwierzyć, że tyle przeszła. W dodatku przyszłość tego dziecka jest niepewna.
Evie urodziła się jako jedna z bliźniaczek i z początku wydawało się, że jest całkowicie zdrowa. Dopiero jako dziewięciomiesięczna dziewczynka ciężko zachorowała - okazało się, że cierpi na wrodzoną wadę wątroby, która kwalifikuje ją do natychmiastowego przeszczepu. Dawcę znaleziono w ciągu 24 godzin - była nim osoba zmarła na raka mózgu. Lekarze zapewniali jednak, że ryzyko przejęcia choroby nowotworowej od dawcy jest minimalne.
W lutym ubiegłego roku Evie przeszła operację i spędziła pięć tygodni w szpitalu. Wydawało się, że interwencja medyczna zakończyła się sukcesem: dziewczynka szybko odzyskiwała siły. Jakież było przerażenie jej rodziców, gdy w listopadzie wyczuli u dziecka guz na klatce piersiowej. Dalsze badania nie pozostawiały złudzeń: Evie zachorowała na glejaka, ten sam typ nowotworu, na jaki cierpiał dawca.
Guzy nowotworowe rozwinęły się w jamie brzusznej dziewczynki, w wątrobie, nerkach i w obrębie klatki piersiowej. Zastosowana chemioterapia zastopowała chorobę, lecz rokowanie są mało optymistyczne. Przypadek Evie jest bardzo złożony, a dziewczynka po przeszczepie może nie mieć siły walczyć.
Na razie rodzice starają się zapewnić dziewczynce możliwie normalne dzieciństwo, a ona rewanżuje się uśmiechem i dziecięcą żywiołowością.