• Gość odsłony: 27405

    Moje dziecko jest rude!!!

    Niby nic takiego a jednak... martwię się trochę bo wiem jak jest w naszym narodzie, głupie teksy typu: rude to fałszywe itd, itp.
    Wiem bo sama to przerabiałam w dzieciństwie, miałam mega kompleksy z tego powodu, już w wieku 12-13 lat zaczęłam farbować włosy. I niby dziewczynka ma lżej bo ufarbować można, no i kolor rudy w modzie.
    A ja modliłam się żeby nie urodzić rudowłosego bobaska, wmawiano mi że rudość dziedziczy się co drugie pokolenie. Etam, guzik prawda. Moja Zosia jest rudaskiem i już mam przed oczami scenki typu "o matko ale ona ma rude włosy", albo "o jaka ruda!". Zimą problemu nie ma bo czapy się zakłada, ale niedługo wiosna, potem lato, a potem szkoła i złośliwe bachory.
    Jak ją przygotować do takich uwag, do głupich komentarzy i do ciekawskich spojrzeń przechodniów?

    Ps. koleżanki syn też rudasek w przedszkolu usłyszał od dzieci przykre wyzwiska. Mama zrobiła awanturę i okazało się że dziecko te wyzwiska usłyszało od swojej matki, która w ten sposób mówiła na rudą sąsiadkę.

    Odpowiedzi (103)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-01-13, 08:31:14
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Kerala 2010-01-13 o godz. 08:31
0

pocwirek napisał(a):
Kerala czyli rozumiem, że Twój synek nie będzie nosił w przyszłości aparatu korygującego bo w ten sposób pokażesz mu, ze coś jest z nim " nie tak"
Niech do końa zycia będzie taki super charakterystyczny skoro się taki urodził, po co przykrywać "problem".
otóz niestety nie rozumiesz. Wada zgryzu przekłada się w sposób bezpośredni na kwestie zdrowotne i logopedyczne. Natomiast problem rudych włosów jest problemem istniejącym jedynie w psychice posiadacza lub otoczenia, od tego nie ma się ropiejących migdałków ani nie trzeba uczyć się pisania nogą.

Kwestia dbałości o wygląd, czyli makijaz, zakładanie butów na obcasie, czy co tam chcesz jest kwestią z innego porządku rzeczy.
Są wady, które da się korygować i przykrywać. Są wady, które trzeba korygować z powodów zdrowotnych. I sa wady, których przykryć się nie da, jak cofnięcie żuchwy lub jej częściowe niewykształcenie. Kolor włosów nie jest wadą, wybacz.

To, o czym ja pisałam, to kładzenie fundamentów pod samoocenę dziecka czy raczej nierozwalanie wrodzonej samooceny dziecka. A ściślej: nauczenie go, że opinia innych nie przekłada się na jego wartość.
Na dobrą sprawę mówienie dziecku "jesteś sliczna" jest wyrażaniem oceny opartym na tym samym schemacie, na którym oparte jest zdanie "jesteś brzydka".
Większość ludzi dostrzega niebezpieczeństwo płynące z etykietowania dziecka "jesteś głąbem". Niewielu ludzi widzi jednak, że na identycznej zasadzie działa etykietka "jesteś geniuszem". Jedna i druga prowadzą do tego, że dziecko zaczyna się czuć zobligowane do bycia JAKIMŚ i zaczyna uważać, że to od ilości zebranych etykietek danego rodzaju powinna zależeć jego samoocena.

O niebo rozsądniej jest więc wpajać dziecku, że do ocen ogolnie nie warto się przywiązywać, bo nie mają takiego znaczenia, jakie większość ludzi im przypisuje. I że dziecko po prostu JEST, nie musi być JAKIEŚ. Jak każdy czlowiek. Niektóre rzeczy robi prawidłowo, inne nieprawidłowo, nogi ma obiektywnie proste, zaś nos obiektywnie krzywy- i tak po prostu jest, nie ma się tutaj co napinać ani pozytywnie, ani negatywnie.
Mój "zębol" na pierwsze uwagi obcych ludzi na temat jego zębów reagował zdziwieniem: no owszem, ma krzywe zęby, to tego nie widać? Osoba pytająca o tym nie wie? Dla niego było to idealnie naturalne, ani in plus, ani in minus, po prostu naturalne.

Dzieci się rodzą przekonane o tym, że ich miejsce na świecie jest naturalne, nie zastanawiają się, czy sa brzydkie, ładne, zdolne czy niezdolne.
To my uczymy ich postrzegania siebie w takich kategoriach, a ruszając z intensywnymi komunikatami "na zaś i na wszelki wypadek" typu "jestes piękna, jesteś zdolna, jesteś grzeczna" jednoczesnie wystawiamy siebie i dziecko na sytuację, w której kiedyś usłyszy przeciwieństwo naszych tez i wówczas będzie musiało sobie zadac pytanie "no to kto mial rację? jestem piekna czy jestem brzydka?". A będzie już nauczone, że powinno być JAKIEŚ, skoro od początku słyszy oceny od rodziców.
Jesli negatywnych opinii usłyszy więcej niż opinii pozytywnych to może być to dla niego problemem, bo wówczas odpowie sobie samo "czyli jestem brzydka".
Chodzi więc o to, aby wyjść poza ten schemat etykietowania, a nie żeby uchronić dziecko przed zetknięciem się z nim, bo on tak czy inaczej będzie istnieć.

Sadzę więc, że wyglądu dzieci się po prostu nie powinno oceniać. Ani pozytywnie, ani negatywnie. Nasz "zębol" jest stwierdzeniem faktu- bo ta wada, w dodatku powazna, po prostu istnieje. Nie mówimy Młodemu jednak "to DZIĘKI tej wadzie jesteś ekstra" (analogicznie: "to rude włosy czynią cię wyjątkową"), nie czynimy z niej ani zbroi, ani też defektu.
To, że mój syn się czuje pewnie wynika w prostej linii z faktu, że jest po pierwsze kochany, a po drugie: że nie musi być "żaden", aby być kochanym i akceptowanym. I on to wie.
W dużej mierze są to sprawy całkowicie naturalne, dzieci wiedzą to same z siebie, dopiero potem mącimy im w głowach kategoriami fizycznej atrakcyjności, z których wynika, że coś jest wg nas ładne i pożądane, a coś innego jest nieładne i niepożądane.

Sednem tej metody, czy raczej jej celem, jest osiągnięcie stanu, w którym dziecko wie, że wiekszość ludzi buduje swoją pewność siebie na podstawie cudzych ocen. Wie to, ale to się nie przekłada na jego własną opinię o sobie samym, bo ta jest niezależna od etykiet.
Osiąga się to prosto: wystarczy nie szkodzić i nie ładować łap w coś, co funkcjonuje bardzo dobrze już w momencie narodzin dziecka.

kerala

Odpowiedz
maskot 2010-01-13 o godz. 07:11
0

ja tak sobie myślę,że to głównie od charakteru dziecka zależy,czy będzie się martwić docinkami kolegów czy nie.
jeśli jest nieśmiałe,to choćby rodzice nie wiem jak piali z zachwytu nad np.rudymi włoskami,to dziecko i tak będzie się martwiło,że dzieci się śmieją.z kolei maluch przebojowy i pewny siebie wzruszy ramionami i nie przejmie się zupełnie.
ja jako dziecko miałam piegi w wyjątkowo dużej ilości (teraz też mam,ale już nie tyle).do tego byłam bardzo nieśmiała i chyba lekko przewrażliwiona na swoim punkcie,więc baaaardzo się przejmowałam,jak dzieciaki się śmiały,że się przez sitko opalałam.i nic nie pomagało to,że cała rodzina zachwycała się moimi piegami.
w końcu wszyscy łącznie ze mną zmądrzeli,a jak jeszcze trafił się ktoś,kogo moje piegi śmieszyły,to umiałam po prostu to olać :)
a o tytułowych rudych włosach zawsze marzyłam i cieszyłam się jak głupia,kiedy pojawiło się kilka miedzianych nitek :P

Odpowiedz
Liberales 2010-01-13 o godz. 07:06
0

To jak dziecko zniesie swoją "inność" przede wszystkim zależy od tego, jak je przygotują do tego rodzice.

Są zdecydowanie większe problemy niż kolor włosów ;)

Mama jedno-usznej Julki.

Odpowiedz
ladybird7 2010-01-13 o godz. 07:00
0

pocwirek napisał(a):Na pewno nie wada bo przez to nie jestem gorsza od innych, jak juz wcześniej wspomniałam.
quote]

A jakie wady, ze tak zapytam, czynia nas gorszych od innych??

Odpowiedz
Gość 2010-01-13 o godz. 06:59
0

To musisz bardzo się starac przy poczęciu, żeby wyszedł Wam egzemplarz absolutnie niewyróżniający się. I potem przy wychowaniu, żeby nie daj Boże np. dziecko nie obgryzało paznokci. Albo nie miało na przykład zielonego piórnika, skoro modne są niebieskie w paski. Albo cokolwiek.

Odpowiedz
Reklama
pocwirek 2010-01-13 o godz. 06:53
0

Na pewno nie wada bo przez to nie jestem gorsza od innych, jak juz wcześniej wspomniałam.
Ale w niektórych sytuacjach z rówieśnikami, czyt. wyzwiska przy koleżankach czy kolegach, odczuwałam przez to pewien dyskomfort.
Byłam wrażliwą dziewczynką i tłumaczenia rodziów czy Wasze teraz, nie zmienią niczego, nie cofną tych przykrych chwil, mojego dziecięcego płaczu i przeklinania koloru włosów.
I dlatego chciałabym oszczędzić tego mojemu dziecku.

Odpowiedz
Gość 2010-01-13 o godz. 06:47
0

pocwirek napisał(a):Podobnie pewnie jak większość rudowłosych:(
Dlaczego tak uważasz? Szczerze - mało znam rudowłosych z natury, które by zle wyglądały w swoim naturalnym kolorze.

Ja włosy miałam blond, ale za to okulary (w pierwszej klasie podstawówki to naprawdę była sensacja - jako jedyna je nosiłam). Efekt: wyzwiska od "okularnic" i dół gigant na miarę siedmiolatki 8) Ale faktem jest, że od zawsze byłam niepewna siebie.

Tymczasem mój mąż ze zgryzem absolutnie niepowtarzalnym (niestety nie w pozytywnym sensie ;) ) zabrał się za prostowanie zębów w wieku dorosłym - bo wcześniej kompletnie mu to nie przeszkadzało. Twierdzi wręcz, że nie pamięta, aby ktokolwiek go wyzywał w związku z zębami (i nie jest to kwestia braku przezywania, a pewności siebie).

Naprawdę, rzecz nie we włosach, a pewności siebie i kompleksach, które rodzice zaszczepiają we własnych dzieciach.

Odpowiedz
Gość 2010-01-13 o godz. 06:44
0

Czyli rude włosy są dla Ciebie wadą, porównywalną z widoczną dużą wadą zgryzu czy np. anomaliami w budowie anatomicznej ciała?
Szczerze współczuję
Sama farbuję włosy, bo jestem myszowatą szatynką, ale nie mam z powodu swojego koloru włosów kompleksów, bo o KOMPLEKSACH tu mówimy.
A nie o np. makijażu, który ma sprawić, że będziemy wyglądać atrakcyjniej. Czy też butach na obcasach, w których nasza noga wygląda olśniewająco pięknie :P
Ja równie dobrze czuję się w butach na płaskim obcasie, nie płaczę, że jestem niska (choć w sumie jestem) i nie odczuwam lęku czy dyskomfortu przed pokazaniem swojej krótkiej nóżki między ludźmi. ;)

Odpowiedz
Jo76 2010-01-13 o godz. 06:26
0

pocwirek - sa rzeczy, ktorych niestety nie da sie skorygowac.

Odpowiedz
pocwirek 2010-01-13 o godz. 05:45
0

Kerala napisał(a):
A druga rzecz, która mnie zastanawia, to remedium na rzekomy problem, którym to remedium miałoby być zakrywanie problemu. Farbowanie włosów na przykład. Najlepszy sygnał dla dziecka, że z naturalnymi włosami jest coś nie tak.
kerala
Kerala czyli rozumiem, że Twój synek nie będzie nosił w przyszłości aparatu korygującego bo w ten sposób pokażesz mu, ze coś jest z nim " nie tak"
Niech do końa zycia będzie taki super charakterystyczny skoro się taki urodził, po co przykrywać "problem".
To samo niskie dziewczyny nie powinny nosić butów na obcasie, bo to też zakrywanie problemu, podobnie z noszeniem niewidocznych soczewek zamiast widocznych okularów.
Chyba się z Tobą nie zgodzę w tej kwestii.
Nie mówię tu o farbwaniu włosów u małych dziewczynek ale jeśli dorastająca dziewczyna źle się czuje z powodu blond/rudych/brązowych włosów to dla pozbycia się jakichś kompleksów dopuszczam zmianę koloru.
Mnie to bardzo pomogło, po prostu źle mi było w rudych włosach, nie pasowały mi zupełnie, nie byłam typową interesująca, wzbudzającą zachwyt rudaską, która ma to coś i której wszyscy zazdroszczą bujnych rudych loków. Podobnie pewnie jak większość rudowłosych:(

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-01-12 o godz. 21:52
0

Justyśka, Twoja córa jest śliczna.
Najważniejsze abyś to zaakceptowała kolor jej włosów i nie robiła z tego problemu.

Jak wiele zależy od nas - rodziców widzę ścierając się z moim mężem, on był inaczej wychowany i po nie dzielił włosa na cztery i jest mu łatwiej dzięki temu, a ja wychowana inaczej mam z tym problemy. Nasz stosunek do świata, uprzedzenia i lęki przekazujemy naszym dzieciom.

Miałam w szkole średniej koleżankę, rudą Marzenkę, tak ją nazywałyśmy, dziewczyna byla-jest śliczna, ma piękne grube włosy i są one jej niesamowitym atutem. Miała mega powodzenie, ja myszowata blondyna mogłam sobie pomarzyć ...

Odpowiedz
Gość 2010-01-12 o godz. 20:27
0

Kerala - nic dodać, nic ująć!

Każdy jest "jakiś" - ma jakieś chakterystyczne cechy, więc nie ma co się zamartwiać, że nie mamy dziecka idealnie nijakiego, które by się niczym nie wyróżniało z otoczenia...

Odpowiedz
Kerala 2010-01-12 o godz. 13:37
0

a ja się zastanawiam po lekturze tego wątku, jak się czują rodzice dzieci mających faktyczne problemy natury estetycznej- protezy, nadwagę, silną wadę wzroku, wady genetyczne (typu niedorozwój żuchwy na przykład) czy cierpiące na epilepsję dajmy na to, która w szczycie ataku nie wygląda zachęcająco.
Zresztą ja wiem, jak się czują. W większości. Otóż normalnie.

A druga rzecz, która mnie zastanawia, to remedium na rzekomy problem, którym to remedium miałoby być zakrywanie problemu. Farbowanie włosów na przykład. Najlepszy sygnał dla dziecka, że z naturalnymi włosami jest coś nie tak.

Trzecia natomiast rzecz dająca do myślenia to pytanie, czy matka postrzegająca włosy swojego dziecka jako problem, nie pomysli kiedyś o potężnej wadzie zgryzu mojego dziecka jako o problemie.
Szczerze mówiąc nawet jeśli pomyśli to zwisa to zarówno mojemu dziecku, jak i mnie.
Mojemu dziecku, bo od dawna nosi przezwisko "zębol" w najbliższej rodzinie i uważa, że jest świetny, super charakterystyczny i do każdego zdjęcia prezentuje pełen garnitur uzębienia. Polecam na marginesie "Smazone zielone pomidory" i ustęp o Kikutku.
Mnie, bo mnie ogólnie to nie rusza.

Jak zareagowałabym, gdyby przybiegł do mnie z tekstem "mamo, a dlaczego dzieci przezywają mnie królik?". Pewnie tak, jak reaguję na wszystkie inne przezwiska, które już słyszał (wyobraźnia lingwistyczna dzieci jest wielka, a poza tym stara jak świat i to się nigdy nie zmieni). Czyli wzruszeniem ramion i zapytaniem, czy nie ma innych problemów niż analizowanie kompleksu towarzyskiego Kasi i Jasia.

Podoba mi się suwak u Melby podpisany "moja kosmiczna córka". Nie wiem, jak wygląda Jej córka, ale wierzę, że jest kosmiczna. Mój syn też jest kosmiczny. Chyba o to właśnie chodzi.

kerala

Odpowiedz
pocwirek 2010-01-12 o godz. 09:41
0

justyśka w pełni Cie rozumiem.
Tez mam rude włosy i mimo że wszyscy sie zachwycali kolorem moich włosów, mówili, ze tez chcą takie mieć, rodzice nigdy nie dali mi do zrozumienia, ze jestem inna, tym bardziej gorsza, miałam mnóstwo przyjaciół, byłam w szkole lubiana to i tak przeżyłam swoje, wyzwiska osób, które mnie nie znały robiły swoje. Nie raz wracałam zapłakana do domu bo było mi strasznie przykro, że ktoś mnie przezywa, bo przecież uważałam, że jestem taka sama jak wszyscy inni.
Chyba jakaś wrażliwa jestem
I pamietając to wszystko zrobiłabym wszystko, żeby uchronić przed tym moje dziecko.
I pewnie gdybym nie miała rudych włosów tez pisała bym tak jak wy, że rude włosy są super, ze nie ma sie czym przejmować, bo najważniejsza jest pewność siebie i przekonanie, ze jest sie wyjątkowym.
Ja byłam pewna siebie i starałam sie tym nie przejmować ale jedno wyzwisko wystarczało, żeby moją ocene samej siebie szlag jasny trafił.
I zgadzam sie z tym, że dzieci potrafią być okrutne a uczą sie tego od swoich rodziców, nie raz słyszałam z ust dorosłych bardzo przykre rzeczy.
I jak tu sie dziwić dzieciom?

Odpowiedz
Gość 2010-01-11 o godz. 07:16
0

A jeszcze jedna rzecz mi przyszła do głowy!

My tu sobie gadu-gadu o rudowłosych pięknościach, a przecież ta pani http://www.fotosik.pl
też jest ruda i chyba nie ma z tego powodu kompleksów? Jak myslicie? ;)

Odpowiedz
Jo76 2010-01-09 o godz. 22:48
0

justyśka napisał(a):
I zamieszczam tym samym zdjęcie moje rudowłosej piękności i mimo że nie ma loczków to jest :lizak:

Twoja corka jest przepiekna :lizak: :lizak:

Odpowiedz
Jo76 2010-01-09 o godz. 22:43
0

justyśka napisał(a):
Czekam na pierwsze zapytanie małej "mamo a dlaczego dzieci mnie przezywają rudzielec?" wtedy wrócę do tematu i poproszę Was o cenne rady.
To jej powiesz, ze dlatego, ze ma piekne rude wlosy i inne dzieci jej po prostu zazdroszcza.
Ja od 14 roku zycia uzywalam chny (dawno dawno temu taka mazia na wlosy) i mialam piekne rude wlosy. Moje naturalne ku mojej rozpaczy maja tylko lekki odcien rudosci...
justyśka - ciezko zrozumiec Twoj problem, zwlaszcza w czasach kiedy co druga kobieta farbuje wlosy na rudo.

Odpowiedz
Gość 2010-01-09 o godz. 06:26
0

Masz śliczną córkę, poza tym rude nie tylko jest śliczne, ale i "oryginalne"
Prze wiele lat farbowałam się na rudo. Teraz myślę nad refleksami w odcieniach rudości, wiosna idzie, zatem więcej słońca :)

Odpowiedz
madziula 22 2010-01-09 o godz. 06:16
0

Pracuję z rudym facetem- powiem tyle- ale ciacho
tak sądzą wszystkie babeczki u mnie w pracy.
Facet od teleekspresu ma bardzo fajny kolor włosów, od razu zwróciłam na niego uwagę.
Rude włosy są przepiękne....I zazdroszczę Ci, ja na pewno bym ich nie zakrywała farbą...

Odpowiedz
oliver 2010-01-09 o godz. 05:10
0

Jak mawiał mój kolega - "rude jest piękne":)

Odpowiedz
jop 2010-01-08 o godz. 17:36
0

Zosia jest cudna!
Mojemu rudemu znajomemu urodzila sie coreczka. Mala ma w tej chwili kilka miesiecy i ma dotychczas krociutkie, prawie niewidoczne wloski. Zgadnijcie o jakich marza jej rodzice? Oczywiscie chcieliby, zeby mala miala taki kolor wlosow jak tatus! Rude dziewczyny sa takie sliczne i wyjatkowe!
Szkoda mi tylko jednej z moich kolezanek, ktora farbuje swoje piekne rude wlosy na czarno i niestety ten kolor w ogole nie pasuje do jej niej, ale powodem sa niestety kompleksy z dziecinstwa.

Odpowiedz
Gość 2010-01-07 o godz. 06:45
0

Ja tak na szybko ;]

Kocham rude włosy, farbowałam się tak latami i duuuużo bym dała być rudzielcem, do tego piegowatym

Jak zuza się urodziła to co raz sprawdzam, czy może jej kolor zmienia się na miedziany / rudy i chciałabym by taki kolor miała ;]

Odpowiedz
Gość 2010-01-07 o godz. 03:19
0

Jako rude, pokręcone, blade, piegowate i w okularach dziecko się zgłaszam 8)
Szczypanie na widok rudzielca potwierdzam. Przezywanie również.
Zdarzało mi się przyjść do domu zaryczaną, bo same przyznacie, że dzieci wybór przezwisk w moim przypadku miały szeroki. Tyle że w domu spotykałam się z uśmiechem, utuleniem i takim zachwytem rodziny nad kolorem moich włosów, że po prostu ... musiałam sobie poradzić z przezwiskami. A ponieważ dzieci przezywają wszystkich, a najbardziej tych, których to najwyraźniej dotyka, to udawałam, że mnie to grzeje. I przestały 8)
Na poziomie ostatnich klas podstawówki zresztą sytuacja diametralnie się odmieniła i chłopcy zamiast "rudas" zaczęli mówić coś innego lol

Ale najważniejsze dla mojego poczucia własnej wartości bylo to:
markdottir napisał(a):
Powiem tak, ja zawsze byłam trochę „innym” dzieckiem. Na uboczu klasy. I nigdy nie maiłam z tym problemu. Wydaje mi się, ze wynikało to z totalnej akceptacji w domu. Dla moich rodziców, a zwłaszcza dziadków, byłam zawsze najmądrzejsza i najpiękniejsza.
P.S. Ale też pamiętam, kiedy w mojej klasie w głębokiej podstawówce przestali mnie przezywać. Byliśmy na obozie sportowym i podczas gry w piłkę jeden z chłopców krzyknął do mnie "ruda". Zaczęłam go gonić, wtłukłam mu, potem wróciłam do grupy, rozryczałam sie, powiedziałam, że mam ich wszystkich dość i czy myślą sobie, że to tak fajnie słuchać przezwiska i że no, że mam ich dość lol . I klasa, i trenerzy koło mnie łazili przez całą resztę dnia jak koło zgniłego jaja, pytając jak się czuję i w ogóle 8) . To był ostatni raz, kiedy usłyszałam to przezwisko w swojej klasie.

P.S. 2. Co Cię nie zabije, to Cię uczyni silniejszym lol Dzieci też to dotyczy, tylko one muszą mieć wsparcie w kochającej rodzinie, by czuły bezpieczeństwo i akceptację w DOMU.

P.S. 3. Twoja córeczka jest ZJAWISKOWA :) Oj, kochajcie ją i zachwycajcie się nią, póki jest malutka, bo szybciutko zachwycać się nią będzie tylu mężczyzn/chłopców, że głosy rodziców już nie będą tak chętnie wysłuchiwane ;)

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 21:58
0

Zosia jest cuuudna - Jezu, jak ja zawsze marzyłam o rudych włosach i piegach... a mam tylko zielone oczy, które do tego kompletu by pasowały ;)

Może wymienimy słynnych rudzielców? :D
Choćby Katarzyna Dowbor, Michał Bajor - a z zagranicy - Nicole Kidman (po ki gwint ona się na blond farbuje? )

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 21:35
0

Facet ja facet.
;)

Mi to wsio rybka czy facet jest rudy czy jest brunetem czy blondynem ;) Musi mieć to coś :P Ten z teleexpresu tego nie ma :P Dla mnie.

Ale sam fakt, że jest dziennikarzem i pracuje w telewizji, w popularnym programie świadczy o tym, że rudy facet może zrobić karierę. 8) Więc kolor włosów widocznie nie ma znaczenia. ;)

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 21:25
0

a podoba wam się ten gość co prowadzi teraz teleexpres? Oczywiście myślę o rudowowłosym.

Dziewczynce chyba jednak łatwiej z rudością niż chłopcu.
Mój brat też rudzielec jest zakompleksiony po uszy. Ale nie mówi o tym, nie zwierza się tylko widać w nim brak chęci życia, nie ma przyjaciół odizolował się zupełnie. A ma dopiero 19 lat.

Odpowiedz
wiewrióra 2010-01-06 o godz. 21:21
0

Zosia jest śliczna :love:

a co do rudego koloru włosów to ja zawsze chciałam być ruda. Nawet w 8 klasie sobie wlosy henna na rudo zrobiłam :D
a mojemu znajomemu który jest własnie rudy mówiłam ze to marnotrastwo zeby facet miał takie włosy (rude i kręcone).
poza tym uważam ze "rudzielce" mają taką niepowtarzalną urodę. Mają to "coś".
No i daj Zośce do poczytania Jeżycjadę jak będzie starsza :)

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 21:13
0

justyśka napisał(a):(..) chcę ją uchronić i zapewnić jej, że ma wsparcie od rodziców mimo że rówieśnicy mogą sie wyśmiewać z jej koloru włosów. I przez to że jest wyjątkowa nie chcę zeby ktokolwiek ją próbował skrzywdzić i żeby płakała podobnie jak synek koleżanki.

Justysia,
nic złego ją nie spotka, przecież Zosia ma jeszcze starszego brata! ;)

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 20:15
0

Wiecie co, rozmawiałam wczoraj z koleżanką, mamą tego chłopczyka co go wyzywano w przedszkolu od rudzielców. Dziewczyna miała a raczej ma nadal podobne obawy do moich, z tym że ona robi z tego mega problem i ma naprawdę duży kompleks z tego powodu. Normalnie poryczała się przy mnie, jest w ciąży z drugim dzieckiem i nie chce drugiego rudaska. Ten incydent z przedszkola jak się okazuje nie był ostatni. Dzieci załapały że Filipowi robią takimi wyzwiskami przykrość i wyzywają się ponoć niemiłosiernie. Filip może nie należy do zbyt grzecznych dzieci, i nie daje sobie w kaszę dmuchać, udaje w przedszkolu twardziela a w domu wypłakuje smutki. Matka nie wie jak mu pomóc, zrobiła z tego wielki problem na forum rodziny, nie szczędzi ostrych słów również przy małym. Czyli dzieciak już jest uświadomiony że jest "inny".
Mieszkali dwa lata w UK i tam w ogóle nie było tego problemu jak twierdzi. Czy nasze społeczeństwo jest niedojrzałe? I czy moje obawy były nieuzasadnione?
Ja przynajmniej mam już poukładane w tym temacie. Ale pewnie są tacy co z tego powodu są pogubieni.
Nie wkleiłam foty małej żeby się dowartościować, chcę ją uchronić i zapewnić jej, że ma wsparcie od rodziców mimo że rówieśnicy mogą sie wyśmiewać z jej koloru włosów. I przez to że jest wyjątkowa nie chcę zeby ktokolwiek ją próbował skrzywdzić i żeby płakała podobnie jak synek koleżanki.

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 18:48
0

Justyśka, Zosia piękna.

Odpowiedz
WhiteRabbit 2010-01-06 o godz. 10:45
0

Tak na nią patrzę... Kilka razy się wracałam do oglądania zdjęcia ;)
Jest wyjątkowa. Ma tak jasną skórę, tak niebieskie oczy i do tego ten cudny kontrast z włosami!
Ja nie jestem raczej typem, co lubi posłodzić, i co mu się wszystkie dzieci podobają ;)
Ale ona jest naprawdę wyjątkowa.
Piękna :)

I sobie myślę, że dobrze, że założyłaś taki temat :)
Bo widzę (tzn. tak odczytuję Twoje ostatnie posty), że wiesz o co chodzi. I że rozumiesz w czym tak naprawdę tkwi problem.

Odpowiedz
xandra 2010-01-06 o godz. 10:32
0

oj, takie stare a tak sie dały wkręcić :P , łacznie ze mną
nie widzicie, że Justyna chciała się po prostu małą pochwalić? ;)
oj Justyno, Justyno, w cztery litery powinnaś dostać od wszytskich - cudo masz, ahhh chyba tej nocy Juleczkę poczniemy tak mnie na dziewczynkę nakreciłas ;)

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 10:23
0

Justyśka Zosia jest po prostu ZJAWISKOWA :lizak:

Odpowiedz
Alix 2010-01-06 o godz. 10:11
0

Ale śliczne dziecię :love: :love:

A ja jak bylam dzieckiem to chcialam byc ruda(odkad przeczytalam Anie z Zielonego Wzgorza... ;) )

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 09:59
0

Zosia jest boska!!!!
i nie pozwol zeby kiedykolwiek myslala inaczej...
fakt , ze czasami dziecko moze zaczac w siebie watpic, stracic na chwile wiare w siebie, moze podupasc jej wlasna samoocena. Ale jak szybko z tego sie podniesie zalezy (tak mi sie wydaje) od wychowania i wpojonych wartosci.

mowi to ta, ktora miala kompleks z powodu nietrzyamiania moczu i nie raz zostawala przezywana siksa...

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 07:50
0

Justyśka, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że sobie to wszystko poukładałaś i zrozumiałaś jak wiele zależy od was :D :usciski:
A Zosia śliczna, ofkors!

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 03:39
0

Jaka ŚLICZNA!!!!!!! :love:

Te oczy :love: Ta cera :love: Te włosy :love:

Piękność rośnie :love: Czy możesz ją zachować dla Maciusia, jako narzeczoną rzecz jasna? :P

Odpowiedz
m. 2010-01-06 o godz. 02:14
0

Zośka wymiata lol Ja ją widzę jako piękną dziewczynkę, a na kolor włosów pewnie bym nie zwróciła uwagi, gdyby nie ten temat! :D

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 02:04
0

xandra napisał(a):
nie mów małej o włosach, mow ze jest cała sliczna, ze madra, kochana itd... dopiero jak zapyta - powiedz, że kolor ją jeszcze bardzie wyróznia - na plus

I to jest to!!! Mówię to na podstawie własnego doświadczenia.
Moja mama chciała mnie uchronić przed wysmiewaniem przez rówieśników. Miałam odstające uszy. Więc opowiadała mi jakie to osoby z odstajacymi uszami są muzykalne i żebym się nie przejmowała. I wtedy dopiero zaczęłam się nad uszami zastanawiać i to mnie wpędziło w kompleksy. I co? Nigdy nikt nie powiedział słowa na temat moich uszu. Przeszkadzały tylko mi. Jak dorosłam zlikwidowałam problem...

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 02:04
0

Zosia jest śliczna!
Tylko jej nie zmarnuj ;)

Znałam pewną babeczkę, która miała urodę uznawaną ogólnie za przeciętną - szczupła sylwetka raczej chłopięca, jasna cera, rudawe włosy i piegi... ale miała w sobie jeszcze coś takiego, że osobiście nie mogłam oderwać od niej oczu , nie mówiąc o facetach.... :D

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 01:33
0

Już właściwie wszystko zostało powiedziane - ja tylko w kwestii tego, co może zdziałać wsparcie rodziców: jakiś czas temu bodajże w Maglu Towarzyskim gościem była niejaka Doda 8) I powiedziała tam, że swoją pewność siebie zawdzięcza rodzicom, którzy od dziecka jej powtarzali, że jest najpiękniejsza, najmądrzejsza, a jeśli ktoś mówi inaczej, to jej zazdrości 8) No i - czego jak czego, ale pewności siebie odmówić jej nie można ;) Na zakompleksioną też mi nie wygląda ;)

A ja zawsze chciałam mieć rude włosy, jasne oczy, kilka "pocałunków słońca" na małym, zgrabnym nosku i do tego okulary 8) Z tego wszystkiego mam ... okulary lol A pragnęłam ich do tego stopnia, że w przedszkolu pożyczałam od koleżanek, żeby choć trochę ponosić lol

Justyśka, córę masz piękną - te wielkie, błękitne oczy przy tych włosach, rewelacja po prostu :D

Odpowiedz
Corgi 2010-01-06 o godz. 01:15
0

ŁAŁ !!!!!!!!!!! :love: :love: :love: :love: :love: :love: :love: :love: Ależ ona jest do schrupania !!!!!!!

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 01:14
0

Jest absolutnie CUDOWNA. I te niebieskie oczęta. Miodzio. :lizak: :love:

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 01:12
0

Melba śliczna jest ta mała, a moja Zosia jeszcze ładniejsza. I wcale nie zakładałam tego wątku żeby się umocnić w przekonaniu że mam piękną córę. Obawy dotyczą raczej dotyczyły (bo po przeczytaniu wątku czuję się dojżalsza w tym temacie) środowiska i akceptacji.

I zamieszczam tym samym zdjęcie moje rudowłosej piękności i mimo że nie ma loczków to jest :lizak:

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 00:54
0

Melba napisał(a):Ten wątek dał mi dużo do myślenia...zastanawiałam się, co dzieje się, jeśli dziecko RZECZYWIŚCIE się wyróżnia - co z niepełnosprawnością itp? Chyba nie jest łatwo....
Mylę, że to zależy od otoczenia. W środowisku, gdzie wszyscy są przeciętni a jedno dziecko (czy ogólnie - osoba, bo dorosłych tez to dotyczy) jest inne - nie da się uniknąć tego problemu, przynajmniej do czasu, aż się wszyscy przyzwyczają. Ale jeśli cała grupa składa się z jednostek tak różnych, że trudno mówić o odstawaniu, bo brak średniej?

Widzę to u siebie w pracy - tu jestem jedynym dziwadłem, na widok którego bibliotekarz się krztusi, ale jak pojadę na spotkanie projektowe, gdzie jest składanka Hindus-Kenijczyk-Brazylijczyk-Argentynka-Koreanka + przekrój przez całą Europę, to jakoś nikt się nikomu nie przygląda ;)

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 00:49
0

Melba napisał(a):Pamiętam, jak zorientowałam się, że moja córeczka zupełnie nie zauważyła tego, że jej koleżanka z piaskownicy była Murzynką. Joanatan był ogniście rudy, Zosia czarnoskóra, wszyscy się świetnie bawili.

Ulubioną bajką mojego Maksa w tej chwili jest Noddy. Wiele opowiada o wszystkich bohaterach itp, nigdy nawet nie wspomnial, że lalka Dina ma czarną skórę. To chyba tak samo normalne, jak to, że Noddy ma czapkę i samochód, a Gobo i Spryciarz stale lobuzują:)

Odpowiedz
Alma_ 2010-01-06 o godz. 00:46
0

Melba napisał(a):Ale też jest tak, że te podziały płyną od nas, dorosłych. Pamiętam, jak zorientowałam się, że moja córeczka zupełnie nie zauważyła tego, że jej koleżanka z piaskownicy była Murzynką. Joanatan był ogniście rudy, Zosia czarnoskóra, wszyscy się świetnie bawili.
W grupie przedszkolnej ma ukochaną przyjaciółkę - Azjatkę. Nigdy nie spostrzegła, że jej kumpelka jest nieco odmienna ;)

Dokładnie. Dzieci nie znają statystyk, nie wiedzą, że rude włosy zdarzają się rzadziej niż blond i dopóki nie zwrócimy ich uwagi na czyjąś inność, nie będą miały z tym żadnego problemu.

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 00:39
0

Tolka napisał(a):justyśka, myślę, że założenie tego topiku to najlepsze co mogłaś w tej chwili zrobić - dla siebie, dla swojej córci i dla mnie też. :)
Dzięki kilku wypowiedziom, uswiadomiłaś sobie (i mi), że problem lezy w twoich kompleksach i twoim (waszym) nastawieniu.
Ja też jestem ruda, chociaż tak powiedzmy... niestandardowo. Kiedy byłam mała panie w przedszkolu i szkole podstawowej zwracały uwagę mojej mamie, żeby nie farbowała mi włosów (wyglądało, jakbym miała pasemka). Ja to wszystko słyszałam, ale nie budowało to mojego poczucia pewności siebie. Rodzice nigdy też przezywali mnie rudzielcem, raczej chwalili mój wygląd, ale mimo to nie potrafili sprawić, że czułam się pewnie z moim kolorem włosów. Dla dziecka taki problem może być problemem zycia, jak np pierwsza dwója z klasówki. Rudość moich włosów przestała być kompleksem kiedy dorosłam i okazało się, że nadal nikt, łącznie z fryzjerem, nie może uwierzyć, że nigdy nie farbowałam włosów. Teraz cieszę się, że mam taki, a nie inny kolor włosów, ale musiało upłynąć trochę lat.
Do czego zmierzam? - świadomość, że to dla dziecka może być problem (tak jak jego tusza, wzrost, brak firmowych zabawek czy ubrań) to już pierwszy krok, żeby pracować nad tym, żeby z tego powodu dziecko mimo wszystko nie było nieszczęśliwe.
Moja córka nie jest ruda (przynajmniej narazie), ale wiem (teraz to wiem), że jeśli pojawi się cokolwiek, co mogłoby uczynić z niej zakomleksioną, stumioną istotę, to będę nad tym pracować ze wszystkich sił, żeby tak się nie stało. Tylko trzeba wiedzieć, że ten drobiazg (kolor włosów, piegi, zadarty nosek, okulary) może stanowić dla dziecka problem.
Ty już wiesz i teraz twoja rola w tym, zeby coś co może stać się kompleksem było atutem. Powodzenia!
Po prostu DZIĘKUJĘ

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 00:35
0

Justyśka, jeśli wyposażysz swoją córkę w wystarczająco dużo dobrego samopoczucia, jeśli dasz jej odczuć, że jest najpiękniejsza, najmądrzejsza i w ogóle jedyna; jeśli wyksztaltujesz w niej spokojną pewność siebie i przekonanie, że potrafi zdobyć wszystko, czego tylko zapragnie, to gwarantuję Ci, że nie będziesz jej musiala podsuwać gotowych odpowiedzi na zaczepki dotyczące wlosów. I żadne poradniki nie będą potrzebne.

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 00:33
0

Justyśko, poprzedniczki napisały już dużo mądrego, więc nie będę powtarzać.
Z mojego własnego doświadczenia: to, że się czymś wyróżniasz, że ktoś Ci z tego powodu dokucza, wcale nie musi skutkować kompleksem na całe życie, traumą itd. Jako kilkuletnie dziecko zaczęłam nosić okulary. I chociaż łatwo się domyśleć, że dostarczyło to moim szkolnym kolegom świetnej pożywki do przezywania, dokuczania itd., to nigdy nie miałam z tym problemu. Okulary polubiłam, nosiłam je z dumą, a kiedy ktoś nazwał mnie okularnicą, mówiłam, żeby lepiej uważał, bo do szkoły przyjdzie mój starszy brat i mu wtłucze (mama mi tak niepedagogicznie doradziła lol ). Do tej pory lubię się w okularach i żadne trendowe szkła kontaktowe mi ich nie zastąpią 8)
Najlepsze, co możesz zrobić, to sprawić, żeby Twoje dziecko pokochało swoje rude włosy - wtedy żadne przezwiska nie będą mu straszne. I postaraj się nie przenosić swoich kompleksów na córeczkę - to, że Ty miałaś z tym problem, wcale nie znaczy, że ona też będzie miała.

Odpowiedz
Corgi 2010-01-06 o godz. 00:32
0

Moja córa urodziła się z pięknymi złotymi włosami. Od jej urodzenia WSZYSCY zachwycają się i mówią mi "Jaki pani córka ma piękny kolor włosów !!!". Nie będę ukrywać, że (i bez tego mówienia) jestem z tego dumna ! Codziennie na dobranoc śpiewam jej kołysankę, która w refrenie ma słowa " Raz królewna złotowłosa cudny miała sen ...." i Ala wie, że to piosenka o niej. Dla mnie jest najpiękniejszym dzieckiem na świecie i codziennie jej to powtarzam. Tatuś też jest w niej zakochany. I dziecko to czuje i widać jak puchnie z dumy, kiedy jej to mówimy. (oczywiście próbujemy w tym zachować rozsądek i umiar, ale czasami się to nie udaje ;).
A jutro mam umówioną fryzjerkę, która ma mój kolor włosów upodobnić do koloru włosów mojej córy :D (mąż mi kazał lol ). Nareszcie będziemy wyglądać jak dwie siostry lol lol lol .

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 00:02
0

justyśka, myślę, że założenie tego topiku to najlepsze co mogłaś w tej chwili zrobić - dla siebie, dla swojej córci i dla mnie też. :)
Dzięki kilku wypowiedziom, uswiadomiłaś sobie (i mi), że problem lezy w twoich kompleksach i twoim (waszym) nastawieniu.
Ja też jestem ruda, chociaż tak powiedzmy... niestandardowo. Kiedy byłam mała panie w przedszkolu i szkole podstawowej zwracały uwagę mojej mamie, żeby nie farbowała mi włosów (wyglądało, jakbym miała pasemka). Ja to wszystko słyszałam, ale nie budowało to mojego poczucia pewności siebie. Rodzice nigdy też przezywali mnie rudzielcem, raczej chwalili mój wygląd, ale mimo to nie potrafili sprawić, że czułam się pewnie z moim kolorem włosów. Dla dziecka taki problem może być problemem zycia, jak np pierwsza dwója z klasówki. Rudość moich włosów przestała być kompleksem kiedy dorosłam i okazało się, że nadal nikt, łącznie z fryzjerem, nie może uwierzyć, że nigdy nie farbowałam włosów. Teraz cieszę się, że mam taki, a nie inny kolor włosów, ale musiało upłynąć trochę lat.
Do czego zmierzam? - świadomość, że to dla dziecka może być problem (tak jak jego tusza, wzrost, brak firmowych zabawek czy ubrań) to już pierwszy krok, żeby pracować nad tym, żeby z tego powodu dziecko mimo wszystko nie było nieszczęśliwe.
Moja córka nie jest ruda (przynajmniej narazie), ale wiem (teraz to wiem), że jeśli pojawi się cokolwiek, co mogłoby uczynić z niej zakomleksioną, stumioną istotę, to będę nad tym pracować ze wszystkich sił, żeby tak się nie stało. Tylko trzeba wiedzieć, że ten drobiazg (kolor włosów, piegi, zadarty nosek, okulary) może stanowić dla dziecka problem.
Ty już wiesz i teraz twoja rola w tym, zeby coś co może stać się kompleksem było atutem. Powodzenia!

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 23:47
0

justyśka poradnikow jest multum, kazdy radzi co innego. ale, nawet to, ze Ty sobie nie radzilas jest pomocne. dzieki temu nawet jesli nie bedziesz mogla wskazac maluchowi jak powinien sie zachowac, to z pewnoscia bedziesz wiedziala, jak nie powinien. poza tym, samo to, ze doskonale bedziesz potrafila zrozumiec odczucia swojego dziecka spowoduje, ze nie bedziesz wyolbrzimila / marginalizowala jego problemow.

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 23:45
0

Nabla napisał(a):
Dzieci sobie dokuczają, bo inne dzieci: nie mówią "r" (ja), mają "ruskie" imię (mój mąż), okulary (j.w.), są grube/niskie/rude/piegowate/ze wsi/niepotrzebne skreślić. Jak ktoś się chce przyczepić to zawsze sie powód znajdzie.
Dokładnie!
Jak się ma zamiar komuś dokuczyć, to pretekst się znajdzie!
Mozna się wyśmiewać z tego, że ktoś jest wysoki, niski, gruby, chudy, w okularach, leworęczny, ma zadarty nos, odstające uszy, "głupie" imię albo nazwisko, piegi...itp.itd.

Nie znajdziesz kogś kto by się NICZYM nie wyróżniał i idealnie wtapiał w tło! Każdy ma jakieś cechy charakterystyczne, które można traktować po prostu jako moje wyróżniki albo jako wielki problem i źródło kompleksów!

A przecież rude włosy (podobnie jak piegi, leworęczność, wysoki/niski wzrost itp itd.) to nie jest żadna "wada" ani "usterka"! ;)

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 23:43
0

K2 napisał(a): imho dziecka przed komentarzami nie uratujesz, jedyne w czym mozesz mu pomoc, to nauczyc je jak sobie z tymi komentarzami poradzic.
jest jakiś poradnik? jak sobie radzić? Ja sobie kompletnie nie radziłam.

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 23:43
0

MarMaja napisał(a):justyśka napisał(a):amelani napisał(a):nie wiem, czyja to wina, ale z tego co piszesz to chyba twoi rodzice nie byli zadowoleni z koloru twoich włosów...
Nie wiem czy byli czy nie byli zadowoleni bo nie mówili mi tego wprost "masz brzydkie włosy bądź coś takiego". Nie umieli po prostu mnie dowartościować, jedno dziecko potrzebuje tego dowartościowania więcej od rodziców w przypadku jego braku w środowisku rówieśniczym, inne dziecko gdy ma taką akceptację w swoim środowisku większego dowartościowania i zwrócenia na siebie uwagi rodziców nie potrzebuje.
Trochę zamieszałam ale chyba wiesz o co chodzi.
Jak dla mnie to raczej jest odwrotnie:
dziecko szuka potwierdzenia swojej wartości wśród rówieśników, kiedy nie otrzyma go wystarczająco w domu. To dom jest podstawowym środowiskiem a podwórko czy szkoła/przedszkole tylko uzupełniającym.
Dziecko, które odpowiednie nastawienie do siebie wyniesie z domu łagodniej odbiera uwagi środowiska zewnętrznego, bo nie szuka w nim na siłę aprobaty i akceptacji własnej osoby.
zgadzam się z MarMają
ja do tej pory mam mnóstwo kompleksów, które przenoszę na otoczenie, a które wynikają z tego, że nie miałam w domu akceptacji i szukałam jej u rówieśników... z marnym skutkiem. to chyba jest tak, że jak ci ktoś ciągle mówi, że jesteś do niczego to w końcu zaczynasz nie tylko w to wierzyć ale i twoje zachowanie zaczyna to potwierdzać
dlatego też powinnaś zrobić wszystko żeby twoje dziecko nie przejęło od ciebie złego podejścia do swojego wyglądu

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 23:31
0

justyśka, mimo, ze uwazam, ze rude jest piekne to doskonale rozumiem Twoje obawy przed brakiem akceptacji dziecka, z jakiegokolwiek powodu. chyba kazda mama chce, zeby jej maluch byl uwazany przez rowiesnikow, rodzicow, wychowawcow, sasiadow, przechodniow ;) za "cud swiata". w ten sposob dziecko bedzie mialo latwiejsze zycie.
w oparciu o swoje doswiadczenia postrzegasz bycie rudym jako swego rodzaju klode / przeszkode, przynajmniej w okresnie dziecinstwa. mysle, ze najpierw powinnas sobie odpowiedziec na pytanie, czy w chwili obecnej Twoj kolor wlosow Ci przeszkadza w zyciu? w oparciu o te odpowiedz zaczelam bym sie zastanawiac nad odpowiedzia. imho dziecka przed komentarzami nie uratujesz, jedyne w czym mozesz mu pomoc, to nauczyc je jak sobie z tymi komentarzami poradzic.

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 23:22
0

Dzięki Wam dziewczyny faktycznie zmieniam podejście.

I Pimpek ma racje maluchy wolą bawić się z ładnymi dziećmi. Ale o to się nie martwię bo moja córa jest ślicznotką w każdym calu.

Muszę popracować nad sobą i nie wpędzać jej broń Boże w kompleksy. Tylko czy mi się to uda? Moim rodzicom widocznie się nie udało.

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 23:18
0

Ja w wieku 12 lat sie usilowalam na rudo przefarbować, ale mi nie wyszlo, bo mialam ciemne, mocne wlosy i zaledwie jakieś refleksy się pojawily. Ależ bylam dumna:D

Wiesz, mnie dziwi Twoje podejście, bo sama bylam obiektem niewybrednych żartów, a to z powodu wzrostu. Mikrego, bo zawsze bylam najniższa w klasie. I co z tego? Nic. W ogóle się tym nie przejmowalam, chlopakom mówilam, że male jest piękne, a dziewczynom, że przynajmniej będę mogla mieć każdego chlopaka, jakiego będę chciala, bo żaden nie będzie za niski lol I zawsze znajomych mialam na pęczki, chlopaków też, i nigdy, przenigdy niski wzrost mi w niczym nie przeszkodzil. Nawet w podstawówce bylam w reprezentacji szkoly w koszykówce - pomykalam dolem... lol

Odpowiedz
xandra 2010-01-05 o godz. 23:06
0

ja tylko dwa słowa bo na gosci czekamy z moim synem - dwie panieneczki, równolatki, beeedzie sie działo w domu lol

alez masz cudną córę Justyno!
a co ja Tobie moge polecic? wizytę u dobrego psychologa, by przepracować relacje z dawnych czasów, Twoich... nie pozwól by przeszłosc stała się przyszłoscia
nie mów małej o włosach, mow ze jest cała sliczna, ze madra, kochana itd... dopiero jak zapyta - powiedz, że kolor ją jeszcze bardzie wyróznia - na plus

a za te 15 lat to chłopaki bedą szalec na jej widok, bo urode juz widac

ps - na zasadzie szklanka jest w połowie pełna, czy pusta?

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 23:04
0

No cóż... moi rodzice i rodzina nie robiła z mojego wzrostu problemu wręcz przeciwnie. Każdy nawet znajomy rodziców zawsze sie zachwycał... i co z tego... w szkole byłam inna. Wyleczyłam się z tego po maturze jak poznałam mojego męża, który był zachwycony 8)

Myślę, że przy takich historiach jak różnice w wyglądzie dbanie o malucha jest baaardzo ważne. Rude włoski ślicznie obcięte, nigdy za długie, zawsze czyste i puszyste, do tego podkreślające urodę ciuszki (np. zielona czapeczka :D moje ulubione połączenie) sprawiają że maluch wzbudza zachwyt i faktycznie z takiej cechy można zrobić ogromny atut, bo nie przejdzie nigdzie niezauważona!!
A jak mała się będzie skarżyć na swoje włosy, to będziesz mogła jej powiedzieć, że nikt nie rozumie jej lepiej niż ty Justyśka!!

W GB robili kiedyś badania jak rodzą się postawy społeczne u takich przedszkolnych maluchów. Na pytanie jak rodzice mogą pomóc dzieciom zdobyć popularność w grupie i sprawić by były lubiane rodzice intuicyjnie odpowiadali: zachęcać malca do interesowania się wieloma dzidzinami, by był ciekawy dla rówieśników i inne odpowiedzi w tym stylu. Każdy omijał prostą odpowiedź: zadbać szczególnie o wygląd malca. A to była własnie prawidłowa odpowiedź ;) Bo w maluchy chętniej bawią się z ładnymi dziećmi dało mi to do myślenia

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 23:03
0

justyśka napisał(a):amelani napisał(a):nie wiem, czyja to wina, ale z tego co piszesz to chyba twoi rodzice nie byli zadowoleni z koloru twoich włosów...
Nie wiem czy byli czy nie byli zadowoleni bo nie mówili mi tego wprost "masz brzydkie włosy bądź coś takiego". Nie umieli po prostu mnie dowartościować, jedno dziecko potrzebuje tego dowartościowania więcej od rodziców w przypadku jego braku w środowisku rówieśniczym, inne dziecko gdy ma taką akceptację w swoim środowisku większego dowartościowania i zwrócenia na siebie uwagi rodziców nie potrzebuje.
Trochę zamieszałam ale chyba wiesz o co chodzi.
Jak dla mnie to raczej jest odwrotnie:
dziecko szuka potwierdzenia swojej wartości wśród rówieśników, kiedy nie otrzyma go wystarczająco w domu. To dom jest podstawowym środowiskiem a podwórko czy szkoła/przedszkole tylko uzupełniającym.
Dziecko, które odpowiednie nastawienie do siebie wyniesie z domu łagodniej odbiera uwagi środowiska zewnętrznego, bo nie szuka w nim na siłę aprobaty i akceptacji własnej osoby.

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 22:57
0

Nabla napisał(a):
Dzieci sobie dokuczają, bo inne dzieci: nie mówią "r" (ja), mają "ruskie" imię (mój mąż), okulary (j.w.), są grube/niskie/rude/piegowate/ze wsi/niepotrzebne skreślić. Jak ktoś się chce przyczepić to zawsze sie powód znajdzie.
zgadzam się.
ofiarą staje sie osoba, która przyjmuje postawę ofiary. jeśli dziecko potrafi się odgryźć, to inne przestaną mu dokuczać.

jeśli kolor włosów Twojej córy jest dla Ciebie problemem, to i dla niej się stanie...

i jeszcze jedno:
Z Twoich postów przebija też niezaspokojona potrzeba akceptacji przez rówieśników.

Powiem tak, ja zawsze byłam trochę „innym” dzieckiem. Na uboczu klasy. I nigdy nie maiłam z tym problemu. Wydaje mi się, ze wynikało to z totalnej akceptacji w domu. Dla moich rodziców, a zwłaszcza dziadków, byłam zawsze najmądrzejsza i najpiękniejsza.

Może zamiast zamartwiać się na zapas, że Twoja córa spotka się z odrzuceniem ze strony rówieśników, zapewnij jej takie poczucie pewności, ze jej taka bezwarunkowa akceptacja koleżanek i kolegów nie będzie potrzebna. Bo myślę sobie, że matka kolegi synka Twoich znajomych mogła równie dobrze niecierpieć czarnowłosej sąsiadki…

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 22:40
0

amelani napisał(a):nie wiem, czyja to wina, ale z tego co piszesz to chyba twoi rodzice nie byli zadowoleni z koloru twoich włosów...
Nie wiem czy byli czy nie byli zadowoleni bo nie mówili mi tego wprost "masz brzydkie włosy bądź coś takiego". Nie umieli po prostu mnie dowartościować, jedno dziecko potrzebuje tego dowartościowania więcej od rodziców w przypadku jego braku w środowisku rówieśniczym, inne dziecko gdy ma taką akceptację w swoim środowisku większego dowartościowania i zwrócenia na siebie uwagi rodziców nie potrzebuje.
Trochę zamieszałam ale chyba wiesz o co chodzi.

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 22:34
0

nie wiem, czyja to wina, ale z tego co piszesz to chyba twoi rodzice nie byli zadowoleni z koloru twoich włosów...
zresztą na zachowanie innych ludzi, dzieci, z któymi Zosia się zetknie nie masz wpływu, a na wasz stosunek do urody Zosiowej i owszem - to miałam na myśli

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 22:06
0

amelani napisał(a):m. napisał(a):Życzę Ci, żebyś rzeczywiście nabrała dystansu, bo podejrzewam, że jeśli córka będzie miała na tym punkcie kompleks, będzie to przede wszystkim Wasza zasługa.
Justyśka :usciski: nie chcę cię urazić, ale muszę się podpisać pod tymi słowami :|
Więc za to że ja zakompleksiona na tym punkcie to wyłącznie zasługa rodziców?
A ja do dziś mam większy żal nie do rodziców tylko do rówieśników :( bo na etapie dorastania chcę się być jak najbardziej akceptowanym w swoim środowisku bez złośliwości i wyzwisk)

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-01-05 o godz. 21:58
0

amelani napisał(a):Awa, ale czy jednak fakt, że w domu ma się totalną akceptację nie znieczula nieco na te uwagi równieśnicze?
teraz znieczula 8)

ale w wieku mlodym niestety nie

Odpowiedz
ladybird7 2010-01-05 o godz. 21:57
0

Jejku a ja bym tak chciala zeby moja corcia miala krecone rude wloski .

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 21:57
0

m. napisał(a):Życzę Ci, żebyś rzeczywiście nabrała dystansu, bo podejrzewam, że jeśli córka będzie miała na tym punkcie kompleks, będzie to przede wszystkim Wasza zasługa.
Justyśka :usciski: nie chcę cię urazić, ale muszę się podpisać pod tymi słowami :|
Awa, ale czy jednak fakt, że w domu ma się totalną akceptację nie znieczula nieco na te uwagi równieśnicze?
Ja też jestem blada i piegowata - czasem na podwórku jaki głupek coś tak blublał pod moim adresem, ale mimo że w domu nikt się mną przesadnie nie zachwycał i generalnie nie jestem osoba pewną siebie to jakoś nie mam z tym dziś problemów - nie wiem od czego to zależy...

Odpowiedz
Alma_ 2010-01-05 o godz. 21:56
0

A swoją drogą... widzisz, justyśka, z jakich rzeczy dzieci potrafią robić problem?
Tak samo mogą martwić sie rodzice każdego dziecka, bo każde pewnie ma jakąś cechę w stopniu więcej niż przeciętnym.

Odpowiedz
Alma_ 2010-01-05 o godz. 21:54
0

awangarda w stylu retro napisał(a):Alma_ napisał(a):awangarda w stylu retro napisał(a):Alma_ napisał(a):justyśka, największą krzywdę Twojemu dziecku możesz wyrządzić Ty sama, a nie dokuczanie innych dzieci. To Ty, taką właśnie postawą, wpędzisz córeczkę w kompleksy
rany boskie, a skad ta pewnosc?
"możesz wyrządzić" - żadnej pewności.

Tak sobie myślę, że na dzieci większy wpływ mają rodzice, niż rówieśnicy. Przynajmniej na dzieci w wieku lat kilku. I jeśli rodzice przekonują je, że jest piękne i wyjątkowe, to na zaczepki przedszkolne zareagują co najwyżej zdziwieniem (bo niby skąd mają wiedzieć, że rude włosy to coś dziwnego?). Jeśli w zaczepkach będzie potwierdzenie braku akceptacji w domu, to już gorzej.
mnie przekonywali i co?
corka mylnarza slyszana kilka razy w ciagu dnia na podworku niestety miala wieksza sile przebicia niz Rodzice
Ale teoria odwrotna niczego w tym wypadku nie dowodzi.
Fakt, że rodzice nie uchronili Cię przed czymś nie oznacza, że równie dobrze mogli nic nie robić, bo to i tak bez znaczenia.

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-01-05 o godz. 21:51
0

Alma_ napisał(a):awangarda w stylu retro napisał(a):Alma_ napisał(a):justyśka, największą krzywdę Twojemu dziecku możesz wyrządzić Ty sama, a nie dokuczanie innych dzieci. To Ty, taką właśnie postawą, wpędzisz córeczkę w kompleksy
rany boskie, a skad ta pewnosc?
"możesz wyrządzić" - żadnej pewności.

Tak sobie myślę, że na dzieci większy wpływ mają rodzice, niż rówieśnicy. Przynajmniej na dzieci w wieku lat kilku. I jeśli rodzice przekonują je, że jest piękne i wyjątkowe, to na zaczepki przedszkolne zareagują co najwyżej zdziwieniem (bo niby skąd mają wiedzieć, że rude włosy to coś dziwnego?). Jeśli w zaczepkach będzie potwierdzenie braku akceptacji w domu, to już gorzej.
mnie przekonywali i co?
corka mylnarza slyszana kilka razy w ciagu dnia na podworku niestety miala wieksza sile przebicia niz Rodzice

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 21:49
0

MarMaja napisał(a):Odnoszę wrażenie, że lepiej, bezpieczniej byłoby, aby dziecko było "nijakie" niż charakterystyczne, bo wtedy trudniej będzie zginąć w tłumie i będzie "bezpieczniejsze" od krytyki innych. To wyłącznie od nastawienia rodzica do tematu inności zależy jak dziecko (oraz osoby postronne) będzie postrzegało swoją inność - czy jako ekstra atut czy jako prawie śmiertelną życiową wadę.
Nie ukrywam że masz rację. Taki szaraczek-średniaczek ze mnie był i jest.

Odpowiedz
Alma_ 2010-01-05 o godz. 21:48
0

awangarda w stylu retro napisał(a):Alma_ napisał(a):justyśka, największą krzywdę Twojemu dziecku możesz wyrządzić Ty sama, a nie dokuczanie innych dzieci. To Ty, taką właśnie postawą, wpędzisz córeczkę w kompleksy
rany boskie, a skad ta pewnosc?
"możesz wyrządzić" - żadnej pewności.

Tak sobie myślę, że na dzieci większy wpływ mają rodzice, niż rówieśnicy. Przynajmniej na dzieci w wieku lat kilku. I jeśli rodzice przekonują je, że jest piękne i wyjątkowe, to na zaczepki przedszkolne zareagują co najwyżej zdziwieniem (bo niby skąd mają wiedzieć, że rude włosy to coś dziwnego?). Jeśli w zaczepkach będzie potwierdzenie braku akceptacji w domu, to już gorzej.

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 21:43
0

Przeczytałam dyskusję i mam wrażenie, że problemem nie jest sam kolor włosów (przyczyna) ale efekt jaki on powoduje czyli wyróżnianie się.
Odnoszę wrażenie, że lepiej, bezpieczniej byłoby, aby dziecko było "nijakie" niż charakterystyczne, bo wtedy trudniej będzie zginąć w tłumie i będzie "bezpieczniejsze" od krytyki innych. To wyłącznie od nastawienia rodzica do tematu inności zależy jak dziecko (oraz osoby postronne) będzie postrzegało swoją inność - czy jako ekstra atut czy jako prawie śmiertelną życiową wadę.
Jak wyrobi się w dziecku właściwie nastawienie, to nie da sobie w kaszę nakichać nie tylko z powodu koloru włosów. Na rudości można bardzo łatwo zbudować mocne poczucie własnej wartości, nawet chyba łatwiej niż w przypadku "nijakości" czyli głupio rozumianego standardowego wyglądu.

Jedną z metod wychowawczych moich rodziców było porównywanie mnie do innych dzieci bądz "ogólnie przyjętych standardów". Efektem tego było m.in to, że mając niestandardowe imię (którego przecież sama nie wybrałam) dosyć długo byłam nieszczęśliwa i marzyłam, aby nazywać się jak większość koleżanek: Kasia, Asia, Ania itp. Dopiero jak zostałam nastolatką zaczęłam inaczej patrzeć na moje imię. Uznałam je właśnie za atut, bo okazało się, że po pierwsze jest "wyłącznie" moje a nie jeszcze 10 innych koleżanek a wiele różnych sytuacji właśnie ze względu na oryginalność imienia miała pozytywny przebieg. Aktualnie jest to dosyć popularne imię, więc nie ma problemu, ale kiedyś bylo trochę inaczej.

Absurd podejścia moich rodziców wynikał z tego, że najpierw dostałam wyróżniające mnie imię (po koleżance mamy, bo jej się podobało) a później miałam się nie wyróżniać i być jak inni. Z perspektywy jestem pewna, że inność (która nie wynika z choroby deformującej wygląd) musi być wykorzystana wyłącznie jako atut.

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 21:41
0

wiecie jak mama kazała mi odpowiadać na zaczepki w szkole?
"kto rudego nie żałuje niech mnie w dupę pocałuje"-skąd ona wzięła ten tekst to nie wiem

Nie będę wyolbżymiać tego "problemu" i poruszać go na forum rodzinnym. Bo to faktycznie nie problem, a mój kompleks. Teściowa niech sobie gada co chce byle moje dziecko tego nie słyszało.
Czekam na pierwsze zapytanie małej "mamo a dlaczego dzieci mnie przezywają rudzielec?" wtedy wrócę do tematu i poproszę Was o cenne rady.

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-01-05 o godz. 21:41
0

Alma_ napisał(a):justyśka, największą krzywdę Twojemu dziecku możesz wyrządzić Ty sama, a nie dokuczanie innych dzieci. To Ty, taką właśnie postawą, wpędzisz córeczkę w kompleksy
rany boskie, a skad ta pewnosc?

Odpowiedz
Alma_ 2010-01-05 o godz. 21:40
0

justyśka, największą krzywdę Twojemu dziecku możesz wyrządzić Ty sama, a nie dokuczanie innych dzieci. To Ty, taką właśnie postawą, wpędzisz córeczkę w kompleksy. Chyba tego nie chcesz?

Odpowiedz
m. 2010-01-05 o godz. 21:36
0

Siostrzenica mojego meża ma rude włosy, a do tego jeszcze oczy różnego koloru, jedno piwne, drugie zielone.
To dopiero musiała być tragedia

W życiu nie słyszałam, żeby ktokolwiek się naśmiewał z jej koloru włosów czy oczu. Ale to może dlatego, że u rodziny nie jest to problemem, nie zauważa się tego. Nie ma tematu.

Życzę Ci, żebyś rzeczywiście nabrała dystansu, bo podejrzewam, że jeśli córka będzie miała na tym punkcie kompleks, będzie to przede wszystkim Wasza zasługa.

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 21:33
0

Pewnie ze dzieci beda ja przezywac, moze nie raz to usłyszy, dzieci sa czasami okrutne ale nie ma sie co oszukiwac one ucza sie od dorosłych i to my swoim jezykiem, postawa, zachowaniem kształtujemy ich swiat.

w mojej rodzinie małżenstwo ma kiepskie nazwisko i na bank dzieci beda sie smiały z niego bo faktycznie jest głupie( i przy kolorze włosków twojej niuni to pikus) ale oni nie robi z tego problemu. Maja swiadomosc ze jest takie a nie inne poprostu nie ma na to wpływu i nie robia afery i niepotrzebnego problemu.
Wazne jak ty bedziesz reagowała na sygnały twojego dziecka kiedy beda mu dokuczac, jesli bedzie to dla ciebie problem nie do przeskoczenia to tak jak dziewczyny pisza na dziecku tez sie to odbije.

Odpowiedz
becja 2010-01-05 o godz. 21:29
0

uśmiechnęłam się na początku... ale przykre to co tu można przeczytać...

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 21:23
0

No a ja Cie rozumiem. Nie mam co prawda rudych włosów (moja siostra ma i zawsze była z nich baaardzo dumna ;) ) ale swoje też przeszłam i usłyszałam. A wszystko z powodu mojego wzrostu. Zaczęło się w pierwszej klasie podstawówki jak mnie wychowawczyni posadziła w ostatniej ławce między chłopakami bo uznała że będę zasłaniać innym dzieciom tablice... no i nie muszę dodawać, ze żadna dziewczynka nie chciała ze mną siedzieć? No i tak już zostało, no bo kto siedzi w ostatniej ławce? Łobuzy co chcą ściągać na sprawdzianach ;) lol
Zawsze wszystko było dla mnie za małe i mogłam zapomnieć o fajnych spodniach, które nosiły dziewczynki itd... itp...
Nazywali mnie Tyka, Wiezowiec, Poltegor (nieustniejący już budynek we Wrocku) Żyrafa, wysoka jak topola-głupia jak fasola itd ... itp...

Mam teraz córcię i mam takie same obawy jak ty Justyśka, bo mi rodzice nie umieli wytłumaczyć, że taki wzrost to skarb i nie umieli zadbać o to bym nigdy nie miała za krótkich spodni i nie wyglądała jak chłopak (najlepszy był pomysł mojej mamy gdy postanowiła, że obetnie mnie na "grzybka" wszyscy do mnie mówili "chłopczyku"...). Nie wiem czy teraz ja będę umiała ją pzred tym ochronić.

No i trzeba mieć trochę szczęścia by trafić na fajnych ludzi już w szkole. Bo mam równie wysokie koleżanki, które nie wspominają podstawówki szczególnie traumatycznie. Ja niestety miałam pecha. Mam nadzieję, że moja Elunia nie będzie go miała

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 21:10
0

justyśka napisał(a):Wszystkie jesteście takie tolerancyjne, tylko ciekawe czemu w realu wygląda to trochę inaczej, nie mówię o dorosłych tylko o dzieciach, o ich okrutnych traktowaniu "innych".
Bo Foruma nie jest reprezentacyjną próbką społeczeństwa.

Dzieci sobie dokuczają, bo inne dzieci: nie mówią "r" (ja), mają "ruskie" imię (mój mąż), okulary (j.w.), są grube/niskie/rude/piegowate/ze wsi/niepotrzebne skreślić. Jak ktoś się chce przyczepić to zawsze sie powód znajdzie.

Zamiast dramatyzować nad kolorytem córeczki lepiej skup się na jej poczuciu własnej wartości, zbudowanym na czymś bardziej wartościowym, niż tycjanowe loki ;)

Odpowiedz
DobraC 2010-01-05 o godz. 21:10
0

Melba napisał(a):justyśka napisał(a):Wszystkie jesteście takie tolerancyjne, tylko ciekawe czemu w realu wygląda to trochę inaczej
Bo my jesteśmy wirtualne. Tak naprawdę nas nie ma.
Justyska, ja mysle ze problem bedzie faktycznie, bo Twoja cora pewnie szybko na podstawie Twoich kompleksow wyrobi sobie wlasne....

Mnie lekko przerazil tekst "modliłam się żeby nie urodzić rudowłosego bobaska" :|

naprawde, lekka przesada, nie uwazasz?

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-01-05 o godz. 21:10
0



ciekawe czy znajdzie się choć jedna taka mama na tym forum która zrozumie moje obawy a nie będzie się zachwycać rudym kolorem włosów.
ja nie mama, ale doskonale Cie rozumiem.

u mnie co prawda nie kolor wlosow, ale kolor skory wywolywal niewybredne komentarze
i mowiac sczerze to mam nadzieje, ze moje dziecko bedzie mialo sklonnosci do opalania po Tatusiu.

Odpowiedz
joasia_de 2010-01-05 o godz. 21:10
0

justyśka napisał(a):
To kwestia charakteru też, bo jesli Zośka będzie pewna siebie i będzie miała wysokie poczucie własnej wartości to rudość absolutnie jej nie będzie przeszkadzała. U mnie było niestety inaczej, zawsze w cieniu pięknej mądrej siostry.
ale Zosia nie ma pięknej mądrej ciemnowłosej siostry, tylko mądrego brata, który w szkole będzie ją bronił w razie czego ;)

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 21:04
0

justyśka napisał(a):ciekawe czy znajdzie się choć jedna taka mama na tym forum która zrozumie moje obawy a nie będzie się zachwycać rudym kolorem włosów.
Tzn. chcesz, żeby znalazł się na forum ktoś, kto przyklaśnie Ci i powie, "no tak masz ogromny problem, tylko się powiesić" ?

To ja mogę.

Sytuacja jest dramatyczna, rudy kolor włosów to przekleństwo, wszyscy będą się z Twojej córki naśmiewać. Nic się nie da zrobić. Ludzie są podli. Musisz przygotować dziecko na to, że będzie pośmiewiskiem.

Lepiej?

Weź się dziewczyno w garść i nie nabijaj głupotami głowy swojej córki, bo z takim podejściem, Twoja córka będzie bardzo zakompleksiona.

Pamiętaj, że kompleks można wyrobić w dziecku na każdym podłożu.

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 21:04
0

Moja córka też ślicznota jest i z tym kolorem jej do twarzy. Nie chodzi o to że jej nie kocham lub mniej bo jest ruda, kocham ją najbardziej na świecie. I nie chce żeby spotkało ją to co synka mojej koleżanki w przedszkolu.
Wszystkie jesteście takie tolerancyjne, tylko ciekawe czemu w realu wygląda to trochę inaczej, nie mówię o dorosłych tylko o dzieciach, o ich okrutnych traktowaniu "innych".
To kwestia charakteru też, bo jesli Zośka będzie pewna siebie i będzie miała wysokie poczucie własnej wartości to rudość absolutnie jej nie będzie przeszkadzała. U mnie było niestety inaczej, zawsze w cieniu pięknej mądrej siostry.

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 20:57
0

Zeby kolor włosów oznaczał tylko to czy ktos jest szczery uczciwy to fajnie byłoby na swiecie bo rudzielców jest niewiele i byłoby uczciwiej. Qrde jak sie tak przyzjec kazdej osobie to kazdy "ma cos za uszami"
jeden ma okulary-czyli cztery oczy , inny niema zebów to scerbaty :) ; odtsajace uszy to plastus itd.
Olac to a rodzinie wystarczy powiedziec ze sobie nie zyczysz ytakich durnych uwag i tyle, albo odpowiedziec takiej osobie w podobny sposób. Ja tam zazdraszczam dziewczynom jak maja piegi bo to tak fajnie zdobi nosek. A moja znajoma z pracy tez ma dziewczynke rudzielca , no panna im starsza tym piekniejsza i pewnie nie wygladałaby tak fajnie gdyby nie te wlosy i piegi . Mało tego nawet brała udział w jakiejs sesji do dzieciecego pisemka tak fajnie wyglada w tych swoich pomaranczach :)

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 20:56
0

ciekawe czy znajdzie się choć jedna taka mama na tym forum która zrozumie moje obawy a nie będzie się zachwycać rudym kolorem włosów.

Odpowiedz
joasia_de 2010-01-05 o godz. 20:56
0

ja mam rudowłosą przyjaciółkę, która uważa, że to jej wielka zaleta, że jest ruda i ma duże powodzenie wśród płci przeciwnej lol nie wpadłabym na to, ze to może być coś złego. fakt, dzieci są dziećmi, ale to na tej samej zasadzie mogą traktować kogoś kto jest gruby, ma szpiczasty nos, odstające uszy albo nosi okulary
ja bym się tam już bardziej teściową martwiła i może delikatnie dała mężowi znać, żeby z nią porozmawiał, żeby nie wbiła dziecku głupot do głowy a mamusia musi się przekonać do rudościi i pokochać ;)

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 20:54
0

Matko jedyna, to co piszesz jest dla mnie niepojęte, serio :o Lamentowanie, bo dziecko ma rudy kolor włosów? Traktowanie tego jako problem?
Współczuję Ci cholernie, że zostałaś wychowana w takiej atmosferze, ale postaraj się nie dopuścić tej atmosfery do córki. Porozmawiaj z teściową, mamą i całą rodziną.
Nie traktujcie takiego koloru włosów jako coś złego.

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 20:53
0

Martusia napisał(a):
Justyśka, wydaje mi się, że gdybyś sama nie miała kompleksów na tym tle to wcale byś się tak kolorem włosów swojej córki nie przejmowała.
no i owszem mam do tej pory. I co to zmienia? Co zrobić żeby moje dziecko nie miało?

Odpowiedz
WhiteRabbit 2010-01-05 o godz. 20:52
0

justyśka napisał(a): A czy szczypanie się na widok rudych jest wam znane.


Yyyy, nie... :o

Boże, rude włosy są takie piękne... Ja sama mam tzw. "mysio-szare" i zazdroszczę strasznie :P

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 20:49
0

Skrzacik napisał(a):W życiu nie spotkałam się z wyzywaniem ludzi rudych Shocked
A ja owszem. W mojej podstawówce dzieciaki przezywały rudzielców (ale tak samo przezywane były dzieci nadmiernie grube/chude/za wysokie/za niskie )
Justyśka, wydaje mi się, że gdybyś sama nie miała kompleksów na tym tle to wcale byś się tak kolorem włosów swojej córki nie przejmowała. Tym bardziej, że na prawdę nie ma się czym przejmować!!
Ty z rudych przefarbowałaś się w wieku 12 lat, a mojej siostry córka w tym wieku wybłagała swoją mamę, żeby w wakacje mogła sobie przefarbować włosy na rudo właśnie :) !

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 20:48
0

tia, wszystko niby oki, macie rację. Z tym ze mój kompleks został chyba do dziś. Czy to wina rodziców? Właśnie Melba mnie uświadomiła że po części tak. Zdarzyło się nawet że mój własny ojciec po złości powiedział do mnie rudzielcu. U mnie nie było zachwytu nad moją urodą, wręcz przeciwnie. Mam o rok starszą siostrę i to nad jej urodą zachwycała się rodzinka, piękne czarne kręcone włosy, a moje rude proste druty.

Niech mi nikt nie mówi że dzieciaki w szkołach i przedszkolach nie wyzywają rudzielców, wiele przyżyłam i wiem. A czy szczypanie się na widok rudych jest wam znane.

Nie chcę żeby moja córka przechodziła to samo. Musze nabrać do tego dystansu, z mężem jeszcze o tym nie rozmawialiśmy.
Teściowa nie ułatwia, przy każdej okazji komentuje kolor włosów Zosi i wcale się nad jej urodą nie zachwyca. Ale to już inna bajka.

Odpowiedz
WhiteRabbit 2010-01-05 o godz. 20:48
0

Melba napisał(a):moja mama od dzieciństwa wypracowała taki zachwyt nad moją rudością, że chyba w życiu nie miałam z tego powodu kompleksów, co więcej, byłam dumna.
I to jest najważniejsze. Jeśli będziesz miała takie samo podejście, jak mama Melby, to Twoja córka nie będzie miała kompleksów :)

U mnie (jak u Skrzacika) też była w podstawówce jedna rudowłosa. Miała do tego strasznie kręcone te włosy i w liczbie bardzo, bardzo mnogiej ;)
NIKT jej NIGDY nie przezywał. Nikomu nawet do głowy to nie przyszło
Na podwórku też jedna była. I to samo - nie miała prawa poczuć się jakaś gorsza, odrzucona, bo nikt jej nie przezywał.

Jestem trochę w szoku, bo myślałam, że takie traktowanie rudowłosych to sprzed kilkudziesięciu lat, a Ty piszesz, że synek koleżanki był przezywany :o

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 20:46
0

Justyśka Ty masz taki problem a ja przez wiele lat sama z siebie robiłam rudzielca ;)
Tak więc myślę, że może troszkę demonizujesz... (?)
Piękne rude włosy - naturalne - to skarb!
I tak powtarzaj swojej córeczce :)

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 20:40
0

Moim zdaniem nie ma się co przejmować,tylko powinnaś popatrzyć na to w ten sposób,że masz "unikatowe"dziecko.Może zbyt przesadnie to ujęłam ale rudowłose dzieci mają swój urok.Wiadomo,że dzieci są okrutne i szczere zwłaszcza w przedszkolu i szkole ale jeżeli ty nie będziesz robić z tego problemu i nie dasz odczuć dziecku,że sama masz na tym punkcie obsesję to nie poczuje się "inne" :D tylko może uznać to za zaletę :) Pozatym kolor włosów dziecku się zmienia i może będzie mieć inne :D Ja jak byłam mała byłam blondynką a teraz jestem brunetką :P

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 20:39
0

Justyśka, daj spokój.
Moja młodsza siostra jest piegowata. Popracowałam z mamą nad nią, tłumaczyłam, że to takie ślady po pocałunkach słońca (gdy była całkiem mała), że piegi dodają jej uroku i oryginalności (gdy była starsza) i nie było żadnych problemów. I jakoś spływały po niej niefajne uwagi innych dzieci.
A rudy jest super :)

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie