• studentka234 odsłony: 2263

    Poród Bielsko - część 2 - gazeta Metro

    Dzień dobry!

    Dziś w gazecie Metro ukazał się artykuł o moim porodzie.

    metro napisał(a):Złośliwości, przykre komentarze i brak reakcji na prośby o pomoc. Kobieta, która urodziła dziecko pół roku temu, do dziś nie może zapomnieć, jak została potraktowana w publicznym szpitalu
    Joanna (imię zmienione) jest studentką IV roku medycyny. Ma 27 lat, w listopadzie ub.r. w Szpitalu Wojewódzkim w Bielsku-Białej urodziła synka. Swój poród do dzisiaj wspomina jak koszmar. Opisała go w liście, jaki przysłała do naszej redakcji.

    "Mój poród był bardzo ciężki. Nie z powodu bólu, ale dlatego, że podczas pobytu w szpitalu złamano moje prawa. W sali było obecnych wiele osób (m.in. dwie położne, starsza i młodsza, lekarz i jeszcze jednak kobieta). Nie wiedziałam, kto z personelu jest za mnie odpowiedzialny, czułam się zdezorientowana i zawstydzona. Nie informowano mnie o przebiegu porodu. Młodsza położna śmiała się i patrzyła, jak jęczę z bólu... A pani doktor miała pretensję, że nie odpowiadam szybko na jej pytania, tylko krzyczę. Zlekceważono moją prośbę o poród w wannie. Błagałam, żeby pozwolono mi rodzić w kucki. Wiedziałam, że mam takie prawo, a ból będzie w tej pozycji łatwiejszy do zniesienia. - W takich pozycjach to tylko kobiety w buszu rodzą - usłyszałam od lekarza.

    Zostałyśmy wychowane na opowieściach o tym, że rodząca musi znieść wiele przykrości i bólu, że to personel decyduje o tym, jak poród powinien przebiegać. Ale tak nie powinno być. Wszystko w Waszych rękach, przyszłe Mamy. Jeżeli to Wy nie będziecie się domagać swoich praw, to polska porodówka nigdy się nie zmieni!".

    Joanna o swoich przejściach napisała także do Biura Praw Pacjenta przy Ministerstwie Zdrowia. Po jego interwencji dyrekcja szpitala w Bielsku-Białej wyjaśniła, że decyzje lekarzy podejmowane podczas porodu podyktowane były jego szybkim przebiegiem (poród trwał zaledwie godzinę) i bezpieczeństwem dziecka (urodziło się pięć tygodni przez terminem). Ale przyznała jednak, że uwagi kierowane wobec Joanny były niewłaściwe. - Dyrektor szpitala wyciągnie konsekwencje wobec lekarza, który dopuścił się tych nieetycznych stwierdzeń - mówi Krystyna Kozłowska, dyrektor Biura Praw Pacjenta. Podkreśla, że każdej pacjentce przysługuje prawo do intymności, do informacji, świadomej zgody na interwencję medyczną i do kontaktu z osobami bliskimi. Ale okazuje się, że łamanie tych praw jest w polskich szpitalach niechlubną normą. Jak wynika z informacji fundacji Rodzić po Ludzku, co piąta kobieta trafiająca na porodówkę spotyka się z nieżyczliwym i aroganckim zachowaniem personelu, a niemal co czwarta nie jest informowana o przebiegu porodu.

    Z Urszulą Kubicką-Kraszyńską z fundacji Rodzić po Ludzku rozmawia Anita Karwowska
    Jaka była pani pierwsza myśl po przeczytaniu tego listu?

    - Przede wszystkim - że to nie jest historia jednostkowa. List Joanny ilustruje podstawowy problem polskich porodówek - brak indywidualnego podejścia do pacjentki. Kobieta wchodzi do szpitala i zaczyna być traktowana jak jego własność. Jej emocje, potrzeby i oczekiwania przestają być ważne.

    Czy rzeczywiście złamano prawa Joanny?

    - Oczywiście. Pacjentka ma prawo otrzymywać na bieżąco pełną informację o przebiegu porodu i procedurach, którym jest poddawana. A lekarz powinien uwzględniać jej potrzeby, np. to, w jakiej pozycji chce rodzić. Badania naukowe udowodniły przecież, że pozycja kuczna jest dla dziecka bardziej korzystna niż leżąca. To wszystko wskazuje na brak profesjonalizmu.

    Czym tłumaczyć taką postawę personelu?

    - Wciąż zbyt często zwycięża po prostu rutyna. W wielu placówkach personel trzyma się starych procedur, bo tak jest po prostu wygodniej.

    Źródło: Metro
    http://www.emetro.pl/emetro/1,85651,5275606,Porodowki_grozy.html

    pozdrawiam
    [email protected]

    dodalam tekst bo strona wygasla
    ewerla

    Odpowiedzi (10)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-10-13, 20:50:38
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
studentka234 2010-10-13 o godz. 20:50
0

Gdyby każda Kobieta tak reagowała jak ja ( Panie w podobnej sytuacji ) polska porodówka już dawno by się zmieniła .


Witam

Kronika Beskidzka

http://img261.imageshack.us/img261/3733/cci2008071900000ql1.jpg

druga częsc:

http://img177.imageshack.us/img177/4243/cci2008071900001bh6.jpg

zbieram opinie czy któras z Kobiet rodząca w Wojewódzkim zawsze była zmuszona do pozycji
leżącej lub półsiedzącej, czy miały Panie ten wybór pozycji? ( chodzi mi o
drugą faze porodu), czy była koniecznośc nacięcia krocza? czy pytano Panie o
zgodę na ten zabieg? Czy przyspieszano poród podając syntetyczną oksytocynę,
przebijając
pęcherz płodowy? Wyciskano dziecko przez lekarza kładącego się na brzuch? Jeżeli
były wskazania do w/w procedur, to czy były Panie
poinformowane? Podawano Dolagran lub Relanium? jeżeli tak, to czy same Panie się
zgodziły? Gdy prosiły Panie o znieczulenie, otrzymały je Panie? Jak wyglądała
sprawa z lewatywą i goleniem krocza? Prosiły Panie o te zabiegi przygotowawcze?
Jeżeli były, to cczy pytano o zgodę? Jaki był pierwszy kontakt z Dzieckiem? Czy od razu po porodzie mogły Panie miec Swojego Maluszka jeszcze na sali porodowej? Mogły Panie je nakarmic? Ile czasu w ogóle było z Panią Dziecko przed mierzeniem, ważeniem itp? 5, 10 min? Czy byli obecni studenci, osoby trzecie,
np. sprzątaczki? Jeżeli tak, to czy pytano Panie o zgodę na ich obecnośc? Ale
uwaga. Uzyskanie przez PAnie zgody na udział studentów i stażystów nie jest
wymagane, gdy interwencja medyczna jest konieczna. Za poród rodzinny płaciłyście Panie jedynie 50 pln na ubranko dla ojca?

Oczywiście jeżeli Panie się nie zdecydują odpowiedziec, uszanuję decyzję.
Zbieram opinie na temat tego szpitala. Panie które rodziły w roku 2007 i 2008 -
chciałam zbadac czy po mojej interwencji COŚ się zmieniło w tym szpitalu. Panie
które tam rodziły, pomóżmy innym Mamą Smile ANONIMOWO, bede umieszczac wypowiedzi
na blogu. Powtarzam, ANONIMOWO i tylko Tych Pań co napiszą prywatnie do mnie.

to blog :

http://expertia.pl/strefa/blog/studentka234

pozdrawiam

Odpowiedz
Gość 2010-10-13 o godz. 01:54
0

Dzielna z Ciebie babka Studentko, masz siłę walczyć :brawo:

Odpowiedz
studentka234 2010-10-12 o godz. 18:45
0

Dzień dobry Panie!

Portal Miasta Bielsko poświęcił dla mnie artykuł

http://bielsko.biala.pl/1441,artykuly

pozdrawiam

:*

Odpowiedz
studentka234 2010-09-23 o godz. 03:07
0

Podziękowania Pani Karwowskiej.

Przede wszystkim dziękuję za pomoc. Jest Pani profesjonalna w tym co
robi. Dodatkowo miło ustosunkowana i komunikatywna a to najważniejsze.
Tekst bardzo podoba mi się, choć myślałam że będzie tego więcej, ale
rozumie że nie było miejsca. Jeszcze raz dziękuję za pomoc w
nagłośnieniu mojej sprawy. Być może za jakiś czas albo pare lat
znów napiszę do Pani. Kto wie, może zdecyduje się na następne dziecko
ale wtedy będziemy pisać o przyjemnym dla mnie i mojego dziecka porodzie
:)

Życzę dużo zdrowia, sukcesów w pracy jak i w życiu prywatnym.
Serdecznie Panią pozdrawiam i nigdy o Pani nie zapomnę....

studentka234

***

Odpowiedz
studentka234 2010-09-23 o godz. 03:06
0

Propagujemy kampanię "nie daj się NACIĄĆ"

http://www.rodzicpoludzku.pl/akcja/index.php

pozdrawiam

[email protected]

___

Last edited by studentka234

*

Odpowiedz
Reklama
karola78 2010-09-15 o godz. 23:41
0

:brawo: za artykuł. Tylko pytanie czy to coś zmieni? (OBY)

Odpowiedz
studentka234 2010-09-15 o godz. 23:14
0

Złośliwości, przykre komentarze i brak reakcji na prośby o pomoc. Kobieta, która urodziła dziecko pół roku temu, do dziś nie może zapomnieć, jak została potraktowana w publicznym szpitalu
Joanna (imię zmienione) jest studentką IV roku medycyny. Ma 27 lat, w listopadzie ub.r. w Szpitalu Wojewódzkim w Bielsku-Białej urodziła synka. Swój poród do dzisiaj wspomina jak koszmar. Opisała go w liście, jaki przysłała do naszej redakcji.

"Mój poród był bardzo ciężki. Nie z powodu bólu, ale dlatego, że podczas pobytu w szpitalu złamano moje prawa. W sali było obecnych wiele osób (m.in. dwie położne, starsza i młodsza, lekarz i jeszcze jednak kobieta). Nie wiedziałam, kto z personelu jest za mnie odpowiedzialny, czułam się zdezorientowana i zawstydzona. Nie informowano mnie o przebiegu porodu. Młodsza położna śmiała się i patrzyła, jak jęczę z bólu... A pani doktor miała pretensję, że nie odpowiadam szybko na jej pytania, tylko krzyczę. Zlekceważono moją prośbę o poród w wannie. Błagałam, żeby pozwolono mi rodzić w kucki. Wiedziałam, że mam takie prawo, a ból będzie w tej pozycji łatwiejszy do zniesienia. - W takich pozycjach to tylko kobiety w buszu rodzą - usłyszałam od lekarza.

Zostałyśmy wychowane na opowieściach o tym, że rodząca musi znieść wiele przykrości i bólu, że to personel decyduje o tym, jak poród powinien przebiegać. Ale tak nie powinno być. Wszystko w Waszych rękach, przyszłe Mamy. Jeżeli to Wy nie będziecie się domagać swoich praw, to polska porodówka nigdy się nie zmieni!".

Joanna o swoich przejściach napisała także do Biura Praw Pacjenta przy Ministerstwie Zdrowia. Po jego interwencji dyrekcja szpitala w Bielsku-Białej wyjaśniła, że decyzje lekarzy podejmowane podczas porodu podyktowane były jego szybkim przebiegiem (poród trwał zaledwie godzinę) i bezpieczeństwem dziecka (urodziło się pięć tygodni przez terminem). Ale przyznała jednak, że uwagi kierowane wobec Joanny były niewłaściwe. - Dyrektor szpitala wyciągnie konsekwencje wobec lekarza, który dopuścił się tych nieetycznych stwierdzeń - mówi Krystyna Kozłowska, dyrektor Biura Praw Pacjenta. Podkreśla, że każdej pacjentce przysługuje prawo do intymności, do informacji, świadomej zgody na interwencję medyczną i do kontaktu z osobami bliskimi. Ale okazuje się, że łamanie tych praw jest w polskich szpitalach niechlubną normą. Jak wynika z informacji fundacji Rodzić po Ludzku, co piąta kobieta trafiająca na porodówkę spotyka się z nieżyczliwym i aroganckim zachowaniem personelu, a niemal co czwarta nie jest informowana o przebiegu porodu.

Z Urszulą Kubicką-Kraszyńską z fundacji Rodzić po Ludzku rozmawia Anita Karwowska

Jaka była pani pierwsza myśl po przeczytaniu tego listu?

- Przede wszystkim - że to nie jest historia jednostkowa. List Joanny ilustruje podstawowy problem polskich porodówek - brak indywidualnego podejścia do pacjentki. Kobieta wchodzi do szpitala i zaczyna być traktowana jak jego własność. Jej emocje, potrzeby i oczekiwania przestają być ważne.

Czy rzeczywiście złamano prawa Joanny?

- Oczywiście. Pacjentka ma prawo otrzymywać na bieżąco pełną informację o przebiegu porodu i procedurach, którym jest poddawana. A lekarz powinien uwzględniać jej potrzeby, np. to, w jakiej pozycji chce rodzić. Badania naukowe udowodniły przecież, że pozycja kuczna jest dla dziecka bardziej korzystna niż leżąca. To wszystko wskazuje na brak profesjonalizmu.

Czym tłumaczyć taką postawę personelu?

- Wciąż zbyt często zwycięża po prostu rutyna. W wielu placówkach personel trzyma się starych procedur, bo tak jest po prostu wygodniej.

Źródło: Metro

Odpowiedz
Gość 2010-09-15 o godz. 22:44
0

Tu poprawny link: http://www.emetro.pl/emetro/1,85651,5275606,Porodowki_grozy.html

Odpowiedz
Alix 2010-09-15 o godz. 22:43
0

http://www.emetro.pl/emetro/1,85651,5275606,Porodowki_grozy.html
teraz chyba powinno.

Odpowiedz
Gość 2010-09-15 o godz. 22:38
0

Kurcze, nie wyświetla mi się:(

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie