Byli przekonani, że ich maleńki synek zmarł wskutek tzw. śmierci łóżeczkowej. Wyniki autopsji zaskoczyły wszystkich!

Byli przekonani, że ich maleńki synek zmarł wskutek tzw. śmierci łóżeczkowej. Wyniki autopsji zaskoczyły wszystkich!

Keeley Makin i Nicky Marsh pod wieloma względami są przykładnymi rodzicami. Doczekali się czwórki dzieci. Najmłodszy, Archie, przyszedł na świat w październiku ubiegłego roku. To, co zaszło 4 tygodnie później, było dla całej rodziny ciężkim szokiem.

Reklama

17 listopada Archie zasnął po karmieniu przy mamie w łóżku z rodzicami. Jakież było ich przerażenie, gdy nad ranem odkryli, że chłopiec nie oddycha.Próbowali go reanimować, lecz nic już nie mogło wrócić dziecku życia. Na miejsce przybyli sanitariusze. Wiele wskazywało na to, że niemowlę zmarło wskutek bezdechu, co potocznie określa się mianem śmierci łóżeczkowej. Jednak wyniki autopsji zaskoczyły wszystkich.

U chłopca doszło do urazu żeber, co wskazywałoby na to, że został we śnie przygnieciony. Straszna tragedia, której można by uniknąć, gdyby dziecko nie spało w jednym łóżku z dorosłymi. Wszystko wskazuje na to, że rodzice zdawali sobie sprawę z zagrożenia ponieważ chłopiec zazwyczaj sypiał w wydzielonym koszyku. Do wypadku doszło przez nieuwagę.

Nikogo nie pociągnięto do odpowiedzialności za śmierć dziecka, lecz to, co się stało, powinno być dla wszystkich ostrzeżeniem. Sypianie z noworodkiem lub niemowlęciem może być śmiertelnie niebezpieczne. Dorośli, uważajcie!

Tak trudno poradzić sobie z utratą synka!
Reklama
Reklama