• katarinka7 odsłony: 28996

    Jak poradzić sobie z wózkiem gdy nie ma windy?

    W sumie to probowalam problem rozwiązac na etapie wybieranie wózka, na watku wózkowym, ale nie udało się.Mam pytanie do dziewczyn mieszkajcych na 4 pietrach w domach/blokach beż windy, bez wózkowni - albo z wózkownią lub piwnicą ponizej poziomu parteru.Jak wychodzicie na spacery??Pliiis o jakies porady, sposoby itd.Ja mam wozek Jedo Bartatina. Wózek sam w sobie super i polecam, dobrze wyważony, swietna amortyzacjaa przy tym cena ok. Co prawda nie przetestowałam jeszcze spacerówki.Do tej pory moje spacery wyglądąły tak, że mój tata kóry mieszka bardzo blisko i jest na emeryturze przychodził o umówionej godzinie, znosil malego w gondoli - gdy Teoś był malutki, potem gondolę a ja małego.Na dole stawialismy gondolę na ławce i tata z piwnicy wynosil stelaż.Czasem gdy miałam potzrebę pilną wyjśc sama bralam małego w foteliku.Szłam z nim na dół do piwnicy, stawialam, otwierałam wszystkie drzwi, wyciągałam stelaż. Wciagałam stelaż po paru stopniach na parter - mały w tym czasie w foteliku w korytarzu w piwnicy ale mam go na oku.Jak postawiłam stelaż - szłam znów do piwnicy, zamykalam wszystkie drzwi, barłam foteli z małym i na parter - tam wpinałam fotelik w stelaż. Blok 30-letni, więc ciasno.Kiedyśprzy zejsciu do pwinicy stał rower - na spacer nie psozłam, wrócilam się, bo nie mialam jak roweru przesunąc - za mało miejsca, a zostawić malego na kaltce zeby wystwić rower na zewnątzr przed drzwi bałam się - na parterze jest u nas gabinet fryjzrski i kręci się mnóstwo ludzi.Kurde i mam dosyć.Maly w foteliku jest już okrutnie ciężki - nieśc go jeszcze jako tako, ale podnieśc do gory zeby wpiąc w stelaz - ufff.A wychodzenia na spacery z tatą mam okrutnie dość. O ile fajne to było zaraz po porodzie, gdy nie mgołam nic dźwigać itd, tak teraz........... Mniejsza o przyczyny, ale jestem po nich zdołowana itd. Tata podwaza moje umiejętności jako matki, przejmuje wózek z małym, iw ogóle czuję się jakby to nie było moje dziecko a jego a ja bym się nim tylko opiekowała.'Poza tym chodzi cały czas ze mną, zwraca uwagę - teraz odwróć wózek bo wiatr zachodni, itd.Tata przydaje się w sytuacjach gdy mały wrzeszczy i muszę go wyjąc z wózka. wtedy tata prowadzi wózek.Chcę chodzić sama.Chcę być niezależna.Dziewczyny jak Wy to robicie? Muszę znaleźć jakiś sposób wychodzenia z małym na spacery samodzielnie i jednoczesnie jakoś deliktanego i dyplomatycznego odsunięcia taty, żeby nie poczuł się urazony.

    Odpowiedzi (36)
    Ostatnia odpowiedź: 2016-11-03, 14:46:20
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Godilla 2016-11-03 o godz. 14:46
1

ja trzymam w aucie :)

Odpowiedz
Nale 2013-09-07 o godz. 17:11
0

Właśnie dlatego ja jechałam dzisiaj całością i było lżej niż targać gondolę. Tylko się bałam, że mi wypadnie, ale niepotrzebnie, bo nie drgnęła.

Odpowiedz
Gość 2013-09-07 o godz. 17:02
0

Ja mam drugie piętro bez windy i wózkarni na dole. I cholernie strome schody przy samym parterze.
Wiedziałam, ze będzie ciężko, więc kupiłam wózek, który wg mnie najlepiej się nadawał do takiego mieszkania: Stokke. Składają się w nim kółka i można go ciągnąć jak taczkę. Zosię biorę w gondoli w jedną rękę (gondola ma długie uszy, więc się da) a w stelażu składam kółka i zjeżdżam nim po schodach i wciągam z powrotem. Póki co działało to super. Ale Zośka robi się coraz cięższa i coraz trudniej mi udźwignąć ją w gondoli w jednej ręce. Nie wiem co będzie jak któregoś dnia jej po prostu nie oderwę od ziemi ...

Odpowiedz
Nale 2013-09-07 o godz. 16:52
0

Ja dzisiaj postanowiłam olać zakaz dźwigania i skorzystałam z opcji składania przednich kół w moim wózku. Wciągnęłam go zatem razem z Marysią i toną zakupów na górę po schodach. Marysia nawet nie drgnęła, nie obudziła się. Było lekko ciężko, ale na pewno dlatego, że wybrałam na pierwszą próbę kiepski dzień z tymi zakupami (np. pięciopak chustek do tyłka i 4 nowe podręczniki do przedmiotu, który wykładam - idiotka ). Ogólnie sto razy lepiej niż nosić w gondoli. Teraz jeszcze muszę przećwiczyć opcję zjeżdżania na dół w ten sam sposób.

Odpowiedz
meggiess 2013-09-07 o godz. 13:57
0

Ja mieszkam na 4 piętrze bez windy. Na szczęście w mojej klatce jest na dole sporo miejsca więc trzymam tam wózek przy[pięty do kaloryfera. Nie wyobrażam sobie taszczenia wózka na górę.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-09-06 o godz. 13:37
0

katarinka7 napisał(a):W sumie to probowalam problem rozwiązac na etapie wybieranie wózka, na watku wózkowym, ale nie udało się.

Mam pytanie do dziewczyn mieszkajcych na 4 pietrach w domach/blokach beż windy, bez wózkowni - albo z wózkownią lub piwnicą ponizej poziomu parteru.

Jak wychodzicie na spacery??

Pliiis o jakies porady, sposoby itd.

Ja mam wozek Jedo Bartatina. Wózek sam w sobie super i polecam, dobrze wyważony, swietna amortyzacjaa przy tym cena ok. Co prawda nie przetestowałam jeszcze spacerówki.

.
3 piętro bez windy. Wozkarnia ponizej parteru - na poziomie piwnicy, prowadzą do niej schody z podjazdem - wozkiem latwiej zjechac niz wejsc z dzieckiem na reku wąskim paskiem schodow miedzy podjazdami

Pierwszy samodzielny spacer - zeszlam z wozkiem (emmaljunga - wiec mysle, ze wagowo podobny do Twojego) - doszlam do 1 pietra i wlasnie lapalam oddech kiedy naskoczyl na mnie sasiad, ze chyba mam nie po kolei w glowie i zniosl mi ten wozek. Wracac sie nie odwazylam - czekalam na meza ;) Potem juz jak mi Marcel usnal na dworze a zaczelo lac potrafilam sobie poradzic wciagajac ten kloc na 3 pietro po schodach - ale na codzien - odpada.

Balam sie zostawic wozek w piwnicy. Najpierw kombinowalam - zostawaialm sam stelaz, gondole z dzieckiem targalam na gore. Pryzpadalo to akurat na okres zimowy, wiec jak w kurtce dochodzilam do domu to sie zemnie lało. Zaprzestalam procederu kiedy juz pod koniec drogi na 3 pietro rece mi omdlaly i prawie upuscilam gondole Od tamtej pory caly wozek stal w wozkarni. Ubieralam najpierw siebie, potem szybko dziecko, potem kurtka i szlam z dzieckiem na reku do piwnicy. Tam pakowalam dziecko w wozek i wozek wyciagalam z piwnicy. Nieraz trzymalam wozek w samochodzie, ale wtedy tez mialam problem, bo musialam dziecko na chwile klasc na siedzeniu zeby szybko zlozyc wozek wiec wolalam juz wyciagac wozek z dzieckiem z piwnicy. Kiedy Marcel mial rok z kawalkiem kupilismy pliko i pare razy musialam wejsc na gore z dzieckiem na jednym reku a pliko w drugim i powiedzialam dziekuje. Od tamtej pory pliko w bagazniku, ew w piwnicy.

Zastanawiam sie jak bedzie z dwojką dzieci

Odpowiedz
Gość 2013-09-06 o godz. 08:40
0

4 piętro bez windy :)

najpierw ja jestem ubrana oprócz płaszcza; dzieciaki ubieram na raty tzn. bodziaki maja, zkładam rajtki i tak chwile biegają sobie, żebym mogła ochłonąć ;) pożniej jest akcja bluza i spodnie i biegają sobie tyle, że już mam uchylone okno; ostatni etap czapka i kurtka jak już są tak ubrane to są zaaferowane, że próbują sie podnieść z tym ekwipunkiem całym to ja w miedzyczasie płaszcz zakładam i torbę; biorę na ręce, klucze w zęby i wychodzę; na dole małż rano mi wystawia wózek i jak schodzę to własciwie prosto wkładam je do spacerówy uff...

wszystko mam przygototwane wczesniej, w co ubrać, co zabrać, itp. zadnych powrotów ani jak już mam dzieci na rekach odkładania, sama się poce w ciepłych ubraniach więc muszę uszanować, że im też jest mało komfortowo;

Odpowiedz
Gość 2013-09-06 o godz. 08:29
0

myrra napisał(a):
Chylę czoła nad waszym zorganizowaniem i cierpliwością :)
No niestety trzeba dobrze przemyśleć wyjście. Ja jak czegoś zapomnę to już się nie wracam, bo chyba przeszłaby mi chęć na spacer. Ale o dziwo zazwyczaj wszystko zabieram.
Raz nam się zdarzyło, że pojechaliśmy z mężem na zakupy, wysiadamy przed Auchan, mąż do bagażnika a tam nie ma stelaża od wózka. 8)
Przypomniała mi się jedna reklama samochodu, w której rodzice zapomnieli o dziecku...

Odpowiedz
Gość 2013-09-06 o godz. 08:22
0

kłania się 3-cie bez windy ;)

Z lekką spacerówką nie jest tak źle, można jakoś tam się wtarabanić.
Jednak jak mieliśmy jeszcze poprzedni wózek (ponad 10 kg) to po prostu zostawiałam go na dole.
Ryzyko kradzieży, fakt, no ale trudno, dla mnie manewr z wnoszeniem go był awykonalny.

Zresztą widzę, że nasi sąsiedzi robią teraz tak samo, wózki chyba nie są u nas na osiedlu chodliwym towarem ;)

Odpowiedz
myrra 2013-09-06 o godz. 07:53
0

Jeeeesuuuuuu... dziewczyny z pięter - szczerze Wam współczuję.
Ja co prawda mieszkam na parterze, ale od wczoraj jestem z małym u mamy - mieszka na 2 piętrze. Wczoraj wybrałam się sama na spacer - najpierw stargałam wózek - hop hop po schodkach - juz miałam dośc :( Potem na górę po młodego, który już był cały zaryczany, bo mu się na macie znudziło :( Młodego na ręce, na ramię torebka, w drugą rękę kurtka - bo juz się ze mnie lało ;) I na dół - w połowie drogi przypomniałam sobie o kocyku :( No to na górę i w trzecią rękę kocyk (przydałaby się ;). Znowu na dół - mały do wózka i jeszcze tylko 3 schodki... a przed klatką sąsiadka mnie dobiła - patrzy na mnie i zamiast pomóc pinda jedna, to stwierdziła "żeby tylko nie wypadł" :/ Ale to nie koniec, mały zaczął się krzywic, więc szukam smoczka - no i z powrotem na to cholerne 2 piętro, z małym na rękach. Myslałam, że już ruszymy w stronę parku - zakładam kurtkę i ups... nie moja. Reszty sie domyślacie - 30 min zajęło mi to wszystko :( Spaceru miałam dośc...
Chylę czoła nad waszym zorganizowaniem i cierpliwością :)

Odpowiedz
Reklama
chamomilla 2013-08-30 o godz. 12:21
0

Ja też z czwartego piętra ale mamy windę, natomiast w kamienicy gdzie pracuje jest dziewczyna w takiej sytuacji jak ty.
Na perterze są lokale usługowe, które mają oddzielne tylne wejścia.
Dziewczyna schodzi z dzieckiem w chuście i bierze od nas wózek, który trzymamy na zapleczu.
Dla nas to żaden problem otworzyć tylne drzwi dwa razy dziennie a ona ma lżej bo nie musi dzwigać,a zostawić wózek na Grochowie na klatce to strach.
No i oczywiście wszyscy w pracy jesteśmy zauroczone małą Marysią- pasażerką wózka.

Odpowiedz
Gość 2013-08-28 o godz. 12:46
0

Ja mieszkam na drugim bez windy, gdy się tu przeprowadziliśmy Maciej miał rok - jak sobie radziłam - brałam w jedną reke poskładany wózek (Peg Perego Pliko ok 8kg) a na biodro sadzałam Macka (jakieś 11 kg). I tak sobe radziliśmy. Później trzymałam wózek w samochodzie.
Peg Prego używaliśmy od 6 miesiąca życia :)

Dało radę.

Ale gondoli nie dałabym rady wnieść - miałam Implasta Drivera...

Odpowiedz
Gość 2013-08-28 o godz. 12:21
0

Spróbuj dziecko wkładać do nosidła lub chusty. Ja w ten sposób chodziłam do biblioteki - wózek zostawał w szatni a ja wchodziłam z Gabrielem do wypożyczalni właśnie w nosidle.

Odpowiedz
TYGRYS 2013-08-28 o godz. 09:55
0

Ja mieszkam na 3 piętrze .
Wózek trzymam w domu .
Na początku znosiłam sam złożony stelaż . Rozkładałam go na parterze . Maciek leżał w gondoli w domu , przygotowany na spcer .
Zejście wejście zajmowało 3 minuty więc długo sam nie zostawał .
Brałam Maćka w gondoli i schodziłam na dół .
Albo znosiłam wózek w całości a pozniej Maćka .
Czasem było tak ze chodziłam 3 razy . Raz zanosiłam Maćka który lądował w łóżeczku , wracałam po gondolę wypełnioną zakupami i na koniec wracałam po stelaż .

Teraz robię tak samo tylko zostawiam Maćka w kojcu .
Czasem jak nie chce mi się chodzić 2 razy wnoszę go razem z wózkiem(parasolka) .
To prawie 20 kg i nie polecam .

Odpowiedz
Gość 2013-08-28 o godz. 05:30
0

jak mloda jezdzila w gondolce, to zabieralam najpierw stelaz na dol, i biegiem wracalam po nia, wracajac zostawialam stelaz, a bralam core w gondolce i zakupy.i znowu biegiem na dol po stelaz. rozwazalam zostawianie stelazu zlozonego i przypietego na klatce ale mam sasiadow jakich mam i wole nie ryzykowac
po przerzuceniu sie do spacerowki targam caly wozek z mloda w srodku.
mam parasolke i jak do sklepu to biore raczej ja, ale niestety nie ma budki wiec jak pada to odpada :(
PS ja tez z 4 pietra ;) aha i zazdroszcze tego milego sasiada, u mnie zazwyczaj jak widza ze sie czolgam z wozkiem i zakupami to uciekaja w poplochu :lizak: raz tylko mlodziez mi pomogla :)
z drugiej strony (szukajac plusow calej sytuacji ;) ) jaka kondycja sie wyrabia lol

Odpowiedz
th28.08 2013-08-27 o godz. 18:51
0

Liliputek napisał(a):Ja mieszkam na 2 piętrze, nie mam windy ani wózkarni, samochodu oraz piwnicy a rodzice daleko.
To dokładnie moja sytuacja... i radzę sobie z nią od 6 miesięcy w sposób następujący: synek ląduje na lewym ramieniu, przytrzymywany lewą ręką, prawą ręką ciągnę za sobą wózek i tak zjeżdżamy schodek po schodku.
Wracamy w sposób następujący: wypinam gondolę i wnoszę z synkiem do domu... jeśli śpi, zostawiam go w gondoli, jeśli nie spi, odkładam go do łóżeczka... następnie szybko wracam po stelaż i ewentualne zakupy.

Odpowiedz
katarinka7 2013-08-27 o godz. 18:30
0

No kurczę chusta była moim marzeniem jeszcze w czasie ciąży, ale że mały ma problemy neurologiczne a ja matka przezorna więc pytałam kogo mogę o nią - i w efekcie rehabilitanci raczej odradzili, więc teraz nie mam odwagi.

Irlaa, no pewnie, że dziadek czasem sam zostaje z młodym a ja wtedy mam czas dla siebie - tyle, że nigdy nie wiadomo ile tego czasu bedzie i czy bedzie bo mój synek to z gatunku upierdliwych - więc podczas spacerów zwykle wrzaski i ryki się odbywają, a dziadek kocha wnuka na odległość, na rece nie wezmie bo się boi więć jak tylko mały się skrzywi to leci truchtem do domu.
No, a poza tym ja lubię spacery.

Odpowiedz
irlaaa 2013-08-27 o godz. 18:15
0

Może przesadzam,ale ja bym się bała samego dziecka zostawić w gondoli na parterze a w tym czasie znosić stelaż nawet piętro wyzej zostawiony. Miałabym stracha, że ktoś w między czasie sobie weźmie gondolę z maluchem Shocked

Czytam i Was podziwiam i równocześnie współczuję.

Doceniam moją windę, choć raz - na początku bycia mamą - myślałam że się popłaczę - wracałam ze spaceru a wszystkie windy nie chodziły, a ja mieszkam - bagatelka - na XIII pietrze. Na szczęście po krótkim czasie któraś zjechała. Inaczej groził mi piknik na parterze, bo w życiu bym nie wtargała wózka z Młodym na moje piętro!

Odpowiedz
Gość 2013-08-27 o godz. 18:11
0

Ja też czwarte, ale jestem w nieco lepszej sytuacji bo mam na parterze wózkownię.
Wybór wózka spędzał mi w ciąży sen z powiek, ale póki co jestem (twu twu) zadowolona. Zostawiam w wózkowni sam stelaż a gondolę wnoszę/znoszę z dzieckiem w środku na 4 piętro. Dzięki Bogu gondola ma wygodne rączki do noszenia. Jak byłam u mamy na tydzień w odwiedzinach to wnosiłam na drugie piętro w jednej ręce stelaż a w drugiej gondolę z dzieckiem. ;)
Prawdę mówiąc nie bardzo wiem co doradzić. Najbardziej sensowna wydaje się opcja z zostawianiem wózka w samochodzie. lol

Odpowiedz
Gość 2013-08-27 o godz. 17:59
0

katarinka7 napisał(a):Minisia, a HAnia wtedy w domku sama?
bo myslalam nad taka opcja ale troche mam stracha.........

w bagazniku nie mam mozliwosci trzymac bo samochodem jezdzi do pracy maz a mamy jeden............

mowicie - lekka spacerowke?
i wtedy w jedna reke dzieck, w druga wozek i na doł?
katarinka u siebie na piętrze już na korytarzu zostawiam ją i lecę ze stelażem 2 piętra, zostawiam go na 1 piętrze i lecę do góry po Hanie i znoszę ją odrazu na parter, a potem spowrotem na 1 piętro po stelaż.
A czasem jak śpi już w gondoli to odrazu lecę ze stelażem na parter i szybko po nią go góry. Zawsze jakby zaczęła płakać to będę ją słyszeć ;)

Odpowiedz
Gatka 2013-08-27 o godz. 17:51
0

Ja co prawda na 2 piętrze, ale wózek (Deltim Voyager) trzymałam cały czas w piwnicy. Złożony, gotowy do spaceru. Nosidło-gondola do niego jest lekkie, więc przez pierwsze miesiące (7-8?) znosiłam w nim, a potem już małego na rękach po prostu. Z piwnicy wózek razem z dzieckiem wynosiłam (ale można też wciągać po schodach) a wracając początkowo gondola w rękę, a drugą ręką wózek spuszczałam w dół. Jakoś szło. Jak Alek był już bardziej stabilny to wjeżdżał wózkiem do piwnicy po schodach ;)

Odpowiedz
Magducha 2013-08-27 o godz. 17:43
0

współczuję dziewczyny,
ja na szczęście jestem z 4 piętra ale z windą więc nie ma problemu

ale gdyby nie było windy to wózek pewnie by w samochodzie był

Odpowiedz
irlaaa 2013-08-27 o godz. 16:24
0

Albo w ogóle darowac sobie wózek i przerzucić się na chustę. Ciężar masz rozłożony na barkach i kręgosłup nie jest tak obciążony a mniej szarpania i kombinowania.

Czasem nosze właśnie w chuście na spacerach moje słodkie 11 kg i kręgosłup ciagle ok ;)

A co do Dziadka to może wykorzystaj jego zapał do spacerowania co jakiś czas a Ty miej czas dla siebie, a chłopaki niech się wietrzą sami. I wszyscy będą spokojniejsi. Przechwytywanie wózka przez Dziadków to normalka i radzenie odnośnie wiatru też - w końcu wozisz ich największy skarb - Wnuczka ;) nie ma co z nimi walczyć, bo trudno wygrać i szkoda Twoich nerwów.

Odpowiedz
AsiaT 2013-08-27 o godz. 16:15
0

Mi przychodzi na myśl schodzenie z nosidełkiem na brzuch, wytaszczenie wózka z piwnicy i przełożenie wtedy dziecka do wózka

Odpowiedz
Nale 2013-08-27 o godz. 16:06
0

Ja nie czwarte, ale jak dla mnie i tak za wysoko, a poza tym ja w ogóle nie powinnam dźwigać.
Trzymałam w samochodzie, ale przestałam, bo okazało się, że grasuje szajka włamywaczy, którzy otwierają samochody tak, że nie ma śladu i po cichu. A ja ostatnio dwa razy miałam otwartą furę i myślałam, że jestem aż tak roztrzepana- choć do tej pory nic podobnego mi się nie zdarzało.Samochodu męża nie otworzą, ale to kombi i mogą stłuc szybę. Mój jak widac otworzą.
Teraz trzymam w domu. Zawalidroga, ale patent z piwnicą przekracza moje możliwości - za dużo kombinowania.
Kupiłam linkę z szyfrem. Wózek staczam po schodach - mój akurat nieźle się do tego nadaje. Na dole dopinam do jakiejś rury, wracam po dziecko. Z powrotem - odworotna kolejność. Za każdym razem pędem i z duszą na ramieniu, ale innego rozwiązania nie widzę.
W samochodzie było bosko...

Odpowiedz
buniuta 2013-08-27 o godz. 15:41
0

3 pietro
Na początku znosiłam młodego w gondoli.
Na dole stał stelaż. Pod kioniec zimy jakieś 14 kg...
Codziennie zakupy...

Potem młody w chuście, a ja na 2 boku spacerówkę - średnia opcja...

Następnie przeniosłam się parter lol

Dziś leczę kręgosłup :|

Odpowiedz
Shannen 2013-08-27 o godz. 15:34
0

katarinka7 napisał(a):Minisia, a HAnia wtedy w domku sama?
bo myslalam nad taka opcja ale troche mam stracha.........

w bagazniku nie mam mozliwosci trzymac bo samochodem jezdzi do pracy maz a mamy jeden............

mowicie - lekka spacerowke?
i wtedy w jedna reke dzieck, w druga wozek i na doł?
najlzejsza spacerowka plus stelaz to 9kg plus coraz ciezsze dziecko ...
Wyniesienie w jednym czasie spacerowki i dziecka - latwo nie bedzie i tak samo sie zmeczysz jak z gondola.
Spacerowki - parasolki, moze fajniej sie skladaja, ale te dla starszych i juz siedzacych dzieci.

Odpowiedz
katarinka7 2013-08-27 o godz. 15:01
0

Minisia, a HAnia wtedy w domku sama?
bo myslalam nad taka opcja ale troche mam stracha.........

w bagazniku nie mam mozliwosci trzymac bo samochodem jezdzi do pracy maz a mamy jeden............

mowicie - lekka spacerowke?
i wtedy w jedna reke dzieck, w druga wozek i na doł?

Odpowiedz
Gość 2013-08-27 o godz. 14:04
0

Ja mieszkam na 3 piętrze bez windy oczywiście i albo zostawiam wózek w aucie, a jak jest tak, ze Hania zaśnie i idę już do domu to albo wnoszę go z mężem lub proszę sąsiada o pomoc. A jak potem mam wyjść i jestem sama i nie ma ani męża, ani sąsiada to znoszę najpierw stelaż, a potem Hanie w godnoli ;) Czasem mam już dość, bo Hania coraz cięższa i wózek też swoje waży, dlatego jak najczęściej zostawiam wózek w aucie ;)

Odpowiedz
parma 2013-08-27 o godz. 12:05
0

ja najpierw zostawiałam stelaz przy wejscie do piwnicy(przypiety) a małą znosiłam w gondoli na dół teraz zostawiam cały wozek i schodze z Natalką na dól wsadzam ją do wózka itych kilka stopni jakos idzie wózek do najlżejszych nie nalezy z mała ponad 18kg

Odpowiedz
becja 2013-08-27 o godz. 11:58
0

becja napisał(a):Ajka napisał(a):Ja moze nie 4 pietro ale drugie i wozek mam w samochodzie, w bagazniku.
U nas tak samo (piętro czwarte i to wysokie, stare budownictwo, wąska kręta klatka schodowa, schody do piwnicy strome jak choroba) - bagażnik to jedyna opcja.

Odpowiedz
Gość 2013-08-27 o godz. 11:00
0

a moze jakas chusta, nosidelko itp? bylam z malym nad morzem teraz miesiac i mialam taka sama sytuacje jak ty, 4 pietro, piwnica ponizej poziomu, wozek 17kg bez malego. Maly w chuste, torby pod pache i do piwnicy, otwieranie drzwi, maly do wozka (no chyba ze zdazyl zasnac ;)) i po schodach do gory, tylko ze piwnice dosc serokie.... Nie wiem tylko jak na dluzsza mete....moze meitaia zeby bylo szybciej.....mateuszek juz nie taki maly wiec moze pomyslec o jakies spacerowce lzejszej za miesiac, ja sie teraz tez przesiadam bo 17kg wozek + 8 maly + zakupy = autobusowo-schodowy koszmar. Moze jane nomad, wazy malutko, albo quinny, cos co lekko sie sklada jedna reka....

Odpowiedz
Shannen 2013-08-27 o godz. 10:54
0

Ja chcialam zaplacic pani za to, bym mogla przetrzymywac u niej wozek, moi znajomi u niej wozek trzymaja - nie zgodzila sie, bo sie bala, ze ja okradniemy :o - w garazu stal stary maluch . Nasi znajomi reczyli za nas, ale sie nie zgodzila - no trudno, jej wybor, widocznie nie potrzebowala tych paru groszy...

Ja o tyle dobra mialam sytuacje, ze moglam zostawic fotelik z dzieckiem na pietrze i zejsc po stelaz do piwnicy, bo dziecko mialam caly czas na oku. Jednak zaczeli nasza piwnice zastawiac a lazenie i proszenie fotografa /no bo to oni zastawiali kartonami z CD / o to by nie zastawiali, ze mam tam stelaz do wozka zaczelo mnie irytowac, bo musialam czekac az lienta obzluza. Pamietam jak bezczelnie kasjerka od tego fotografa zaczela podpytki robic w chamski sposob - dlaczego?, a przeciez zastawiali wcesniej i bylo ok.. itp. ? J?ak udalo mi sie wyciagnac stelaz to najpierw on ladowal na podworku a potem zabieralam dziecko w foteliku i psa, ktorego na krotki czas dopinalam do barierki. Potem szlo jak po masle...
Po powrocie znowu trzeba bylo prosic o odblokowanie drzwi do piwnicy i wtaszczanie dziecka do mieszkania - stare budownictwo, schody wysokie i w niektorych miejscach krete i uszczerbane :| .
Wychodzilam tak z dzieckiem dopuki lekarz o tym nie wiedzial - potem mnie ochrzanil i zakazal takich wypraw.
Jak nie wolno to nie wolno - wkladalam dziecko w nosidelko i na 15 min wychodzilam z dzieckiem i z psem a po powrocie do domu wkladalam dziecko do gondoli, przykrywalam kocykiem i ustawialam do otwartego okna.
Mnie nie ma kto pomoc w Warszawie, a wyjezdzajac do moich rodzicow skazywalabym dziecko i meza na to, ze by sie nie widywali :| .

Odpowiedz
Liliputek 2013-08-27 o godz. 10:49
0

Ja mieszkam na 2 piętrze, nie mam windy ani wózkarni, samochodu oraz piwnicy a rodzice daleko. Pierwszy wózek to deltim focus, duży na pompowanych kołach. Robiłam tak: małego pakowałam do gondoli (która miała paski do noszenia) stelaż znosiłam na pół piętro wracałam po gondole i znosiałam ją pół piętra niżej niż stelaż, potem wracałam po stelaż i znosiałam znowu pół piętra niżej niż gondole potem wracałam po gondole z małym i tak w kółko...
Wytrzymałam pół roku potem kupiłam lżejszą spacerówkę, którą mam do dziś.
Przyznaje było ciężko i ja mam tylko 2 piętra.

Odpowiedz
Gość 2013-08-27 o godz. 10:20
0

Ja moze nie 4 pietro ale drugie i wozek mam w samochodzie, w bagazniku.

Odpowiedz
Gość 2013-08-27 o godz. 09:46
0

Wiele nie pomogę - ja widzę tylko wyjście w postaci zmiany wózka. Też mieliśmy Bartatinę, wiem, że to ciężka rzecz. My mieskzamy na parterze, ale bylam tydzień u rodziców (4 piętro bez windy) i musialam tachać wózek na górę. Wnosilam Maksa w gondoli, zostawialam go w mieszkaniu i szlam po stelaż, targając go na górę.

Jeśli nie możesz/nie chcesz zmieniać wózka, to może wyciągaj stelaż przed klatkę, następnie wracaj po dziecko i z nim na rękach idź po gondolę - w gondoli go wynosisz i zakladasz na stelaż.

Latwiej byloby Ci jednak z jakąś lekką spacerówką...

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie