• Gość odsłony: 4428

    Jak zbudować dom?

    Zbliża się ten nasz Paradise wielkimi krokami i nawet zaczynam wierzyć, że się uda więc się pochwalę:NINIEJSZYM OTO OTWIERAM MóJ WąTEK BUDOWLANY :)Po kolei: CZęść I DZIAŁKAO tym, że będziemy się budować wiedzieliśmy właściwie od zawsze. Naszym prezentem ślubnym była działka :) Kupiliśmy ją wroku i była śmiesznie tania w porównaniu z dniem dzisiejszym (gdyby człowiek był wiedział kupiłby 2). Najpierw czekaliśmy 2 tygodnie czy Agencja Rolna nie wyrazi chęci pierwokupu naszej ziemi, ponieważ była to i jest jeszczeziemia rolna, aczkolwiek częściowo wyłączona z produkcji :) Następnie u notariusza, który nad naszym świeżutkim, pachnącym aktem notarialnym trzymał zapalonego papierosa z mega długą strużką popiołu, udało nam się akt ów podpisać. I staliśmy się ziemianami :D Nasz kawałek miejsca na ziemi ma dokładnie 977 m kw. Fajna, miła działka o szerokości 18 m i długości ponad 50.Działka leży na nowobudującym się osiedlu, w 3 linii zabudowy od drogi głównej (choć mówi się, że niedługo będzie obwodnica - hahaha). Jest cicho i spokojnie - siedziałam u koleżanki z pracy na kawie to wiem, bo specjalnie słuchałam :)Sąsiadami są młodzi ludzie plus jedna dojrzała para, piękniejsza połowa, której to pary, okazała się koleżanką ze szkolnej ławy mojej teściowej :) Najfajniejszych sąsiadów mamy od zaplecza, bardzo spokojni i niekonfliktowi ludzie, albowiem na plecach naszej działki znajduje się cmentarz komunalny ;)2 lata działka leżała odłogiem i nie wiedzieć czemu krzaków na niej narosło. Cholerne krzaki miały kolce nawet na liściach. Mąż i koledzy zwołani do pomocy przy karczowaniu klęli roślinność w żywy kamień. Tym niemniej udało się działkę doprowadzić do stanu względnej używalności, aczkolwiek cholerne krzaczyska już odrastają. Nie martwimy się tym za bardzo, ponieważ jeszcze w tym tygodniu ciężki sprzęt ma działkę wyrównać.I tak działka leży między dwiema ulicami. Ulica główna, dojazdowa wygląda tak: ]Ten wątek jest poprawny

    Odpowiedzi (29)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-04-17, 16:44:41
    Kategoria: Dom i Wnętrza
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2010-04-17 o godz. 16:44
0

Wdech, wydech... Będzie dobrze, zobaczysz.

Odpowiedz
Gość 2010-04-17 o godz. 16:31
0

P.S. Gul bankowy czyli żeby nie było za słodko...

Dziś mieliśmy dostać pierwszą transzę kredytu. W ciągu dnia dzwoni do mnie mąż żebym się wyrwała z pracy bo dzwoniła pani Ania z banku, że pani Agnieszka z banku pomyliła się we wnioskuo wpis hipoteki do KW. Błąd miała w kwocie kredytu i w numerze umowy
Poleciałam więc biegiem do banku (tylko na chwilę), gdzie miła pani Ania zaproponowała, żebym najpierw poeciała do domu i przyniosła jej kopię starego wniosku to wtedy ona będzie pisać.

Poleciałam więc do domu, po drodze spotkawsze męża obgryzającego paznokcie. I odtąd lataliśmy już razem. Wróciliśmy więc do banku, pani Ania pisała, ja załatwiałam przy okazji prywatę. No, dostaliśmy poprawiony wniosek, który to pani Ania kazała podmienić w sądzie.

Prawie pod sądem dostaliśmy telefon od pani Ani żeby natychmiast wracać bo ona coś zapomniała. Wróciliśmy. Dała to co zapomniała. Pojechaliśmy do sądu, gdzie nie można ot tak sobie podmienić pierwszej strony wniosku, bo oni tam mają różne, nalepki, daty, kody paskowe i znaczki sparbowe ponaklejane. Przy okazji okazało się, że pani Ania dała nam tylko JENDNĄ kopię dobrego wniosku i nie mamy na czym potwierdzić, tego, że poprawiliśmy

Udało się jednak sprawę załatwić, dzięki miłej pani z sądu, do której maż dowoził dokumenty po pracy. Na szczęście okazało się, że nie musimy wnosić drugi raz opłaty skarbowej (400 PLB - bagatela) bo wtedy to już pewnie i mi by gul skoczył ;)

Mąż obgryza paznokcie bo nam terminy u dostawców lecą, ale pani Ania obiecała, że załatwi sprawę priorytetowo i kasa do końca tygodnia będzie.

Nie lubię pani Ani

Odpowiedz
Gość 2010-04-17 o godz. 12:50
0

No dzieje się, dzieje :D Fajnie, że już coś widać. Będę z wielkim zainteresowaniem śledzić postępy :)

Odpowiedz
Gość 2010-04-17 o godz. 11:53
0

Super się czyta- powodzenia życzę :)

Odpowiedz
Arrica 2010-04-17 o godz. 09:06
0

Patt projekt rewelacyjny :lizak: Uwielbiam takie domy!

Śledzić będę na bieżąco i mam nadzieję, wyciągać wnioski na przyszłość. Jak na razie dodałaś mi wiary, że może nam też sie jednak uda.

POWODZENIA!!!

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-04-17 o godz. 08:06
0

CZĘŚĆ IV BUDOWA CZYLI KFIATKI PANA WITKA :-)

No i okazało się, że nie ma co się pieklić bo będzie budowane :D
We wtorek przyjechała kopara i zdjęła nam humus i trochę wyrównała teren. Co poniektórzy twierdzą, że zdzieranie humusu na naszej działce to fanaberia bo jest elegancko (pan Witek), a potem ci sami co poniektórzy działkę z przodu dorównywali (pan Witek :D ) ;)
Efekty pracy koparki:


Następnie przyjechali geodeci i w świetle zachodzącego słońca umieścili nasz dom na działce, na wprost, idealnie, co do centymetra :) O tak:



W środę pan Witek przyszedł po raz pierwszy do pracy na naszą budowę. Dużo się nie narobił. Wyznaczył podwaliny pod przyszłe działania koparki i czekał, czekał, czekał na mojego tatę, który do nas jechał, jechał, jechał i dojechał w końcu a jak, ale pana Witka już nie było. Wina jest ewidentnie mojego taty bo pan Witek czekał od 13 do 16 i nie dziwę się, że mi się znudziło. Chłopaki w czynie społecznym sklecili panu Witkowi kibelek i szopę. Szopy absolutnie nie pokażę, bo się wstydzę, jak ktoś chce niech szuka na muratorze, bo męża namówili. Dość powiedzieć, że nasza szopa obok szopy nawet nie stała ;) Jest ażurowa, prawie nie ma frontu i dachu, ale stoi ;) Pół muratora zastanawia się oco mojemu tacie chodziło :)
A to efekt Witkowej grzebaniny:


W czwartek w tak zwanym międzyczasie skoczyłam na budowę, zastając moich chłopaków pożywiających się kiełbasą i pomidorami. Nie wiedzieć czemu siedzieli pod krzaczkiem, z szopy nie korzystali. Może łapali ostatnie ciepłe promienie słońca?
Od razu okazało się, że chłopaki wolą jak jak na budowę przyjeżdżam bo mój mąż to jakiś taki nerwowy i chyba ogromnie tą budowę przeżywa :DD Chłopaki mi wszystko grzecznie roztłumaczyli, że oto wykonali już zbrojenie i tera czekają na koparkie co to na 12 ma przyjechać. Że koparka była i zrobiła co trzeba przekonaliśmy się po południu:
Widok od ogrodu na pokój na parterze i garaż.

Pokój na parterze i salon:

Garaż:


Czy tylko mi ten dom wydaje się strasznie mały?? Nie mam pojęcia jakim cudem zmieści się to wszystko co chcemy zmieścić

Przy okazji oglądania wykopów pan Witek uraczył nas taki oto kfiatkiem:
- Na jutro, na siódme rano, potrzeba będzie siedem palety cementu jedynki........................................................... Ale to nierealne... :D

Ja padłam, mężowi gul skoczył. Zakręcili się jednak chłopaki i okazało się, że cement będzie jeszcze dziś :)

Calutki piątek padał deszcz. Chyba nie muszę już mówić jak wyglądał mężowski gul ;)

No i w sobotę chłopaki zaczęli wylewać ławy. Przygotowaliśmy butelką z naszym zdjęcie, listem do potomnych i złotówką i zamurowaliśmy komisyjnie we wschodnim rogu. Dziś mają skończyć więc pewnie będą nowe zdjęcia :)

Dopiero jak zobaczyłam wykopane fundamenty to w ten dom uwierzyła. Wcześniej wszystko wydawało mi się dość wirtualnie, dopiero ta dziura w ziemi uświadomiła m, że już niedługo będzie tu stał nasz dom.

A na razie muszę się wyleczyć z turkusowych kafli paradyża :'(

Odpowiedz
Gość 2010-04-10 o godz. 13:37
0

Fajny wątek. Bardzo przyjemnie napisany. Dołączam do grona podczytywaczy.

Odpowiedz
efilo 2010-04-10 o godz. 11:20
0

patt

różnie to bywa

my przez takie grzeczne czekanie straciliśmy jeden sezon budowlany :/

Odpowiedz
Gość 2010-04-10 o godz. 08:37
0

A ja :D

CZĘŚĆ V: WYKONAWCA CZYLI TEGO SIĘ PANIE NI DA...

Jak już podjęliśmy decyzję, zdecydowaliśmy o zmianach w Kolibie (ale jeszcze przed zmiana projektu), zorientowaliśmy się w kredycie, przyszedł czas na wykonawcę. Wesoło było :)

No bo kto to widział w środku sezonu budowlanego szukać wykonawcy na już. No nikt nie widział ;) Pojechaliśmy najpierw do takiego tzw. ekskluzywnego. Przyjął nas w biurze. Obejrzał projekt, pogadał. Co nieco zaproponował, tu doradził, tam odradził. Ogólnie stwierdził, że projekt przyjemny, że da się zrobić. No a potem zaśpiewał swoją cenę. uff.. Aż mi się gorąco zrobiło. Na szczęście okazało się, że niestety nie ma terminu i dobrze bo byśmy pewnie faceta żałowali (bo robi porządnie i dobrze), a tak nie ma problemu ;)

Potem pojechaliśmy do znajomego, powinowatego, który kiedyś obiecywał mężowi, że mu dom postawi, niech tylko mąż powie. Bo mąż im kiedyś pomagał. Ale to chyba wszyscy wiedzą jak to jest ze znajomymi powinowatymi :) Opis wizyty autorstwa mojego męża z jego wątku na muratorze:

NASZ WYKONAWCA EX IN SPE : Przyjął w domu, posadził koło świeżo wyschniętego prania przy stole zawalonym papierami. Żona akurat obok obierała ogórki. Najpierw zaczął wydziwiać że projekt nie taki, że to nie tak, tamto źle, że taki projekt to nie projekt, że dla niego to żadne konkrety, że jak komin przesuwać to wejdzie w kosz, że wilgoć i w ogóle to Unia jest do dupy.

Potem okazało się, że jak chcemy na czas budowy prąd od sąsiada i wodę od sąsiada to on nie bo to nie pozabezpieczają, i skrzynka cośtam więc on już raz budował i jak nie poprawią to on to wszystko rzuca i proszę poprawić. A w ogóle to nie ma o czym gadac bo taki projekt to nie projekt i koniec rozmowy.

Potem wyszło na jaw że często i gęsto nawiedzają go kontrole i każą mu płacić wysokie mandaty (Bóg raczy wiedzieć za co skoro taki święty a prawo jest prawo i mamy co chcieliśmy bo w Unii miało być lepiej a jak jest to każdy widzi)

Na palach można stawiać, a jakże, można ale o dachu mamy zapomnieć bo on to na pewno tego nie pokryje ewentualnie może kogoś polecić ale najpierw projekt trzeba doprowadzic do porządku bo taki projekt to nie projekt a on czterech liter wystawiać nie będzie więc nie ma o czym gadać.

Nieśmiało zapytaliśmy o cenę... No DZIENDOOOOOOOOBRY! Jak będzie projekt to będzie cena, a na jesień nie warto budować bo wiadomo, słota taka i dżdżyście to się człowiekowi nie chce. Mokro i w ogóle. A ten projekt to o kant dupy potłuc i wywalic do kosza. jak będzie nowy, będzie rozmawiane a tak to nie ma co zawracać...

u wyjścia żona majstra zauważyła jowialnie że chyba się trochę zdenerwowałem...
Na szczęście polecono nam pana Witka, któremu akurat wypadła robota gdzieś w ludziach. Pan Witek mi osobiście przypadł do gustu. Ludzie też go polecają, a u nas jest ważne co ludzie mówią ;) Pan Witek to taki straszy facet co to w murarce całe życie robił, uczni też szkolił, w cechu siedział. Wejdzie na budowę pojutrze, a jak nie pojutrze to już na pewno, na 100% popojutrze ;) Na razie cierpliwie czekamy bo i tak byliśmy nastawieni na rozpoczęcie budowy pod koniec wrześnie, więc jakby nie patrzeć jesteśmy miesiąc do przodu :)

jedyny problem z panem Witkiem jest taki, że ma pracowników co to lubią dłuuugo imieniny świętować. Tak mniej więcej 4 dni Podpiszemy jednak z panem Witkiem umowę i niech się wywiązuje.

Wiadomo jednak nie od dziś, że to nie budowlaniec jest dla Ciebie, tylko Ty dla budowlańca. Także nie wtrącać się, nie dzwonić, nie dopytywać i czekać cierpliwie. Jak się mówiło, ze będzie budowane to będzie i czego to się pieklić :)

Odpowiedz
Gość 2010-04-10 o godz. 08:06
0

Jak ja się nie mogę doczekać, aż zaczniecie, to głowa mała. :D

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-04-09 o godz. 17:05
0

Tak patrzę, że to wykańczanie to będzie baaardzo ciekawa sprawa :)
No nic. My lubimy wyzwania ;)


Oto przyszedł czas na:

CZĘŚĆ IV: KREDYT CZYLI JAK NALAĆ Z PUSTEGO

Kiedy jeszcze mieliśmy budować się w dużym mieście rodzina się zrzuciła i kupiliśmy mieszkanie na przeczekanie (standard o niebo wyższy niż w pierwszym mieszkaniu o żadnym standardzie ;) ). Dobraliśmy trochę kredytu i akurat wystarczyło.

Potem w czerwcu dostałam list z banku żeby im oddawać kaskę co to mi jako studentce pożyczyli ;)

Także z dwoma kredytami na głowie nawet nie było co marzyć o budowie. Jednakże mój mąż odnalazł w sieci takie coś jak FORUM MURATORA. Poznał tam Blutkę (jakież było moje zdziwienie, że Blutka, z którą wspólnie w ciąży chodziłam, a teraz wychowuję dziecko będzie mieszkać w Kolibie, której wtedy jeszcze nie zmieniliśmy :O ) i jeszcze jedną muzę, które to kobiety o wiele skuteczniej niż ja zmotywowały mojego męża do działania :) Okazało się, że z tymi kredytami to się jednak da pokombinować.

Pełni zapału rozpoczęliśmy podróż po bankach rozpoczynając od rodzimego, w którym oboje mamy konta. Potem mąż nakazał wziąć urlop, ładnie się ubrać i jechać do dużego miasta się dowiadywać. Co się namarzłam w klimatyzowanych pomieszczeniach i napociłam w gorącym i dusznym mieście to moje. A potem i tak okazało się, że najlepiej nam będzie u siebie. Tzn. najlepiej jak najlepiej - po prostu dawali nam największą zdolność kredytową przy naszych dochodach i obciążeniach :)

Jak już zdecydowaliśmy się na kredyt to poszło naprawdę szybko (bardzo duża w tym zasługa pani od kredytów bo wybierała się na urlop i chciała przedtem sprawy podopinać). Od złożenia wniosku kredytowego do podpisania umowy minął tydzień. Teraz czekamy na uprawomocnienie się decyzji o pozwoleniu na budowę i możemy składać dyspozycję na pierwszą transzę. Jeżeli dadzą nam pieniądze w miarę szybko już złego słowa na ten bank nie powiem, a w kolejkach będę stać z pieśnią na ustach :)

Okazało się więc, że z pustego najlepiej nalewa bank :)

Odpowiedz
Gość 2010-04-07 o godz. 17:16
0

No, na razie jest taki plan, żeby z tego pokoju zrezygnować. Chociaż... Planujemy 3 dzieci i ten pokój jednak by się przydał. Na razie mamy jeszcze czas. Jeżeli chodzi o wielkość tego pokoju to ma ok 8 m kw na normalniej wysokości, a ok 15 mierząc po podłodze.

No i wczoraj podpisaliśmy umowę kredytową :D Mąż się śmiał, że czuł się jakby podpisywał cyrograf własną krwią ;)

Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu już się coś zacznie dziać. Nie mogę się doczekać :)

Odpowiedz
Gość 2010-04-03 o godz. 03:18
0

patt napisał(a):- na górze łazienkę zrobimy w pokoju nr 14, a włazience (16) będzie pralnio- suszarnio- składzik. No i co? Będzie ładnie?
Patt, to znaczy, że na górze rezygnujecie z jednego pokoju, tak? Jak duża będzie łazienka? Bo 14 wygląda na spore pomieszczenie - zazdroszczę

Odpowiedz
Aoi 2010-04-02 o godz. 18:26
0

Patt, dołączam do grona podczytywaczy i kibiców.
Niech Wam pięknie dom rośnie!

A projekt uroczy!

Odpowiedz
Gość 2010-03-31 o godz. 02:33
0

Juz sie poprawiam :)
Poddasze:

Odpowiedz
Wonderka 2010-03-30 o godz. 07:34
0

Blutka napisał(a):Wonderka napisał(a):Kryształ o niebo lepszy! Gratulacje, powodzenia i będę podgladąć :)


;)
Dla mnie osobiście...ofkors

Odpowiedz
Gość 2010-03-30 o godz. 05:24
0

Patt, a daj obejrzeć poddasze, co? ;) Bo dwa razy wkleiłaś parter ;)

Kryształ bardzo fajny - wątek będę śledzić, że tak powiem, poglądowo-przyszłościowo ;)

Odpowiedz
Gość 2010-03-30 o godz. 05:16
0

Jasne, że będzie ładnie!
Patt gratulacje.

Będę podczytywaczem. ;D

Odpowiedz
Gość 2010-03-30 o godz. 04:15
0

Wonderka napisał(a):Kryształ o niebo lepszy! Gratulacje, powodzenia i będę podgladąć :)


;)

Odpowiedz
Wonderka 2010-03-30 o godz. 04:09
0

Kryształ o niebo lepszy! Gratulacje, powodzenia i będę podgladąć :)

Odpowiedz
Gość 2010-03-29 o godz. 16:16
0

Dyskusje z teściową zwalam na męża, a moi rodzice są daleko ;)

CZĘŚĆ III PROJEKT CZYLI ZMIANY, ZMIANY, ZMIANY

W tym 2006 roku, za nędzne resztki posiadanych pieniędzy kupiliśmy projekt domu, na naszą wąską działkę. Bardzo trudno było znaleźć coś co by było ładne i miało garaż w bryle domu i jeszcze się na działce zmieściło. Po długich poszukiwaniach zdecydowaliśmy się na KOLIBĘ z Archetonu. A że nie miała za wiele schowków i pomieszczeń gospodarczych wybraliśmy Kolibę z piwnicą.

Teraz, o 2 lata mądrzejsi, zdecydowalibyśmy się na projekt indywidualny. Nastąpiło sporo zmian, bo:
- zmieniła się interpretacja przepisów i zbliżając się do sąsiada na 1,5 m, musielibyśmy budować ścianę przeciwpożarową,
- nie chcieliśmy już piwnicy, a i nie za bardzo się da ją u nas wybudować ze względu na podłoże,
- wymyśliliśmy sobie dodatkowy pokój na parterze (w Kolibie jest nad garażem),
- wiemy już, że wszelkie zakręty, wykusze, lukarny i skomplikowane dachy podnoszą koszty budowy
- Koliba ma zdecydowanie za małą kuchnię.

Zaczęliśmy kombinować co by tu zmienić, żeby było taniej, prościej, szybciej, wygodniej #/ Okazało się jednak, że lepiej zacząć wszystko od nowa, bo zmieniona Koliba mogłaby się na nas zemścić.

Czas nas gonił. Bo nagle okazało się, że możemy rozpoczać budowę jeszcze w tym roku. Nie było szans na projekt indywidualny. Zaczęliśmy więc od nowa szukać, trochę zmieniając kryteria (bo nie bardzo uśmiechało się nam zbliżanie do sąsiadów). I nagle!! Oto jest!! KRYSZTAŁ, cudny, nieduży zgrabny domek, który ma właściwie wszystko to, czego potrzebujemy :) (Już nie będę mówić o nieprzespanych nocach i moich dylematac czy budować Kolibę czy nie. Nigdy też nie myślałam, że z powodu projektu można mieć tyle dylematów ;) )

A więc, przedstawiam :) Nasz KRYSZTAŁ będzie wyglądał tak:


A od ogrodu:


No i rzuty, parter:


Poddasze:


To co my chcemy zmienić (ale ciut, ciut ;) )
- na parterze chcemy zamienić pomieszczenie gospodarcze (8) i łazienkę (7) miejscami i odrobinę przestawić ściany, żeby oba pomieszczenia miały kształt litery L;
- myślę, że taras będzie biegł wzdłuż całego domu, tak jak i balkon z tyłu. Chcielibyśmy zrobić również balkon z przodu, ale jeszcze nie wiemy czy cokolwiek z tego będzie;
- na górze łazienkę zrobimy w pokoju nr 14, a włazience (16) będzie pralnio- suszarnio- składzik. No i co? Będzie ładnie? ;)

A! Dla porównania Koliba wigląda tak (rzuty u Blutki):

Odpowiedz
Gość 2010-03-29 o godz. 08:28
0

patt, jak dom stanie, to się uspokoją. ;) Teraz tylko cierpliwość i zatyczki do uszu mogą Was uratować. 8)

Odpowiedz
Gość 2010-03-29 o godz. 08:19
0

markdottir napisał(a):tylko uważajcie, zeby sąsiedzi nie zaczęli Wam pukać do bram raju ;)
O tym nie pomyślałam. Ale. Tuż obok nas jest najstarsza część cmentarza, więc mam nadzieję, że najbliżsi sąsiedzi swój raj już odnaleźli.

A teraz:

CZęść II DLACZEGO DZIAłKA ZAROSłA CZYLI RODZINA ACH RODZINA...

Gdybyśmy my byli się swoich planów trzymali to już byśmy pewnie nasz dom wykańczali i mielibyśmy zupełnie inne dylematy. Ale...

Małżonek mój pochodzi z tzw. małego miasta, ja natomiast z tzw. dużego. Od początku była mowa, że to ja się przeprowadzam na włości męża, jako że on już u siebie nieźle zawodowo zakotwiczony. No więc przeprowadziłam się, kupiliśmy działkę i zaczęliśmy załatwiać papierologię. Młodzi, naiwni myśleliśmy, że to tak hop siup i już będziemy u siebie. Wynajęliśmy mieszkanie o standardzie niższym niż najniższy, ale tanie, tak na trochę...

No i zaczęły się podchody. Rodzice moi wsiedli na nasze małżeństwo, że dla rozwoju naszego własnego i przyszłych dzieci powinniśmy jednak pomyśleć o przeprowadzce do dużego miasta. No bo co w tym małym mieście, no co????

Gdy okazało się, że rodzina się powiększy naciski również się wzmogły a my skołowani burzliwie przedyskutowywaliśmy opcje #/ . Postanowiliśmy kupić w małym mieście mieszkanie i rozpocząć budowę w dużym a po kilku latach mieszkanie sprzedać i przenieść się do dużego miasta. Zaczęliśmy więc załatwiać nową papierologię. (jako ciekawostkę dodam, że na decyzję o warunkach zabudowy czekaliśmy.... bagatela, 6 miesięcy xP )

Dostałam pracę, dziecię się urodziło, okazało się, że w małym mieście nie jest tak źle, mamy cudownych przyjaciół, dużo czasu i święty spokój (mój priorytet ;) ) i wcale nie chcemy do tego dużego miasta. Zaczęliśmy się więc z pomysłu wycofywać i spadły na nas gromy. Zacięliśmy się jednak i czy to zła czy dobra decyzja, pewnie się okaże, ale jest NASZA i już tak zostanie.

Aktualnie jesteśmy na etapie:

MY: szczęśliwi, zadowoleni, pełni zapału i pomysłów.

MOJA MAMA: wstydzi się powiedzieć swojej fryzjerce gdzie ja będę mieszkać bo ta ją z niedowierzaniem w głosie pyta:"Pani chyba żartuje??!!??!!??!!" A jak wiadomo fryzjerka zdecydowanie JEST autorytetem w życiowych sprawach ;)

MÓJ TATA: nie może wyjść z szoku, uważa, że mój mąż mnie przekabacił i to wcale moja decyzja nie jest. Poza tym oboje myśleli, że mam większe ambicje.

MOJA TEŚCIOWA: jest absolutnie przeciwko jakiejkolwiek budowie i nieważne gdzie ;) (Moi rodzice są za, tyle, że w dużym mieście :) ) Na dźwięk słowa KREDYT dostaje histerii, a już KREDYT w połączeniu z BUDOWA doprowadza ją do ostatecznej rozpaczy i spazmów. Zupełnie nie wie o co nam chodzi, bo przecież ludzie całe życie w blokach mieszkają i jest im dobrze to czego my chcemy????

Odpowiedz
aga_terve 2010-03-27 o godz. 14:48
0

Ja też się ustawiam w kolejce do podglądania i kibicowania :)

I gratuluję własnego kawałka ziemi :)

Odpowiedz
Gość 2010-03-27 o godz. 08:48
0

Ja również gratuluję rozpoczęcia budowlanego etapu w Waszym życiu :brawo:
Będę kibicować i podczytywać :)

Odpowiedz
ola78 2010-03-27 o godz. 08:46
0

gratuluję! :)
już się szykuję na podglądanie wątku

Odpowiedz
Gość 2010-03-27 o godz. 08:39
0

patt napisał(a): Najfajniejszych sąsiadów mamy od zaplecza, bardzo spokojni i niekonfliktowi ludzie, albowiem na plecach naszej działki znajduje się cmentarz komunalny ;)


Popłakałam :D

Sliczna działeczka - zazdraszczam :lizak:

Odpowiedz
Gość 2010-03-27 o godz. 08:34
0

No gratulacje. Ponoć do zimy ma być SSO, tak słyszałam. 8)

Odpowiedz
Gość 2010-03-27 o godz. 08:14
0

gratulacje!
tylko uważajcie, zeby sąsiedzi nie zaczęli Wam pukać do bram raju ;)

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie