-
Loxia odsłony: 28952
Zadbana kobieta
Co robi kobieta według Was, żeby być zadbana? z czym to się wiąże?
chciałabym poznać Wasze zdanie na ten temat bo mamy z mężem różne wyobrażenie o tym i ciekawa jestem co inni uważają za "zadbanie" a co nie.
z góry dziękuję za odpowiedzi.
No właśnie się nad tym ostatnio zastanawiałam... głównie za wzgledu na to, że ostatnio strasznie cierpię na totalny brak czasu i moje "zadbanie" zaczyna po woli na tym cierpieć.
W związku z tym zaczęłam się zastanawiać skąd dokładnie kobieta pracująca 8) ma wykominować czas na bycie zadbaną w wersji lux (że tak to określę), a mam na myśli:
- zadbane włosy (mnie siwe wyskakują miesiąc po farbowaniu - no do cholery - jak ja mam znaleźć na to czas? Nauczyłam się na razie zaczesywać tak, żey nie było widać bo rośnie mi tylko jedna kępka za to na środku standardowego przedziałka )
- zadbane paznokcie - to samo, cholery jedne się rozdwajają więc lakier wytrzymuje dwa dni i koniec. I ja się pytam jak znaleźć czas na schnięcie lakieru co drugi dzień przez min. 30 minut??? Ja nie mam tyle czasu więc założyłam tipsy, bo pomyślałam że będzie łatwiej . Jaaaassssssneeeee! Moja maniciurzystka przyjmuje na drugim końcu Warszawy i dojechac do niej o 18 po pracy to jest po prostu masakra, a komórki nerwowe nie regenerują się :'( W sobotę ja maluję panny młode, w niedziele obie nie pracujemy
- makijaż - no tu akurat nie mam problemu lol - higiena - tak samo 8) - pachnę zawsze, obcasik noszę na stałe, buty kocham miłością szczerą więc zawsze są czyściutkie
- depilacja - jestem wierną fanką, tylko żeby dokonać jej na dłuższy czas np. woskiem trzeba się przecie najpierw zapuści. A jak baba zapuszczająca się do depilacji ma uchodzić za zadbaną. Żywię krwawą nienawiść do wszelkich nadprogramowych włosów na swoim ciele, w związku z czym jestem porządnie zdeterminowana, ale.... jak znowu i znowu i znowu i znowu widzisz że twoje nogi, tudzież bikini kwalifikują się do "rwania", a nie masz czasu się nawet wyspać to jedynym rozwiazaniem jest maszynka przy porannym prysznicu i ...... znowu odrastają tylko dorodniejsze i tym razem wosk będzie jeszcze bardziej bolał
Ja się pytam - KIEDY???? Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
Więc baba chodzi niewyspana i wściekła, bo przecież trzeba...... nie?
Mój mąż powiedział, że zadbana kobieta to taka, która ma:
- ładne włosy
- pomalowane paznokcie
- makijaż
na moje pytanie o higienę stwiwrdził, że to jest norma i nie może być wyznacznikiem zadbania
A na koniec stwierdził, że to może niesprawiedliwe ale zadbana kobieta to ładna kobieta i że tak to już na tym swiecie jest
No cóż "efekt aureoli" działa wszędzie
Hmm, ja tez mojego spytalam... mailowo, bo akurat jest za granicš i najłatwiej nam się komunikować w ten sposób. Mylałam więc że po prostu wkleję potem jego wypowied, ale... nie nadaje się do tego wybitnie. Dostałam poemat na swojš czeć, na czeć mojej urody piekna wewnętrznego uroku osobistego etc i że w zwišzku z tym on się obiektywnie wypowiedzieć nie może.
Zainteresowanym wyjaniam że jestemy wieżo po lubie. Do sprawy należy więc wrócić chyba za kilka lat :D
A swojš drogš to wiem że lubi kiedy się umaluję, ładniej ubiorę, obcasik założę... ;)
Również zapytałam mojego Lubego, co to znaczy "kobieta zadbana"
Najperw padło "ty jesteś zadbana" ;)
Wypytałam dokładniej, więc stwierdził:
- wydepilowana gdzie trzeba ;)
- zadbane paznokcie
- czyste i w miarę ułożone włosy
- pachnąca delikatnie perfumami
;)
Mój powiedział, że zadbana kobieta to taka czysta higienicznie ;)
Ważne, żeby miała czyste paznokcie i wydepilowane co trzeba ;)
Zapytałam więc i ja swojego małżona!
Najpierw dłuuugo się zastanawiał, a potem powiedział, że kobieta zadbana ma : "w miarę ułożoną fryzurę i zadbaną cerę".
Ale się wysilił... lol
Mój mąż mówi,że kobietę zadbaną cechują:
- ładna cera
- makijaż ODPOWIEDNI do okoliczności
-do tego ładnie pachnie, depilacja nie jest jej obca :)
- ładna fryzura
- ładne paznokcie - nie wymalowane tylko naturalnie ładne - nie wiem o co mu chodzi
A propo tego, że faceci mówią jedno a robią drugie, to mój szanowny twierdzi, że ta rozbieżność ma ograniczyć ilość adoratorów :D
poohatka napisał(a):no to najlepiej - stylizacja "wschodnio-orientalno-arabsko-jakaśtam", walnąć burkę (czy jak to się nazywa - takie po całości i z siatką na oczach) - byle czysta była :DD
no i myc sie nie musza bo ich perfumy sa tak mocne ze i tak nic nie czuc :D
kurczak napisał(a):
Spróbuj zachowac image kobiety zadbanej podczas składania hołdów Posejdonowi. To dopiero jest wyczyn :DWiem coś o tym :D W moim przypadku najbardziej się wtedy sprawdza opcja: "ja, bohaterka, stanę sobie za sterem i dam radę" (plus oczywiście kaptur na głowie, ciemne okulary itd.).
Madeleine napisał(a):Tak im dłużej o tym myślę, tym łatwiejsze wydaje mi się zachowanie imagu kobiety zadbanej w stroju do nurkowania albo narciarskim 8)
no to najlepiej - stylizacja "wschodnio-orientalno-arabsko-jakaśtam", walnąć burkę (czy jak to się nazywa - takie po całości i z siatką na oczach) - byle czysta była :DD
Madeleine napisał(a):Tak im dłużej o tym myślę, tym łatwiejsze wydaje mi się zachowanie imagu kobiety zadbanej w stroju do nurkowania albo narciarskim 8)
Spróbuj zachowac image kobiety zadbanej podczas składania hołdów Posejdonowi. To dopiero jest wyczyn :D
Tak im dłużej o tym myślę, tym łatwiejsze wydaje mi się zachowanie imagu kobiety zadbanej w stroju do nurkowania albo narciarskim 8)
Odpowiedz
Ja jeszcze, na podstawie swoich doświadczeń gdy przez kilka dni nie miałam dostępu do bieżącej wody, dodam jeszcze etiaxil pod pachy :D
No i wszelkiego rodzaju nawilżające chusteczki do higieny intymnej, demakijażu, rąk...
A jeśli włosy nie pierwszej świeżości, to na głowę czapka z daszkiem i po kłopocie ;)
Odpowiedz
Najłatwiej być zadbaną kobietą w wersji sportowej:
włosy - związane/ gładko przyczesane
podkład
duuuuże ciemne okulary
strój sportowy, najchętniej z długimi nogawkami i t-shirt, coby zakryc nieogolone części ciała
i gotowe :D
wg mojego męża kobieta zadbana jest przede wszystkim czysta tzn. ma umyte włosy, jest wydepilowana, pachnąca.
poza tym:
a) strojem wyraża swoją osobowość
b) makijaż odpowiedni do sytuacji ( w żadnym wypadku centymetrowa tapeta!)
c)ma poczucie własnej atrakcyjności - tu mnie zdziwił
czyli, wg mojego męża, :ja No i niech tak zostanie :)
Wedlug mojego polowka zadbana pani to czysto ubrana, a elementu ubioru owego zgrywaja sie ze soba i tworza jakas calosc. Wiadomo czyste wlosy, makijaz, zadbane paznokcie.
A co do aury: moze tak publicznie nie powinnam, ale jak czasem zdazy mi sie isc do pracy po imprezie, czyli niewyspana z kacykiem to nie ma pana ktory sie nie usmiechnie, a stwierdzenia, ze wygladam wyjatkowo dobrze, sexownie i ponetnie sa wtedy norma :D taaaaaaa.... dodam tylko, ze w pracy mamy ubrania pracownicze wiec to nie kwestia ubioru, a i makijazu w takim stanie nie robie za zbytnio...
I wez tu sie kobieto staraj.
A z dziwnych komplementow to ostatnio uslyszlam, ze mam przepiekne paznokcie. Ja wtedy burak na twarzy bo dnia poprzedniego je obcielam do b. krotkich i zmylam lakier, nawet skorek nie zrobilam. Drazac faceta dalej dowiedzialam sie ze: ladne bo czyste, krotkie i naturalne i co najwazniejsze nie sa obgryzione :O
Leteecia napisał(a):
Spytałam też kumpla z pracy i powiedział, że gdyby ideałem była naturalnie wyglądająca sąsiadeczka z miseczką A to w burdelach byłyby same szare myszy w garsonkach :lizak:
:D
No tak, ale takich kobiet męzczyźni nie wybierają na matki swoich dzieci ;)
Zapytałam małża. Więc kobieta zadbana to taka, która
- jest czysta i pachnąca,
- ma naturalne paznokcie,
- długie włosy (z krótkimi to nie kobieta :/ o ironio kiedy zostaliśmy parą miałam krótkie jak jeż lol )
- wydepilowana ( kiedy nawet jeszcze nie byliśmy parą - T. zwykł dzwonić 5 minut przed imprezą z pytaniem czy bym nie poszla więc pewnego dnia uświadomiłam mu, żekobieta potrzebuje czasem nieco więcej niż 5 min. na przygotowanie.pościemniał mi, że mu nie przeszkadzają zarośnięte pachy ^^D oczywiście nie uwierzyłam. I oczywiście po czasie okazało się, że mu przeszkadzają :P a co bardziej owłosione panie potrafi brutalnie skomentować :O )
- ubrana w sposób pasujący do figury/ogólnego wyglądu - jak stwierdził - trzeba się pogodzić z faktem, że dekolt fajnie wygląda jak ma się co w nim pokazać, a mini 5 cm za tyłek niekoniecznie się komponuje z grubymi nogami itd.
- z makijażem cos kombinuje bo twierdzi, że woli naturalny, a jak się odmaluję na imprezę to oczu oderwać nie może ;)
Spytałam też kumpla z pracy i powiedział, że gdyby ideałem była naturalnie wyglądająca sąsiadeczka z miseczką A to w burdelach byłyby same szare myszy w garsonkach :lizak:
asiha3 napisał(a):
usłyszany komplement potrafi dać nam tą "aurę" o której już była mowa
A to prawda! :D
Od 4 lat (czyli od kiedy znam swojego mężula) czuję się zadbana i kobieca jak nigdy! A to dlatego,że ciągle słyszę, jaka jestem super!
A i on mi jakoś wyprzystojniał przez te lata i dba o siebie, i fajnie się ubiera, a ja to z przyjemnością zauważam i mu zgłaszam! :D :D :D
Nabla napisał(a):kurczak napisał(a):A nie jest to naturalna, może mało przyjemna, ale jednak kolej rzeczy?
Hmm... nie, dla mnie to nie jest naturalne ani akceptowalne. Ja mojego uświadamiam, że jest ciacho (bo jest :D ) i on dłużny nie pozostaje.
ja mężowi w kółko mówię jaki jest piękny i seksowny, na co odpowiada, że jestem głupia :> a jak spróbuję tek w drugą stronę, to zaraz się obraża, że komplementów nie umiem przyjmować :DD
no chciałoby sie; bo tak naprawdę mi najbardziej zależy na opini męża; to jemu chciałabym sie podobać a nie tabunom innych facetów (chociaż nie ukrywam że to też bardzo miłe 8) )
usłyszany komplement potrafi dać nam tą "aurę" o której już była mowa
chyba przeze mnie zjechałyśmy z tematu;
kurczak napisał(a):A nie jest to naturalna, może mało przyjemna, ale jednak kolej rzeczy?
Hmm... nie, dla mnie to nie jest naturalne ani akceptowalne. Ja mojego uświadamiam, że jest ciacho (bo jest :D ) i on dłużny nie pozostaje.
asiha3 napisał(a):
Ale to nad czym ubolewam - mówiłyscie o tym w innym kontekście, rzadko słyszę komplementy od własnego męża, a od obcych chłopów b.często.
Co moze oznaczać że faceci lubia podziwiac te inne...nie swoje;
może te nie swoje wydają się mieć więcej aury; a może to tylko mój mąż taki , nie wiem :D
A nie jest to naturalna, może mało przyjemna, ale jednak kolej rzeczy? "To już moje, zaklepane przed ołtarzem, przeciez powinna wiedzieć, ze mi się podoba."
Ja tam mojego meza nie rozpuszczam zbytnio dobrym słowem, raczej zauważam i wytykam złe storny charakteru, bo to te zatruwają mi zycie i z niejakim zdziwieniem zauważam, że bardzo podoba się innym babeczkom.
Tak to jest - nie doceniamy tego co mamy werbalizując tego słowem. Bo to mamy i to jest naturalne. Wiec po co gadac?
dla mojego nr 1 również szpilki i spódnica/sukienka i włosy od fryzjera, ponieważ ja sama sobie nie mogę ładnie ułożyć włosów, nie umiem - mam grube, gęste, długie i kręcone.
Ale to nad czym ubolewam - mówiłyscie o tym w innym kontekście, rzadko słyszę komplementy od własnego męża, a od obcych chłopów b.często.
Co moze oznaczać że faceci lubia podziwiac te inne...nie swoje;
może te nie swoje wydają się mieć więcej aury; a może to tylko mój mąż taki , nie wiem :D
tego emota chciałam :'(
kurczak napisał(a):Ofelia napisał(a):
Kurczaku nie dziwię się, żę mąż nie był uszczęśliwiony, że tak idziesz odstrojona do pracy ;)
Zadna tam odstrojona. Obowiązuje mnie etykieta. To tylko kwestia kiecki i rozpuszczonych włosów (choć te raczej powinnam miec związane). A kiecka jak kiecka - za kolana, prosta w kroju -zaden szał.
Ale fakt faktem - mój mąz też przepada za wysokimi obcasami i spódnicami.
No, ale skoro na codzień nie nosiłas za często spódnic, a do tego wysokich obcasów, a jemu to się widocznie spodobało to musiał dojść do wniosku, że innym też może ;)
No cóż, specjalne okazje to specjalne okazje, właśnie po to się człowiek stroi raz na jakiś czas, żeby ten opad szczeki zobaczyć (choć zdarzają się i dziwne sytuacje, jak kiedyś w pracy po egzaminie się przebrałam z zestawu sukienka-obcasy-koczek w zwyczajne spodnie-bluzka-kucyk to kolega skomentował "Made your point and now being girl-next-door again?").
Poczucia bycia "zadbaną" to dla mnie przede wszystkim dobre czucie się we własnym ciele. I zasadniczo - jak dobrze się czuję (w sensie zdrowa) to ogarniam się na tyle, by poczuć się zadbaną. Ale jak mnie coś boli to choćbym się picowała godzinami to nic z tego, i tak będę kłębkiem kurzu.
W ramach ciekawostki - mój mąż podał taką oto definicję - zadbana kobieta to fajna kobieta, taka, która się czuje ze sobą na tyle dobrze, żeby inni się czuli dobrze w jej towarzystwie. Fizycznie to oznacza czystość oraz fryzurę i ubranie, które pasują do danej osoby, a poza tym to kobieta mająca coś do powiedzenia. A jako przykład dostałam zdjęcie http://www.imdb.com/media/rm401708800/nm0910278 jakby ktoś chciał się zdziwić.
Ofelia napisał(a):
Kurczaku nie dziwię się, żę mąż nie był uszczęśliwiony, że tak idziesz odstrojona do pracy ;)
Zadna tam odstrojona. Obowiązuje mnie etykieta. To tylko kwestia kiecki i rozpuszczonych włosów (choć te raczej powinnam miec związane). A kiecka jak kiecka - za kolana, prosta w kroju -zaden szał.
Ale fakt faktem - mój mąz też przepada za wysokimi obcasami i spódnicami.
kurczak napisał(a):poohatka napisał(a):mój jest przynajmniej konsekwentny i jak mówi że nie lubi mocnego makijażu, to się tego trzyma i w praktyce lol
Mój ma tak samo.
Ja dzisiaj na fali konsekwentnego trzymania się wątku i testu na osobnikach płci przeciwnej:
1. założyłam niebotycznie wysoki obcas do spódnicy (obcasy noszę, ale do spodni. Spódnice to rzadkość).
2. rano umyłam i ułożyłam włosy, zostawiając je rozpuszczone a nie jak wzykle złapane w kucyk (myję wieczorem i schną naturalnie, bo rano nie mam siły i ochoty walczyć z szuszarką).
3. założyłam szkła kontaktowe zamiast okularów.
4. ale standartowo - minimalny makijaż, bezbarwny lakier na paznokcie, minimalnie zapachu.
I nie było faceta na korytarzu, który by mi nie powiedział dzień dobry. A własny chłop powiedział, ze tak to ja do pracy nie pójdę i mam założyć worek pokutny. :)
Kurczaku nie dziwię się, żę mąż nie był uszczęśliwiony, że tak idziesz odstrojona do pracy ;)
W kwestii dbania o siebie to od 40 minut maluję sobie paznokcie i jestem wykończona... Zachciało mi się frenchu...
poohatka napisał(a):mój jest przynajmniej konsekwentny i jak mówi że nie lubi mocnego makijażu, to się tego trzyma i w praktyce lol
Mój ma tak samo.
Ja dzisiaj na fali konsekwentnego trzymania się wątku i testu na osobnikach płci przeciwnej:
1. założyłam niebotycznie wysoki obcas do spódnicy (obcasy noszę, ale do spodni. Spódnice to rzadkość).
2. rano umyłam i ułożyłam włosy, zostawiając je rozpuszczone a nie jak wzykle złapane w kucyk (myję wieczorem i schną naturalnie, bo rano nie mam siły i ochoty walczyć z szuszarką).
3. założyłam szkła kontaktowe zamiast okularów.
4. ale standartowo - minimalny makijaż, bezbarwny lakier na paznokcie, minimalnie zapachu.
I nie było faceta na korytarzu, który by mi nie powiedział dzień dobry. A własny chłop powiedział, ze tak to ja do pracy nie pójdę i mam założyć worek pokutny. :)
Asiowa napisał(a):To mi teraz Dobra pisze, że rzucamy dbanie
buahahaha, padłam ze śmiechu :)
i mam to samo z włosami.
zawsze jak kogoś pytam (tzn męza albo mamę) czy muszę umyć głowę, to sobie sama zaraz odpowiadam, że skoro mam wątpliwości, to znaczy, że tak :)
Asiowa napisał(a):Oleta napisał(a):ulla napisał(a):Tak,mój też "lubi naturalny wygląd, żadnego rzucającego się w oczy makijażu, długich paznokci" więc w to mi graj ;) tymczasem jak się kiedyś odstrzeliłam na imprezę i nawet mi zajebisty, mocny makijaż ładnie wyszedł, to spytał, dlaczego tak codziennie nie wyglądam, gupi... Bo se "arłę" zrobiłaś! ;)
:D :D :D :D
skąd ja to znam :/
Widze, że wszyscy faceci są tacy sami. Niby lubią kobiety naturalne, niewytapetowane, czyste i schludne, a jak co do czego to oglądają się za miniówkami i wymalowanymi laskami lol Jakie to pokręcone stworzenia ;)
Oczywiście ja się na codzień niegdyś nie malowałam, tylko lekki podklad, oczy lekko tuszem, a jak zaczęłam robić sobie każdego dnia porządny makijaż (cienie, kredka i lepiej wytuszowane rzęsy) to nagle wszyscy kumple jednogłośnie stwierdzili, że wyładaniłam :D
I gadaj tu z facetami...
Oleta napisał(a):ulla napisał(a):Tak,mój też "lubi naturalny wygląd, żadnego rzucającego się w oczy makijażu, długich paznokci" więc w to mi graj ;) tymczasem jak się kiedyś odstrzeliłam na imprezę i nawet mi zajebisty, mocny makijaż ładnie wyszedł, to spytał, dlaczego tak codziennie nie wyglądam, gupi... Bo se "arłę" zrobiłaś! ;)
:D :D :D :D
a mój powiedział, cytuję: "Ty jesteś zadbana" :mur: i weź tu z takim gadaj... podrążyłam troszkę i wyszło, że czysta i schludna, paznokcie zrobione chętnie, ale nie koniecznie, na pewno bez przesady. I na pewno wiem że nei trawi mocnego, ciemnego makijażu (a ja czasem naprawdę lubię mocno oko zrobić :()
Odpowiedzwidzę, że masz dużo wiary we mnie. nie wiem, czy jestem gotowa stawić czoło swoim brwiom dzisiaj :D
Odpowiedz
w końcu nie przesunęłaś, bo nie pozwoliłam. wszak miałam niewyregulowane brwi ^^D (Breżniew style)
Najgorsze, że jak się obudziłam i spojrzałam w lustro, to naprawdę mam niewyregulowane brwi a i maseczka by się przydała od zaraz :)
ulla napisał(a):Tak,mój też "lubi naturalny wygląd, żadnego rzucającego się w oczy makijażu, długich paznokci" więc w to mi graj ;) tymczasem jak się kiedyś odstrzeliłam na imprezę i nawet mi zajebisty, mocny makijaż ładnie wyszedł, to spytał, dlaczego tak codziennie nie wyglądam, gupi... Bo se "arłę" zrobiłaś! ;)
Odpowiedz
ulla napisał(a):tak się przejęłam tym wątkiem, że śniło mi się, że przed jakąś imprezą miała malować mnie Agabora i jak zobaczyła moją gębę, to się załamała i zarządziła nałożenie maseczki oczyszczającej :& i jeszcze nie chciałam, żeby przesunęła mi grzywkę w bok, bo by zobaczyła, jakie mam niewyregulowane brwi ^^D
No no no ...ullllaaaalllllaaa , fiu fiu
A w ktory bok przesunelam ?
Tak,mój też "lubi naturalny wygląd, żadnego rzucającego się w oczy makijażu, długich paznokci" więc w to mi graj ;) tymczasem jak się kiedyś odstrzeliłam na imprezę i nawet mi zajebisty, mocny makijaż ładnie wyszedł, to spytał, dlaczego tak codziennie nie wyglądam, gupi...
OdpowiedzCzyli, że tak się powtórzę : tajemnicza "aura" bierze się z ciężkiej pracy i wysiłków włożonych przez "nosicielkę aury"! ;)
Odpowiedz
Mój mąż jak mnie poznał to opowiadał mi, że on lubi naturalne , nieumalowane kobiety
Ja akurat malowałam się mocno i nosiłam wtedy kreski takie ala Kleopatra, a cienie używałam szare (od jasnego do prawie czarnego), do tego czerwone pazury
I jakos mu sie bardzo szybko spodobałam, bo po 3 tygodniach wspólnej pracy zostaliśmy parą. Jak przestałam się tak malować to kiedyś sam mi powiedział, że on te krechy uwielbiał
Reasumując czesto faceci jedno gadają a inne robią :)
DobraC napisał(a):tia.. ja juz Agaborze opowiadalam jak moj ex twierdzil ze najkbardziej mu sie podobam au naturel i jak to on nie znosi wymalowanych lal.
dziwne tylko ze za tymi wlasnie lalami najbardziej sie ogladal :D
Nie on pierwszy, nie ostatni ....
Standard , ze tak powiem 8)
zapytałam:
"hmmmm,
musi być czysta,
z zadbanymi paznokciami,
dbająca o ciało
i skórę"
czyli wrażenie.
solarki, wymyślne ozdoby etc. niet :) po prostu czysta, pachnąca i... zadbana. tak na codzień. a nie odstrzelona jak (jak to ślicznie agabora napisała) lampucera ;)
DobraC napisał(a):czyli jednak aura :/
wiec odstawmy te wszystkie zakupione cuda... szkoda ze nie mam ogrodka, popracowalabym jak kolezanka to moze i aura by sie znalazla :D
ja mam aurę przed każdą migreną lol
AGABORA napisał(a):Loxia napisał(a):to podsumowując dyskusję.
zapytajcie swoich mężczyzn ( mężów, narzeczonych i znajomych ) kogo oni uważają za zadbaną kobietę.
ja się zdziwiłam :D
Ide o zaklad, ze znakomita wiekszosc odpowie :
Nosi obcasy
Nie nosi spodni, a jesli juz to nie " workowaty " fason...
Ma wlosy dlugie , badz dluzsze nieco od krotkich ;) i koniecznie pachnace i blyszczace :)
Zaklada stroje podkreslajace figure- talie, dekolt, nogi , biodra.
Nie ma tipsow, a jesli juz nawet to naturalnej , sredniej dlugosci i w delikatnym kolorze...
Ma subtelny i delikatny makijaz (czyt. nie jest zmalowana lampucera )
Nie naduzywa solarium , delitatnie rzecz ujmujac....
dziś zrobię wywiad z mężem ( ciekawe czy się zdziwię). Raport jutro!
Taaa - aura... Tylko, że owszem - na szczegóły facet nie zwraca uwagi, ale jakoś tę "arłę" ;) :D zauważy u kobitki wypielęgnowanej, uczesanej, umalowanej (choćby oficjalnie twierdził, że on woli te naturalne od umalowanych...) itd. itp. Koniec końców okaże się, że ta tajemnicza "aura" bierze się z ciężkiej pracy i wysiłków włożonych przez "nosicielkę aury"! ;)
Odpowiedz
Loxia napisał(a):to podsumowując dyskusję.
zapytajcie swoich mężczyzn ( mężów, narzeczonych i znajomych ) kogo oni uważają za zadbaną kobietę.
ja się zdziwiłam :D
Ide o zaklad, ze znakomita wiekszosc odpowie :
Nosi obcasy
Nie nosi spodni, a jesli juz to nie " workowaty " fason...
Ma wlosy dlugie , badz dluzsze nieco od krotkich ;) i koniecznie pachnace i blyszczace :)
Zaklada stroje podkreslajace figure- talie, dekolt, nogi , biodra.
Nie ma tipsow, a jesli juz nawet to naturalnej , sredniej dlugosci i w delikatnym kolorze...
Ma subtelny i delikatny makijaz (czyt. nie jest zmalowana lampucera )
Nie naduzywa solarium , delitatnie rzecz ujmujac....
Loxia napisał(a):to podsumowując dyskusję.
zapytajcie swoich mężczyzn ( mężów, narzeczonych i znajomych ) kogo oni uważają za zadbaną kobietę.
ja się zdziwiłam :DEnigmatycznie to zabrzmiało i intrygująco... W takim razie - zapytam i napiszę co usłyszałam. A Ty co usłyszałaś od Twojego faceta Loxia?
tak się przejęłam tym wątkiem, że śniło mi się, że przed jakąś imprezą miała malować mnie Agabora i jak zobaczyła moją gębę, to się załamała i zarządziła nałożenie maseczki oczyszczającej :& i jeszcze nie chciałam, żeby przesunęła mi grzywkę w bok, bo by zobaczyła, jakie mam niewyregulowane brwi ^^D
Odpowiedz
Podczytywałam po cichu ale pora sie przyznac, że i ja poczułam się... zmobilizowana ;) Do dbania o siebie, rzecz jasna. Oraz poczułam się.. usprawiedliwiona, że chwile spędzane w lazience oraz w drogeriach to nie jakies fanaberie ;)
A co do kwestii priorytetów... nie jestem jeszcze mamš, więc czasu dla siebie więcej, ale róznie to jest... też nieraz wybieram ksišżkę, spacer czy co tam jeszcze - no coż, dbam o zdrowie i intelekt ;) Bo w dzień praca, a wieczory za krótkie jakie Nieraz jest czas na wszystko, nieraz trzeba wybierać; generalnie to tak jak napisała Madeleine - kobieta zadbana a idealna to dwa różne pojęcia, można być chyba zadbanš "bez przeginania", pisałycie tu o aurze, etc...
Tzn chodziło mi o to ze zadbanie niekoniecznie musi oznaczać długie godziny spędzane w salonach pięknoci czy wlasnych łazienkach, bardziej chodzi o nasze poczucie ze co ze sobš i dla siebie (a przy okazji dla inncyh) robimy. Ale o tym już chyba tu bylo ;)
DobraC napisał(a):Corgi napisał(a):Dobra, jeśli masz problem z suchą skórą na dłoniach i stopach (ja tak mam), to kup sobie parafiniarkę. To takie elektryczne ustrojstwo - miska w której roztapia się kosmetyczną parafinę, w tym zanurza się suche kończyny,a potem zawija je w ręcznik i siedzi się jakieś 20 minut. Działa rewelacyjnie nawilżająco. Pomaga. Wiem, bo mam to w domu i często korzystam z tego dobrodziejstwa. Kupiłam na allegro.
myslisz o czyms takim:
http://www.allegro.pl/item420739334_parafiniarka_3x_450ml_parafina_rekawica_skarpeta.html
normalnie robie taki zabieg u kosmetyczki ale to dziala na chwile.. moze gdybym czesciej stosowala...
na ile wystarcza parafina? jak dlugo trwa podgrzewanie. napisz cos wiecej plis (jaka masz, gdzie kupujesz parafine i za ile...)
Ja mam coś takiego (kupiłam to rok temu): http://www.allegro.pl/item426338937_podgrzewacz_parafiny_zestaw_650_w_akcesoria.html
Parafinę kupiłam razem z w/w urządzeniem, o 4 paczki więcej, na zapas i do tej pory mi wystarczyło. Parafina po roztopieniu i użyciu zostaje (stygnie) w parafiniarce i jest wielokrotnego użytku.
Kup taką parafiniarke, która ma:
- max moc (chodzi mi o czas topienia się minimum 3 paczek parafiny na raz, bo w mniejszej ilości stóp nie zanurzysz)
- no i max pojemność (żeby się stopy + 3 paczki parafiny do niej zmieściły i nie rozlało się po dywanie).
- bardzo wygodne są dołączone do parafiniarki plastikowe torebki na stopy i dłonie + kapcie i rekawice frotte.
Moja parafiniarka rozgrzewa się ca 4 minut. Parafina jest zapachowa - moja jest o zapachu brzoskwini i jeszcze bardziej czadersko pachnie po rozgrzaniu. :rolleyes:
Dobra, no więc własnie - ja też wybieram książkę, film, sen.................
A marzy mi się, żeby tak wszystko udało się pogodzić.
Katarinka IMHO czas to tylko wymowka ;)
ooo np teraz ;) - moglaby zrobic manicure albo maseczke albo chociaz wziasc prysznic a siedze na forum gdy synek spi
to samo wieczorem, mam czas dla siebie ale wtedy wybieram go na ksiazke, film, (nie mowie o kwestii prasowania albo obiadu bo to "obowiazek" ;) )...
kwestia priorytetow.
Dziewczyny a Wy macie czas tak wklepywac te balsamy, kremy itd?
Ja zawsze mam mocne postanowienia, że już codziennie, regularnie, itd..............a potem to róznie wychodzi.
Mnie tam ten wątek wcale nie moblizuje, a tylko wkurza :bad:
No ale jutro pójdę do fryzjera może. O ile Skrzacik nie zrezygnuje z czarownej wizji zajęcia się potworami w tym czasie. :love:
Madeleine napisał(a):Ale czy my tu rozmawiamy o kobiecie idealnej, czy tylko zadbanej? ;)
trafilas w sedno chyba lol
no wlasnie. ale grunt ze watek pozytywnie wplynal na nas i zmobilizowal chociazby do zakupienia odpowiednich specyfikow ;)
zaluje tylko ze Loxia sie nie udziela i nie wyjasnia troche jak to jest, skad pytanie i jak sobie radzi z mezowskim zdaniem :)
Ale czy my tu rozmawiamy o kobiecie idealnej, czy tylko zadbanej? ;)
Odpowiedz
aniasz napisał(a):till napisał(a):aniasz napisał(a):Faktycznie, schudnięcie jest tak samo trudne jak operacja plastyczna
Otyłość jest uznana przez Światową Organizację Zdrowia jako choroba, więc ciężko o niej mówić jak o defekcie kosmetycznym. I jest wiele osób, którym w walce z nadwagą może pomóc tylko i wyłącznie interwencja chirurgiczna, bo na dietach nie są w stanie schudnąć.
Czy ja nie umiem się wyrazić, czy Ty nie chcesz mnie zrozumieć?
mam wrażenie, że mówisz o osobach szczupłych, które się "spasły". I tu można się zgodzić. Ale ja (i podejrzewam, że till też) mówię o osobach, które nigdy nie były szczupłe i o tych, które nie mają większego wpływu na ewentualny przyrost/spadek swojej wagi. Pewne osoby niezależnie od ilości ćwiczeń i diet nie osiągną choćby rozmiaru 38. I co ? Są zaniedbane - dla zasady ? Bo nie pasują do obecnego kanonu piękna ?
aniasz napisał(a): schudnięcie jest tak samo trudne jak operacja plastyczna
Niejednokrotnie jest dużo trudniejsze od operacji plastycznej. Operację "robisz i masz" - prostszy nos, większe cycki itp. I w większości przypadków jest to czysta próżność. A jeśli osoba, która nie ma "wrodzonego" rozmiwaru 36 chce utrzymać choćby 40-tkę to jest to walka na całe życie. Każdego dnia od nowa - max. 1000 kalorii i 3 godziny ćwiczeń. Organizcja życia wokół chudnięcia - mówiąc w skrócie. O osobach np. po chirurgicznych operacjach żołądka nie wspomnę - każdy nadmiarowy kęs to niemalże natychmiastowe wymioty; a zalecane porcje są tak malutkie że już po godzinie jest się głodnym.
Nie można czyjejś dbałości o siebie oceniać po tuszy - bo nigdy nie wiemy jaka jest jej przyczyna. A chamsko mówić o "tej spasionej krowie", jak niejednokrotnie słuchała o sobie moja przyjaciółka, która ma 30kg na plusie bo leczy hormonalnie bezpłodność :(
till napisał(a):aniasz napisał(a):Faktycznie, schudnięcie jest tak samo trudne jak operacja plastyczna
Otyłość jest uznana przez Światową Organizację Zdrowia jako choroba, więc ciężko o niej mówić jak o defekcie kosmetycznym. I jest wiele osób, którym w walce z nadwagą może pomóc tylko i wyłącznie interwencja chirurgiczna, bo na dietach nie są w stanie schudnąć.
To chyba bardziej problem porównywalny z trądzikiem czy wrastającymi włoskami - też potrafią wejść w fazę krytyczną, kiedy trudno już sobie z nimi poradzić, ale jednak w przypadku większości osób wystarczająca dbałość i profilaktyka załatwiają sprawę.
till napisał(a):aniasz napisał(a):Faktycznie, schudnięcie jest tak samo trudne jak operacja plastyczna
Otyłość jest uznana przez Światową Organizację Zdrowia jako choroba, więc ciężko o niej mówić jak o defekcie kosmetycznym. I jest wiele osób, którym w walce z nadwagą może pomóc tylko i wyłącznie interwencja chirurgiczna, bo na dietach nie są w stanie schudnąć.
Czy ja nie umiem się wyrazić, czy Ty nie chcesz mnie zrozumieć?
dobbi napisał(a):ulla napisał(a):Ania, widziałam Twoje foty na PM i normalnie Ci wtłukę :dupa2:
to ja się dołączę do wtluczenia! Anka nie bluźnij babo!
Nie bez powodu pokazałam zdjęcia gdzie widać mnie od bioder w górę :P
aniasz napisał(a):Faktycznie, schudnięcie jest tak samo trudne jak operacja plastyczna
Otyłość jest uznana przez Światową Organizację Zdrowia jako choroba, więc ciężko o niej mówić jak o defekcie kosmetycznym. I jest wiele osób, którym w walce z nadwagą może pomóc tylko i wyłącznie interwencja chirurgiczna, bo na dietach nie są w stanie schudnąć.
ulla napisał(a):Ania, widziałam Twoje foty na PM i normalnie Ci wtłukę :dupa2:
to ja się dołączę do wtluczenia! Anka nie bluźnij babo!
Nareszcie jakaś ciekawa propozycja. Na spotkaniu forumowym mogę wyegzekwować? ;)
OdpowiedzAnia, widziałam Twoje foty na PM i normalnie Ci wtłukę :dupa2:
Odpowiedz
till napisał(a):aniasz napisał(a):Lillan, zgadzam się z Tobą w 100% - mnie chodzi tylko o to, że tak samo jak trudno jest określić przyczynę większego rozmiaru, tak samo trudno ocenić przyczynę braku ładnych paznokci, fryzury, itd. A o wszystkie należy dbać i starać się doprowadzić do stanu optymalnego. W związku z tym, te elementy są dla mnie równoważne.
Nie jest to trafne porównanie. Wg mnie powiedzieć o kimś z nadwagą, że jest zaniedbany to tak samo jakby powiedzieć o kimś innym, że jest zaniedbany, bo ma krzywy nos.
Wolne żarty. Faktycznie, schudnięcie jest tak samo trudne jak operacja plastyczna I kolejny raz powtarzam, że nie chodzi mi o przypadki chorób, uwarunkowań genetycznych, itd. Chodzi mi o normalne utuczenie sobie dupska, tak jak to zrobiłam ja sama. Zadbana się z tym nie czułam.
Na moim osiedlu mieszka - względnie pracuje - pewna miła pani, w rozmiarze co najmniej 58. Zawsze jest ubrana w gustowną sukienkę z narzutką, jasny kapelusz, ma delikatny makijaż, manicure i w ogóle jest jak z żurnala. A że ma parę kilo więcej, niż przeciętnie?
No i co z tego???
till napisał(a):
mimina ma rację, w bardzo wielu przypadkach szczupła sylwetka to nie wynik dbania o siebie, ale zwykłe predyspozycje genetyczne, dobra przemiana materii, brak problemów ze zdrowiem itp.
a czasem wręcz odwrotnie. skutkiem ubocznym niektórych chorób jest masakrycznie szybkie chudnięcie (u mnie tak było).
a ja właśnie siedzę z maseczką na gębie...takam zadbana hehe.
aniasz napisał(a):Lillan, zgadzam się z Tobą w 100% - mnie chodzi tylko o to, że tak samo jak trudno jest określić przyczynę większego rozmiaru, tak samo trudno ocenić przyczynę braku ładnych paznokci, fryzury, itd. A o wszystkie należy dbać i starać się doprowadzić do stanu optymalnego. W związku z tym, te elementy są dla mnie równoważne.
Nie jest to trafne porównanie. Wg mnie powiedzieć o kimś z nadwagą, że jest zaniedbany to tak samo jakby powiedzieć o kimś innym, że jest zaniedbany, bo ma krzywy nos.
mimina ma rację, w bardzo wielu przypadkach szczupła sylwetka to nie wynik dbania o siebie, ale zwykłe predyspozycje genetyczne, dobra przemiana materii, brak problemów ze zdrowiem itp. Są też osoby, które mogą super dbać o swoje ciało, być non stop na diecie, a i tak prawie w ogóle nie będą chudły.
Lillan napisał(a):Aniasz, jeśli tusza jest wynikiem obżerania się, braku ruchu itp., czyli w jakimś sensie właśnie zaniedbania, to masz rację. Tylko widząc kobietę na ulicy, trudno mi stwierdzić, skąd się nadwaga wzięła, więc kiedy oceniam zadbanie, nie biorę tego aspektu wyglądu pod uwagę.
Wyciągam wątek, bo parę komentarzy do mojej wypowiedzi było.
Lillan, zgadzam się z Tobą w 100% - mnie chodzi tylko o to, że tak samo jak trudno jest określić przyczynę większego rozmiaru, tak samo trudno ocenić przyczynę braku ładnych paznokci, fryzury, itd. A o wszystkie należy dbać i starać się doprowadzić do stanu optymalnego. W związku z tym, te elementy są dla mnie równoważne.
I żeby nie było - nie lubię wieszaków, uważam to za przesadę. Kobieta apetyczna, to jest właśnie to :)
aniasz, z rozmiarem 38 (jak mam lepszy okres) i figurą gruszki. I będę walczyć!
aniasz napisał(a):mimina napisał(a): Aha i kwestia tuszy nie ma według mnie znaczenie i nie świadczy o zadbaniu ;)
Ej, no sorry - Wy tak na serio? Zapasiona sylwetka jest dla Was tak samo zadbana jak szczupła i wysportowana?
Kiedyś widząc czlowieką w rozmiarze XXXXL zastanawiałam się czy on nie ma lustra i czy się nie widzi, no i w kóncu dlaczego czegoś z tym nie zrobi. Jednak odkąd w kliklu przypadkach poznałam powód takiego stanu rzeczy i odkąd sama na skutek brania leków przytyłam 20 kg wiem, że nawet usilne chęci, starania i działania w pewnych chorobach i wypadkach życiowych nic nie dają. Odtąd nie oceniam ludzi po rozmiarze, bo wbrew pozorom pulchne osoby czasami bardziej dbają o siebie niż potencjalny "normalny rozmiarowo" człowiek. Choć są o tacy, który mają swój wygląd głębowo w......nosie.
Ja też robię taki zabieg u kosmetyczki, ale mnie starcza na długo. Chodzę tak co 1,5 miesiąca.
A urządzenie świetne i nawet nie takie drogie...
Corgi napisał(a):Dobra, jeśli masz problem z suchą skórą na dłoniach i stopach (ja tak mam), to kup sobie parafiniarkę. To takie elektryczne ustrojstwo - miska w której roztapia się kosmetyczną parafinę, w tym zanurza się suche kończyny,a potem zawija je w ręcznik i siedzi się jakieś 20 minut. Działa rewelacyjnie nawilżająco. Pomaga. Wiem, bo mam to w domu i często korzystam z tego dobrodziejstwa. Kupiłam na allegro.
myslisz o czyms takim:
http://www.allegro.pl/item420739334_parafiniarka_3x_450ml_parafina_rekawica_skarpeta.html
normalnie robie taki zabieg u kosmetyczki ale to dziala na chwile.. moze gdybym czesciej stosowala...
na ile wystarcza parafina? jak dlugo trwa podgrzewanie. napisz cos wiecej plis (jaka masz, gdzie kupujesz parafine i za ile...)
DobraC napisał(a):POd
wiecie co... bo ja mysle ze chodiz o taka ... "aure".. nie wiem jak to okreslic ale podam przyklad:
mam kolezanke. moge jak spotkac pracujaca w ogrodku, z ziemia za paznokciami, po lokcie umorusana a i tak mam wrazenie ze ona pachnie i jest "wykrochmalona"
a mam tez kolezanke ktora moze byc wyfiokowana a i tak mam wrazenie ze jej ciuchy zostaly wyciagniete z zapchanej szafy i wlozone byle jak...
quote]
Dokładnie tak - mam takie 2 koleżanki w pracy
Jedna zawsze wyglada bosko - nawet jak ma "wczorajsze", związane w kucyk włosy - jak ma umyte to normalnie szał
Druga jest ładna, stara sie fajnie ubrać ale zawsze wydaje mi sie, ze jest taka no ... troszke brudna - choć ma czyste , wyprasowane ubranie itp
A ja jestem tak w połowie drogi - raz mam aurę a innym razem nie - zeby ja mieć musze sie baaaardzo postarać
Alma_ napisał(a):Wątek naprawdę mobilizuje. Właśnie robię manicure lol
A ja własnie zamówiłam na allegro pajączka, by się nie garbić.
Wczoraj tez zaliczyłam fryzjera (coprawda tylko grzywka, ale to moja pieta achillesowa- rosnie w zastraszającym tempie i kiepsko się układa) i umówiłam się do kosmetyczki ;D
Właściwie wszystko już zostało tu już napisane, co jest według mnie wyznacznikiem kobiety zadbanej.
Zawsze zastanawia mnie fakt, że są kobiety, które wyglądają i odbieram je jako bardzo zadbane atrakcyjne, itd - mimo, że nie mają nie wiadomo jakich ciuchów, makijazu, fryzu, itd.
A są kobiety, które mimo najlepszych ciuchów, kosmetyków - wyglądają tak sobie.
Jak to się robi?
Natomiast zabolała mnie jedna rzecz. Mianowicie uwagi na temat makijazu przy nieciekawej cerze (tam było coś o kraterach).
Hm.....czasem taki makijaż jest wynikiem właśnie dbania o siebie.
Mam kolosalen problemy z cerą i włąściwie nie wiem co się dzieje. Jest ok i nagle ni z gruszki, ni z pietruszki - wychodzi mi 10 pryszczy na raz, skóra czerwona, piecze, swiędzi, itd.
Tydzień męczarni - i znowu jest ok.
O cerę dbam na maksa.
I co mam się nie malować? Mam wyjść z czerwoną twarzą, z pryszczami faktycznie jak kratery?
To pewnie usłyszałabym - głupia, zamiast się pomalować..............
Taki makijaż to tez forma dbałości o psyche.
Oleta napisał(a):Bardzo poprawiło moje samopoczucie również to, że znalazłam naprawdę dobry i nowoczesny gabinet dentystyczny regularnie zostawiam w nim kupę kasy ;) lol
O to to właśnie :). Mam dokładnie to samo.
O rzeczach, które są dla mnie wyznacznikami zadbania już pisałyście - czyste, nieprzetłuszczone włosy, najlepiej noszące ślady jakiegoś układania ;), ładne dłonie i stopy, schludne ubranie...
... ech, no i oczywiście też często czuję się jak kopciuch. Ale powiem wam, że jak przed chwilą po prysznicu zrobiłam peeling twarzy, wysmarowałam się różnistymi balsamami i w ogóle poświęciłam sobie trochę więcej czasu niż zwykle to jakoś tak mi całkiem 8)
Dobra, jeśli masz problem z suchą skórą na dłoniach i stopach (ja tak mam), to kup sobie parafiniarkę. To takie elektryczne ustrojstwo - miska w której roztapia się kosmetyczną parafinę, w tym zanurza się suche kończyny,a potem zawija je w ręcznik i siedzi się jakieś 20 minut. Działa rewelacyjnie nawilżająco. Pomaga. Wiem, bo mam to w domu i często korzystam z tego dobrodziejstwa. Kupiłam na allegro.
A kobieta zadbana - .... napisałyście już chyba wszystko. Codzienna kąpiel, czyste włosy i paznokcie. Świeży oddech, zdrowe zęby. Dezodorant (a raczej antyperspirant). Czyste ubranie i buty. No i pogoda ducha też by się przydała. Nawet najbardziej zadbana kobieta, ale ziejąca permanentnym złym humorem i posyłająca wszystkim krwiste wiąchy, burzy mi cały obraz.
Aniasz, jeśli tusza jest wynikiem obżerania się, braku ruchu itp., czyli w jakimś sensie właśnie zaniedbania, to masz rację. Tylko widząc kobietę na ulicy, trudno mi stwierdzić, skąd się nadwaga wzięła, więc kiedy oceniam zadbanie, nie biorę tego aspektu wyglądu pod uwagę.
Odpowiedz
Otóż to..
A jak się ma określoną figurę - np. gruszki ? To co ? Ile bym nie schudła i nie ćwiczyła to wielki zadek i tak się rzuca w oczy. Pewnych uwarunkowań się nie zmieni, ale to nie powód żeby uznać kogoś za zaniedbanego - przynajmniej z tego powodu ;) Inna sprawa, że np. u mnie każda dieta kończy się anemią. Taki mój urok, jak powiedziała dietetyczka. Wychodzące garściami włosy raczej uroku nie dodadzą... Żeby wyglądać jak moja kumpela, która wżera jak odkurzaczi w życiu nie splamiła stroju sportowego potem (waży 55kg w porywach) musiałabym przejść na sałatę i 3 godziny dziennie spędzać w siłowni. Zadowolona z siebie ani szczęśliwa bym wtedy nie była. i padałabym na pysk i nie miała czasu na nic innego.. na dbanie o resztę również ;)
PS. Też mam znajomą z naprawdę dużą ilością nadprogramowych kilogramów. Widziałam ją z rana - żeby tak wyglądać po przebudzeniu większość potrzebuje godzinnego makijażu :D Także moim zdaniem zadbanie nie ma wiele wspólnego z kilogramami.
aniasz napisał(a):mimina napisał(a): Aha i kwestia tuszy nie ma według mnie znaczenie i nie świadczy o zadbaniu ;)
Ej, no sorry - Wy tak na serio? Zapasiona sylwetka jest dla Was tak samo zadbana jak szczupła i wysportowana?
O, wlasnie dzis o tym ze swoim facetem rozmawialam.
Mam taka kolezanke. Rozmiar XXL. Przytyla z powodow zdrowotnych/hormonalnych i jest naprawde BARDZO DUZA. Walczy z ta ogromna nadwaga, przeszla operacje "zmniejszania zoladka" czyli nie jest to kwestia zapuszczenia sie i folgowania w jedzieniu ;) A przy tym jest najbardziej zadbana dziewczyna, jaka znam. Zawsze swietnie obciete wlosy, ladny makijaz, z serii takiego, co niby go nie widac, ale "robi" twarz :) (taki, jakiego ja w zyciu nie zrobie sama), piekne zeby, wypielegnowana skora, zero szorstkich lokci, piet itp. Pazkocie idealnie zrobione, u rak i stop. Ma sliczny usmiech, poukladane w glowie, super wyksztalcenie i zapatrzonego w nia meza :) I zawsze jak sie z nia spotykam, to czuje sie jak kopciuch, mimo, ze waze jakies 50 kg mniej niz ona i moje wymiary sa naprawde OK.
Aha, i jeszcze ta kolezanka ma niesamowity dar zjednywania sobie ludzi. Tego tez jej zazdroszcze :)
wg. mnie ona nie jest "zapasiona", bez przesady. ta kobieta ze zdjęć jest, jakby to mój ojciec określił, apetyczna ;)
Odpowiedz
Aniasz, ale między byciem szczupłą a "zapasioną", jest jeszcze trochę miejsca pomiędzy, prawda?
Czy ta kobieta jest zadbana?
http://www.bravissimo.com/images/products/medium/bl23cga_mp.jpg
http://www.bravissimo.com/images/products/medium/bh29vra_mp.jpg
Jest, nie uważacie? A z całą pewnością nosi więcej niż rozmiar 36 czy 38 ;)
http://www.bravissimo.com/images/products/medium/fyh6mmb_mp.jpg
ze wszystkim dot. czystości, żelazka, dłoni, stóp, figury, świeżości cery, zdrowia - absolutnie się zgadzam!!!!!
tylko kiedy Wy to wszystko robicie?????
zrezygnowałam z porządku w szafie,
z prasowania ciuchów poza słuzbowymi ( system wieszania :))
paznokci nigdy nie maluję - bo i tak płytkę mam jak cienką i miękką jak dziecko,
czego co maniakalnie ( mąż mówi że patologicznie) pilnuję to czystość i nawilżanie skóry,
pomysł z pachnącym żelazkiem jest świetny - lawenda to zapach kobiety,
a jakich zapachów używać gdy w domu wielokrotną większość stanowią mężczyźni w różnym wieku???????
aniasz, Myślę sobie, że to kwestia odmiennego rozumienia tematu... dla jednych słowo "zadbana" przywołuje obraz kobiety schludnej, czystej, pachnącej i nienagannie uczesanej, dla innych nie tyle wygląd zewnętrzny z tym epitetem się kojarzy, co dbałość o swoje zdrowie, zęby, waga, pojawiło się tez- robienie badań okresowych- i takie tam różne.. u Ciebie jest to fuzja tych dwóch :) i ja osobiście ją popieram :) ( mimo, że sama jestem wlasnie na diecie ;) ) Każda z nas ma prawo do własnego rozumienia słowa "zadbana" :)
Odpowiedz
mimina napisał(a): Aha i kwestia tuszy nie ma według mnie znaczenie i nie świadczy o zadbaniu ;)
Ej, no sorry - Wy tak na serio? Zapasiona sylwetka jest dla Was tak samo zadbana jak szczupła i wysportowana? Już w kilku wątkach się przewijają takie deklaracje, a ja jakoś nie mogę w to uwierzyć. Dla mnie dbałość o figurę jest takim samym elementem jak dbałość o uczesane włosy, paznokcie bez zarastających skórek czy makijaż. Wiadomo, że:
a) każda z tych rzeczy zależna jest i od chęci, i od zdrowia, i od predyspozycji - więc ich ostateczny wygląd nie jest jedynie uzależniony od tego, czy ktoś się bardzo stara (i to usprawiedliwia wiele osób z nadwagą, a także ze słabymi włosami czy nienajpiękniejszą cerą)
b) jednak w dużym stopniu MAMY na to wpływ, więc niezadbanie najczęściej wynika z własnego lenistwa, a nie chorób czy uwarunkowań genetycznych - tylko jakoś nadwaga, z niepojętych dla mnie względów uchodzi za temat o którym jest "niepolitycznie" mówić, więc 90% populacji kobiet oficjalnie szczebiocze, że to nie ma znaczenia, a nad własną wagą się pastwi - ciekawe, dlaczego? Skoro i bez tego jest zadbana, to po co się tak dołować kilkoma dodatkowymi kilogramami?
c) w odniesieniu do każdego z elementów zadbania stosujemy kryterium aktualnych norm społecznych i estetycznych - czyli jeśli przyjęte jest golić się pod pachami i zadbana kobieta to robi, to dlaczego nadwaga, niezgodna z ogólnym nurtem estetyki XX wieku, nie ma znaczenia?
I żeby uprzedzić ewentualne teksty pt. "syty głodnego nie zrozumie", to od razu wspomnę o tym, że sama mam kilka kilo nadwagi, więc piszę również o sobie.
Tak czyta i się zastanawiam. Dla mie kobieta zadbana to taka jeśli na nią spojrzę to widzę, czyste i uczesane włosy, czyste, wyprasowane i dobrana do siebie ubranie (nie że to bluzka, spodnie i torebka każde z innej parafii), ślady zadbania na twarzy (choćby tusz na rzęsach, błyszczyk i zamaskowany wyprysk). Jak dla mnie rzucając się w oczy jeszcze zęby - często jak widze kobietę z widoczny ubtkiem, lub usiechem z połową czarnej dwójki zastanawiam się czy ona tego nie widzi i czy jej to nie drażni
Z całą pewnością taką kobietę zadbaną widziałam przedwczoraj. Była to pani koło 60 ze schludnie uczesanymi włosami, kopertową sukiekką w paseczki, kreowym żakiecikiem, sliczną torebką i butami z wyciętym pacem. A do tego super makijaż. Ja miałam wrażenie, że właśnie uciekła z programu "10 lat mniej...." ale to było 7.15 w analityce szptalnej wiec chyba jedak sama tego dokonałą.
Aha i kwestia tuszy nie ma według mnie znaczenie i nie świadczy o zadbaniu ;)
Podobne tematy