• _szyszka_ odsłony: 3902

    Czy mieszkania dalej będą drożeć?

    Będą czy nie będą? Przymierzam się do kupna mieszkania, ale ostatnio zaczęłam się zastanawiać, czy może lepiej jeszcze trochę poczekać, czytałam, że ceny mają trochę spaść. Ale kiedy? Za rok, dwa? Mam mętlik w głowie? Doradźcie coś MĄDRE GŁOWY :)

    Odpowiedzi (54)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-10-22, 07:00:56
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2010-10-22 o godz. 07:00
0

zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości :) Bo u nas jest to samo.

Odpowiedz
Gość 2010-10-22 o godz. 06:57
0

Madeleine napisał(a):No ja wiem, u nas jest podobnie. Tyle, że jakby nie było, to ani Poznań, ani Wrocław metropolią na miarę stolicy nie są.
No nie. Ale na logikę w miejscowości pod Warszawą ceny powinny być wyższe niż pod Poznaniem, czy Wrocławiem (skoro w Wawce wyższe niż w samych tych miastach). A tak nie jest. To dopiero zagwozdka.

Odpowiedz
Gość 2010-10-22 o godz. 06:55
0

No ja wiem, u nas jest podobnie. Tyle, że jakby nie było, to ani Poznań, ani Wrocław metropolią na miarę stolicy nie są.

Odpowiedz
Gość 2010-10-22 o godz. 06:53
0

Madeleine napisał(a):kometa napisał(a):Doosia napisał(a):jeszcze że kilka lat temu
To nie "jeszcze", ale "dawno, dawno, kilka lat temu" lol bardzo chcialabym kupic mieszkanie we Wroclawiu w tej cenie.
taaa... dokładnie. Mówię oczywiście o rynku pierwotnym, a nie wtórnym do remontu generalnego. A Wrocław to nie jest stolica, mimo wszystko.
Mad, ja mieszkam na wsi pod Poznaniem, a ceny sporo wyższe od tych, które podała Doosia

Odpowiedz
Gość 2010-10-22 o godz. 06:48
0

kometa napisał(a):Doosia napisał(a):jeszcze że kilka lat temu
To nie "jeszcze", ale "dawno, dawno, kilka lat temu" lol bardzo chcialabym kupic mieszkanie we Wroclawiu w tej cenie.
taaa... dokładnie. Mówię oczywiście o rynku pierwotnym, a nie wtórnym do remontu generalnego. A Wrocław to nie jest stolica, mimo wszystko.

Kometko, a Wy w którą stronę? Dom czy mieszkanie, i jeśli to drugie, jak duże?

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-10-22 o godz. 05:42
0

Wracając do dyskusji o nieruchomnościach. I inwestycjach. Ostatnio mnie to trochę interesuje wiec staram się dokształcać w temacie w miarę mozliwości czasowych i brac to na zdrowy chłopski rozum. ;)

W inflacji należałoby pozbywac się pieniędzyi (jesli się je ma) i je zainwestowac. Nieruchomości - dobrze kupione, mogą być dobrą inwestycją. Ale tez jednoczesnie spłacac olbrzymie kredyty, które mają zmienną stopę procentowa. A chyba teraz wszystkie są/były tak dawane.

Sama przebieram nózkami by kupić wieksze - ale nie wiem czy nazwałabym je inwestycja, skoro miałoby służyć mi za dach nad głową.
Obecne mieszkanie n-lat temu kupiłam za "smieszne" na dzisiejsze czasy pieniądze. Ale nie trudno mi się cieszyć z tego ze zrobiłam taki świetny interes, bo ceny innych mieszkań ( wiekszych) też poszybowały w stratosferę.

Wiec mieszkania nie wymieniam, bo zwyczajnie boję się ugrzeznąc z kredytem w mieszkaniu, jako inwestycji, która może i nie straci na swojej wartości ale i na siebie nie zarobi, a ja będę harować na odsetki.
Jakiś czas temu nawet wyliczyłam sobie, ze taniej jest nawet wynając mieszkanie/dom niż kupowac własne.

No wiec faktycznie mamy pytanie - czy chodzi o inwestycję aby ulokowac posiadane pieniądze by nie straciły na wartości? o inwestycję, która przynosiłaby jakiś zarobek i spłacałaby ewentualny kredyt.
O inwestowanie długoterminiowe - jako zabezpieczenie przyszłej emerytury?
No mnie interesuje inwestowanie 2 i 3. 8)
Kupno wieskzego mieszkania obecnie traktuję jako swoje widzimisię konsumpcyjne - choć nie ukrywam ze sni mi się to po nocach. I o ile jest ono w zasięgu mojej ręki, to uważam ze mnie nie stać na takie szastanie pieniędzmi.

Wiec siedzę i myśle jak zrealizowac pkt. 2 i 3. Jak mądrze zainwestowac pieniądze które posiadam i kóre moge zdobyć.
W tym kontekscie naprawde nie uważam ze kupienie działki, zwłaszcza, budowalanej pod Wawą czy w okolicach innych aglomeracji przyniosłoby mi zysk, nie mówiac o pokryciu kosztów zakupu. Teraz jest już za późno. Zwłaszcza w dobie peak oil, kiedy podejrzewam ze na wzór amerykański nastąpi jednak koniec przedmieść.
Bardziej bym chyba szła w kierunku działek inwestycyjnych, rolnych, jakichs fajnych siedlisk - w coś co jest rozwojowe i z czym można coś zrobić, coś z nich wycisnąc.

Odpowiedz
Gość 2010-10-22 o godz. 04:29
0

natamo napisał(a):
Chyba nie sądzisz, że zadałam powyższe pytanie w celu uzyskania kilku odpowiedzi od przypadkowych osób, po to, żeby zasugerowana ich opiniami biec do banku po kredyt na zakup działki?

Chciałam poznać opinie Forumówek na temat kolejnych prognoz analityków rynku nieruchomości i tym samym sprowokować dyskusję na ten temat. Bo chyba od tego jest forum, prawda?
Ej - nie nie unoś się :)
Chodziło mi ze to raczej, na podstawie tematyki większości wątków, ze foruma raczej nie jest tego rodzaju forum coby dyskutowac o gospodarce, inwestycjach itd ;)

Odpowiedz
Gość 2010-10-22 o godz. 04:16
0

Doosia napisał(a):jeszcze że kilka lat temu
To nie "jeszcze", ale "dawno, dawno, kilka lat temu" lol bardzo chcialabym kupic mieszkanie we Wroclawiu w tej cenie.

Odpowiedz
Doosia 2010-10-22 o godz. 04:12
0

Carrie napisał(a):Doosia napisał(a):ylko cena: 5500 za m2 czyli całość za prawie 350 000 zł
5500 za m2 to mało 8)
pamiętam jeszcze że kilka lat temu w tej okolicy mieszkania "chodziły" po 2500 zł za m2

na razie tylko pomarzę sobie

Odpowiedz
Gość 2010-10-22 o godz. 04:10
0

Doosia napisał(a):ylko cena: 5500 za m2 czyli całość za prawie 350 000 zł
5500 za m2 to mało 8)

Odpowiedz
Reklama
Doosia 2010-10-22 o godz. 04:03
0

oglądałyśmy wczoraj z mamą oferty nieruchomości w okolicach... Nawet jedno mieszkanko mi się bardzo spodobało - 63,5 m2.
Tylko cena: 5500 za m2 czyli całość za prawie 350 000 zł
:o Dodam że to nie Warszawa, ale Pruszków.

Odpowiedz
Gość 2010-10-22 o godz. 03:48
0

kurczak napisał(a):natamo napisał(a):A co sądzicie o cenach działek budowlanych? Będą spadać, trzymać się na tym samym poziomie, czy rosnąć?
Ja bym trzymała się z dala od tego czego nie znam a juz napewno nie sugerowałabym się, w kwestii inwestycji finansowych, tylko i wyłacznie opiniami z forum. To forum jest świetne z kwestii jak wyglądac pięknie, jak z organizowac super przyjęcie, dlaczego danonki są złe.
Chyba nie sądzisz, że zadałam powyższe pytanie w celu uzyskania kilku odpowiedzi od przypadkowych osób, po to, żeby zasugerowana ich opiniami biec do banku po kredyt na zakup działki?

Chciałam poznać opinie Forumówek na temat kolejnych prognoz analityków rynku nieruchomości i tym samym sprowokować dyskusję na ten temat. Bo chyba od tego jest forum, prawda?

Odpowiedz
Gość 2010-10-21 o godz. 09:29
0

Kurczak - jestem pod wrażeniem, tyle ciekawych i merytorycznie poprawnych informacji :)

Jeszcze należy dodać, że jesli ktoś ma nadwyżki funduszy powinien raczej kupować działki w okolicach aglomeracji, lub na terenach turystycznych.
Swoją drogą, jeśli ktoś ma jakieś walory na giełdzie, gdzie kursy drastycznie spadły, to powinien mocno pomyśleć i przeliczyć czy w takim dołku sprzedawać cokolwiek i kupować nieruchomości. Osobiście mam nadzieję że giełda pójdzie w górę, to kwestia czasu - ale dość długiego.
Tak jak powiedziałaś: nie warto już kupować jakichkolwiek nieruchomości za kredyt, zysk z przyrostu wartości nieruchomości jest niższy niż obciążenia kredytowe.

Odpowiedz
Gość 2010-10-21 o godz. 06:31
0

natalia25 napisał(a):ja myślę, że to zależy co się kupuje i gdzie.

dobre miejscóki nigdy nie stracą na wartości, bez względu na to co się stanie z rynkiem.
w czasie recesji, która teraz dotknęła usa apartament na manhatanie ciągle kosztuje tyle samo 8) ;) .
Ale wartosć pieniądza jak widać po US dolarze - tak.
Ale pewnie stoi pusty bo nikt nie chce kupic?
Wydaje mi się ze kupno takiego apartamentu, podobnie jak kupno wypasionego samochodu, to "mały" problem. Kupić się kupi, ale potem trzeba jeszcze łożyć by utrzymać.
Mówimy chyba o dwóch kategoriach inwestowania - (nie)dostęnych dla Johna Smitha i Rotchilda.
W recesji zauważa się chyba dwa zjawiska -inflacja /wzrost cen pierwszej potrzeby - żywności, energii itd. I deflacja /stagflacja dóbr luksusowych. Bogaci tego pierwszego nawet nie poczują.

natalia25 napisał(a):więc moim zdaniem jeżeli kupować to tylko perełki i nie z nastawieniem na szybki zysk, ale raczej na wieloletnią lokate.

no i z takich zasad to kojarze, ze jak inflacja zaczyna galowpować to sie kupuje nieruchomości...
W sytuacji gdy mamy pieniadze, a nie musimy je pozyczać z banków. Wówczas koszty mogą przewyższac ewentualny zysk - no i nie oszukujmy się - przeciętnego Kowalskiego nie stać na takie lokaty kapitału. Bo tego kapitału zwyczajnie nie ma.
Ten pociąg już dawno odjechał.
Zarobią na tym tylko i wyłacznie banki a taki Kowalski będzie ciułał grosz do grosza, stresował sie czy wydoli na spłatę kredytu zamiast spokojnie żyć.

Jesli chodzi o ceny to chyba w japonii tez po bańce mieszkaniowej ceny spadły o 70-80% i utrzymują się do tej pory. Ale chyba mechanizm był inny, wiec nie wiem dokładnie.

Odpowiedz
Gość 2010-10-21 o godz. 03:24
0

natamo napisał(a):A co sądzicie o cenach działek budowlanych? Będą spadać, trzymać się na tym samym poziomie, czy rosnąć?
Gdzieś ostatnio czytałam, że dobrze jest w nie inwestować, bo ich ceny mają iść w górę (w przeciwieństwie do mieszkań).
Przydałaby się szklana kula Ma ktoś? ;)
Jesli gazety piszą ze coś należy robić, nalezy iść w kierunku zupełnie przeciwnym niż cała masa ludzi.

Zasada z inwestowaniem jest prosta - kupuj gdy jest tanio , sprzedawaj gdy jest drogo. Kwestia tylko własciwego okreslenia czy dane dobro jest tanie czy drogie.
Ja bym trzymała się z dala od tego czego nie znam a juz napewno nie sugerowałabym się, w kwestii inwestycji finansowych, tylko i wyłacznie opiniami z forum. To forum jest świetne z kwestii jak wyglądac pięknie, jak z organizowac super przyjęcie, dlaczego danonki są złe.

Moim zdaniem ziemia budowla, podobnie jak rolna jest nw tej chwili już mocno przewartościowana - na tym nie da się juz zarobić. Kupić mozna tylko i wyłacznie jesli potrzebujesz się budowac.

Ja szczerze mówiąc możno przyjrzałabym się temu co dzieje się w USA i uczyła się na błedach - w kontekscie mocno konsupcyjnego stylu ich życia i tego do czego my teraz zmierzamy - do czego ono prowadzi - ale to tak na marginesie do cen nieruchomości.

Odpowiedz
Amaretti 2010-10-18 o godz. 08:53
0

Działki na pewno tanieć nie będą, albo ceny się utrzymają, albo pójdą w górę. Obstawiam to drugie i też czytałam że warto w nie inwestować. Kilkoro znajomych co kupiło z zamiarem pobudowania się, już twierdzi że zarobiło, więc niezła inwestycja.

Odpowiedz
Manifik 2010-10-18 o godz. 08:50
0

Jakbym miała kasę to kupowałabym działki budowlane, szczególnie w okolicach Wawy, ale i na Mazurach itd. Ale nie mam... i mam kredyt...

Odpowiedz
Gość 2010-10-18 o godz. 08:36
0

A co sądzicie o cenach działek budowlanych? Będą spadać, trzymać się na tym samym poziomie, czy rosnąć?
Gdzieś ostatnio czytałam, że dobrze jest w nie inwestować, bo ich ceny mają iść w górę (w przeciwieństwie do mieszkań).
Przydałaby się szklana kula Ma ktoś? ;)

Odpowiedz
Gość 2010-10-18 o godz. 08:07
0

Skoro Wyborcza próbuje zaklinac rzeczywistośc znaczy mieszkania zaczynają na równi pochyłej zaliczać rajd cenowy w dół:
http://gospodarka.gazeta.pl/firma/1,31560,5326124,Krach_nieruchomosciowy__Czy_trzeba_sie_bac_.html

Ponadto prezes NBP walczy z inflacją zmieniając sposób jej naliczania. lol
W koszyku nie ma juz cen żywności i energii. Ciekawe kiedy włączy mieszkania - wtedy inflacja szybko będzie bliska zero 8)
http://wiadomosci.onet.pl/1770736,10,nbp_wprowadza_nowa_miare_inflacji_bazowej,item.html

Ciekawe też kiedy rząd pochwali się wynikami i osiągnięciami 8)

Odpowiedz
Gość 2010-08-20 o godz. 13:46
0

Ceny mieszkań w marcu poszły ostro w dół
http://dom.gazeta.pl/nieruchomosci/1,73497,5132167.html

http://dom.gazeta.pl/nieruchomosci/1,73497,5125173.html?as=1&ias=3&startsz=x

Odpowiedz
Gość 2010-08-20 o godz. 13:10
0

I ja wstawiam linka pt: "Mieszkania jeszcze długo nie będą tanieć":
http://www.finanse.wp.pl/kat,69476,wid,9881802,raportwiadomosc.html?rfbawp=1208886126.494

Odpowiedz
Gość 2010-08-13 o godz. 15:11
0

http://biznes.interia.pl/news/wiosenna-wyprzedaz-domow,1091939

Odpowiedz
Gość 2010-08-13 o godz. 14:50
0

polecam jeden z wielu artykułów
http://biznes.interia.pl/news/wiosenna-wyprzedaz-domow,1091939

cholera, znowu musze potrenować wklejanie linków, przepraszam jeżeli nie zadziała

Odpowiedz
Persy 2010-08-12 o godz. 13:08
0

Obserwuje moim niefachowym acz wnikliwym okiem ten nasz nabzdyczony rynek nieruchomosci od dosc dawna i co musze rzec...

Ceny ogolnie spadaja ;) juz, nawet o kilkanascie procent. Wszystko jednak zalezy od lokalizacji, wieku i technologii wykonania budynku, standard wykonczenia jest chyba mniej istotny. Oczywiscie spadek jest mniej spektakularny w przypadku fantastycznych lokalizacji, nowego budownictwa, inwestycji znanych i uznanych deweloperow niz w przypadku mieszkan na obrzezach duzych miast oraz wielkiej plyty. Tanieja tez, wg mnie kawalerki i mieszkania spoldzielcze. Wybor takich mieszkan jest przeogromny, chociaz nadal zdarzaja sie szalency wystawiajacy 23 metrowe kawalerki w stylistyce wczesnego Gierka, w centrum Warszawy za 400 tysiecy zlotych... ;).

Ja poluje na male mieszkanie 2-pokojowe, ok. 40m w Wawie, raczej niski blok i pewnie raczej wielka plyta - bo tylko na takie mnie stac. Rok temu znalezienie takiej oferty w cenie ponizej 300 tsyiecy zlotych graniczylo z cudem, i byly to zwykle zapyziale nory. Obecnie takich mieszkan jest mnostwo, ceny w przedziale 250-300 tysiecy, i zdarzaja sie naprawde ladnie wykomnczone mieszkanka. I widze, ze te same oferty wisza na portalach ogloszeniowych miesiacami, a ich cena systematycznie spada...

Inny przyklad - moi rodzice maja 65 metrowe mieszkanie spoldzielcze na Ursynowie w niskim bloku, rama H z lat 90. Rok temu mieszkania o takim metrazu na tym osiedlu wystawiane byly za 600-800 tysiecy, zdazalo mi sie nawet widziec oferty w ktorych kiepsko wykonczone mieszkanie bylo drozsze od iodentycznego mieszkania o tym samym metrazu tyle ze wykonczonego o wiele ladniej i drozej... tak jakby ludzie na gwalt chcieli sprzedac na gorce, liczac na te cala nagonke pt. 'bedzie tylko drozej' i naiwnosc potencjalnych kupcow. Teraz te same mieszkania stoja juz nawet po 500 tysiecy.

I jeszcze jedno - wsrod moich znajomych sporo osob probuje sprzedac mieszkania, i wiekszosc z nich narzeka ze ogladajacych jest duzo tylko zainteresowanych na powaznie brak. I ze powinnni byli sprzedac wczesniej... To samo glosza (niektore) media... czyli ceny faktycznie sie stablizuja ewentualnie spadaja, raczej nie rosna.

Jednoczesnie mam wrazenie, ze nowe inwestycje (cegla, budowane po 2000 r.) nadal maja sie swietnie, i kupno mieszkania w nowym bloku, niezaleznie od tego czy bedzie to Ursynow, czy Bialoleka, czy Zoliborz, czy Saska Kepa - to i tak kosmos finansowy dla przecietnego Kowlaskiego.

Ja zamierzam poczekac jeszcze pare miesiecy, mysle ze max pol roku, liczac ze jesli nie spadnie jeszcze choc troche, to w najgorszym przypadku ceny sie po porostu ustabilizuja na obecnym poziomie. Na wielki spadek cen (przepowiadany czasem na forach tematycznych - nawet 30-40%) nie licze bo nie wierze w bajki;)... tak samo nie sadze aby znowu zdrozaly jakos znacznie - bo to co sie dzialo rok temu siegnelo juz granic absurdu.

Odpowiedz
Gość 2010-08-11 o godz. 19:19
0

W Lodzi mieszkania poszly nawet troche w dol... a teraz na razie stoja w miejscu. Wg ekspertow, powinny teraz isc w gore tylko troche, zwyczajnie, z inflacja, co roku.. choc moze w innych miastach, przed Euro 2012 faktycznie podskocza..

Odpowiedz
jagodowy_tort 2010-08-11 o godz. 16:03
0

Ja mam dom i mieszkanie w W-wie i mieszkania cały czas nie sprzedajemy, bo slyszałam że do Euro 2012 to napewno te ceny się utrzymają. Co jakiś czas przeglądam oferty z okolicy i rzeczywiście te ceny nie spadają

Odpowiedz
Shady 2010-08-11 o godz. 10:48
0

Dopoki developerzy nie obniza zawyzanych przez siebie cen dopoty niewiele sie zmieni.
P.S. Jak ktos potrzebuje to mam do sprzedania mieszkanie w KRK ;)

Odpowiedz
Gość 2010-08-10 o godz. 16:13
0

1. RPP określa stopę oprecentowania dla NBP, a nie dla banków komercyjnych a takie udzielają pożyczek konsumenckich. Stopy RPP są jakby minimum.
2. nie ma przepisu, który by regulował wysokość marży banku komercyjnego, reguluje to rynek. Nikt nie każe bankowi zeby miał stałą marżę. Każdy bank komercyjny działa tak jak fabryka butów, jest nastawiony na zysk który musi zrealizować na rynku w oparciu o mechanizmy popytu i podaży.

i ostatnie

skoro jak mówisz, kredyty są tak szeroko dostępne, banki niczego sie nie boją, ludzie mają nieograniczoną ilość pieniędzy - to czemu mieszkania zaczeły tanieć? nie ma juz chetnych? wszyscy już mają swoje mieszkania?

Nie twierdze że wszysko wiem o mechanizmach bankowości, ale Ty raczej też nie jesteś od tego specem lol

Odpowiedz
Gość 2010-08-09 o godz. 07:56
0

To dlaczego teraz banki szastają i zmuszają do kart kredytowych? Rozdają z łapanki kredyty na inne cele?
Jak to się ma do tego:

Barierą dla banków jest niewyplacalność klientów, w końcu ilośc pieniędzy którą da sie zarobić jest ograniczona, juz ją przekroczono \więc będzie z górki
i następujące wyjaśnienie do tego, bo nie zrozumiałam.

banki nie mogą wszystkim pozyczac, bo w końcu liczba ludzi którzy nie zarobią za spłaty kredytów dojdzie do takiego poziomu, że już to się nie oplaci, przy danych prowizjach i odsetkach.
Ostatnio szłam centrum Wawy i ze zdumieniem zobaczyłam ze praktycznie co drugie drzwi to bank.

Ja nawet nie wiem o co i jak pytać, bo to zamotane jest strasznie.
Nie jestem przekonana czy tezy (1) o ilości pieniędzy którą da się zarobić jest ograniczona (2) ze z tego wynika wniosek, ze już to przekroczono (3) i ze teraz jest z górki - czy te tezy i zalezności są słuszne i w ogóle spójne.

Oczywiste jest ze banki wszystkim w deklarowanej ilosci pozyczać nie moga - wynika to z analizy ryzyka. To jest raczej logiczne. Nalezy minimalizowac zagrożenie związane z utopieniem pieniędzy. Ale przecież banki pozyczają po zastaw i własnie z odsetkami na których zarabiają.

Jesli taki frajer nie spłaci kredytu to np. mieszkanie, na którym wisi hipoteka przejmuje bank. Wiec chyba raczej wychodzi na swoje?

No i banki nie zwiększają kredytów - marza banków jest stała - to zwiększa się stopa oprocentowania, która uzalezniona jest od decyzji RPP a ta od danej polityki monetarnej, a ta od sytuacji makroekonomicznej, której wskażnikiem jest np. inflacja.

Recesja w sektorze finansów nie wynika z ilości klientów. Mylisz i pojęcia i robisz straszne skoki zagadnieniowe.
I w ogóle to co piszesz nie tyrzyma się kupy.

Odpowiedz
Gość 2010-08-09 o godz. 07:26
0

hmmm

zróbmy tak. napisz mi na priva czego nie rozumiesz, chętnie wyjaśnię :)
wtedy bedziemy miały wiecej miejsca i czasu, zachęcam :)

Odpowiedz
Gość 2010-08-09 o godz. 05:52
0

wróbelka napisał(a):o rany
banki nie mogą wszystkim pozyczac, bo w końcu liczba ludzi którzy nie zarobią za spłaty kredytów dojdzie do takiego poziomu, że już to się nie oplaci, przy danych prowizjach i odsetkach.

Żeby wyjść na swoje banki muszą je zwiększać , a wtedy kredyty są droższe dla klientów i jest ich mniej, czyli recesja w tym sektorze finansów. wtedy pożyczających jest co prawda mniej, ale za to bardziej zdeterminowani - i co może dziwne, statystycznie bardziej wypłacalni i..... zaczyna się koniunktura :)
Nawet nie wiem od której strony ten wywód ugryźć, bo wygląda na to ze to jest oczywista kwintesencja bankowości w 2 zdaniach.

Niestety przykra ( dla mnie) prawda jest taka, ze do tej pory nie rozgryzłam przedstawionego wnioskowania skutkowo-przyczynowego. lol

Odpowiedz
Gość 2010-08-07 o godz. 14:08
0

o rany
banki nie mogą wszystkim pozyczac, bo w końcu liczba ludzi którzy nie zarobią za spłaty kredytów dojdzie do takiego poziomu, że już to się nie oplaci, przy danych prowizjach i odsetkach.

Żeby wyjść na swoje banki muszą je zwiększać , a wtedy kredyty są droższe dla klientów i jest ich mniej, czyli recesja w tym sektorze finansów. wtedy pożyczających jest co prawda mniej, ale za to bardziej zdeterminowani - i co może dziwne, statystycznie bardziej wypłacalni i..... zaczyna się koniunktura :)

Odpowiedz
Gość 2010-08-05 o godz. 17:00
0

wróbelka napisał(a):
Barierą dla banków jest niewyplacalność klientów, w końcu ilośc pieniędzy którą da sie zarobić jest ograniczona, juz ją przekroczono \więc będzie z górki :)
Niespecjalnie rozumiem przesłanie tego zdania. Mozna jaśniej? :)

Odpowiedz
Gość 2010-08-05 o godz. 13:18
0

wwiola napisał(a):Swoją opinię w zakresie cen nieruchomości kształtuje jedynie w oparciu o analizę cen mieszkań warszawskich o metrażu ok. 70-80 m2 i nie zauważyłam ani stagnacji, ani tym bardziej spadku cen.
We Wrocławiu mieszkania na rynku pierwotnym tanieją - korekta jest całkiem spora. Rynek wtórny, a zwłaszcza wielka płyta, jakby tego nie zauważył jeszcze ;)

Odpowiedz
Gość 2010-08-05 o godz. 12:26
0

nasze prognozy o spadku cen mieszkań już sie sprawdzają, też w Warszawie choc opornie

Barierą dla banków jest niewyplacalność klientów, w końcu ilośc pieniędzy którą da sie zarobić jest ograniczona, juz ją przekroczono \więc będzie z górki :)

Odpowiedz
Gość 2010-08-05 o godz. 10:17
0

kurczak - sporo mi wyjaśniłaś i rzeczywiście w przypadku dostępności kredytu dla większej ilości chcących zakupić mieszkanie jedynym wyznacznikiem jest dostępność kredytu. Ja obserwuje rynek tylko w ograniczonym zakresie.

Co do chwilowości to źle sie wyraziłam, bo taki okres zwyżek nie może być chwilą Ale z tym wyhamowaniem to bym nie przesadzała, chyba że mamy na mysli to, że ceny nie skaczą jak szalone do góry, ale i tak bserwuje się zwyżkę

Ja tylko mam nadzieję, że prognozy się sprawdzą.

Odpowiedz
Gość 2010-08-05 o godz. 09:29
0

wwiola napisał(a): kurczak masz rację - nie jestem specjalistą od ekonomii, ale drogich kredytów nie należy od razu utożsamiać ze spadkiem popytu na mieszkania. Kredyt nie zawsze determiunje popyt na mieszkanie.
Ale dostępność kredytu dla zwykłego Kowalskiego jak najbardziej determinuje popyt :) Takiego przeciętnego Kowalskiego nie stać na tak drogie mieszkania mieszkania i zwyczajnie kredytu nie dostaje. A ze tych Kowalskich jest dużo, znajduje to swoje odzwierciedlenie na rynku.
Koszty kredytu i drożejące koszty zycia to inna, ale tez wazna sprawa.

Rynke nieruchomosci się nakręcił i teraz mocno spowalnia.
Sprzedający, aby sprzedać będą musieli zejśc z ceny. Mądrzejsi sprzedadzą teraz ( mówię o "inwestorach, spekulantach", a nie będą czekać, " a nóz się unormuje". Dokłądnie tak jak z posiadaczmi TFI,którzy w odpowiednim momencie nie sprzedali jednostek.
Kupujący powinni jeszcze poczekać, bo jak mówi porzekadło "nie łapie sie spadającego noża".

wwiola napisał(a): Moim niespecjalistycznym zdaniem ludzie i tak będą kupować mieszkania i to co jest w chwili obecnej w Warszawie to może być chwilowy bum na mieszkania, ale wydaje mi się, że ceny nie będa spadać, co najwyżej nie będą się zmieniać. .
Już dawno nie ma "chwilowego" bumu na mieszkania. To trwało od chyba 2002 roku i skończyło się własnie w 2007 roku, kiedy rynek znacznie wyhamował, po kryzysie kredytów subprime w USA, kilku spektakularnych bankructwach banków w Europie zachodniej, zawirowaniach na giełdzie i zwroscie stóp procentowych w PL.

A w Polsce ma miejsce to co miało miejsce w USA - nakręcanie się rynku nieruchomości, gdzie nawet babcie kolzetowe rozmawiałyo inwestycji w nieruchomość. Tam akurat nie sprawdzano specjalnie zdolności kredytowej - w Polsce nie było to az takie ryzykowne, wiec z kryzysem na rynku kredytowym raczej do czynienia nie będzie, ale ceny nieruchomości nie tylko ustabilizują się ale i będą szły w dół.
Nieruchomości nie są już postrzegane jako inwestycje w których w ciągu roku można zarobić nawet 100%. Teraz jest moment kiedy pojawią się na rynku.

Odpowiedz
Gość 2010-08-05 o godz. 09:00
0

kurczak napisał(a):
Mówi się, ze pik cenowy mieszkania osiągnęły w czerwcu zeszłego roku.


To ciekawe ostatnio oglądałam jakiś raport dot. nieruchomości w TVN24 i jako czas, w którym ceny osiągały szczyt wskazano luty br.

Swoją opinię w zakresie cen nieruchomości kształtuje jedynie w oparciu o analizę cen mieszkań warszawskich o metrażu ok. 70-80 m2 i nie zauważyłam ani stagnacji, ani tym bardziej spadku cen.

Odpowiedz
Gość 2010-08-05 o godz. 08:49
0

kurczak masz rację - nie jestem specjalistą od ekonomii, ale drogich kredytów nie należy od razu utożsamiać ze spadkiem popytu na mieszkania. Kredyt nie zawsze determiunje popyt na mieszkanie.
W przypadku drogiego kredytu ludzie kombinują i albo biora i tak drogi kredyt - i wówczas mogą sprzedawać bo nie stać ich na spłatę (a nie zawsze sprzedają poniżej ceny zakupu, naw3t bym powiedziała, że sprzedają drożej), albo kupują gdzieś indziej, mniejsze, bez akcesoriów itd.

Moim niespecjalistycznym zdaniem ludzie i tak będą kupować mieszkania i to co jest w chwili obecnej w Warszawie to może być chwilowy bum na mieszkania, ale wydaje mi się, że ceny nie będa spadać, co najwyżej nie będą się zmieniać.

I masz rację taka sytuacja może zakończyć sie tym co się działo w USA, ale jeszcze to chyba nie ten moment.

Odpowiedz
Gość 2010-08-05 o godz. 04:48
0

wwiola napisał(a):Śledzę rynek nieruchomości już od dawna i przynajmniej w Warszawie nic się nie zmienia, chyba że na korzyść sprzedającego Najgorsze jest to, ze tak naprawdę przy takim nadmiarze banków udzielających kredytów nadal jest ciężko nawet z wysokim wynagrodzeniem dostać jakieś niewygórowane warunki spłaty.
To co piszesz to się chyba wyklucza.

Probelmy z uzyskaniem kredytu - nawet jak to zauwazyłas przy wysokich zarobkach, sprawiają ze popyt na te mieszkania maleje. Dzieję się to dlatego, że ludzie kredytów nie dostają, albo nie tyle ile by potrzebowali na mieszkania, których ceny poszybowały ostatnio w kosmos.
Mamy powótrkę z rozrywki tego co działo się na rynkach w USA.

Wiec obecnie jest stagnacja - ludzie nie kupują bo ich nie stać. A ci którzy kupili z celach spekulacyjnych ( także na kredyt a jest ich dużo zwłaszcza w warszawie), teraz przy szalejacej inflacji, myślą o sprzedazy, bo niebawem koszty kredytu i wiciąz podnoszące się koszty zycia przeważa ten ewentualny zysk.
Bańka cenowa nie mogła rosnąc w nieskończonośc. Mówi się, ze pik cenowy mieszkania osiągnęły w czerwcu zeszłego roku.

Zacznie się wyprzedaż mieszkań przez tych, którzy za późno wskoczyli do pędzącego pociągu i spekulacyjnie kupowali mieszkania w zeszłym roku.

Odpowiedz
Gość 2010-08-05 o godz. 04:32
0

A co to są niewygórowane warunki spłaty?

Odpowiedz
Gość 2010-08-05 o godz. 04:27
0

Śledzę rynek nieruchomości już od dawna i przynajmniej w Warszawie nic się nie zmienia, chyba że na korzyść sprzedającego Najgorsze jest to, ze tak naprawdę przy takim nadmiarze banków udzielających kredytów nadal jest ciężko nawet z wysokim wynagrodzeniem dostać jakieś niewygórowane warunki spłaty.

Napisze tak - to co się dzieje teraz z rynkiem nieruchomości to jakieś szaleństwo - muszę jeszcze przyznać, że nie wiem jak to jest z mieszkaniami deweloperskimi.

A może Wasze prognozy sie sprawdzą...oby

Odpowiedz
Gość 2010-08-05 o godz. 04:18
0

Justyna82 napisał(a):coraz bardziej optymistycznie to brzmi..
Jak dla kogo. Ja się przymierzam do sprzedaży ;)

Odpowiedz
Gość 2010-08-05 o godz. 03:16
0

coraz bardziej optymistycznie to brzmi..

Odpowiedz
Gość 2010-08-05 o godz. 02:37
0

fagih napisał(a):natalia25 napisał(a): są przewidywania, że jeżeli dopadnie nas kryzys ten co w Stanach to całkiem możliwe, że na rynku wtórnym znajdzie się pelno mieszkań z egzekucji bankowych,bo ludzie nie dadzą rady spałać kredytów.
Już jest sporo. Jak szukaliśmy mieszkania to bardzo dużo było tego typu ofert. Choć częściej domów niż mieszkań.
Też jestem takiego samego zdania, bo temat śledzę dośc na bieżaco.
Pojawiają się już powoli mieszkania z rynku wtórnego ( 2-3 letnie w nowym budownictwie, wawa) wysprzedawane już przez inwestorów, którzy kupowali na kredyt - a ze obsługa kredytów rośnie ( złotówkowych) to zaczynają się juz wyprzedaze.

Odpowiedz
Gość 2010-08-04 o godz. 18:02
0

Rodzinka mojego męża kupiła domek w GK i na początku nie chcieli sprzedawać mieszkania.
Minęło kilka miesięcy i jednak zdecydowali się na sprzedaż.
Na cenę która byłaby możliwa wtedy, nie mają teraz co liczyć.
Ceny mieszkań już spadają.

Odpowiedz
Gość 2010-08-04 o godz. 15:54
0

natalia25 napisał(a): są przewidywania, że jeżeli dopadnie nas kryzys ten co w Stanach to całkiem możliwe, że na rynku wtórnym znajdzie się pelno mieszkań z egzekucji bankowych,bo ludzie nie dadzą rady spałać kredytów.
Już jest sporo. Jak szukaliśmy mieszkania to bardzo dużo było tego typu ofert. Choć częściej domów niż mieszkań.

Odpowiedz
zieleniack 2010-08-04 o godz. 15:05
0

nie mam pojęcia. Nie wiem nawet, na ile to pewne.

Odpowiedz
Gość 2010-08-04 o godz. 12:53
0

Czy ten spadek będzie dotyczył też materiałów budowalnych?
35 zl za cegłę, ktora nas interesuje to cena z kosmosu
a gdzie reszta?

Odpowiedz
zieleniack 2010-08-04 o godz. 11:54
0

słyszałam, ze ceny mają zacząć spadać dopiero za około 2 lata, ale nie wiem, na ile to prawda.

Odpowiedz
Gość 2010-08-04 o godz. 11:41
0

Zależy gdzie mieszkasz i na czym Ci zależy.

Duże miasto, dobra lokalizacja, do tego dobre warunki życia - blisko sklepy, szkoła, przedszkola, jakieś autobusy, tramwaje - ceny na pewno nie spadną, ale tez nie będą już tak szybko jak ostatnio szły w górę,

gorsze lokalizacje( makro i mikro) lub wielka płyta - ceny spadną, ale nie spodziewaj się powrotu do starego poziomu

Odpowiedz
jot.jot 2010-08-04 o godz. 10:08
0

Szyszka teraz z tego co słyszałam mieszkania mają tylko tanieć, bo ceny sa tak kosmiczne, że nie ma za bardzo nabywców na nie. Ja na Twoim miejscu poczekałabym jeszcze trochę, kilka miesięcy, poobserwowałabym rynek, i wtedy "rzuciła się do ataku" na mieszkanie ;)
Myślę, że za kilka miesięcy ceny już trochę spadną.

Odpowiedz
ZalEwka 2010-08-04 o godz. 07:26
0

A w firmie której pracuję też ostatnio obniżono ceny mieszkań ale nie wiem o ile bo się tym nie interesowałam bo pracuję w innym dziale, pozatym to jeden z droższych developerów we Wrocławiu.

Odpowiedz
ZalEwka 2010-08-04 o godz. 07:24
0

We Wrocławiu zaobserwowałam obniżkę cen :) I to całkiem sporą. Właśnie sama chcę kupić mieszkanie w celach inwestycyjnych akurat i czekam jeszcze trochę. Fakt że najbardziej spadły mieszkania na rynku wtórnym w wielkiej płycie, ale developerzy również organizują obniżki cen. My tak kupiliśmy mieszkanie jako jedno z ostatnich na osiedlu - developer puścił po promocyjnych cenach i tak w listopadzie 2007 kosztowało o 1100 zł za m2 mniej niż w styczniu 2007. Także myślę że jeszcze trochę pospadają - mam nadzieję :)

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie