-
Raspberry Swirl odsłony: 12438
Syndrom pulpeta- chociaż nie jestem gruba panicznie boję się wagi
Jestem ciekawa czy tylko ja tak mam. W dzieciństwie byłam no nie grubaale dośc "puchata". Kilka razy zdazyło mi się usłyszeć "Ty grubasie" albo cos w tym stylu. Potem rosłam i rosłam , waga się nie zmieniła, więc jakoby mi sie wyszczuplało. Ale co z tego jesli patrząc w lustro widze grubasa? Na nic komplementy ( na pewno zartują) na nic przekonywania czuję się grubo. No, może nie zawsze ale często. Problem może sie komuś wydawać błahy ale mi dość skutecznie odbiera często chęć do życia. Teraz jeszcze wpadłam w jakies tryby odchudzania, efekty są i zamiast się cieszyć -ja panicznie boję sie przytyć choćby o 0.5 kg i strasznie się pilnuję i strasznie mnie to już wszystko denerwuje.
ja zawsze byłam dobrze odżywionym dzieckiem,podkarmianym oczywiście przez babcię no i efekty tego były takie, że nigdy do chudzielców nie należałam. Później rosłam i rosłam, a w miarę zbliżoną wagę utrzymuję od prawie 10 lat. Oczywiście mogłabym być szczuplejsza, ale też i grubsza..więc źle nei jest a kompleksy zawsze się jakieś niestety ma..
Odpowiedz
Raspberry Swirl napisał(a):Bo -> Jo76 napisał(a):Nigdy nie bylam pulpetem, a jeśli ktoś kiedykolwiek miał z tym problem a ktoś inny mu w tym czasie jeszcze dorzucił kilka "komplementów" to się kurna chyba tego do końca zycia nie pozbedzie ( tak sobie myslę ,że moze mi przejdzie jak zaczne byc stara i z tego tytułu waga okaże sie moim najmniejszym problemem ;))
Tak wlasnie mysle, pozbedziesz sie jednego kompleksu na rzecz innego. Ponoc nawet Heidi Klum ma sporo kompleksow, wiec my kobiety po prostu dla zdrowia psychicznego musimy jakis miec :D
Bo -> Jo76 napisał(a):Nigdy nie bylam pulpetem, a jeśli ktoś kiedykolwiek miał z tym problem a ktoś inny mu w tym czasie jeszcze dorzucił kilka "komplementów" to się kurna chyba tego do końca zycia nie pozbedzie ( tak sobie myslę ,że moze mi przejdzie jak zaczne byc stara i z tego tytułu waga okaże sie moim najmniejszym problemem ;))
Odpowiedz
mam, mam, znam...
byłam solidnie utuczonym dzieckiem i młodzieżą
zresztą od urodzenia kocham jeść ;)
w wieku dwudziestu lat schudłam prawie dwadzieścia kilo i przez kilka lat następnych aż do pierwszej ciąży nie miałam problemów z nadwagą (obecnie znów mam niestety) i mimo znacznej zmiany wyglądu nadal w mej głowie byłam grubasem
i niestety to się chyba nigdy nie zmieni, dziś tęsknię do wymiarów sprzed lat ale mając je i tak pewnie nie byłabym zadowolona :/
Jako dziecko nie byłam otyła ani gruba, ale zawsze w porównaniu z siostrą byłam tą większą. Do tego do siódmej klasy byłam wyższa nawet czasami od chłopaków. Rodzice często dokuczali tekstami - może już nie jedz, albo jak ona uwielbia jeść itp. Tak mi nagadali, że do tej pory mimo, że ze mnie normalna osoba - bardziej szczupła niż grubsza - to na samą myśl, że mogę przytyć albo na samą myśl, że rośnie jakaś fałdka już się spinam. W domu mama podszczypuje za boczki - nie są sadłem po prostu mam szerokie biodra i wąską talię, więc mam kolejny stres. Rozmawiałam kiedyś z rodzicami, ale oni uważają, że to były żarty. I tak właśnie mam, że najlepiej się czują chudzielcem, patrze z podziwem na chudzielce, mimo, ze walczę z tym, żeby lubić siebie tak po prostu bez martwienia się o to, że mi coś gdzieś wystaje albo będzie wystawało.
Dodam jeszcze, że właśnie przez to, że nie chciałabym przytyć najprawdopodobniej odkładam plany ciążowe, bo chcę być taka jaka jestem teraz, anie być grubsza zestresowana swoim ciałem. Wiem, że to samolubstwo, ale po prostu nie chcę siebie dręczyć.
Ja bylam szczupla, potem przytylam, pozniej przytylam jeszcze bardziej, a jak pomysle sobie jak bardzo nienawidzilam swojego ciala 20 kg temu to nie moge sie nadziwic ;) Teraz nawet lubie siebie ;) (ale sporo pracy mnie to kosztowalo)
Odpowiedz
O, ja coś takiego miałam. Aż tak obsesyjne liczenie kg to mi dopiero po urodzeniu Maksa przeszło. Ale nie na tyle, żeby wagi w ogóle nie pilnować.
Aż się boję pomyśleć, co będzie po tej ciąży.
A, i dowaliły mi w sumie 2 osoby z bliskiej rodziny, które mnie wówczas dziesięcioletnią namwiały do odchudzania. I nie, nie byłam gruba. Ot, normalne dobrze odżywione dziecko :/
Ja dla odmiany całe dzieciństwo ponoć byłam niejadek, wiecznie słyszałam od babci "jaka Ty chuda jesteś, zjedź coś" ... a wcale tak chuda nie byłam ;) ... udka i tyłek jak Cię mogę ... dość kobiecy już w wieku lat 13 ... najpierw mega kompleksy wielkiego tyłka, potem mąż który do znudzenia uwielbiał mnie taką ... a teraz po dziecku ... pozbyłam się tego kompleksu na rzecz obwisłej piersi ;)
Jak to gadanie może zasiać w człowieku myśli nie zawsze słuszne
No coż, ja mam zupełnie odwrotnie - całe życie byłam albo chuda, albo bardzo szczupła. Aż do momentu, kiedy przytyłam, w sumie ok. 10 kg w ciągu 5 lat Niestety wciąż widzę siebie jako szczuplaka. Myślę o sobie jak o kimś, kto nosi rozmiar 36 i zawsze w sklepach biorę do przymierzenia mniejsze rozmiary niż powinnam. I wcale nie pomaga mi to schudnąć, bo nie do końca do mnie dociera to, że naprawdę powinnam. Wariactwo
Widocznie tak to jest, że dzieciństwo i "nastolactwo" ;) kształtują nasze mniemanie o sobie, które potem trudno zmienić...
Mój brat mnie tak często nazywał. I miałam wielkie kompleksy z tego powodu. Teraz - kiedy porównuję moją wagę z tamtą, to się tylko w głowę biję, jak mogłam być tak głupia i tak łatwo sobie wdrukować kompleksy. Ale mądry Polak po szkodzie...
Trochę mi pomógł mąż, powtarzający wciąż, że kocha mnie taką, jaką jestem. I że właśnie taka mu się podobam, bo zbyt chudych bab nie lubi. Jednak o powrocie do wagi z czasów studiów marzy mi się czasami.
Podobne tematy