• ladybird7 odsłony: 4945

    Pierdolony konowal

    Moja mama przewrocila sie na chodniku 2 miesiace temu. Reka ja bolala wiec poszla do lekarza, ktory jej powiedzial, ze reka stluczona to bedzie bolala i puchla. Minely 2 miesiace, zero poprawy no i mama nie moze reki wyprostowac. Mama poszla wiec do lekarza again i co - i kurwa okazuje sie ze miala najprawdopodobniej zlamana reke, tak wyszlo na rentgenie. No kurwa jak ja bym tego pierdolonego konowala w swoje rece dopadla to bym go za jaja powiesila. Kurwa z mojej matki inwalidke zrobil chuj jeden.

    Odpowiedzi (18)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-04-22, 12:27:54
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2010-04-22 o godz. 12:27
0

Lady współczuję, napisz skarge...wiem,z e to pewnei nic nie da, ale warto próbować.....

Odpowiedz
madziula 22 2010-04-18 o godz. 16:07
0

Licho napisał(a):dobra, zastanawiałam się czy pisać, bo nie dotyczy mnie bezpośrednio, ale napiszę, niech to...
całą historię poznałam rok temu, jak odnowiłam kontakty z koleżanką...

Bohaterem głównym jest mój kolega, mąż serdecznej kumpeli. W momencie rozpoczęcia akcji miał 28 lat, był wysportowany, regularnie grał w piłkę nożną, mieli - to istotne - 3 miesięczne dziecko. On prowadził własną firmę współpracując z drugą firmą - taka forma samozatrudnienia. Oczywiście w tej drugiej firmie siedział "na całym etacie".

Kolega złamał nogę. Zastanawiał się przez chwilę, czy nie pojechać prywatnie, ale po konsultacji telefonicznej ("no bo co lekarz może wymyśleć ze złamaną nogą") pojechał do szpitala. Tam mu nogę prześwietlili, okazała się złamana w dwóch miejscach, ześrubowali, założyli gips, kazali się zgłosić na kontrolę za 1,5 miesiąca...

Kolega posłuszny pacjent jest, nogę oszczędzał, na konsultację się zgłosił. Zrobili mu prześwietlenie. I pewnie wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że kolega ze zdjęciem w łapce siedział i czekał w kolejce na swojego lekarza... No i z nudów wyciągnął zdjęcie z koperty...

...i prawie zszedł na zawał...

Na zdjęciu zobaczył taki obrazek: góra kości nogi i dół zostały ze sobą połączone za pomocą blaszki i przyczepione na śruby. Zaś pośrodku, luzem, w odległości ok 1 cm od reszty (przesunięty w bok) biegał sobie 10 cm kawałek kości...

Kolega nie zdzierżył, zawołał taksówkę, wiadł w nią i pojechał do pewnej cholernie drogiej i podobno równie dobrej kliniki. W klinice się już nim zajęli w pełni profesjonalnie, przeszedł operację, wszczepiali mu w miejsce tej 10cm kostki coś innego. W każdym razie po DWÓCH latach od wypadku - kolega chodzi...

Zapytał się lekarza w klinice, co by było, gdyby do nich nie przyjechał. Lekarz odpowiedział krótko: chodziłby Pan do końca życia o kulach. Kolega drążył dalej: ale czy to, że tej środkowej części kości nie przyśrubowali nie jest błędem w sztuce. Lekarz z kliniki odpowiedział mniej więcej w ten sposób: zasadniczo jest, ale nikt tego Panu nie da na piśmie. Ponieważ w lecznictwie państwowym takie są procedury. Tego typu złamania jak to zazwyczaj dotyczą osób straszych. Komplikacje tego typu zdarzają się rzadko. A nawet jeśli się zdarzą, to - co się tu oszukiwać, to że starsza osoba będzie się poruszała wolniej, albo o kulach - jest to tak niewielki odsetek, że nieistotny...

Innymi słowy, gdyby kolega nie obejrzał tego zdjęcia pod gabinetem, w dniu dzisiejszym byłby kaleką chodzącym o kulach...
Przez dwa lata stawał na głowie (bo na nogach nie mógł), żeby pracę przenieść do domu, bo jakoś dom musiał utrzymywać. Jak mówiłam wcześniej mieli w tym momencie małe dziecko... A to polska właśnie...
Jak czytam takie historie, to trzęsę się cała z bezsilności
Najlepiej jest byc zdrowym jak koń...
Lady, przytulam.Wiem, jak to jest, kiedy mama cierpi :usciski:

Odpowiedz
Licho 2010-04-18 o godz. 15:46
0

dobra, zastanawiałam się czy pisać, bo nie dotyczy mnie bezpośrednio, ale napiszę, niech to...
całą historię poznałam rok temu, jak odnowiłam kontakty z koleżanką...

Bohaterem głównym jest mój kolega, mąż serdecznej kumpeli. W momencie rozpoczęcia akcji miał 28 lat, był wysportowany, regularnie grał w piłkę nożną, mieli - to istotne - 3 miesięczne dziecko. On prowadził własną firmę współpracując z drugą firmą - taka forma samozatrudnienia. Oczywiście w tej drugiej firmie siedział "na całym etacie".

Kolega złamał nogę. Zastanawiał się przez chwilę, czy nie pojechać prywatnie, ale po konsultacji telefonicznej ("no bo co lekarz może wymyśleć ze złamaną nogą") pojechał do szpitala. Tam mu nogę prześwietlili, okazała się złamana w dwóch miejscach, ześrubowali, założyli gips, kazali się zgłosić na kontrolę za 1,5 miesiąca...

Kolega posłuszny pacjent jest, nogę oszczędzał, na konsultację się zgłosił. Zrobili mu prześwietlenie. I pewnie wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że kolega ze zdjęciem w łapce siedział i czekał w kolejce na swojego lekarza... No i z nudów wyciągnął zdjęcie z koperty...

...i prawie zszedł na zawał...

Na zdjęciu zobaczył taki obrazek: góra kości nogi i dół zostały ze sobą połączone za pomocą blaszki i przyczepione na śruby. Zaś pośrodku, luzem, w odległości ok 1 cm od reszty (przesunięty w bok) biegał sobie 10 cm kawałek kości...

Kolega nie zdzierżył, zawołał taksówkę, wiadł w nią i pojechał do pewnej cholernie drogiej i podobno równie dobrej kliniki. W klinice się już nim zajęli w pełni profesjonalnie, przeszedł operację, wszczepiali mu w miejsce tej 10cm kostki coś innego. W każdym razie po DWÓCH latach od wypadku - kolega chodzi...

Zapytał się lekarza w klinice, co by było, gdyby do nich nie przyjechał. Lekarz odpowiedział krótko: chodziłby Pan do końca życia o kulach. Kolega drążył dalej: ale czy to, że tej środkowej części kości nie przyśrubowali nie jest błędem w sztuce. Lekarz z kliniki odpowiedział mniej więcej w ten sposób: zasadniczo jest, ale nikt tego Panu nie da na piśmie. Ponieważ w lecznictwie państwowym takie są procedury. Tego typu złamania jak to zazwyczaj dotyczą osób straszych. Komplikacje tego typu zdarzają się rzadko. A nawet jeśli się zdarzą, to - co się tu oszukiwać, to że starsza osoba będzie się poruszała wolniej, albo o kulach - jest to tak niewielki odsetek, że nieistotny...

Innymi słowy, gdyby kolega nie obejrzał tego zdjęcia pod gabinetem, w dniu dzisiejszym byłby kaleką chodzącym o kulach...
Przez dwa lata stawał na głowie (bo na nogach nie mógł), żeby pracę przenieść do domu, bo jakoś dom musiał utrzymywać. Jak mówiłam wcześniej mieli w tym momencie małe dziecko... A to polska właśnie...

Odpowiedz
Gość 2010-04-18 o godz. 05:40
0

fjona napisał(a):własnie wróciłam od lekarza i z przyjemnością opowiem wam moją historię ;)

moja ginekolog jest na urlopie więc trafiłam do innej lekarki.
potrzebowałam do pracyzaświadczenie, że karmię piersią . i co mi na to lekarka, że dziecko ma powyżej pół roku więc juz nie powinnam karmić. :O argument: bo mi sie za bardzo obkurczy macica i nie będę znów mogła zajśc w ciąże. ja na to, że mam już 2 dzieci i z pewnością teraz nie chcę być w ciązy a ta swoje, że musze już odstawić od piersi. suma sumaru wystawiła mi zaświadczenie, gdzie napsiała, że "pacjentka nie powinna karmić piersią powyżej 1/2 roku". czujecie kurwa blusa? jak ja mam to pokazac w pracy?
pizda.
o matko !!!

pisz skargę a po zaśwadczenie idź do normalnego lekarza. Warto także wysłać kopie twojego zaświadczenia do gazety niech to opublikują!

Odpowiedz
Gość 2010-04-17 o godz. 22:28
0

no to ja też się dorzucę. A co, chociaż tutaj mogę bez skrupułów.
2 lata temu poszłam do lekarza i okazało się, że załapałm gdzieś wziewne dziadostwo chlamydie. Dobrze leczone można skutecznie wypędzić, źle leczone wlecze się za człowiekiem latami.
Babka leczyła mnie sumamedem przez... bite 5 tygodni, bez efektów. Po około 2 tygodniach zaczęłam mocno skarżyć się na uporyczywe, ostre bóle brzucha, chudnięcie, całodniowe biegunki. Wczesniej też o tym mówiłam ale uciążliwośc dolegliwości była wręcz nie porównywalnie słaba. Babka całkowity olew, nie wzruszało ją to, że nie mogę pracować, bo średnio co 1h byłam w wc a ataki bólu prawie wbijały mnie pod biurko.
Wysłała mnie do pulmunologa, bo ona odnośnie chlamydii zrobiła co mogła. Tam opowiedziałam swoją historię ponownie i babka złapała się za głowę, że ja jeszcze w ogóle chodzę. Napisała zjebke do ogólnej i kazała zająć się mną od strony gastrycznej.
Internistka olała uwagi i wyskoczyła do mnie z pretensjami, że robię aferę. Po awanturze wysłała mnie do gastrologa - bez zlecenia jakichkolwiek badań ogólnych. Gastrolog (zajebista babka swoją drogą) napisała kolejną zjebke oraz zadzwoniła do internistki, że napisze na nią skargę do Izby.
Internistka oczywiście znowu cała w fochach, po kolejnej awanturze i moim odmówieniu wyjścia z gabinetu bez skierowania na wszelkie możlwie badania, poddała się i wystawiła.
Na kolonoskopii wyszło wrzodziejące zapalenie jelita, które zaczyna leczyć się już przy podstawowych objawach. Gastrolog zajęła się mną super i wyprowadziła na prostą.
Napisałam skarge na lekarke, ale w międzyczasie zmieniła się dyrekcja i w ogóle wyszło zamieszanie ze zmianą właściciela przychodni i moją karta cudownie rozpłynęła się w niebycie z poprzednim właścicielem :O
Stwierdziłam, że odpuszczam, bo moje powracające jako takie zdrowie jest ważniejsze.

Nadmienię, że przez 8 tygodni schudłam 13kg, wszystko co brałam do ust powodowało ostre bóle i właściciwe pod koniec tego okresu to głównie stękałam siedząc w kiblu.... Włosy wypadały mi garściami i miałam galopującą anemię.
Szczerze mówiąc miałam już wizje, że zejdę z tego rozkosznego świata.
Nauczyłam się jednego - nie odejdę więcej bez konkretów i w dupie mam, jaki ktoś ma tytuł przed nazwiskiem.

Odpowiedz
Reklama
kkarutek 2010-04-17 o godz. 19:50
0

fjona pisz skargę, pewnie! a co z zaświadczeniem zrobisz? Kuźwa co za konowałka, naprawdę może komuś krzywdę swoimi wywodami zrobić! :bad:

Odpowiedz
fjona 2010-04-17 o godz. 19:13
0

to juz nie będę dodawała, że ten babsztyl ma przed nazwiskiem prof.
fakt, pruchno z niej niesamowite więc może w tym jest problem.
zastanawiam się nad złożeniem jakies skargi bo mi jeszcze coś o niepłodności laktacyjnej bredziła (która mnie już nie dotyczy, bo nie kwestionuję NL samej w sobie). tak sobie myslę, że jakaś "niedoczytana" kobieta może się naciąc na te jej teorie.

Odpowiedz
MonikaT 2010-04-17 o godz. 18:51
0

fjona, na pewno byłaś u lekarza :bad: toż to żart jakiś.

Odpowiedz
ola78 2010-04-17 o godz. 12:02
0

scyzoryk w kieszeni się otwiera
mam wrażenie, że tych konowałów coraz więcej, niestety...

Odpowiedz
wiewrióra 2010-04-17 o godz. 11:58
0

fjona napisał(a):własnie wróciłam od lekarza i z przyjemnością opowiem wam moją historię ;)

moja ginekolog jest na urlopie więc trafiłam do innej lekarki.
potrzebowałam do pracyzaświadczenie, że karmię piersią . i co mi na to lekarka, że dziecko ma powyżej pół roku więc juz nie powinnam karmić. :O argument: bo mi sie za bardzo obkurczy macica i nie będę znów mogła zajśc w ciąże. ja na to, że mam już 2 dzieci i z pewnością teraz nie chcę być w ciązy a ta swoje, że musze już odstawić od piersi. suma sumaru wystawiła mi zaświadczenie, gdzie napsiała, że "pacjentka nie powinna karmić piersią powyżej 1/2 roku". czujecie kurwa blusa? jak ja mam to pokazac w pracy?
pizda.
:O :O :O :O :O
co za matoł .... wg niej jak ktoś karmił dziecko do 2 roku życia to ma rodzynkę zamiast macicy?
zapytałabym się w jaki sposób wg niej w takim razie dawniej ludzie się rozmnażali bo sztucznego to nie było a jakoś wielodzietnych rodzin to raczej sporo..
co za głupia pipa
pójdziesz do innego lekarza?

Odpowiedz
Reklama
fjona 2010-04-17 o godz. 10:35
0

własnie wróciłam od lekarza i z przyjemnością opowiem wam moją historię ;)

moja ginekolog jest na urlopie więc trafiłam do innej lekarki.
potrzebowałam do pracyzaświadczenie, że karmię piersią . i co mi na to lekarka, że dziecko ma powyżej pół roku więc juz nie powinnam karmić. :O argument: bo mi sie za bardzo obkurczy macica i nie będę znów mogła zajśc w ciąże. ja na to, że mam już 2 dzieci i z pewnością teraz nie chcę być w ciązy a ta swoje, że musze już odstawić od piersi. suma sumaru wystawiła mi zaświadczenie, gdzie napsiała, że "pacjentka nie powinna karmić piersią powyżej 1/2 roku". czujecie kurwa blusa? jak ja mam to pokazac w pracy?
pizda.

Odpowiedz
Leteecia 2010-04-17 o godz. 07:41
0

Na hasło chirurg otwiera mi się nóż w kieszeni
Przez tydzień chodziłam z rozlanym wyrostkiem gdzie się powinno głodować i od razu operować. Konował jeden kazał mi 5 litrów pić :/ Rzygałam 40 razy, aż zerwałam wszystkie ścięgna w brzuchu A że się rozlało to po operacji, która niby jest kosmetyczna niemalże przez 3 tygodnie leżałam plackiem, a potem przez 3 miesiące miałam dren w brzuchu
A w tamtym roku mojemu małżowi zwichniętą nogę na 6 tygodni włożyli do gipsu. Szkoda, że za ciasno. Po zdjęciu okazało się, że ma obwód kostki chudszy o 2 cm i jeszcze tydzień a przy odrobinie pecha mógłby się nogi pozbyć w ogóle ^^D

Chuj im wszystkim w dupę.

Odpowiedz
DobraC 2010-04-17 o godz. 07:28
0

niezle
mam nadzieje ze sie wszystko dobrze skonczy.
napisalabym skarge do szpitala (zreszta raz juz to zrobilam i od tamtego czasu mam mocne postanowienie walenia pismami po glowach za przewinienia)

ciekawe czy ktos napisze ze lekarz, ze zarobki, ze dyzury nocne, ze ponioslo Cie i nie powinnas, tak jak mi kiedys napisano

Odpowiedz
wiewrióra 2010-04-17 o godz. 06:42
0

o ja pierdziu .. nogi z dup bym powyrywała :bad:

zouza, ladybird - zdrowia życzę Waszym mamom.

ja kiedyś byłam z teściową w szpitalu bo tez coś źle stanęła nogą i jej spuchła jak nie wiem co. naczekałysmy sie z 2 godziny bo panie pięlegniarki dyżur zdawały tyle przy kawie, rentgen łaskawie zrobili ale lekarz przepisał jej maść którą się żylaki leczy a nie ostro obitą nogę. Dobrze że ja miałam taką jaką mi prywatny lekarz przepisał na uraz kolana. Po tygodniu powiedzialam zeby używała tej bo tamta to nic nie działała.

Odpowiedz
Gość 2010-04-17 o godz. 06:27
0

No to kurwa pozwólcie, że też się wyładuję

9 sierpnia był ślub mojego brata, w tańcu moja mamam się wywrócila na rękę. 10 pojechaliśmy do szpitala - 5 godzin na izbie, stwierdzili, że ręka stłuczona, gips na 2 tygodnie i spierdalaj. Nie wspomnę o podejrzeniach mamay, że technik zakładający gips był pijany.
Mamę ręka bolała, ale uznała, że może tak musi być...

Wczoraj mama pojechała zdjać gips. I co kurwa? RTG wykazało, że kość pęknieta - ręka złamana a technik źle gips założył bo za luźno!!! Więc ręka w gipsie na nowo, na 4 tygodnie :bad: :bad:

normalnie strach się leczyć...

Odpowiedz
kkarutek 2010-04-17 o godz. 05:17
0

Ladybird nie pocieszę CIę, bo ja ostatnio miałam baaaardzo niefajne doświadczenia z konowałką. NIe będę się wdawać w szczegóły bo to przykra historia ale powiem tyle - niektórych powinno się za kratki wsadzić a już na pewno odebrać im prawo do wykonywania zawodu.
Ladybird mam nadzieję że ręka Twojej mamy jednak wróci do formy (choć zapewne czeka ją rehabilitacja i ćwiczenia).

Odpowiedz
Gość 2010-04-17 o godz. 01:00
0

Ja pare lat temu naderwalam wiazadla w kostce. Pan chujujg (chirurgiem go nie nazwe) na rejonie najpierw mi powiedzial, zebym sobie bandazem elastycznym obwiazala i przez kilka dni starala sie duzo nie chodzic, a potem jeszcze kazal mi sie nalatac miedzy nim a lekarka pierwszego kontaktu, bo zadne mi zwolnienia na to nie chcialo dac. :bad:

Pojechalam do prywatnego lekarza sportowego. W gips na 3 tygodnie od razu wsadzil, a rechabilitacja trwala potem kolejny miesiac.
No i juz nastepnym razem panstwowo nie pojde, bo PO CO?

Przykro mi ladybird, zalatw chociaz mamie dobra rehabilitacje..

Odpowiedz
katarina545 2010-04-16 o godz. 21:28
0

a żeby go szczur popieścił!!!!!!!

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie