Czternastoletnia Ellie Waters nie przypuszczała, że może jej grozić śmiertelna choroba. Ta żywiołowa dziewczyna uwielbiała sport, po szkole regularnie biegała i startowała w zawodach. Gdy wyczuła na pupie zgrubienie, nie przejęła się nim z bardzo.
Tymczasem zmiany na pupie powiększały się, lecz Ellie wstydziła się o tym komukolwiek powiedzieć. Do tego doszły bolesne guzki w pachwinach - co lekarz pochopnie uznał za skutek zbyt intensywnego treningu. Pewnego dnia podczas zawodów Ellie zemdlała z bólu. Dopiero wtedy skierowano ją na badania.
Diagnoza była szokiem: mięśniakomięsak prążkowanokomórkowy, nowotwór tkanek miękkich z przerzutami w 4. stadium. Dziewczynka miała nie więcej niż 20 proc. szans na wyleczenie...
Hart ducha nie opuścił jednak Ellie. Leczenie trwało 18 miesięcy, obejmując intensywną chemioterapię i radioterapię. Nastolatka jest w remisji. Ma mnóstwo planów na przyszłość, ale jednej rzecz na pewno nie zrobi: nie urodzi dziecka. Wskutek inwazyjnego leczenia straciła płodność.
Nie martwi jej to zanadto. Rozważa adopcję. Dla nastoletnich kolegów i koleżanek ma jedną radę: badajcie się. A jeśli usłyszycie diagnoza raka, nie poddawajcie się i walczcie. Tę walkę można wygrać, tak samo jak w zawodach.