-
margo203 odsłony: 7400
Żyrandol
>> Wczoraj namówiłam wreszcie swojego męża zeby kupić abażur z kryształów
>> (to co wisi z lampami na suficie), baaardzo drogi (pół roku zbieraliśmy).
>> Pojechaliśmy do sklepu, kupiliśmy abażur, na skrzydełkach szczęścia
>> popędziliśmy do domu, po drodze kupiliśmy butelkę koniaku (trzeba nowy
>> zakup ..tego tamtego, no obmyć). Siedliśmy przy stole, najpierw
>> strzeliliśmy po 50, potem powtórzyliśmy, no i mówię do swojego męża:
>>
>> a może powiesimy od razu ten abażur? No i mąż, lub z powodu koniaku, lub
>> widząc moje szczęście zgodził się. Postawiliśmy krzesło, na krzesło
>> taboret mały, mój mąż wspiął się na tę piramidę, a mi kazał go
>> zabezpieczać.
>>
>> Stoję taka szczęśliwa, obserwuję jak mój orzeł pod sufitem majstruje (a
>> on był, nie wiem po co w szerokie bokserki ubrany), przenoszę wzrok
>> niżej, i co ja widzę z tych sympatycznych bokserek wypadło mu jedno
>> jajeczko, no i ja taka rozczulona tym widokiem biorę i tak lekko
>> pstryknęłam paluszkami po tym jajeczku. Mój tygrys w tej sekundzie jak
>> poleciał w dół z tej estakady wraz z abażurem, który rozbił się
>> całkowicie na małe kawałki, wstaje szybko i z ostatkami abażuru w rękach
>> podskakuje do mnie...myślałam, że zabije mnie, a on mówi - Kurde, ale
>> mnie prądem pierdolnęło, aż do jąder doszło, dobrze, że nie na śmierć!