-
annfas odsłony: 13817
Urządzenie do robienia lodów
Nie wiedziałam gdzie ten temat umieścić czy tutaj czy na domowym forum, ale tu chyba lepiej pasuje. Chodzi od jakiegoś czasu za mna kupno urządzenia do robienia lodów, tylko nie wiem na jakie mogłabym zwrócić uwagę, w sumie nie ma tego dużo. myślę nad tymi
K2 napisał(a): a jesli ktos ;) by sie decydowal na zakupo takiej maszyny, to na co trzeba zwrocic uwage?
Tak jak pisałam- na pojemność miski i na rozmiar swojego zamrażalnika.
Fajne są maszyny z dyskiem chłodzącym zamiast misy, jest mniejszy i może sobie cały czas zimować w lodówie. Chyba Philips takie robi, zreszta Philips w ogóle robi niezłe maszyny.
Tutaj jest troche nt maszynek http://www.davidlebovitz.com/archives/2006/07/meet_your_maker_1.html
chiara, dzieki. a jesli ktos ;) by sie decydowal na zakupo takiej maszyny, to na co trzeba zwrocic uwage?
Odpowiedz
K2 napisał(a):chiara, jak to czekoladowy sorbet? przepis dawaj, ale to natychmiast. ;) i ile czasu srednio zabiera Ci zrobienie lodow?
przy okazji, bo ja sorbeciara jestem - znaczy zjadaczka, na robieniu sie nie znam zupelnie - kiedys probowalam zrobic sorbet, w przepisie podali potworna ilosc bialek, a mi gdzies dzwoni cos z "glodnym bialkiem", ktore nie jest zdrowe. wszedzie w sorbetach sa bialka?
Przepraszam, ze dopiero teraz, ale potomstwo truje mi nawet przez sen.
Zrobienie samej masy maksymalnie 45 minut, takiej najbardziej wypasionej ;) Czyli najpierw szykowanie i odważanie wszystkich składników, robienie np. praline, potem karmelu i creme anglaise etc.
Masę na sorbet robi się ok. 15 minut. Misę można wrzucić do zamrażarki w południe dzień wcześniej i zapomnieć o niej na dobę, nastepnego dnia rano przygotować mus owocowy (wspomniane 15 minut), włozyc do lodówki, a potem przed obiadem złożyc maszynkę, włączyć, nalać masę i podczas gdy ona się ubija, zająć się innymi pożytecznymi czynnościami , można na ten przykład wymienić kotu żwirek i umyć kuwetę, podtuczyć niemowlę bebilonem, pełna dowolność.
Ukręconą masę warto przełożyc do pojemnika i domrozić w zamrażarce przez jakąś godzinę. Chyba, ze mamy super zmrożony wkład, wtedy czasami można ten etap pominąć. A przy klasycznych czekoladowych lodach na jajkach i śmietanie jest to nawet wskazane.
Czyli można przyjąć, ze czynna praca przy sorbetach zajmuje mi jakieś 20 minut (mus, złozenie maszynki, przełożenie masy do pojemnika na domrożenie).
Spotkałam sie z teorią, że białko w sorbetach wpływa na ich gładkość i kremowość, ale ja surowe białko toleruje tylko w tiramisu', więc nie dodaję, zresztą w sorbetach Lebovitza ich nie ma, a każdy z wykorzystanych przepisów był dla mnie lodowym ideałem.
Sorbet czekoladowy (z "The Perfect Scoop")
2 i 1/4 szkl (cups) wody (555ml)
1 szkl cukru (200 g)
3/4 szkl (75g) niesłodzonego holenderskiego kakao, naprawdę dobrej jakości (ono decyduje o klasie lodów)
szczypta soli
6 uncji (170 g) czekolady deserowej, drobno pokrojonej
1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
W dużym rondlu (musi byc duży, bo masa ma skłonność do pryskania) wymieszać 1,5 szklanki wody (375 ml) z cukrem, kakao i solą. Doprowadzić do wrzenia, często mieszając. Gotować 45 sekund, nie przerywając mieszania. Zdjąć z ognia, dodać posiekaną czekoladę, mieszając aż sie rozpuści, dodać ekstrakt i pozostałe 3/4 szklanki wody. Przelać do blendera i miksować jakieś 15 sekund.
Dobrze schłodzić, przelać do maszyny, zamrozić. Jeśli mieszanka jest zbyt gęsta, żeby wlać do maszyny, trzeba ją energicznie zamerdać.
Kerala napisał(a):chiara napisał(a):
Na brutalną rzeczywistość są sposoby ;)
1. ja wkład trzymam stale w zamrażarce, co jest po pierwsze praktyczne, a po drugie załatwia sprawę deseru dla niespodziewanych gości
2. szczerze mówiąc pieszczenia się ze schładzaniem mas odechcialo mi się już po drugim razie Nie posługuję się żadnymi gotowymi przepisami- daję co mam pod reką, wszystkiego na oko, a że śmietanę i jogurt i tak trzymam w lodówce, to temperatura masy jest zadowalająca. Jedynym wyjątkiem sa masy oparte na kremie angielskim, ale też nie uzywam ich na tyle często, aby było to uciązliwością czasową
3. w życiu nie ubijałam (żadnej) masy przez kwadrans :D Mój rekord to bicie ciasta na strudel (30 min), co i tak się skończyło wraz z zakupem Kiciusia.
4. Koniecznosć domrożenia zdarzyła mi się raz jedyny- chlusnęłam taką ilością Malibu do masy (eksperymentowałam z wariantem lodów z ptasiego mleczka i malibu) że faktycznie długo nie mogła się skrystalizować
ogólnie uwazam, że przyrządzanie lodów w lodziarce jest banałem. Tyle, że to gadżet w rodzaju gofrownicy- nie jest niezbędny w kuchni, ale jest wielce sympatycznym przydasiem. Jesli ktoś lubi gotować to można rozważyć zakup- jest szansa, że maszyna nie będzie się kurzyć na pawlaczu
kerala
ad. 1 ja też trzymam, ale nie każdy ma tyle wolnego miejsca w lodówce, bo np. moja misa zajmuje mi pół szuflady ;)
Poza tym wolę ją czasem dobrze wyczyscić, a do tego wymaga całkowitego rozmrożenia- szybkie mycie w zimnej wodzie, która zamarza na sciankach, nie zawsze wystarcza. A po tym jednak potrzebne jest jej te 24 h relaksu w zamrażarce.
ad.2 nie przepadam za mrożonym jogurtem, a z wyjątkiem lodów fistaszkowych na maśle orzechowym i sorbetu z mango, robię zazwyczaj takie, w których masę sie gotuje, więc kilka godzin w lodówce jest konieczne. Zresztą chłodzenie dobrze robi nawet tym niegotowanym, zamrazanie w maszynie trwa wtedy krócej, ale nie wykluczam, ze masz lepszy sprzęt, którego nic nie wzrusza. Mój jest podatny na wzruszenia ;)
ad. 3 mówiłam o ubijaniu (kręceniu) w maszynie do lodów, nie o miksowaniu. Moja, żeby porządnie zamrozić masę wymaga minimum 15 minut pracy, a jeśli wleję z rozpędu prawie litr, nawet pół godziny.
ad. 4 kiedy przesadziłam z brandy, w ogóle nie zamarzła, pozostała może nie pół, ale ćwierćpłynna, nawet po całej nocy w lodówce. Domrożenie jest zazwyczaj niezbędne, kiedy się robi większą ilość lodów, jeśli wleje się do maszyny pół szklanki masy, jest szansa, ze po kwadransie będzie można wbić w nią topór ;)
Jasne, ze robienie lodów jest banałem, chyba, że sie porywasz na bardziej skomplikowane przepisy, wymagające najpierw karmelizowania orzechów, a nastepnie serwowania dzieła w osobiście upieczonych profiterolkach z sosem z marshmallows. Czasami w każdym moze zbudzić się taka bestia kulinarna.
Dla mnie maszyna jest niezbędna jak czajnik, bo lody lubię, a kubki smakowe zbiesiły mi się po Berthillonie i lodach z rue du Bac, więc Grycany nie dostarczają mi już tych samych emocji co przed laty. Nie mówiąc już o żałosnie małej palecie smaków.
chiara napisał(a):
Kerala napisał(a):Działa zaś banalnie: jest miska z komorą mrożącą, do której instaluje się mieszadła wraz z silnikiem. POtem włączasz maszynę, wlewasz przez otwór mieszankę lodową i w ciągu paru minut masz lody ;)
Osobiście pasjami jogurtowo-czekoladowe ;)
kerala
Mówisz jak akwizytor ;)
Brutalna rzeczywistość wygląda tak: najpierw 24 godziny mrozi sie wkład, w tym czasie przygotowuje i chłodzi masę (czasami nawet 8 godzin w lodówce, jak w przypadku karmelowych z solonym masłem), potem ubijanie przez minimum kwadrans i zazwyczaj jeszcze domrażanie, z językiem przyklejonym do drzwi lodówki.
Chociaż wyżeranie można rozpocząć już w trakcie ubijania, a niektóre, jak na przykład czekoladowe, najlepiej smakują prosto z misy.
Mnie kwaskowość jogurtu nie konweniuje z czekoladą. Wolę czekoladowy sorbet.
Na brutalną rzeczywistość są sposoby ;)
1. ja wkład trzymam stale w zamrażarce, co jest po pierwsze praktyczne, a po drugie załatwia sprawę deseru dla niespodziewanych gości
2. szczerze mówiąc pieszczenia się ze schładzaniem mas odechcialo mi się już po drugim razie Nie posługuję się żadnymi gotowymi przepisami- daję co mam pod reką, wszystkiego na oko, a że śmietanę i jogurt i tak trzymam w lodówce, to temperatura masy jest zadowalająca. Jedynym wyjątkiem sa masy oparte na kremie angielskim, ale też nie uzywam ich na tyle często, aby było to uciązliwością czasową
3. w życiu nie ubijałam (żadnej) masy przez kwadrans :D Mój rekord to bicie ciasta na strudel (30 min), co i tak się skończyło wraz z zakupem Kiciusia.
4. Koniecznosć domrożenia zdarzyła mi się raz jedyny- chlusnęłam taką ilością Malibu do masy (eksperymentowałam z wariantem lodów z ptasiego mleczka i malibu) że faktycznie długo nie mogła się skrystalizować
ogólnie uwazam, że przyrządzanie lodów w lodziarce jest banałem. Tyle, że to gadżet w rodzaju gofrownicy- nie jest niezbędny w kuchni, ale jest wielce sympatycznym przydasiem. Jesli ktoś lubi gotować to można rozważyć zakup- jest szansa, że maszyna nie będzie się kurzyć na pawlaczu
kerala
chiara, jak to czekoladowy sorbet? przepis dawaj, ale to natychmiast. ;) i ile czasu srednio zabiera Ci zrobienie lodow?
przy okazji, bo ja sorbeciara jestem - znaczy zjadaczka, na robieniu sie nie znam zupelnie - kiedys probowalam zrobic sorbet, w przepisie podali potworna ilosc bialek, a mi gdzies dzwoni cos z "glodnym bialkiem", ktore nie jest zdrowe. wszedzie w sorbetach sa bialka?
Kirka napisał(a):nie ma to jak przeczytac urzadzenie do lochow
Jakby było "do fochów" to byłoby o mnie.
Ja mam taką
Moje 2 znajome mają Eltę i są niezadowolone.
Zwróć uwage na pojemność wkładu- np. 750 ml to w sumie niewiele, bo żeby dobrze się zmroziło lepiej nie dawać maksymalnej ilości masy (to jest objętość już ubitych lodów, więc masy najlepiej byłoby wlać ok 400 ml). I na rozmiar swojego zamrażalnika- nie do każdej szuflady taka misa sie zmieści.
To biblia lodowa, każdy z przepisów jest absolutnie rewelacyjny :lizak: http://www.amazon.com/Perfect-Scoop-Sorbets-Granitas-Accompaniments/dp/1580088082
Kerala napisał(a):Działa zaś banalnie: jest miska z komorą mrożącą, do której instaluje się mieszadła wraz z silnikiem. POtem włączasz maszynę, wlewasz przez otwór mieszankę lodową i w ciągu paru minut masz lody ;)
Osobiście pasjami jogurtowo-czekoladowe ;)
kerala
Mówisz jak akwizytor ;)
Brutalna rzeczywistość wygląda tak: najpierw 24 godziny mrozi sie wkład, w tym czasie przygotowuje i chłodzi masę (czasami nawet 8 godzin w lodówce, jak w przypadku karmelowych z solonym masłem), potem ubijanie przez minimum kwadrans i zazwyczaj jeszcze domrażanie, z językiem przyklejonym do drzwi lodówki.
Chociaż wyżeranie można rozpocząć już w trakcie ubijania, a niektóre, jak na przykład czekoladowe, najlepiej smakują prosto z misy.
Mnie kwaskowość jogurtu nie konweniuje z czekoladą. Wolę czekoladowy sorbet.
można tak to ująć: mikser i zamrażarka w jednym.
Mam maszynkę Ariete (ostatnie ze zdjęć) i chwalę sobie ten zakup.
Czy warto kupić? To zalezy od potrzeb i gustów rodziny. Ja uzywam swojej maszyny dośc często. Działa zaś banalnie: jest miska z komorą mrożącą, do której instaluje się mieszadła wraz z silnikiem. POtem włączasz maszynę, wlewasz przez otwór mieszankę lodową i w ciągu paru minut masz lody ;)
Osobiście pasjami jogurtowo-czekoladowe ;)
kerala
nie ma to jak przeczytac urzadzenie do lochow
a moze lepiej do jogurtow i przeciez to mozna mrozic..
ja bym bardzo chciała mieć, ale mąż mój to chciałby taki, co sam mrozi, zeby go nie trzeba było wkładać do zamrażarki, ale takie rzeczy to tylko w erze, więc nie mamy wcale... :twisted:
no i teraz wkurzają mnie przepisy na lody na blogu Dorotus...
Podobne tematy
- Refleksje na temat przełamywania lodów... 4
- Obracające się pilniczki, urządzenie do manicure - czy jest godne polecenia? 4
- Czy urządzenie do oczyszczania twarzy jest bezpieczne? 13
- Macie jakieś pomysły na urządzenie funkcjonalnego mieszkania? 105
- urządzenie do kuchni - jak się toto nazywa? 1
- Od czego zacząć naukę robienia paznokci? 30