• ziutka2820 odsłony: 5222

    Teściowie podważają nasze metody wychowawcze - co robić?

    Może zacznę od tego,że mieszkamy z teściami i wszystko byłoby w porzątku gdyby nie to że podważaja nasze metody wychowawcze.Mamy prawie pięcio miesięczną córeczkę, która jest naszym oczkiem w głowie i bardzo ją kochamy ,przytulamy kiedy trzeba,bawimy się z nią, (od czasu do czasu nosimy na rękach ale nie robimy tego gdy nie ma takiej potrzeby).Natomiast teściowa jak tylko przychodzi zaraz bierze małą na ręce no i niestety ona się do tego przyzwyczaiła że jak tylko widzi babcię to chce na ręce.Tłumaczyłam teściowej żeby tego nie robiła bo ja później nie dam sobie rady z małą (wpadają na pół godziny do nas ponoszą poźniej mała domaga się noszenia).Najgorsze jest to że w styczniu muszę wrócić do pracy i z małą na zmianę będzie mój mąż (pracuje na zmiany) i moji teściowie.Mam potwornego doła bo boję się,że my uczymy nasze dziecko czegoś a potem przychodzą dziadkowie i robią coś zupełnie odwrotnego.(Wczorajszy tekst mojej teściowej mnie powalił-kiedy powiedziałam żeby nie brała małej na ręce to później powiedziała:mamusia zabrania noszenia,ale my i tak bedziemy robić swoje).No i najbardziej boję się tego że kiedyś moje dziecko powie że woli iść do babaci bo my jej czegośzabraniamy a babcia napewno pozwoli.Dodam jeszcze,że żadne prośby,tłumaczenia nie pomagają.Zawsze miałam bardzo dobry kontakt z teściową bo to jest naprawdę dobra ososba,ale jak tylko pojawiła się wnusia coraz bardziej irytuje mnie jej zachowaniePrzepraszam, że tek się rozpisałam ale musiałam to z siebie wyrzucić

    Odpowiedzi (22)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-07-30, 19:19:30
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Monika Zdrojewska 2013-11-11 o godz. 08:43
0

Moim dzieckiem opiekuje się teściowa i przyznam, że czasmi też mi się nie podoba jej podejście do zachowań Oli, ale na dobrą sprawę jak się zastanowię to nie robi jej nic złego, kocha ją, pozwala na więcej niż ja, no trudno, przecież nie mogę być pewna, że to co ja uważam za słuszne jest faktycznie dla Olki najlepsze.
A tak OT przypomina mi się coś co kiedyś usłyszałam, że jak dzieci są maleńkie to ich nie nosimy, ponieważ nie chcemy, żeby się przyzwyczaiły, a jak podrosną to z chęcią byśmy je ponosili, ale wtedy to one już nie chcą lol Widzę teraz, że to jest prawda.

Odpowiedz
Ol 2013-11-09 o godz. 08:54
0

Zgadzam się w całej rozciągłości z Tolką. A jeśli Teściowie strzelą focha, jest nieprzyjemnie, owszem, ale to Ich sprawa. A sprawę stanowczo i konkretnie powinien załatwić, moim zdaniem, Mąż. Dodam tylko jeszcze, że teksty kierowane do dziecka pod adresem Mamy i do tego jeszcze podważające Jej zdanie jest NIEDOPUSZCZALNE i szlag mnie trafia, gdy czasem ktoś tak zrobi (nie moja Teściowa ani Mama - obie dostosowują się do metod, które stosujemy z Mężem i pytają, czy mogą coś zrobić przy Małym albo jak coś zrobić, żeby trzymać jeden front wobec dziecka, żeby miało np. jednakowe zwyczaje lub znany rytm dnia).

Odpowiedz
Gość 2013-11-09 o godz. 08:24
0

Tolka napisał(a):
Darmowa opieka nad dzieckiem przez osobę, któa kocha to dziecko nad życie jest cudowna (z wielu powodów), ale nie uważam, że nalezy się na wszystko godzić bez mrugnięcia okiem.(...) Stanowczo i konkretnie. A jak nie skutkuje, to wrzeszczę. Wiem, że to nieładnie krzyczeć na mamę, ale jeśli prośby nie pomagają, to nie widzę innego wyjścia.
Całkowicie się zgadzam z Tolką. I absolutnie nie uwazam że jest to, jak ktos wyzej napisał, system zero-jedynkowy
Dziadków wbrew pozorom tez da się wychowac ;) U mnie zazwyczaj wystarczy prosta romowa z poparciem tego o co proszę argumentami naukowo-medycznymi. Jak nie wystarczy to mówię, że dziecko jest moje i JA decyduje jak je wychowywac i pielęgnować. I nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby babcia w tym momencie strzeliła focha i powiedziała, że jak tak to ona się wnuczkiem zajmowac nie będzie, bo przeciez mi łaskę wielką robi :o

Odpowiedz
Gość 2013-11-09 o godz. 07:25
0

Na pocieszenie dodam, że wyczytałam właśnie, że noszenie rozwija mózg u dziecka 8) Więc nie ma tego złego lol

Odpowiedz
Gość 2013-11-09 o godz. 07:15
0

moja mama opiekuje się Miśkiem i to ona poprosiła mnie, żebym jej mówiła jak coś mi nie będzie odpowiadało i żebym jej powiedziała jak chce żeby moje dziecko było wychowywane. Musze koniecznie jej podziękować.
Natomiast mama mojego męża jak tylko do nas przyjedzie bierze Mikołaja na ręce. Mój mąż z nią rozmawiałi działało ale na krótko. Kiedyś Mikołajowi się to podobało, teraz się wyrywa bo on woli chodzić i tym sposobem problem się sam rozwiązał :D

Odpowiedz
Reklama
ziutka2820 2013-11-09 o godz. 02:46
0

Dzięki za słowa otuchy.
Ja wiem że dziadkowie kochają swoją wnusię bo jest ich jedyną.Mój mąż jest jedynakiem a teściowa zawsze chciała mieć dużo dzieci i czasami odnoszę wrażenie że "urodziłam im ukochaną córeczkę".Wszystko chcieliby przy niej robić (dochodziło do tego że nie kąpaliśmy sami małej bo teściowa uważała że to jej obowiązek-nawet było z tego powodu spięcie dość ostre no i teraz kąpiemy ją sami),wszystko wiedzą lepiej.

Odpowiedz
Gość 2013-11-09 o godz. 02:08
0

Dorzucę swoje 3 grosze na przykładzie:
Moja mama miała zapędy na noszenie wnuka na rękach, mimo że nie popierałam, nic nie mówiłam. Sama syna na rękach taszczyłam tylko w sytuacjach wyjątkowych, a to dlatego że słabe mam plecy i nie daję rady dźwigac. Syn przybierał na wadze jak szalony ( 6 miesięcy - 9 kilo), a babcia targała. Dziś zbiera żniwo swojej metody - młody ma 2, 5 roku, waży 18 kilo i domaga się od babci ( i tylko babci ) noszenia na rękach!

Do młodszej wnuczki babcia już nie jest taka wyrywna z noszeniem. Nawt zdażyło się, że zwróciła mi uwagę, że za często młodą noszę lol

Ziutka, się nie przejmuj zbytnio, bo dzieci są bystre i wiedzą na co z kim mogą sobie pozwolic. Natomiast powinnaś teściowej klarownie przedstawic wój punkt widzenia na wychowanie i opiekę nad dzieckiem. O ile można odpuścic noszenie, to w kwestiach np.żywieniowych musicie dojśc do porozumienia. Najlepsza spokojna rozmowy i naukowe argumenty przeciw słodyczom i inny wynalazkom :)

Odpowiedz
Gość 2013-11-09 o godz. 01:36
0

A ja uważam, że dziadkowie w minimalnym chociaż stopniu muszą sie dostosować do metod rodziców. A tekst, że 'i tak będziemy robić po swojemu' doprowadza mnie do szewskiej pasji.
Racją jest, że dziadkom trudno jest zrezygnować z rozpieszczania i racją jest, że dziecko wie, że rodzicami można tyle, a z babcią tyle, ale jak się ktoś podejmuje opieki nad dziekiem, to nie znaczy, że ma pełną swobodę. Taką możliwość mieli wychowując swoje dzieci, a wychowanie naszych jest przede wszystkim naszym (rodziców) odpowiedzialnością. Gdyby było inaczej, to popadlibyśmy w taką skrajność, że rodzic pytałby babcię czy można dziecku podać coś tam do jedzenia, albo założyć cieńszą kurtkę (jeśli pytamy o to, bo potrzebujemy rady, to ok, ale jesli dziadkowie mają podejmować za nas decyzje, to już nie bardzo).
Darmowa opieka nad dzieckiem przez osobę, któa kocha to dziecko nad życie jest cudowna (z wielu powodów), ale nie uważam, że nalezy się na wszystko godzić bez mrugnięcia okiem. Albo się dogadamy, albo faktycznie trzeba poszukac innego rozwiązania. Dogadanie nie polega na ustępowaniu we wszystki jednej czy drugiej stronie, tylko na wypracowaniu takich zasad i metod, żeby nikomu się to nie kłóciło z sumieniem.

Uważam Ziutka, że to twój mąż powinien sprawę załatwić i powiedzieć wprost czego oczekujecie. U mnie to tak właśnie funkcjonuje - ja załatwiam sprawy z mamą, która zajmuje się naszą córcią. Mąż np. mówi, żebym powiedziała siostrze czy mamie, żeby nie pakowały w Oliśkę słodyczy i ja to im mówię. Stanowczo i konkretnie. A jak nie skutkuje, to wrzeszczę. Wiem, że to nieładnie krzyczeć na mamę, ale jeśli prośby nie pomagają, to nie widzę innego wyjścia. Mama i tak nie umie się na mnie gniewać (ja na nią tez), ale pewne rzeczy muszą być postawione jasno. Nie jestem w stanie sprawdzić co robią pod naszą nieobecnośc, ale ja mam czyste sumienie i mam nadzieję, że moje prośby sa respektowane, bo - ciągle to powtarzam - wychowanie naszego dziecka jest naszą odpowiedzialnością i to my ponosimy te odpowiedzialność, kiedy z dziecka wyrośnie nie wiadomo co.
Oczywicie od noszenia dziecka czy podania mu czekoladki nie stanie się krzywda, ale kto mi zagwarantuje, że potem, kiedy dziecko będzie juz megarozumne, moje decyzje też nie będą podważane.

Odpowiedz
Szynia 2013-11-09 o godz. 00:48
0

Ziutka, nie obawiaj się, że nie dacie sobie rady, bo Wam dziadkowie dziecko rozpuszczą. Dziecko dobrze wie na ile i z kim może sobie pozwolić. U nas babcia też jest od noszenia :) Skora ma siłę, to proszę bardzo, a jak narzeka, że ciężko, to jej mówię, że sama tak Młodą nauczyła. Poza tym jak dziecko zaczyna chodzić, to już nie ma ochoty być wszędzie noszone, więc jest to okres przejściowy.
Najważniejsze że babcia kocha i chce się zajmować maluchem.

Uważam, że korzystanie z bezpłatnej opieki dziadków to system zero jedynkowy - albo akceptuję albo nie, i jak nie, to szukam żłobka/opiekunki.

Ja też musiałam się przyzwyczaić, że dziadkowie mają swoje metody i sposoby.

Odpowiedz
ziutka2820 2013-11-09 o godz. 00:39
0

Ja nie mam nic przeciwko temu,że się nią zajmują ,ale przecież można w różny sposób zajmować się dzieckiem a nie tylko nosząc i trząchając nim jak to napisała Gumiś.Jestem również zdania że dziadkowie są po to żeby rozpieszczać wnuki ale jeśli ja np.czegoś nie pozwalam to uważam że powinni to uszanować (dziś jest ciągłe noszenie na rękach a za jakiś czas będzie np.czekoladka której mamusia nie pozwala albo coś innego)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-11-09 o godz. 00:35
0

naturella napisał(a):Noszenie i trząchanie to insza inszość, w pelni popieram :P
Że o śpiewaniu przy tym piosenek nie wspomnę. :Hangman:
Ale w sumie kto by to nie był (mam też koleżanki z takimi zapędami) to mnie szlak trafia. Nawet raz na jakiś czas, bo moje dziecko później nie chce leżeć w łóżeczku, huśtawce czy gdzie tam jeszcze. Domaga się noszenia.

Odpowiedz
Gość 2013-11-09 o godz. 00:29
0

Noszenie i trząchanie to insza inszość, w pelni popieram :P

Odpowiedz
Gość 2013-11-09 o godz. 00:28
0

ceti napisał(a):Gumiś napisał(a):Ja unieruchamiam dziecko w huśtawce jak przychodzi teściowa. lol A jak bierze Michałka na ręcę to mówię, że się boi i jej go zabieram. ;) Tylko, że moja teściowa przychodzi raz na jakiś czas, a u ciebie to nieco poważniejszy problem. A co twój mąż na to?
Raz na jakiś czas nie pozwalasz dotknąć wnuczka? :o
Dotknąć i owszem, ale nie nosić po mieszkaniu i nim trząchać.

Odpowiedz
Gość 2013-11-09 o godz. 00:23
0

Ja rozumiem, że pewne rzeczy dziadkowie będą zawsze robić inaczej, niż rodzice i skoro zgadzają się zajmować wnukiem, to po rękach całować, bo przecież nie muszą. Ale nie rozumiem też, czemu nie mogą chociaż do pewnego stopnia akceptować zasad rodziców?

Ja nie zabraniam nosić - jeśli dziadkowie wpadają na jeden dzień, to się przecież nikomu nic nie stanie, ale jeśli chodzi o niektóre sprawy, to już bym nie była taka uległa - moja mama by najchętniej młodego nawet w domu w śpiworze i czapce trzymała. Nie pozwolę, nawet mimo tego, że widuje wnuka rzadko, bo wiem, że to dla młodego niezdrowe. Nie pozwolę dać dziecku "trochę zupki", bo jest wg mnie za mały i koniec kropka. I tak bym mogła mnożyć. Rozpieszczanie tak, bo dziecko w końcu zajarzy, że pewne numery to tylko z dziadkiem, a z mamą już nie ;), ale zapędy do wprowadzania metod chowu ;) sprzed 30 lat to już nie bardzo i gotowa jestem zagryźć, żeby nie pozwolić. 8)

Odpowiedz
Gość 2013-11-09 o godz. 00:16
0

Cieszcie się, że się nie obrazili i nie wypięli na Was 8) bo dopiero mielibyście problem, chyba większy niż to, że babcia rozpieści dziecko...

Odpowiedz
ziutka2820 2013-11-09 o godz. 00:15
0

Mój mąż próbował też rozmawiać ale bezskutecznie :(

Odpowiedz
matylda_zakochana 2013-11-09 o godz. 00:14
0

Ja uważam, że dziadkowie są do rozpieszczania i chyba to można zaakceptować. Ja na poczatku też się bałam, że babcia pozwoli na to, na tamto, a ja potem sobie z dzieckiem nie poradzę. Zauważyłam jednak, że to, czego dziecko wymaga od babci, to od rodziców już nie. W domu jest grzeczny i tylko u babci rozrabia, bo tam mu wolno, a w domu nie.
Rodzice jednaj zawsze pozostaną rodzicami, jak kochani by dziadkowie nie byli.

Odpowiedz
Gość 2013-11-09 o godz. 00:13
0

Gumiś napisał(a):Ja unieruchamiam dziecko w huśtawce jak przychodzi teściowa. lol A jak bierze Michałka na ręcę to mówię, że się boi i jej go zabieram. ;) Tylko, że moja teściowa przychodzi raz na jakiś czas, a u ciebie to nieco poważniejszy problem. A co twój mąż na to?
Raz na jakiś czas nie pozwalasz dotknąć wnuczka? :o

Odpowiedz
panna_van_gogh 2013-11-09 o godz. 00:11
0

W całej rozciaglosci zgadzam sie z Nat ;)
nic dodac ni ujac - jesli oplacasz opiekunke mozesz egzekwowac od niej pewne, wczesniej ustalone zachowania
przy babci, cioci etc bierzesz pomoc z dobrodziejstwem inwentarza ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-09 o godz. 00:06
0

Ja unieruchamiam dziecko w huśtawce jak przychodzi teściowa. lol A jak bierze Michałka na ręcę to mówię, że się boi i jej go zabieram. ;) Tylko, że moja teściowa przychodzi raz na jakiś czas, a u ciebie to nieco poważniejszy problem. A co twój mąż na to?

Odpowiedz
Gość 2013-11-09 o godz. 00:05
0

Nie da się mieć ciastka i zjeść ciastka :| Jak teściowie będą się zajmować Twoim dzieckiem, to niestety musisz się liczyć z tym, że będą robili po swojemu. Raczej nie ma sposobu, żeby wyegzekwować Wasze metody niestety. Jak będziesz za bardzo naciskać, to jeszcze uslyszysz, że powinnaś być wdzięczna, a nie krytykować - no i w sumie będą mieli rację... coś za coś niestety. Jedyny sposób, żeby dziecko bylo wychowywane tak, jak Ty chcecie, to w pelni samodzielne mieszkanie i w pelni oplacana opiekunka, której w punktach możesz wyluszczyć, czego sobie życzysz.

Odpowiedz
Gość 2013-11-09 o godz. 00:14
-1

No mnie też, powiem Wam szczerze, szokują takie opory - przecież to logiczne, że babcia chcialaby poprzytulać wnuczka/wnuczkę? Ma takie samo prawo, jak Wasza mama i Wy sami... przecież nie robi nic zlego. Trochę luzu, dziewczyny, bez obrazy, ale jakiś taki syndrom świętej krowy macie chyba ;)

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie