Gdyby życie pisało inne scenariusze Jade Goody byłaby zapewne dalej celebrytką z pierwszych stron gazet. Ta gwiazda brytyjskiego Big Brothera wiedziała, jak przyciągać uwagę mediów i lubiła ją. Jeśli jednak pozwoliła filmować swoje ostatnie chwile, to zrobiła to dla dzieci.
Ostatni rozdział historii Jade był tragiczny: ta żywiołowa młoda mama dwóch synków zaniedbała cytologię i zdiagnozowano u niej raka szyjki macicy. Mimo inwazyjnego leczenia celebrytka w walce z chorobą nie miała szans.
Wydawało się jednak, że dalej odważnie spełnia życiowe marzenia. W terminalnym stadium choroby wzięła ślub z ukochanym Jackiem Tweedem i troskliwie zabezpieczyła przyszłość synków: Bobby'ego i Freddiego: pozwoliła dziennikarzom magazynu "OK!" rejestrować swoje umieranie, dzień po dniu, z intencją, by tak zarobione pieniądze przeznaczyć na edukację chłopców.
Blisko 10 lat po śmierci Jade wdowiec po niej, Jack, udzielił gorzkiego wywiadu dla "The Sun". Opowiedział o tym, jak wbrew woli żony ograniczono mu kontakty z chłopcami (nie jest ich biologicznym ojcem), choć wychowywał ich przez kilka lat. Z kolei pieniądze zarobione przez Jade na edukację synów pożarł fiskus, gdy okazało się, że Jade przez ostatnie lata nie płaciła podatku dochodowego...
Jack Tweed uważa, że jeśli Jade obserwuje zza grobu to, co się dzieje z jej rodziną, to musi być naprawdę zagniewana. Być może też smuci ją, że ludzie tak szybko o niej zapomnieli.
Zobaczcie, jaką radosną osobą kiedyś była! Odchodząc miała tylko 27 lat...