Amerykańska studentka Maddie od jakiegoś czasu słyszała w szafie dziwne szuranie. Zastanawiała się, czy do jej mieszkania nie zakradło się dzikie zwierzę, np. szop. Niepokojące było jednak jeszcze coś innego.
Dziewczynie zaczęły ginąć rzeczy: ubrania, skarpety, buty. To, co z początku wydawało się tylko trochę dziwne, wkrótce stało się obsesją Maddie. Studentka uznała, że jej mieszkanie jest nawiedzone.
Zagadka, której finał rozegrał się w minioną sobotę i nie należał do przyjemnych!
W sobotnie popołudnie Maddie zebrała się na odwagę i słysząc dziwne dźwięki dochodzące z szafy krzyknęła: "Kto tu jest?". I jakież było jej zdziwienie, gdy dochodzący z szafy głos odpowiedział: "Mam na imię Drew".
Wtedy Maddie otworzyła drzwi szafy, w której zobaczyła zupełnie nieznanego mężczyznę stojącego w ciasnej przestrzeni, ubranego od stóp do głów w jej ubrania!
Miał na sobie moje ciuchy, skarpety, buty - opowiadała potem Maddie.
Okazało się, że za hałasy w domu odpowiadał tajemniczy gość, 30-letni Andrew Clyde Swofford.
Powiedziałam mu, żeby natychmiast zdjął moje ubrania i to właśnie zrobił - relacjonuje Maddie.
Gdy dziewczyna czekała na przyjazd swojego chłopaka i policji, Andrew podobno czynił dalsze przymiarki, testując kapelusze dziewczyny i przeglądając się w lustrze.
W pewnej chwili powiedział Maddie, że jest bardzo ładna i zapytał, czy mógłby ją przytulić - na co jednak nie dostał pozwolenia.
Ostatecznie gość z szafy trafił do aresztu, a studentka zmieniła mieszkanie. Podejrzewamy, że teraz jej wyobraźnia będzie szaleć przy najmniejszym hałasie.
Wyobraźcie tylko sobie, że ktoś taki wychodzi z Waszej szafy!