Pijany tata kupił dużego wypchanego pokemona, bo myślał, że "tak będzie śmiesznie". Nie rozśmieszyła go cena wysyłki...

Pijany tata kupił dużego wypchanego pokemona, bo myślał, że "tak będzie śmiesznie". Nie rozśmieszyła go cena wysyłki...

Młody angielski biznesman, a do tego dumny tata, Callum Underwood pewnego upojnego wieczoru zdecydował się na nieco pochopny ruch: po paru głębszych kupił sobie w internecie pokemona, bo pomyślał, że "tak będzie śmiesznie". Wybrał Snarlaxa, poczciwego pluszaka pokaźnych rozmiarów, bo mierzącego ponad 180 cm. Callum, lat 31, od dziecka był miłośnikiem pokemonów, a tak dużego jeszcze nie miał w swojej kolekcji.

Reklama

Problemy zaczęły się, gdy mężczyzna wytrzeźwiał. Okazało się, że sprzedawca maskotki nie realizuje wysyłek do Wielkiej Brytanii, więc szczęśliwy nabywca jako adres wysyłki wskazał mieszkanie przyjaciela w San Francisco. Biznesmen Callum czasem jeździ za ocean służbowo, ostatnio też się tam wybierał, stąd pomysł, że pokemona sam sobie przywiezie. Chyba jednak się przeliczył...

Gdy doszło do opłaty za bilet dla Snarlaxa, rachunek opiewał na równowartość prawie 4ooo PLN. Zrobiło się na tyle nieśmiesznie, że Callum rozważał wypatroszenie pluszowego przyjaciela z wnętrzności, by zmniejszyć jego gabaryty (jako "bagaż podręczny" zajmowałby dwa miejsca w samolocie), lecz to rozwiązanie wydało mu się zbyt drastyczne. Ostatecznie pokemona zapakowano do gigantycznego pudła, skąd budził podejrzenia amerykańskich służb celnych (Amerykanie byli pewni, że Brytyjczyk przewozi w maskotce narkotyki - w końcu kto by tyle wydał na transportowanie pluszaka w pudle???).

Angielski tata chciał dalej robić dobrą minę do złej gry, całość swoich perypetii sfotografował i wrzucił na Twittera. Ciekawe, co na to wszystko jego żona.

Sądzicie, że się uśmiała?

Zobaczcie perypetie pokemona i jego właściciela
Źródło: twitter.com
Reklama
Reklama