Cristina Shy nie chce pokazać twarzy. Tam, gdzie mieszka, nikt nie ma pojęcia, że wraz z mężem są rodzeństwem. Przemierzyli Stany Zjednoczone w poszukiwaniu bezpiecznego schronienia. Kazirodztwo jest nielegalne w większości krajów świata, a w niektórych stanach Ameryki za kazirodcze relacje grozi nawet dożywocie.
Cristina uważa, że to wysoce niesprawiedliwe.
Jeżeli obie osoby są dorosłe i tego pragną, powinny móc robić to w zaciszu swojej sypialni - tylko im wolno decydować, co zrobią ze swoim życiem - mówi. - Ludzie twierdzą, że kazirodztwo jest czymś złym, bo jest nielegalne, ale wiele rzeczy, na które prawo dziś nie pozwala, zostanie zalegalizowane za jakiś czas.
Prawo się zmienia i obyczaje również. Cristina bardzo by chciała móc w przeszłości otwarcie przyznawać się do związku z bratem. Tymczasem zakazy niejednokrotnie doprowadziły już do tragedii...
Tak było w przypadku Stevena Pladla, który związał się z rodzoną córką, Katie i miał z nią dziecko. Gdy sprawa wyszła na jaw, rozdzielono ich, a Steven w rozpaczy zabił żonę, niemowlę i samego siebie...
Pani Shy przywołuje też przykład Moniki Mares, która związała się z własnym synem. Również ta para ma prawo się kochać tak jak chce, uważa Cristina.
Co o tym myślicie? Czy Waszym zdaniem dorośli ludzie faktycznie muszą słuchać prawa w tym względzie?