• DobraC odsłony: 2741

    Można realizować się jako pani domu?

    Glupi tytul watku. Ale utarlo sie to stwierdzenie, wiec go chcac nie chcac uzylam.A sklonil mnie do zalozenia tego watku moj dzisiejszy dzien...Maz wyjechal w delegacje, wraca po poludniu.Zabawilam dziecko, wlaczylam kolysanki, zasnelo slodko.Wypralam obrusy, wyprasowalam milkowe rzeczy, zrobilam obiad. Przed chwila do piekarnika wstawilam ciasto, pachnie w calym domu.. A mnie przyszlo do glowy, ze robiam te wszystkie czynnosci z radoscia. I sama siebie zapytalam czy przyznalabym sie do tego moim wyzwolonym kolezankom.Jestem wyksztalcona. Mam dobra prace, duzo podrozuje po europie. Moi klienci gdy dowiedzieli sie ze jestem w ciazy smiali sie ze wroce jeszcze z dzieckiem pod biurkiem, bo jestem zbyt aktywna..Ale tak naprawde radosc dala mi wlasnie dzisiejsza krzatanina. A to przeciez niemodne, nie trendy przyznawac sie do tego ze realizuje sie jako... kura domowa.... ;)I jesli zostalabym w domu na wychowawczym czy nie bedzie mi "glupio" do tego sie przyznawac. Wszak sama nazwa: URLOP wychowawczy mowi ze to istna bajka dla leni ;)8)No i dla kur, co sie nie realizuja....A jak jest z Wami? Dziewczyny ktore zostaly z roznych powodow w domu?

    Odpowiedzi (35)
    Ostatnia odpowiedź: 2013-09-28, 10:49:19
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
asia55 2013-09-28 o godz. 10:49
0

W Twoim blogosławionym stanie, nie wyobrazam sobie jak moglabys nosic sama taki cieżar:)
Ja mieszkam tez na 2 pietrze....no i niestety nie ma windy....zazwyczaj mąz mi rano znosi wózek....chyba ze zapomni, to wtedy jest mi bardzo ciężko .......
http://www.baby-gaga.com/

Odpowiedz
Gość 2013-09-28 o godz. 08:43
0

asia55 napisał(a):zazdroszczę że masz męża pod kontrolą......hehhehehe
:D

Fajnie tak, nie jestem sama cały dzień. Jak ma czas to wpadnie na obiad albo na zakupy pójdziemy. No i wnosi i znosi mi Oskara z 2 piętra, bo 13 kilo to jednak sporo :)

Odpowiedz
sofia 2013-09-27 o godz. 18:32
0

najbardziej by mi odpowiadało, bycie żoną bogatego męża, wychowywałabym dzieci, odwoziłabym je do szkół, gotowałbym pyszne obiady,
ale tylko wtedy jak bym miała ochotę i czas bo oczwiście miałabym gosposię i ogrodnika, mieszkających w domku obok naszej rezydencji

a na koniec dnia odstrzeliłabym sobie łeb z frustracji

Anirrak natomiast pod Twoją wypowiedzią podpisuję się wszystkimi odnóżami :D

Odpowiedz
Gość 2013-09-27 o godz. 11:44
0

a wracając do tematu

ja lubię "siedzenie w domu" już dawno stwierdziłam, że jestem typem kury domowej, nawet jak dziecka jeszcze nie miałm to też lubiłam "prace domowe"
a najbardziej lubię "wydawać przyjęcia" 8)

właśnie skończył mi się urlop macierzyński i narazie nie mam zamiaru wracać do pracy, nie wyobrażam sobie zostawić małej z kimś obcym,
a po za tym wcale mi się nie chce tam wracać, a pracę mam fajną, ale w domu z Tośką jest mi dobrze! tu się realizuję,
robienie kariery zawodowej i wyścig szczurów to nie dla mnie

najbardziej by mi odpowiadało, bycie żoną bogatego męża, wychowywałabym dzieci, odwoziłabym je do szkół, gotowałbym pyszne obiady,
ale tylko wtedy jak bym miała ochotę i czas ;) bo oczwiście miałabym gosposię i ogrodnika, mieszkających w domku obok naszej rezydencji ;)
udzielałabym się charytatywnie :lizak: było fajnie 8)
znam taką panią, która dokładnie ma takie życie i jest szczęścliwa, ale mieszka w Los Angeles, to trochę inne realia

Odpowiedz
Gość 2013-09-27 o godz. 11:24
0

oficjalnie nie mam pojęcia, ja chodziłam od kiedy Młoda miała 6 tygodni.

i już uciekam z domu, bo na Matkę-Polkę-ze-lśniącą-chałupą-i-przyległościami nijak się nie nadaję.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-09-27 o godz. 10:45
0

Blutka napisał(a):No właśnie - od kiedy "oficjalnie" można pójść z dzieckiem w "większe skupisko ludzi". Multibabykino mi się marzy.
moja znajoma pediatra pozwoliłam nam po skończeniu pierwszego miesiąca :)
także Blutka może wybierzecie się jutro z nami ;)

Odpowiedz
asia55 2013-09-27 o godz. 10:13
0

zazdroszczę że masz męża pod kontrolą......hehhehehe

Odpowiedz
Gość 2013-09-27 o godz. 09:47
0

Ja jestem w domu od 13 t.c.-czyli 2 lata. Zleciała, sama nie wiem kiedy.
Lubię być w domu, choć raczej nie mam czasu na pieczenie ciast (w cukierni są całkiem ok :)).
Mam 2-3 godziny "wolnego", podczas gdy Oskar śpi i wtedy sprzątam, gotuję, piorę i prasuję, ale jeśli czegoś nie zrobię to nie psuje mi to humoru.
Dbam o to, by oprócz codziennej krzątaniny znaleźć czas na książkę (lub choćby gazetę), czasem drzemkę albo chociaż internet.

Jak już mi bardzo doskwiera nuda biorę Młodego na dół, gdzie mąż ma firmę i się trochę poudzielam, choćby towarzysko.
Niesamowitym komfortem jest to, że praca na mnie czeka, że mam dokąd wrócić-budżetówka ma swoje zalety :)

I tak mi się zejdzie na tych urlopach wszelakich jeszcze z półtora roku najmarniej :)

Odpowiedz
asia55 2013-09-27 o godz. 09:06
0

Ja tez od urodzenia Gabi siedzę w domu....gotuje , sprzątam, zmieniam pampersy, zabawiam itp.hehehehhe
Zamierzam byc na wychowawczym tak z 1,5 roku a potem zacząć sie starac o nastepną dzidzię........i znowu byc na wychowawczym :D
ciesze sie ze nie musze pracowac, bo praca niestety wykańczała mnie nerwowo,
a teraz mogę spokojnie dzidzię wychowywac,
aczkolwiek poczatki były bardzo trudne , juz myslalm ze sie nie przestawie.
Nie wyobrazam sobie zostawiania Gabi z opiekunką na caly dzien, nie widziałabym wtedy jej kolejnych etapow dojrzewania...to bylo by straszne
...
http://www.baby-gaga.com/

Odpowiedz
Grzybowa 2013-09-26 o godz. 14:32
0

Ja też bardzo polubiłam "siedzenie" i "nic nie robienie" w domu lol Jestem kurą domową pełną gębą. I już kombinuję co tu zrobić, żeby nie iść do pracy. Póki co stwierdziłam, że ze względu na rehabilitację córci przejdę na pół etatu a jak nie dam sobie rady to idę na wychowawczy :D

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-09-26 o godz. 12:40
0

chyba to powiem mojej teściowej ;)

Odpowiedz
DobraC 2013-09-26 o godz. 12:29
0

Mika to nie kura domowa ale superwomen ;)

Odpowiedz
Gość 2013-09-26 o godz. 12:27
0

o kurde, to z tego co piszesz to ja jestem kura domowa
bo i obiad i zabawianie jest a i do pracy chodzę ;)

Odpowiedz
DobraC 2013-09-26 o godz. 12:19
0

Mika ja wiem. Potem pewnie nie bedzie obiadu ;) ale za to bede mogla wymyslac zabawy, jezdzic z nim na basen, czytac ksiazeczki etc.
to wszystko podchodzi pod "kura domowa" ;)

dzieki
Wasze posty jakos tak mnie pozytywnie natchnely...

Odpowiedz
Gość 2013-09-26 o godz. 12:06
0

DobraC napisał(a):zasnelo slodko.
Wypralam obrusy, wyprasowalam milkowe rzeczy, zrobilam obiad. Przed chwila do piekarnika wstawilam ciasto, pachnie w calym domu..
no właśnie robiłaś to kiedy spało, za jakiś czas będzie spać mniej i jednocześnie trzeba wykonywać czynności wymienione przez Ciebie i zabawiać dziecko - jest to nielada sztuka
mnie na macierzyńskim było super - mnóstwo przeczytanych książek, ploty, knajpki, godziny w parku itp, miałam czas na wszystko
potem dziecko robi się bardziej mobilne, mniej śpi a więcej czuwa, wymaga uwagi, zaczyna raczkowac itp.

Odpowiedz
Gość 2013-09-25 o godz. 04:27
0

A ja jestem jeszcze troszeczkę na macierzyńskim, a potem zostaje w domu, do pracy nie wracam, bo nie mam do czego. Trzy dni przed końcem wypowiedzenia gin potwierdził mi ciążę i w związku z tym wypowiedzenie przedłużyło się do dnia porodu. I w sumie bardzo się z tego cieszę, że nie muszę iść do pracy. Chcę zostać z Hania w domu, obsewować i być przy niej, kiedy będzie sama już umiała siedzieć, raczkować, pierwsze ząbki itp. Najwcześniej chcę szukać pracy w przyszłym roku po wakacjach.
Lubię być w domu, zajmować się Hania, sprzątać, prać, gotować, odkurzać, prasować. Mam satysfakcję, że potrafię sobie to wszystko jakoś poukładać, zorganizować i sprawia mi to frajdę. Oczywiście między tym wszystkim jest czas na fryzjera, kosmetyczkę, zakupy, spotkania ze znajomymi, kolacje z mężem. Wtedy Hanią zajmuje się moja mama albo Hania czasem nam towarzyszy. Ostatnio była ze mną u fryzjera, ładnie spała i na kolacji też z nami była. Siedziała w foteliku i się przyglądała, potem zasnęła. W takich momentach ogarnia mnie niesamowita radość, że mimo zwiększonej ilości obowiązków mamy czas dla siebie z mężem, a z drugiej strony, że Hania jest z nami i gdzieś idziemy już we trójkę, jest grzeczna i jest super :D
Także śmaiło mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwą kurą domową i w dodatku spełnioną ;)

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2013-09-25 o godz. 04:02
0

a czy mozna byc Matka Polka bez dziecka :lizak: ?

Odpowiedz
katarinka7 2013-09-24 o godz. 17:53
0

A ja wzięłam wychowawczy do momentu, aż Mateusz skończy półtora roku.
I w sumie pracuję, bo mam tzw wolny zawód, co pozwala na pracę w domu.
Jednak pracuję tylko z powodów finansowych oraz zawodowych - żeby nie wypaść "z rynku' i mieć do czego wrócić.

A najchętbiej bym nie pracowała i pobyła sobie taką właśnie matką polką czy kurą domową (czyli gotowanie, pieczenie, itd) - na co, mimo "siedzenia" w domu, z powodu absorbującego dziecka i pracy - brakuje mi czasu.

Odpowiedz
Gość 2013-09-24 o godz. 16:34
0

Jestem na wychowaczym i będę jeszcze przez rok. Tak ustaliliśmy z mężem. Lubię siedzenie w małym w domu, bawienie się z nim chodzenie na spacerki. Ale ciągnie mnie do ludzi do mojej pracy, którą lubię.

Odpowiedz
meggien 2013-09-24 o godz. 13:39
0

Postanowiłam 'siedzieć'' w domu z Małym przez 1,5 roku. Uwielbiam spędzać z nim czas i póki co jest mi z tym bardzo dobrze, nie wyobrażam sobie go teraz zostawiać z nianią czy oddać do żłobka ale te 1,5 roku to chyba dla mnie max. W lutym w ramach odskoczni zaczynam studia podyplomowe, których już się nie mogę doczekać.

A co do komentarzy, to mnie zdarzyło się usłyszeć nieco inne. Mianowicie, że krzywdę wyrządzam dziecku, że chcę iść do pracy zamiast siedzieć z nim w domu tak długo jak się da, skoro mam taką możliwość

Odpowiedz
Gość 2013-09-24 o godz. 12:38
0

Dziewczyny z Wawy to moze sie "rozerwiemy" kiedys i umowimy na kawke? 8)

Odpowiedz
Gość 2013-09-24 o godz. 12:08
0

Mnie też w sumie średno interesuje co kto mówi i myśli 8)
Napisałam co napisałam bo takie mam odczucia po prostu.

A jeżeli chodzi o siedzenie w domu i "wyskakiwanie na miasto" to Miły jest otwarty na wszelkie propozycje więc nie mam z tym żadnego problemu. Dla mnie nie ma przeszkód. Oczywiście do klubów z nim nie chadzam ;)

Odpowiedz
Gość 2013-09-24 o godz. 12:03
0

Ten brak czasu dla siebie moze wynikac z mojej kiepskiej organizacji czasu. Dobra podziwiam ile zrobilas w trakcie drzemki Milka. Jak Ty to robisz? Ja musze sie przyznac, ze czasami nie mam czasu/sily/checi zrobic w domu coklowiek. A tak bym chciala...

Odpowiedz
Gość 2013-09-24 o godz. 12:02
0

Ja już równo dwa lata jestem w domu. To jakiś szok dla mnie, jak sobie o tym pomyślalam - tak to szybko minęlo :o To nie byl mój wybór, raczej mojego pracodawcy, ale gdyby nie to, nie byloby Oli. Mialam zamiar wracać od razu po macierzyńskim po urodzeniu Maksa, ale ulozylo się inaczej. I Bogu za to dziękuję.

Przed ciążą i urodzeniem dziecka wyeksploatowalam się zawodowo. Pracuję od 1 roku studiów, bardzo intensywnie. Studiowalam dziennie, dwie specjalności, do tego zaoczna prywatna szkola, no i równoczesnie praca. I tak do konca studiow, a potem od razu przeniesienie sie do Warszawy, jedna praca, druga i moja obecna. I tutaj dopiero dostalam naprawdę w kość. Dośc powiedzieć, że przez dlugie 3 lata wiecznie bieglam razem z innymi szczurami w wyscigu. Po kilkanascie godzin dziennie, czasem nawet kilkadziesiąt, wiecznie w biegu, bez jedzenia, picia, kolejne paczki papieroskow, przebieranie się w toalecie w kolejnym klubie przed sluzbową imprezą itp. W ciążę zaszlam, jak już wiedzialam, ze mój czas w tej firmie się konczy i jak jeszcze popracuję troszkę to dostanę na glowę.

I minęly już dwa lata w domu, omija mnie caly ten pęd, a ja stale jeszcze jestem zdumiona, jak cudownie jest nie pracowac. Byc w domu z dzieckiem/dziecmi, gotowac zupę, sprzątać. Czasem mam tego dość, jestem zmęczona, ale przypominam sobie moją pracę i to mnie stawia do pionu. Ale jestem już powoli gotowa do powrotu do pracy. W niedziele przestalam mieć bolesny skurcz brzucha, że już jutro znowu w kierat - to świadczy o mojej gotowości:)

Odpowiedz
Gość 2013-09-24 o godz. 12:01
0

Martuś napisał(a):Wiele się słyszy głosów niemal wpychających matkę w pieluchy, mówiących: dziecko to największy skarb i bardzo Cię potrzebuje w tych pierwszych miesiącach/latach swojego życia. Leć na wychowawczy!
Z drugiej jednak stony jak już się zdecydujesz na "siedzenie" w domu (uwielbiam to określenie Twisted Evil ) to wszyscy patrzą na Ciebie jakbyś faktycznie SIEDZIAŁA. Mało tego między wierszami da się wyczuć: nie jesteś ambitna, nie chcesz się samorealizować, ba nawet cofasz się w rozwoju.
A mi zwisa i powiewa co kto mowi i jak patrzy ;) Jestem w domu z Ola i coraz bardziej to lubie (pod warunkiem, ze czasem zdarzaja sie odskocznie typu spotkanko forumowe, fryzjer, kosmetyczka itp.) Szczerze mowiac wole opieke nad dzieckiem niz typowa zajmowanie sie samym domem lol Piec nie lubie, gotowac ostatnio mi sie nie chce, sprzatam po lebkach ;) O, sterta prania rosnie do prasowania lol

Martuś napisał(a):(... ) bo przecież pracę mam i kiedyś (prędzej lub później) do niej wrócę. Narazie jednak nie myślę o tym i rozkoszuję się moim Miłym ile wlezie póki jeszcze mam czas specjalnie na to przeznaczony, a o tym co będzie później (jak wrócę do pracy) zobaczymy.
Ja tez sie rozkoszuje czasem spedzanym w domu z dzieckiem, nawet chcialam sie wybrac z Ola na jakies zajecia dla niej, ale poki co okazaly sie niewypalem :) Wybieram sie po wakacyjnej przerwie na aerobik, spotykam sie z innymi dzieciatymi kolezankami, laze na spacery i w sumie doba wcale nie jest zbyt dluga ;) A do pracy kiedys pewnie wroce tzn. pojde, bo musze szukac od zera.

Odpowiedz
Gość 2013-09-24 o godz. 11:54
0

Myślę i myślę 8)
Generalnie to ja lubię w domu być - ale piec nie umiem i nie lubię ;) , za gotowaniem też nie przepadam - gotuję bo jeść trzeba ;)
Lubię towarzystwo, ludzi, ruch, podróze - więc niby siedzenie w domu to wyklucza. Niby ;)
Z drugiej strony rodzaj pracy mam "delikatnie stresujący" i powrót do tego jakoś mało mnie nęci na razie - sytuacja jest o tyle dobra że pracuję w rodzinnej firmie więc jak jest potrzeba to się pojawiam na male trochę 8)
Tak jak Nale mogę zabrać malego - nasi pracownicy pozachwycają się nim, panie zajmą jak jest potrzeba ale super przyjemnie jedzie mi się z pracy do domu 8)
Bo siedzenie w domu nie musi oznaczać że zamykam się w dziećmi w 4 ścianach ;)
Można naprawdę robić dużo ciekawych rzeczy razem a do tego "pomiędzy" dziećmi realizować swoje prywatne pasje :D
I czas dla siebie tez się znajduje (inaczej faktycznie można dostać fioła 8) ) grunt to dobra organizacja plus mąż, babcia albo opiekunka ;)
Podsumowując na tym etapie przynajmniej, nie wyobrażam sobie nie być teraz w domu ;)
Ale teraz to teraz a co będzie potem zobaczymy ;)

Odpowiedz
Gość 2013-09-24 o godz. 11:32
0

no wlasnie wolny zawód to jest to !!!

Odpowiedz
Gość 2013-09-24 o godz. 10:40
0

Nie, nie i jeszcze raz nie! lol

Kiedys tez mi po głowie chodziło, jak to miło i przyjemnie "siedzieć" w domu z dziecięciem, krzątac sie po pokojach i pitrasic w kuchni ;)
Teraz - po kilku czy kilkunastu dniach tego typu juz wiem, że to nie dla mnie zabawa 8)
Owszem - takie domowe zycie dla mnie jest fajne - ale jako przerywnik po ciężkim tygodniu w pracy ;)
Nie chciałabym na pewno zostać w domu na dłużej, zajmować się tylko dziećmi i domem,
bo po pewnym czasie natomiast zamiast dawać radość, to mnie "kurodomowość" męczy, flustruje i uruchamie marudę ;)

Fakt, że pewnie inaczej bym śpiewała musząc pracować na etacie i spędzać po 10 h dziennie poza domem,
ale na razie baaaaaardzo doceniam swoją wolność i to, że sama mogę sobie wyznaczać godziny pracy 8)

Odpowiedz
Gość 2013-09-24 o godz. 10:21
0

hm, ja powiem szczerze ze lubie i nie lubie. Oczywiscie moje dziecko jest dla mnie ogromne wazne i ciesze sie, ze pojawil sie w naszym zyciu. Oczwiscie zzabieram go praktcznie wszedzie, bylam nawet raz u kosmetyczki bo miala termin kiedy moj maz byl w pracy a mi zalezalo na wosku. Sprawowal sie bez zastrzezen. Ksaw byl nawet z nami na imprezie gdzie najpierw sie chlopak lansowal w chuscie a pozniej poszedl spac i spal grzecznie do 24:00. Ale z drugiej strony czasami (ostatno bardziej) brakuje mi czasu tylko dla siebie i dla tzw.nas (maz i ja). Ksaw jest grzeczny ale dosc absorbujacy... Poza tym uwielbiam ludzi, wyjezdzac, bawic sie a nie oszukujmy sie ale te imprezowe czasy sie "chwilowo"skonczyly. Nie to ze narzekam ale nie wyobrazam sobie cale zycie sidziec w domu i byc tzw.kura... Teraz zdecydowalam sie na zostanie z malym w domu do roku. Uwielbam karmic go piersia i nie wyobrazam sobie zostawic go z niania albo oddac do zlobka. Reasumujac po roku zdecydowanie wracam do pracy, ktora musze sobie najpierw znalezc bo w poprzedniej nie przedłużyli mi umowy.

Odpowiedz
DobraC 2013-09-24 o godz. 10:17
0

Martuś napisał(a):Z drugiej jednak stony jak już się zdecydujesz na "siedzenie" w domu (uwielbiam to określenie ) to wszyscy patrzą na Ciebie jakbyś faktycznie SIEDZIAŁA. Mało tego między wierszami da się wyczuć: nie jesteś ambitna, nie chcesz się samorealizować, ba nawet cofasz się w rozwoju.
Nie wiem jak Wy ale ja coś takiego zaobserwowałam i śrdnio mi się to podoba.


no wlasnie o tym mysle. jak i o tym ze do tej pory jak ktos pytal mojego meza co robie to mowil, ze "wiesz.. ona dzisiaj ma prezentacje w budapeszcie, potem kolacje w pradze, ma pod soba kilka rynkow etc ;)" a teraz bedzie mowil ze sie dzieckiem opiekuje... i chocby nie wiem jak to docenial to..... no wlasnie...

smieszne bo czuje sie troche winna ze nie marze o powrocie do pracy, wrecz przeciwnie - przeraza mnie to ze to juz tak niedlugo...
a ze naleze do osob ktore jednak przejmuja sie tym co ktos mysli to juz w ogole ciekawie lol

marzy mi sie wolny zawod... albo dwa miliony na koncie i lokata rentierska lol

Odpowiedz
Gość 2013-09-24 o godz. 09:47
0

Piękny temat :D
Od dawna szczerze mówiąc chodzi mi on po głowie tyle, że ja go nazywam "kura domowa"

Nie wiem czy zwróciłyście uwagę na pewną rzecz.
A mianowićie tyle się teraz mówi o możliwości wolnego, świadomego wyboru: czy chcę wrócić do pracy czy może jednak posiedzę trochę w domu z dzieckiem?
Wiele się słyszy głosów niemal wpychających matkę w pieluchy, mówiących: dziecko to największy skarb i bardzo Cię potrzebuje w tych pierwszych miesiącach/latach swojego życia. Leć na wychowawczy!
Z drugiej jednak stony jak już się zdecydujesz na "siedzenie" w domu (uwielbiam to określenie ) to wszyscy patrzą na Ciebie jakbyś faktycznie SIEDZIAŁA. Mało tego między wierszami da się wyczuć: nie jesteś ambitna, nie chcesz się samorealizować, ba nawet cofasz się w rozwoju.
Nie wiem jak Wy ale ja coś takiego zaobserwowałam i śrdnio mi się to podoba.

A teraz o mnie.
Jestem już od jakiegoś czasu na wychowawczym i uwielbiam to.
Jestem kurą domową czy matką polką. Jak kto woli ;)
Ale tak sobie myślę, że tylko na 99% bo przecież pracę mam i kiedyś (prędzej lub później) do niej wrócę. Narazie jednak nie myślę o tym i rozkoszuję się moim Miłym ile wlezie póki jeszcze mam czas specjalnie na to przeznaczony, a o tym co będzie później (jak wrócę do pracy) zobaczymy.

Odpowiedz
Nale 2013-09-24 o godz. 09:18
0

Ja tam zawsze wiedziałam, że jestem typem kury domowej. Na pewno będę potrzebowała czasem jakiejś pracowej odskoczni, bo nawet kiedy jest tak, że ja biegam jak kot z pęcherzem z rozprawy na rozprawę i nawet je wygrywam, a mój mąż w tym czasie robi jeden koncert, to ja mam wrażenie, że moje życie est nudne i jałowe. I wtedy wpadam w depresję, którą bez wątpienia najdalej za jakiś miesiąc poczuję.
Ale generalnie lubię być w domu i mimo, że choćby dzisiaj po prostu umieram po nocy kompletnie BEZ spania, a Marysia nadal popłakuje, a do tego moja ciąża była koszmarem fizycznym i psychicznym,to ja w zasadzie już powoli mogłabym by w kolejnej... I mam głęboko w nosie, jak to brzmi "urlop wychowawczy". Wczoraj byłam na moment w pracy, wstwaić zaległe zaliczenia i pochwalić się Marysią. No i było super, wszyscy chcieli ją zjeść, studenci nawet nagle się kultury się nauczyli, ale generalnie na widok mojej kochanej przeciez uczelni to ja miałam odruch wymiotny. Wolę dziecko.

Jedyne, zego się obawiam, to że je matkopolkowaniu nie podołam fizycznie. No bo nadaję się do sanatorium, a ja nie śpię i nie jem. I czuję niestety, jak mam coraz mniej siły, choćby do trzymania dziecka przy karmieniu :(

Odpowiedz
Gość 2013-09-24 o godz. 09:04
0

DobraC napisał(a):Blutko, minie. Zwlaszcza jak juz za dwa trzy tygodnie dziecko bedzie juz ciut bardziej kumate.
A co do wyjsc - ja zabieram Milego w bardzo wiele miejsc juz od chwili jak mial 3 tygodnie (za nic majac zalecenia ), oczywiscie to nie to samo co wyjscie samej ale zawsze cos. No a jesli kosmetyczka czy inne takie - od czego jest maz 8)
Ja jeszcze się pilnuję zaleceń i nie mogę się doczekać, aż będę mogła się z potworkiem wybrać "do ludzi". ;) No i to nigdy nie będzie to samo, co samemu, ale...

No właśnie - od kiedy "oficjalnie" można pójść z dzieckiem w "większe skupisko ludzi". Multibabykino mi się marzy.

Odpowiedz
DobraC 2013-09-24 o godz. 08:48
0

Blutko, minie. Zwlaszcza jak juz za dwa trzy tygodnie dziecko bedzie juz ciut bardziej kumate.
A co do wyjsc - ja zabieram Milego w bardzo wiele miejsc juz od chwili jak mial 3 tygodnie (za nic majac zalecenia ), oczywiscie to nie to samo co wyjscie samej ale zawsze cos. No a jesli kosmetyczka czy inne takie - od czego jest maz 8)

Odpowiedz
Gość 2013-09-24 o godz. 08:44
0

Ja mam mieszane odczucia.
Lubię być w domu, piec ciasta, gotować, sprzątać czasami nawet lubię. Ale zajmowanie się dzieckiem póki co mnie strasznie ogłupia. Mam nadzieje, że to minie, bo teraz zaczęłam tęsknić za czymś, co wydawało mi się ogłupiające przed porodem. lol Prawie marzę o pracy za biurkiem. ;)

W zasadzie, jeśli kiedyś minie ta męcząca przewijaniowo-karmieniowa rutyna, to będzie gites. Mogłabym tak długo, pod warunkiem, rzecz jasna, że wychodne co najmniej raz w tygodniu na tzw. miasto/kino/itepe.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie