• Gość odsłony: 24521

    Cd zadumy nad sobą

    życie czasem jest okrutne... a ostatnio coraz częściej :( i te "ostatnio" się ciągnie w nieskończoność...

    Odpowiedzi (258)
    Ostatnia odpowiedź: 2011-06-21, 00:34:51
    Kategoria: Z życia
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2011-06-21 o godz. 00:34
0

Jedno czego się uczę w takich wątkach, to żeby zamknąć japę i omijać - jak napisała agnesea - szerokim łukiem, jeśli mam do powiedzenia coś więcej niż "na pewno będzie dobrze". AGA_M (i agnesea też, jeśli tu zaglądasz), dobrze Ci życze, naprawdę.

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 23:31
0

Mialo byc "mi nie wyglada"

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 23:30
0

Diagnozy prze net stawac nie bede, ale na zwykla ceche charakteru to mie wyglada niestety.

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 22:31
0

ankha napisał(a):agunia85, jakie odejście?
Taka moda- kilka teatralnych gestów, słów jak z wierszyka przedszkolaka i potem "odchodzę", potem odpisują dziewczyny znaczy się "zwróciłam na siebie uwagę" i tak w kółko...ech, żenada
no to wlasnie mialam na mysli ;)

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 22:03
0

Marcia82 napisał(a):Dziewczyny moze zejdźmy juz z Agi
Aga ma naprawdę problem :( , wydaje mi sie, ze jej depresja jest już w bardzo głębokim stadium i skoro nie jesteśmy w stanie pomóc to nie dołujmy jej jeszcze bardziej :| .
To nie depresja - to cecha charakteru.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2011-06-20 o godz. 21:59
0

Dziewczyny moze zejdźmy juz z Agi
Aga ma naprawdę problem :( , wydaje mi sie, ze jej depresja jest już w bardzo głębokim stadium i skoro nie jesteśmy w stanie pomóc to nie dołujmy jej jeszcze bardziej :| .

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 21:38
0

ale kto Toba pomiata na forum? konkretnie poprosze
te osoby, ktore pisza Ci prawde a nie uzalaja sie nad Toba?
moze skoncz te melodramaty zaczynaja byc zenujace

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 21:28
0

agunia85 napisał(a):AGA_M napisał(a):
Odwazylam sie powiedziec co mysle a teraz żegnaj Forumo...
nie ma to jak odejscie z przytupem :lizak:
ale ja jestem, choc pewnie co po niektóre wolałyby żebym sie nie odzywała ale ja nie dam soba pomiatać i mówie/pisze co mysle, choc pewnie drugiej stronie sie to moze nie podobac

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 21:18
0

agunia85, jakie odejście?
Taka moda- kilka teatralnych gestów, słów jak z wierszyka przedszkolaka i potem "odchodzę", potem odpisują dziewczyny znaczy się "zwróciłam na siebie uwagę" i tak w kółko...ech, żenada

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 21:08
0

AGA_M napisał(a):
Odwazylam sie powiedziec co mysle a teraz żegnaj Forumo...
nie ma to jak odejscie z przytupem :lizak:

Odpowiedz
Reklama
Gość 2011-06-20 o godz. 20:43
0

Marcia82 napisał(a):Aga brak mi słów
mnie też... ale nic sie nie zmieniło sądząc po niektórych wypowiedziach

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 20:41
0

Carrie napisał(a):
Poza tym, podsumowałaś większość wypowiadających się tu Forumówek zacytowanym przeze mnie fragmentem. Imho bardzo nietrafnie i niesprawiedliwie jednak.
..
sorry Carrie ... nie zdążyłam przed Toba

o solarium zapomniałam napisać... dzieki za wyręczenie

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 20:40
0

Aga brak mi słów

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 20:38
0

no! bo juz myslalam zeby po kisiel skoczyc i zaczac gotowac 8)
a tak, to przynajmniej na tipsy nowe mi zostanie i solar...

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 20:30
0

kurczak napisał(a):dagjes napisał(a):
dobbi, lekko przegięłaś z tekstem do kurczaka. Każdy ma jakieś problemy i jakoś próbuje je rozwiązać. Akurat według mnie kurczak ma jeden dość spory, którego chyba nikt by nie chciał doświadczyć.
Dzięki za obronę ;) Ale chyba źle zrozumiałaś/odebrałaś post dobsona :)
Fakt. Jak drugi raz przeczytałam ten tekst to wychwyciłam ironię 8) Na swoje "usprawiedliwienie" mogę powiedzieć, że jeszcze śpię ;)

Odpowiedz
Liberales 2011-06-20 o godz. 20:21
0

chodzi pewnie o to ;)

dobbi napisał(a):kuraku, nie strzep jezyka, tylko domaluj paznokcie, przygotuj ubranie na jutro o ile juz wiesz co zalozyc, ucaluj mame i tate do snu i kladz sie spac, bo jutro znow trzeba leciec na solarium
z reszta...jakie Ty mozesz miec problemy...
:|

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 20:18
0

a tak na marginiesie:

czemu mi nikt do licha nie powiedział, że do trzydziestki nie obowiązuje odpowiedzalność za nic powyżej własnych tipsów i opalenizny? cholerka, jeszcze dobrych parę latek bym sobie poleżała brzuchem do góry, a teraz to już musztarda po obiedzie ;)

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 20:16
0

OK 8)
O ten tekst mi chodziło ;)
dobbi napisał(a):kuraku, nie strzep jezyka, tylko domaluj paznokcie, przygotuj ubranie na jutro o ile juz wiesz co zalozyc, ucaluj mame i tate do snu i kladz sie spac, bo jutro znow trzeba leciec na solarium
z reszta...jakie Ty mozesz miec problemy...
:|

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 20:10
0

dagjes napisał(a):dobbi, lekko przegięłaś z tekstem do kurczaka. Każdy ma jakieś problemy i jakoś próbuje je rozwiązać. Akurat według mnie kurczak ma jeden dość spory, którego chyba nikt by nie chciał doświadczyć.
dagjes, ale o ktory tekst chodzi?
bo wiesz ja wiem o tym dosc sporym problemie i wiem tez ze kurczak ma kupe dystansu do siebie i wiem ze moge sobie pozwolic na taki tekst...
takze spokojnie

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 20:01
0

Aga_M Glupoty gadasz to za glupoty dostajesz.

Ja tez kiedys staralam sie Ci pomoc.
A poniewaz nie lubie kopac sie z koniem, gadac do sciany ect to odpuscilam.

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 19:27
0

dagjes napisał(a):
dobbi, lekko przegięłaś z tekstem do kurczaka. Każdy ma jakieś problemy i jakoś próbuje je rozwiązać. Akurat według mnie kurczak ma jeden dość spory, którego chyba nikt by nie chciał doświadczyć.
Dzięki za obronę ;) Ale chyba źle zrozumiałaś/odebrałaś post dobsona :)

Odpowiedz
Liberales 2011-06-20 o godz. 19:23
0

dziewczyny przecież to jak grochem o ścianę...chce wam się jeszcze tu coś pisać, coś tłumaczyć??

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 19:20
0

Trochę AGA_M przesadzasz. Ja się zgadzam z tym co pisze kurczak. Nie widzę nigdzie najeżdżania tylko chęć pomocy. A naprawdę chcieć to móc. No ale jak ktoś chce się nad sobą tylko użalać i czekać aż samo się coś zmieni...
dobbi, lekko przegięłaś z tekstem do kurczaka. Każdy ma jakieś problemy i jakoś próbuje je rozwiązać. Akurat według mnie kurczak ma jeden dość spory, którego chyba nikt by nie chciał doświadczyć.

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 19:15
0

AGA_M napisał(a):Kto jeszcze sie nie wypowiedział a chce mi poubliżać?
A gdzie ubliżają?

Poza tym, podsumowałaś większość wypowiadających się tu Forumówek zacytowanym przeze mnie fragmentem. Imho bardzo nietrafnie i niesprawiedliwie jednak.

I nie, nie jestem w żadnym TWA. Nie solidaryzuję się z Kurczakiem (i ona ze mną zapewne też nie), ani z nikim innym.

Pozwoliłam sobie wypowiedzieć się kiedyś dawno temu w Twoim wątku, a teraz czytam takie kffiatki. Wybacz, ale reakcja sama się nasuwa..

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 19:12
0

AGA_M napisał(a):Kto jeszcze sie nie wypowiedział a chce mi poubliżać? prosze bardzo, do tego ten watek obecnie tu słuzy... nadepnęłam komus na odcisk, ała... ale to boli
Ps. nie rozumiem tylko czemu oczerniaja i ubliżaja mi osoby co do których nic nie mam, w ogole nie wiedzialam ze temat ich interesuje :| czyzby broniły kolezanek z grupy? coz za solidarnosc :|

Odwazylam sie powiedziec co mysle a teraz żegnaj Forumo...
Naprawdę nic nie rozumiesz.
I ręce mi już opadają od tego melodramatyzmu
Nadepnięcie na odcisk, oczernianie, ubliżanie...
Ty nie wiesz co to być zjebaną i akurat tego tutaj nie doswiadczyłaś. Naprawdę.

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 19:08
0

Carrie napisał(a):AGA_M napisał(a):Co o samodzielnym zyciu wie dziewczyna mieszkajaca z rodzicami i otrzymujaca kieszonkowe na swoje wydatki i nie majaca innych zmartwien niz tego co ubrac i czy lakier do paznokci i kolczyki pasuja do siebie? Czy taka osoba jest kompetenta do udzielania rad na temat radzenia sobie z problemami zycia codziennego?
A dużo takich na Forumi?
No właśnie

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 19:08
0

Kto jeszcze sie nie wypowiedział a chce mi poubliżać? prosze bardzo, do tego ten watek obecnie tu słuzy... nadepnęłam komus na odcisk, ała... ale to boli
Ps. nie rozumiem tylko czemu oczerniaja i ubliżaja mi osoby co do których nic nie mam, w ogole nie wiedzialam ze temat ich interesuje :| czyzby broniły kolezanek z grupy? coz za solidarnosc :|

Odwazylam sie powiedziec co mysle a teraz żegnaj Forumo...

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 19:05
0

AGA_M napisał(a):Co o samodzielnym zyciu wie dziewczyna mieszkajaca z rodzicami i otrzymujaca kieszonkowe na swoje wydatki i nie majaca innych zmartwien niz tego co ubrac i czy lakier do paznokci i kolczyki pasuja do siebie? Czy taka osoba jest kompetenta do udzielania rad na temat radzenia sobie z problemami zycia codziennego?
A dużo takich na Forumi?

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 19:00
0

AGA_M napisał(a):
Co o samodzielnym zyciu wie dziewczyna mieszkajaca z rodzicami i otrzymujaca kieszonkowe na swoje wydatki i nie majaca innych zmartwien niz tego co ubrac i czy lakier do paznokci i kolczyki pasuja do siebie? Czy taka osoba jest kompetenta do udzielania rad na temat radzenia sobie z problemami zycia codziennego? mnie sie wydaje ze owszem, ale niech nie dziwi sie ze ktos jej odpisze ze tak sie nie da, bo slowa " móc to chciec " to tylko powiedzenie
wiesz co-wstydziłabyś się, po tym, jak napisałaś w wątku agnezy, że ludzi się nie ocenia jeśli się ich nie zna

ale ja widzę sens w tym co piszesz, wiesz?-dzięki takim wypowiedziom wygonisz wszystkie dziewczyny, które mogłyby Ci naprawdę pomóc, bo przeszły w życiu podobne problemy, ale zostawisz sobie poklepujących po plecach przytulaczy

teraz lecę poleżeć i poużalać się nad sobą, ratę kredytu na dom zapłaca mi rodzice, obiad przyniosę z restauracji, a posprząta mi Marysia

Kurczak za 500 zl to gdzie my zaszalejemy-czy Twój stary oszalał?

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 18:38
0

AGA_M napisał(a):slowa " móc to chciec " to tylko powiedzenie
Powiedzenie ludzi, którzy coś robią.

Może inni mają mniej problemów niż Ty. Ale nie wynika to z ich cudownego obdarzenia przez los, tylko z tego, że ruszają d* i swoje problemy rozwiązują a nie taplają sie w nich jak kaczka w błocie.

Biorę kartę kredytową tatusia i spadam na masaż, pa

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 18:19
0

kometa napisał(a):Wiesz co Aga, raczej nie jestem dziewczyna z kieszonkowym od rodzicow, a moglbym udzielic tych samych rad co reszta Forumi
kometa, mysle ze te osoby ktore udzielaly sie w watku tej autorki, nie sa gowniarzami na utrzymaniu rodzicow, splycajac i tak plytka wypowiedz autorki na ten temat.
jej post utwierdzil mnie jeszcze bardziej, ze nie warto bylo

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 10:10
0

dobbi napisał(a):bo jutro znow trzeba leciec na solarium
z reszta...jakie Ty mozesz miec problemy...
:|
No właśnie nie wiem czy na 5 czy 10 minut? Stary zreszta przyskąpił groszą bo odpalił tylko 500 zeta. Nie poszalejemy jutro za bardzo

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 09:56
0

Wiesz co Aga, raczej nie jestem dziewczyna z kieszonkowym od rodzicow, a moglbym udzielic tych samych rad co reszta Forumi

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 09:44
0

kuraku, nie strzep jezyka, tylko domaluj paznokcie, przygotuj ubranie na jutro o ile juz wiesz co zalozyc, ucaluj mame i tate do snu i kladz sie spac, bo jutro znow trzeba leciec na solarium
z reszta...jakie Ty mozesz miec problemy...
:|

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 09:38
0

Jesteś tak zapatrzona w siebie, ze nie widzisz nic dookoła. Nie widzisz z czym inni się borykają i jak sobie radzą z przeciwnościami losu. Nie licze na twoją empatię czy zdolność czytania między wierszami. Nic nie zobaczyłabyś nawet gdybyś dostała o podane na talerzu.
Nie masz najcięzej, nie jesteś najbardziej doświadczona.

Ale chcesz w to wierzyć to wierz i rób z siebie męczennicę.

Odpowiedz
Gość 2011-06-20 o godz. 09:30
0

napisze tu... choc dyskusja wywiązała sie w innym watku.... zreszta czy to dyskusja czy co "innego" zainetresowane same osadzą
Nie chce nikogo obrażac, choc osoby ktore zrozumieja co mam na mysli poczuja sie i tak urażone ze smiałam to im wytknąć :(
Przepraszam, ale niektóre rady są nie do zrealizowania, mimo szczerych chęci sie nie da np. pierd... wszystko i robic po swojemu a nie tak jak otoczenie wymaga, jak etykieta nakazuje.
Myslalam ze srednia wieku Forumowiczek to ok. 30 lat ale czasem po wypowiedziach dochodze do wniosku ze to za duzo, bo czy wtedy tak latwo padałyby słowa tu rzucane?? Rada wyprowadz sie od rodzicow, zmien prace, mysl o sobie... to rady nie na dzisiejsze realia :|
-gdzie sie wyprowadzic? pod most?
-osoby szukajace pracy wiedza ze to niełatwo, najszybciej znajdziesz prace fizyczna, jako murarz, cieslarz, elektryk oczywiscie jesli masz doswiadczenie
-mysl o sobie... a potem rozwod bo w domu nieposprzatane, dziecko chodzi glodne, jeszcze uprzejma sasiadka wezwie policje ze wyrodna matka dziecko porzucila a sama sie bawi na miescie :(

Co o samodzielnym zyciu wie dziewczyna mieszkajaca z rodzicami i otrzymujaca kieszonkowe na swoje wydatki i nie majaca innych zmartwien niz tego co ubrac i czy lakier do paznokci i kolczyki pasuja do siebie? Czy taka osoba jest kompetenta do udzielania rad na temat radzenia sobie z problemami zycia codziennego? mnie sie wydaje ze owszem, ale niech nie dziwi sie ze ktos jej odpisze ze tak sie nie da, bo slowa " móc to chciec " to tylko powiedzenie

Odpowiedz
Gość 2011-06-05 o godz. 20:34
0

Kirka napisał(a):ech Aga, nie usuniesz ;)
A wymaganie szacunku, to nie jest wiele. Ale czy na niego zaslugujesz?
Oj Kirka przesadziłaś ;)

Odpowiedz
Gość 2011-06-05 o godz. 20:12
0

ech Aga, nie usuniesz ;)

A wymaganie szacunku, to nie jest wiele. Ale czy na niego zaslugujesz?

Odpowiedz
Gość 2011-06-05 o godz. 19:26
0

Ceti dzieki za rady.
Biore magnez, polykam tabl. uspokajajece takie ziolowe, ruch mam jak biegne rano na autobus i w domu przy Natce.
Zaparłam sie i do lekarza nie chce isc, zawiodłam sie na lekarzach i nie mam dla nich szacunku (sorry jesli kogos urazilam, ale ostatni lekarza- Pani ginekolog, przesadzila mowiac ze jestem w ciazy na 99.9% a mogla poczekac z diagnoza za nim zrobi badania a nie ze ja potem przez tydzien gdybalam czy jestem czy nie jestem czy moze poornilam bo mialam byc w ciazy a tu krwawienie )
Problem jest w mojej naturze, wiem o tym ale nie umie zwalczyc, jestem "nerwoska" wczoraj znowu tego doswiadczylam, gdy w pracy ze zdenerwowania zaczely mi sie rece trzasc, a ja mowilam ze to z zimna :(
Jestem osoba wymagajaca wobec innych i siebie. Wkurza mnie jak ktos mnie oklamuje zeby oszczedzic mi bolu, nerwow, itp. nie zdajc sobie sprawy ze jak to wyjdzie to bede podwojnie zdenrwowana ze mi nie zaufano. Wymagam troche szacunku w stosunku do siebie czy to duzo?
Oststanio czytalam ze mam nature wojownika, buntownicza, przywodcza? Z tym ze ja mam tylko negatywne cechy tych osob :( Tylko czy wojownik mysli o samobojstwie? Przywodca owszem, ilez to przypadkow bylo w historii ze zamiast sie poddac, strzelil sobie w leb

sorry ze sie rozpisalam, moze zachwile przemysle sprawe i usune post...

Odpowiedz
Gość 2011-06-05 o godz. 09:55
0

ceti, to nie jest pierwszy watek AGI_M i nie raz juz jej radzono zeby udala sie do psychiatry, na prozno...
wszystkie "rady" ktore jej dajesz byly powtarzane pierdyliard razy, na prozno...
wiec moze nie oceniaj, ze udzielano jej naiwnych rad skoro nie znasz sprawy od poczatku

Odpowiedz
Gość 2011-06-05 o godz. 08:15
0

Przeczytałam cały wątek.Bardzo naiwnie dziewczyny udzielały Ci rad.Jedynie żaba dotknęła sedna sprawy.Depresja to własnie smutek (nieraz niczym nieuzasadniony), całkowita niemoc,lęki,myśli samobójcze i różne dolegliwości fizyczne.Choremu nie da się powiedzieć "zrób tak i tak", "zmień siebie" bo on nie wie jak to zrobić.
AGA nie powinna iść do psychologa tylko do psychiatry, który daje do wypełnienia test i na pierwszej wizycie wypisze leki przeciwdepresyjne.Nie ma co się wstydzić bo psychiatra ma gorsze przypadki ,niż depresja. A depresja to zmieniona chemia w mózgu ( zaburzone wydzielanie serotoniny).
Terapia to tylko środek dodatkowy.
Na depresję lekką można zażywać dziurawiec (np. Deprim),magnez z wit.B ( czekolada gorzka). Pomaga też wysiłek fizyczny-rower,bieganie,pływanie,aerobik.
Rady otoczenia "weż się w garść" niewiele dadzą.
Może wejdż AGA na forum depresja zobaczysz, że takich ludzi jak Ty jest mnóstwo i coraz więcej.Moze znajdziesz bratnią duszę.

Odpowiedz
agnetta 2011-05-11 o godz. 07:08
0

Powodzenia Aguś, dużo siły wewnętrznej życzę :usciski:

Odpowiedz
Gość 2011-05-11 o godz. 01:37
0

pasuje...
nie zostawie Natke, nie zostawie męża, ale nie dam soba poniewierać...
koniec mowienia co moje to twoje, sam chciałeś to masz...
koniec użalania..plan trzeba realizować

życzcie mi tylko powodzenia i wytrwania...

papa

Odpowiedz
Gość 2011-05-02 o godz. 20:30
0

wolę najprawdziwsza prawde niz kłamstwo :( mowilam mu o tym kiedys.... ale najwidoczniej ma mnie w d...

Odpowiedz
Gość 2011-05-02 o godz. 20:29
0

kurczak napisał(a):Aga - ja już tez nie będe wypowiadać się w tym wątku.
Wszystko co chciałabym napisac napisała już dużo wczesniej Irish.
Zyczę Ci powodzenia, bo naparwdę jestem Ci bardzo przychylna. Ale ja nie potrafię Ci już pomóc.
kurczak ... rozumiem
nie wiem po co tu pisze, chyba tylko po to zeby wyrzucic z siebie ten ból :(

kłamal w styczniu, wyszlo na jaw i zarzekal sie ze to ostatnie klamstwo, ze nie ma tajemnic przede mna, ze mnie kocha.... a teraz sie dowiaduje ze wariatke ze mnie robi, ze falszuje dokumenty :( wprowadza mnie w klopoty :(
pokochalam go za to kim byl i myslalam ze jest, a teraz nie wiem czy mąż, osoba z ktora przed Boguem skladalam wzajemna przysiege milosci na dobre i na złe to ta sama osoba w ktorej sie zakochalam
wychodzi na to ze ja nie znam tego czlowieka :( bo tamten mnie kochal i szanowal i ten czlowiek mnie nie szanuje a czy kocha? dobre pytanie... bez odpowiedzi niestety

Odpowiedz
Gość 2011-05-02 o godz. 20:16
0

Aga - ja już tez nie będe wypowiadać się w tym wątku.
Wszystko co chciałabym napisac napisała już dużo wczesniej Irish.
Zyczę Ci powodzenia, bo naparwdę jestem Ci bardzo przychylna. Ale ja nie potrafię Ci już pomóc.

Odpowiedz
Gość 2011-05-02 o godz. 19:51
0

Aga, spokojnie.
Pomysl, ze przeciez kochasz swojego meza nie za to ze nazywa sie XYZ, nie za to ile zarabia, i jakie ma wyksztalcenie, nie?

Kochasz go za zupelnie cos innego...

Odpowiedz
Gość 2011-05-02 o godz. 17:48
0

kurczak napisał(a):Aga -czesto niektórych rzeczy się nie mówi drugiej osobie. Bo wstyd, bo chce się zapomnieć, bo chce się zaoszczędzić bólu tej drugiej osobie...
Rózne są powody.
Nie wiem co się stało, ale może nie jest to az tak straszne.
Może jutro, za miesiąć, za rok, za 1o lat inaczej na to spojrzysz?
tak... tylko jesli oklamywal przez 3 lata to czy w dniu slubu tez klamal skladajac przysiege? robi ze mnie naiwna idiotkę, podrabia podpisy, pieczatki, przeciez przez niego moglam miec problemy w Urzedzie Skarbowym :( czy myslal ze jestem tak glupia ze nigdy bym sie nie dowiedziala, czy chcail mnie oklamywac do konca zycia? jak mam mu teraz zaufac, jak mam wierzyc w jego slowa, nawet gduy mowi ze kocha.
teraz nie weim czy faktycznie ma tyle lat ile mowi, czy faktycznie ma na imie tak jak sie przedstawil :( jak mam mu zaufac? jak mam zyc z czlowiekiem ktorego kazde slowa to jedno wielkie klamstwo :(

Odpowiedz
Gość 2011-05-02 o godz. 07:38
0

Aga -czesto niektórych rzeczy się nie mówi drugiej osobie. Bo wstyd, bo chce się zapomnieć, bo chce się zaoszczędzić bólu tej drugiej osobie...
Rózne są powody.
Nie wiem co się stało, ale może nie jest to az tak straszne.
Może jutro, za miesiąć, za rok, za 1o lat inaczej na to spojrzysz?

Odpowiedz
Zła kobieta 2011-05-02 o godz. 06:48
0

Aga, co się stało?

Odpowiedz
Gość 2011-05-02 o godz. 06:23
0

dzisiaj sie dowiedziałam że 3 lata... 3 długie lata zyłam w kłamstwie :( nie znam człowieka którego poślubiłam :(

p.s. takie małżenstwo zawarte w kłamstwie można uznać za nieważne nawet przed Bogiem :(

Odpowiedz
Aguus 2011-04-10 o godz. 07:28
0

AGA_M napisał(a):Czytam własny watek by znaleźć powód, dlaczego czuję się tak a nie inaczej, by znaleźć gdzie, w którym miejscu popełniłam błąd, skręciłam nie w te drogę. Nie ma juz wątku wcześniejszego.. a tam chyba to wyrzucilam z siebie... ten powrócił i ma mi przypominac ze nie moge sie poddawać, że musze walczyc o swoje JA, że nie moge upaśc poza margines, poza te cienką linię granicząca pomiędzy szczęściem, samorealizacją a dnem zyciowym, porazką samego siebie. Małymi kroczkami dążyc do szczęscia, zadowolenia z zycia. Jestem młoda i nie moge go zmarnować, wszystko jeszcze przede mną. Nie moge sie poddac!!!
Amen

Odpowiedz
Gość 2011-04-07 o godz. 03:24
0

Czytam własny watek by znaleźć powód, dlaczego czuję się tak a nie inaczej, by znaleźć gdzie, w którym miejscu popełniłam błąd, skręciłam nie w te drogę. Nie ma juz wątku wcześniejszego.. a tam chyba to wyrzucilam z siebie... ten powrócił i ma mi przypominac ze nie moge sie poddawać, że musze walczyc o swoje JA, że nie moge upaśc poza margines, poza te cienką linię granicząca pomiędzy szczęściem, samorealizacją a dnem zyciowym, porazką samego siebie. Małymi kroczkami dążyc do szczęscia, zadowolenia z zycia. Jestem młoda i nie moge go zmarnować, wszystko jeszcze przede mną. Nie moge sie poddac!!!

Odpowiedz
Gość 2011-03-29 o godz. 01:32
0

Chyba powinnas zyc dla siebie nie dla innych. NIe patrz na to ze kogos zawiedziesz, rozczarujesz. To ty jestes wazna twoje odczucia twoje emocje. Jjesli zle ci z tym awansem to zrezygnuj twoje zycie twoja decfyzja.Inni sobie poradza , maz tesciowa siostra to dorosli ludzie maja rece nogi zdrowe głowy dadza rade. A ty bedziesz czczesliwasza. Twoja córeczka jest malutka i faktycznie niewiele moze ale na pewno odbiera Twoje nastroje.
Pomysl o sobie a nie o tym jak inni beda sie czuli. Moze to egoistyczne podejscie ale w takiej sytuacji jakiej teraz Ty jestes najlepsze dla ciebie -wg. mnie

Odpowiedz
Gość 2011-03-28 o godz. 06:46
0

Aga - to co napisałaś pięknie brzmi :|
tylko że w tym wszystkim nie znalazłam nic dla Ciebie, no może ten angielski, ale jakoś nie wierze...
kup sobie bukiet tulipanów ( tak zrobiłam - od razu lepiej) i nie myśl że są tacy faceci którzy po 50 latach małżeństwa kupują żonie kwiaty - ech...
albo jakiś kosmetyk
ugotuj sobie coś pysznego - takiego co tylko ty lubisz, inni niekoniecznie

PO PROSTU POKAż śWIATU żE JESTEś ODRęBNą JEDNOSTKą A NIE MRóWKą Z KOPCA

ufffffff od razu lepiej :)

Odpowiedz
madzia 2011-03-26 o godz. 18:11
0

Aga, nie mam teraz czasu na przekopywanie sie przez watek, wiec mozliwe,ze sie powtarzam. Idz do lekarza (rodzinny, ale wlasciwie najlepiej psychiatra bo rodzinni nie zawsze maja dosc duze doswiadczenie w tym temacie). Na poczatek leki, pozniej moze jakas terapia jezeli sama nie dasz rady ( mysle, ze kognitywna bedzie ok dla ciebie).
Wiem, ze teraz wydaje ci sie, ze to nic nie da itp, ale wierz mi, mam duuze doswiadczenie. Leki pomagaja. Jak juz pisalam opieram swoja opinie na kilku postach wiec jest ona niepelna, ale wyglada mi to na depresje.To o tyle paskudna sprawa, ze ciezko zabrac sie za leczenie bo jednym z objawow jest zniechecenie i niewiara w skutecznosc leczenia.
Gadanie "wez sie w garsc" niewiele daje ( tak samo jakby powiedzec choremu z nadcisnieniem zeby sobiecisnienie wyrownal;)), nie jestes w stanie wyleczyc sie ot tak, ale... WEZ SIE W GARSC i zacznij leczyc, zrob ten wysilek i idz do lekarza, zacznij brac leki, nawet jezeli uwazasz, ze one nie pomagaja.
Dla meza, dla siebie i dla corki ( zaburzenia nastroju sa jedna z bardziej wplywajacych na dzieci chorob,tylko wydaje ci sie, ze ona tego nie zauwaza).
Jak chcesz to pisz na priv, ale ostrzegam, ze ja nie glaszcze po glowce, ale jezeli chcesz to mozemy pogadac i moge wspierac cie jezleli chodzi o leczenie.

Odpowiedz
Gość 2011-03-26 o godz. 17:32
0

AGA_M napisał(a):
Nie pisze tego tutaj by znow kogos wkurzyc tym ze "stwarzam" sobie problemy i nic nie robie, ale musze sie gdzies "wygadac", słowami nie potrafie bo sie jąkam, powtarzam... i zaczynam płakac :(

Bo jestem bezsilna, bezradna jak małe dziecko :( bo nie umie podjąc poważnej decyzji odnośnie mojej osoby. Pojde do okulisty, dentysty, kardiologa, neurologa... ale juz mam obawy czy oni wyleczą moją głowe :(
Nie stwarzasz problemu Ago. Jeśli uważasz ze masz problem to go masz i jest istotny bo Ciebie dotyczy. To raczej kwestia jego rozwiązania.
Mogę zrozumiec ze nie masz sily "nic z tym nie robić". Ludziom łatwo jest powiedziec "weź się w garśc" a Ty czujesz ze się rozpadasz na kawałki i zwyczajnie nie dajesz rady byc silna.
Zawsze uważałam, ze pisanie/wyrzucenie tego z siebie jest terapetyczne - więc pisz. Moze tak sobie pomożesz i znajdziesz jakieś wyjście i siłę. Może pozwoli Ci to na spojrzenie na siebie, swoje problemy z dystansem trzeciej osoby?

Odpowiedz
Gość 2011-03-26 o godz. 07:47
0

Jestem osobą której w zyciu się ułozyło, osiągnełam jeden z celów, mam własna rodzine, stałam sie odpowiedzialna za osoby, które kocham, za córeczke, za męża, za rodziców, ba... nawet za rodzeństwo czuje sie odpowiedzialna i pomogłam siostrze znaleźc prace. Można rzec "kobieto niczego Ci nie brakuje do szczęścia". Ale czy tak jest naprawdę? Nie potrafie słuchac, doradzic, wesprzeć słowem a własnie był u mnie teśniowa które tego oczekiwała.. tak mysle.. bo po co opowiadałby mi historie swojego zycia, oowiadała o cięzko chorym na raka bracie, o śmierci swojej bratowej :( Udawałam twarda, pocieszyłam, doradzałam ze moze faktycznie lepiej bedzie poszukac hospicjum gdzie sie nim zaopiekują nalezycie (ma raka relit i trzustki i nie umie jesc). Ale w srodku cała dygocze, a jak wyszła to łzy same zaczeły leciec.
Zauwazylam ostatnio ze coraz czesciej sie zacinam, jąkam sie jak kiedys gdy bylam dzieckiem a moze i bardziej :(
Gdy dzis koleżanka z poprzedniego działu gdzie pracowałam spytala mnie czy załuje ze przyjełam awans, miałam na koncu jezyka słowa ze ZALUJE, ze gdybym mogla cofnac czas to bym to zrobilam. Ale wiem ze nie moge sie wycofac, bo zawiode wszystkich ktorzy mi zaufali czy to w pracy czy w domu.

Nie pisze tego tutaj by znow kogos wkurzyc tym ze "stwarzam" sobie problemy i nic nie robie, ale musze sie gdzies "wygadac", słowami nie potrafie bo sie jąkam, powtarzam... i zaczynam płakac :(

Bo jestem bezsilna, bezradna jak małe dziecko :( bo nie umie podjąc poważnej decyzji odnośnie mojej osoby. Pojde do okulisty, dentysty, kardiologa, neurologa... ale juz mam obawy czy oni wyleczą moją głowe :(

Odpowiedz
Gość 2011-01-28 o godz. 01:17
0

Aga, najpierw musisz uporac sie ze swoimi problemami,a potem myslec o drugim dziecku. Myslisz, że skoro po tej ciąży zmieniłas się o 180%, to po drugiej się to odwróci? Nie, będzie 360%. Będzie jeszcze gorzej. Dziecko nie jest lekarstwem na problemy. Owszem rodzeństwo jest ważne, ale nie zastąpi matki. Dla Natalki wazne jest, żeby miała oparcie w Tobie, a nie w bracie czy siostrze, notabene młodszej ;) Weź się w garść i spróbuj byc dla Natki taką matką jaką sama masz.
I przestań marudzić na tego męża, jeśli chcesz z nim być to właśie macie byc "na dobre i na złe". Wcale się nie dziwię, ze on Cie okłamuje, skoro w domu smęcisz tak jak tutaj. Aga, nie chcę byc dla Ciebie niemiła, bo bardzo dobrze Cie rozumiem, ale ten marazm kiedys musi się skończyć. I albo skończysz go Ty, albo przekonasz się co to sa prawdziwe problemy i wtedy stwierdzisz, ze jednak byłaś szczęśliwa, tak jak teraz żałujesz, ze mąż jednak nie pracuje w tej marnej pracy, którą chcialaś żeby zmienił ;) Nie życe Ci tego, dlatego ocknij się. Nie patrz na innych tylko na siebie, bo Twoje życie to Ty, tylko Ty mozesz je zmienić, najwazniejsze żebyś zmieniła swoje nastawienie.
A, no i tak off topic, nie narzekaj,że z Natką nie możesz nic zrobić. Skoro możesz trzymając ją na kolanach pisac na forum. U mnie nigdy w zyciu by to nie przeszło ;) Sama mówisz, ze za malo czasu spędzasz z Natką, zazdrościsz męzowi i teściowej, to nie narzekaj, ze jak wracasz z pracy to Cię nie odstepuje, tylko się z tego ciesz.

Odpowiedz
Gość 2011-01-28 o godz. 00:25
0

Atir napisał(a):AGA_M napisał(a):
a zeby bylo smieszniej... to zaczynam coraz czesciej myslec o drugim dziecku, zeby Natka miala rodzeństwo
To Natka się zajmie młodszą pociechą? Skoro Tobie brak czasu i sił do niej samej?
tia...
nie chce by Natka była sama, bo oparcie w rodzeństwie tez jest ważne, sama mam siostre i brata...

a zreszta same piszecie ze pewnie sie nudze skoro ciągle wymyslam problemy :( więc jak bedzie jeszcze jedno dzieciątko w domu to juz nie bede miec czasu na myślenie...

Odpowiedz
Gość 2011-01-28 o godz. 00:17
0

Aguus napisał(a):Aga,patrze na zdjecia na ktorych jestes z Natka i widze szczesliwa,rozesmiana mame ...
bo jak napisała irish_girl: "I wstajemy rano, zaciskamy zęby. Walczymy mozolnie o własne szczęście. Staramy się rozwiązywać problemy. Uśmiechnąć się na widok radości innych ludzi. "

Aguus napisał(a):Czytam twoje posty i przed oczami mam nieporadna,wymyslajaca sobie problemy kobiete ......
to ze nie poradna jestm to masz rację, ale czy tylko je wymyślam? albo one mnie juz przerosły, jak długo mozna walczyć? na ile sił starczy? jak długo mozna nosic maske z usmiechem na twarzy?

Aguus napisał(a):Prosze Cie,wez sie w garsc !!!
wierz mi że sie staram... tak minął mi weekend.. i mam nadzieję ze kolejne dni również...

tylko niech mnie juz nie okłamuje, przeciez pobralismy sie "na dobre i na złe"...

Odpowiedz
Aguus 2011-01-27 o godz. 08:57
0

Aga,patrze na zdjecia na ktorych jestes z Natka i widze szczesliwa,rozesmiana mame ...
Czytam twoje posty i przed oczami mam nieporadna,wymyslajaca sobie problemy kobiete ...
Prosze Cie,wez sie w garsc !!! Jak czytam jakie ty masz problemy i CO jest dla ciebie problemem to wymiekam... Oczywiscie-dla kazdego jego problemy sa duze i nie ma sensu jakies wartosciowanie problemow,ale Aga,kiedy Ty docenisz to co masz? Kiedy zrozumiesz to co pisza do Ciebie dziewczyny?
Pisalas o jakis malych przyjemnosciach,ktore ciesza cie tylko na chwile (kino itp) - ciesz sie,ze to masz .. ciesz sie,ze masz meza,corke,prace.
Ja nie mam tak wiele jak ty.Pisalam Ci,zebys poszla do lekarza,bo Ci pomoze.Sama sie lecze u neurologa,bo ktos mi kiedys zszargal nerwy(podobno).Chociaz sama nigdy nie dopuszczam do siebie sytuacji,ze cos na mnie moglo zle wplynac i czemus sie poddalam.
Ja nie mam jeszcze dziecka,ale mam meza i dla niego zrobilabym wszystko.
Napewno nie pozwolilabym na to,zeby zyl z zona,ktora na wlasne zyczenie nie radzi sobie z zyciem i na kazym kroku narzeka i nie robi z tym NIC.
Dlatego ja staram sie robic co moge,zeby bylo nam dobrze mimo,ze nie jest idealnie.
BO CHCIEC TO MÓC ...

Odpowiedz
Moniqueee 2011-01-27 o godz. 08:51
0

Aga - no i brawo za te 4 punkty-cegiełki, dodawaj kolejne, tylko żeby w kolejnych, tak jak pisze fonia, były również Twoje potrzeby i uśmiech.

Odpowiedz
fonia 2011-01-27 o godz. 08:32
0

AGA_M napisał(a):bo... żyje, żyje dla Natki, dla męża, dla mojej mamy,
no właśnie...a gdzie jesteś TY?? czy ani grama swego życia nie mozesz poświęcić sobie???
Piszesz jak bardzo się poświęcasz, ale zero w tym dumy, zadowolenia, szcześcia. Dlatego pomyślałam, że odrobina własnego świata może Ci pomóc.

Odpowiedz
Zła kobieta 2011-01-26 o godz. 21:45
0

AGA_M napisał(a):
co zrobiłam?
- w pracy: staram sie w koncu byc kierowniczką, ale bycie gł. księgowym to nie proste, zwłaszcza teraz gdy na mojej głowie bilans roczny i podjecie decyzji o sposobie rozliczania firmy...
- w domu:
1) staram sie nie kłocic z mężem, byc wyrozumiala gdy jest zmęczony, zrobic kolacje, nie tlumaczyc sie w łózku ze znowu boli glowa i mdli :(
2) nawet jak jestem zmeczona po pracy i powrotem w zatloczonym autobusie, wieczór spędzam z Natka aktywnie (rysujemy, malujemy, tanczymy, czytamy ksiezeczki czy ogladamy bajki)
3) staram sie nie krzyczec na Natke gdy mi ucieka na golasa po kapaniu , staram sie nie marudzic gdy oczy mi sie kleja a Natka nadal nie chce spac, tylko skacze po lozku i po mnie
4) postanowilam odswiezyc zapomniany angielski, siegnac po ksiazke, chocby na 15 min...
jak na razie jakos idzie... choc bardzo cięzko zwlaszcza gdy wieczory spedzam z Natką sama a ta jest spragniona mojej obecnosci
No widzisz, to już są jakieś postępy. Spokojnie do tej listy dokładaj kolejną cegiełkę. :)

Odpowiedz
Gość 2011-01-26 o godz. 20:48
0

AGA_M napisał(a):
a zeby bylo smieszniej... to zaczynam coraz czesciej myslec o drugim dziecku, zeby Natka miala rodzeństwo
To Natka się zajmie młodszą pociechą? Skoro Tobie brak czasu i sił do niej samej?

Odpowiedz
Gość 2011-01-26 o godz. 10:16
0

Moniqueee napisał(a):AGA_M napisał(a):Dziewczyny dajcie mi już spokój...
Aga, w tych 2 wątkach tyle osób Ci pomogło, a Ty piszesz dajcie mi spokój... :o
Jedni pisali coś delikatnie, by Cię nie urazić. Ale do Ciebie to nie trafiało... Więc inni pisali prosto z mostu, by obudzić Cię z jakiegoś marazmu, w którym żyjesz. Też nie pomaga
przepraszam... :(

co zrobiłam?
- w pracy: staram sie w koncu byc kierowniczką, ale bycie gł. księgowym to nie proste, zwłaszcza teraz gdy na mojej głowie bilans roczny i podjecie decyzji o sposobie rozliczania firmy...
- w domu:
1) staram sie nie kłocic z mężem, byc wyrozumiala gdy jest zmęczony, zrobic kolacje, nie tlumaczyc sie w łózku ze znowu boli glowa i mdli :(
2) nawet jak jestem zmeczona po pracy i powrotem w zatloczonym autobusie, wieczór spędzam z Natka aktywnie (rysujemy, malujemy, tanczymy, czytamy ksiezeczki czy ogladamy bajki)
3) staram sie nie krzyczec na Natke gdy mi ucieka na golasa po kapaniu , staram sie nie marudzic gdy oczy mi sie kleja a Natka nadal nie chce spac, tylko skacze po lozku i po mnie
4) postanowilam odswiezyc zapomniany angielski, siegnac po ksiazke, chocby na 15 min...
jak na razie jakos idzie... choc bardzo cięzko zwlaszcza gdy wieczory spedzam z Natką sama a ta jest spragniona mojej obecnosci

Odpowiedz
Moniqueee 2011-01-26 o godz. 09:23
0

AGA_M napisał(a):Dziewczyny dajcie mi już spokój...
Aga, w tych 2 wątkach tyle osób Ci pomogło, a Ty piszesz dajcie mi spokój... :o
Jedni pisali coś delikatnie, by Cię nie urazić. Ale do Ciebie to nie trafiało... Więc inni pisali prosto z mostu, by obudzić Cię z jakiegoś marazmu, w którym żyjesz. Też nie pomaga

Odpowiedz
Moniqueee 2011-01-26 o godz. 09:17
0

AGA_M napisał(a):
Zaczynam od dziś: 03.01.2008 godz. 19.00....
Zła kobieta napisał(a):Aga, ale powiedz co zrobiłaś konkretnie? O ile pamiętam to starasz się nie zabierać pracy do domu, a poza tym? :)
A no właśnie - co konkretnie zrobiłaś od 03.01.2008 godz. 19.00 by być szczęśliwą osobą?

Odpowiedz
Gość 2011-01-26 o godz. 07:22
0

Czytam ten wątek od zarania dziejów , nic nie pisałam , bo i po co?
Ale już szlag mnie trafia.....
Irish napisała wszystko ale powiem Ci jak wyglada np: moje życie.........tez nieciekawe

Od 16 dni nie miałam wolnego, zapieprzam jak dziki samochodzik.Wracam nocami z pracy, nie dosypiam, męża długo nie było i tak naprawde , to padam na twarz.
Przygniatają mnie do ziemi problemy moje i moich bliskich a poza tym mega zmęczenie.

Ale mąż dzisiaj wraca i mimo, że nie najlepiej sie nam układa to jego marzeniem jest steskniona zona w seksownej bieliznie i mrożony szampan.

Więc co? Resztkami sił pobiegłam po tego szampana , pończoszki i takie tam.Przytachałam 3 siaty zakupów, posprzatałam cały dom (a jest spory), wykąpałam psa , przygotowałam kolacje i w końcu usiadłam.Po co? By wlac w siebie 3 kawe , bo Mąż będzie po północy i boję się że zasnę.....
Ale powiem Ci, że walczę o siebie, o moje małżeństwo i walczę ze sobą.......ze zmęczeniem , egoizmem itd

Bo nic nie jest nam dane raz na zawsze.......ale o tym też już było.
Najdalej wczoraj rozmawiając z moim mężem prosiłam bysmy na wzajem nie zabijali swoich marzeń, pragnień........bo wczesniej czy póżniej któres zacznie je realizowac poza domem.

I tak sie zastanawiam: po co ja chciałam szukać jakiegoś specjalisty?
Dziwie się, że Ciebie jeszcze nie ruszyło.
A dziecka nie mam , bo nie mogę.........ale gdybym miała to też miałabym czas dla siebie i partnera.
Córka pójdzie do szkoły, potem wyfrunie z domu i co wtedy?
O ile będzie jeszcze jakieś wtedy?

Odpowiedz
Zła kobieta 2011-01-26 o godz. 06:10
0

Aga, ale powiedz co zrobiłaś konkretnie? O ile pamiętam to starasz się nie zabierać pracy do domu, a poza tym? :)

Odpowiedz
Gość 2011-01-26 o godz. 04:55
0

Dziewczyny dajcie mi już spokój...
nie znacie mnie więc nie oceniajcie :( to boli...
próbuje sie zmienić, zmienic moje, nasze zycie... niestety są chwile gdy nie mam sił, bo pzrecież nie jestem robotem.

Z waszych wypowiedzi (poza wyjatkami) czuje pogarde do mojej osoby, uwazacie mnie za lenia, ktory idzie na łatwizne, bo nie chce mu sie tyłka ruszuc.. uwazacie ze nic nie robie tylko siedze przy kompie i sie uzalam nad sobą... mylicie sie, ale tłumaczyc sie nie bede, bo i po co skoro kazda z was ma juz wyrobione zdanie o mnie :(

Wiedzcie jednak ze sie nie poddaje, bo... żyje, żyje dla Natki, dla męża, dla mojej mamy, która mnie najlepiej rozumie i wie co sie ze mna dzieje...
tak, wie, ba.. nawet ostatnio powiedziala ze zawsze moge przyjsc sie wygadac bo wie ze to pomaga, ulży mi ...

Nie osądzam nikogo ze źle robi biorąc niemowlaka na spacer, przecież to wrecz wskazane, mialam na mysli miejsca gdzie głośno, duzo ludzi, gdzie dziecko można narazic na dyskomfort (ale to moje zdanie)

Wiem, że mąz mnie kocha i zrobil to dla mnie, zabolało gdy sie dowiedzialam ze mi nie ufa, ze okłamal choc w dobrej wierze...
Ciezko mi wieczorem gdy niemoge nic zrobicm, bo natka domaga sie ciagle mojej uwagi...wiem steskniona jest za mna bo od wczoraj wieczora ciagle pzry mnie jest, nawet teraz siedzi mi na kolanach i rysuje a ja druga reka z nią...

Skoro kogos denerwuje to co tu napisałam to niech moderatorka usunie cały wątek, tak jak poprzedni... ja pamietam co tam pisalam i glupio mi ze chcialam sie zabic, ze mialam czarne mysli i obwinailam Boga za to ze nie dal mi umrzec zamiast tej dwuletniej dziewczynki

teraz wiem ze zycie to dar i trzeba za nie dziekowac takie jakie jest, nawet jesli nie jestesmy zdrowi i nie mozemy zrealizowac swoich marzen

Odpowiedz
Gość 2011-01-26 o godz. 04:52
0

AGABORA napisał(a):AGA_M napisał(a):
i po co zyczyc sobie spelnienia marzeń jak wiem ze sie nie spelnią..

Ot i cala esencja Ciebie :|
Zamiast "po co sobie życzyć" powinno być "po co mi zyczyć". Jakby sie spełniły to też by było źle, a ile nowych problemów pewnie by przyniosły te spełnione marzenia

Odpowiedz
Gość 2011-01-26 o godz. 04:42
0

AGA_M napisał(a):Donia napisał(a):Aga napisze tylko tyle, dziecko nie jest zadna przeszkoda, a brak checi i organizacji. Od tygodnia chodze na cwiczenia i zabieram ze soba Milenke. Raz przespi cale zajecia, raz musze do niej podchodzic po kazdej parti cwiczen, ale w koncu udaje nam sie dobrnac do finiszu.
O pozostalych Twoich problemach wypowiadac sie nie bede - dziewczyny napisaly wszystko.
tak, ale ja nie wyobrazam sobie jak mozna taszczyc ze soba np 3 tyg dziecko np na zakupy, gdzie glosno i swiatlo razi w oczy, na cwiczenia gdzie tez jest gwarno :( wiem ze Natka jest juz duza, ale nie wyobrazam sobie brac ja do autobusu i jechac poltorej godziny tylko po to by spotkac sie na kawie z kolezanka a ona bedzie sie nudzic :(
Tia, zamknij dziecko w domu pod kloszem najlepiej żeby nie dotarł do niej żaden hałas, żaden nadmiar światła, żaden podmuch wiartu Dziewczyno jesteś leniem śmierdżacym, a dziecko służy Ci jako wymówka. Naprawdę niedobrze mi się czasem robi jak Cię czytam, jak wynajdujesz to coraz kolejny "problem" :(

Odpowiedz
AGABORA 2011-01-26 o godz. 04:21
0

AGA_M napisał(a):
i po co zyczyc sobie spelnienia marzeń jak wiem ze sie nie spelnią..

Ot i cala esencja Ciebie :|

Odpowiedz
Gość 2011-01-26 o godz. 01:40
0

Jeszcze coś Ci napiszę, bo tak mnie zdenerwowałaś, że cały czas nie mogę przestać o Tobie myśleć.

Są ludzie ciężko doświadczeni przez los. Opiekujący się swoimi bardzo upośledzonymi dziećmi, poświęcający temu całe swoje życie. I mimo tego szczęśliwi, znajdując wielką radość w rzadkim przebłysku świadomości swojego dziecka. Gdy się ich spytać o ich radość i pogodzenie się z życiem, to potrafią powiedzieć, że są szczęśliwi dzięki swojemu dziecku.

Inni walczą z ciężkimi chorobami. Pływałaś kiedyś obok osoby bez nóg, która bez wysiłku pokonuje 200 metrów delfinem, jest na treningu codziennie? Pomimo słabości własnego organizmu nie poddaje się. Bierze udział w zawodach, ma cel w życiu, czerpie z tego życia pełnymi garściami – w miarę swoich możliwości. Na drzewo nigdy nie wejdzie. Dzieci nigdy nie będzie mieć. Ale jest szczęśliwa. Każdego dnia podnosi się z łóżka, by na swoje szczęście mozolnie pracować.

Dalej mam Ci wymieniać?

Czytając Forumę możemy się przekonać „naocznie”, że niczyje życie nie jest usłane różami. Mamy do czynienia z takimi historiami, że łzy same nam płyną po policzkach od samego o nich myślenia czy czytania.

Osobiście znamy osoby, które przez nieskończenie długi czas borykają się z wielkimi problemami. Ciężkie choroby, śmierci w rodzinie, problemy z pracą, porzucenie przez bliskich...I nawet nie możemy już tych osób pocieszać, że życie to sinusoida, że „co Cię nie zabije, to Cię wzmocni”, że te ich cierpienia na pewno po coś są, że jeszcze będzie lepiej...Bo patrząc na to, jak te osoby życie kopie w d..., same przestajemy w tę sinusoidę w ich przypadku wierzyć. Same widzimy tylko równię pochyłą. Patrząc na ich cierpienie pytamy, gdzie jest Bóg.

Mamy problemy. Boimy się. Płaczemy po nocach w poduszkę. Czasami przytłoczone nie potrafimy sobie poradzić, po prostu nie widzimy juz ani zapasowych pokładów sił, ani żadnego rozsądnego wyjścia. Dławimy się w bezsilności. Dostajemy w tyłek z każdej strony.

Wymieniać Ci dalej, jak niekiedy czuje się każda z nas?

I wstajemy rano, zaciskamy zęby. Walczymy mozolnie o własne szczęście. Staramy się rozwiązywać problemy. Uśmiechnąć się na widok radości innych ludzi.

A Ty wynajdujesz problemy. Co Cię obchodzi, jakie kłopoty wiążą się z wyprowadzeniem na dwór trzytygodniowego dziecka? To nie jest Twój problem! On nie jest przyczyną Twojej nieszczęśliwości! Natalka nie ma trzech tygodni!
Wynajdujesz powody, które w ogóle nie stoją Ci na przeszkodzie i nawet nie mają związku z Twoją osobą. Co więcej – co się nie stanie, to jest źle. Mąż mniej pracuje-źle. Mąż więcej pracuje-źle. Mąż Cię nie przytula-źle. Mąż wraca późno z pracy i Cię budzi wtulając się w Ciebie-źle.
Bezpiecznie Ci w tym Twoim nieszczęściu. Możesz się nad sobą użalać, nie musisz nic zmieniać. Cieplutko. Bez-ruch. Rozczulaj się nad sobą dalej, analizuj problemy, które (według Ciebie) życie rzuca Ci pod nogi, uzasadniaj dalej przed samą sobą, dlaczego nic w swoim życiu nie możesz zmienić, by zacząć się czuć choć trochę lepiej. Może jeszcze kieliszeczek, żeby w ogóle zagłuszyć, żeby nie musieć nic zmieniać?

Mój bliski zmarł niedawno. Chorował na schizofrenię. Brał leki, to dobrze się czuł. Fizycznie. Był jednocześnie świadomy, że żyje w kokonie, w którym nic od niego nie zależy. Że biorąc leki nie wariuje, ale też chodzi cały czas otumaniony, bezwolny, nie-on. Nienawidził tych leków, odbierających mu jego istotę, nie pozwalających świadomie być szczęśliwym. Myśleć. Cieszyć się. Być Sobą.

Ty nie masz schizofrenii. Nie bierzesz otumaniających Cię leków. Masz takie możliwości, by prowadzić wspaniałe życie i się z niego cieszyć. I w taki beznadziejny sposób tę szansę na wspaniałe życie odrzucasz.

Teraz już naprawdę kończę. Chyba powiedziałam wszystko, co mi na duszy leżało. Nie mogę patrzeć, jak pogardliwie odrzucasz szczęście, które Ci życie daje.

Odpowiedz
Gość 2011-01-26 o godz. 00:15
0

Aga, dopisze sie do dziewczyn.

ja wiem, ze jest taka pokusa, zeby nie meczyc dziecka, nie meczyc meza, do wszystkich sie dostosowac i padac na ryj ze slodkim i przymilnym usmiechem na ustach.

nie wolno!

czlowiek nie jest maszyna i w takim trybie po prostu predzej czy pozniej sie wykancza, fizycznie i/lub psychicznie. i wtedy to juz ze szkoda nie tylko dla siebie, ale takze dla wspomnianych dziecka/meza.

TRZEBA zadbac o siebie wczesniej, i robic to regulanie, a nie czekac az sie wszystko posypie. oczywiscie, zaplanowac wczesniej co i jak i ustawic w miare kompromisowo pod wzgledem uciazliwosci dla zainteresowanych stron - ale KOMPROMISOWO a nie 'nie odetchne glosniej bo bede im przeszkadzac'.

a z poltoraroczniakiem to sie da isc na pielgrzymke piesza, a nie tylko na kawe. sprawdzone w praktyce, jakby co, i wiazalo sie z frajda takze dla poltoraroczniaka.

Odpowiedz
Gość 2011-01-25 o godz. 23:00
0

AGA_M napisał(a):
tak, ale ja nie wyobrazam sobie jak mozna taszczyc ze soba np 3 tyg dziecko np na zakupy, gdzie glosno i swiatlo razi w oczy, na cwiczenia gdzie tez jest gwarno :( wiem ze Natka jest juz duza, ale nie wyobrazam sobie brac ja do autobusu i jechac poltorej godziny tylko po to by spotkac sie na kawie z kolezanka a ona bedzie sie nudzic :(
Krótki komentarz: bullshit!

Wiesz co Aga, dziecka nie mam, więc wyrocznią nie jestem. Ale moja koleżanka na początku stycznia urodziła dziecko. Dziecko okazało się tak spokojne, że dziewczyna w domu ... się nudzi. Czyta, ogląda filmy. A jak dalej jej się nudzi, to pakuje dwutygodniowego bąbla w wózek i chodzi na długie spacery.

Napiszę teraz dwie prawdy:
1) Chcieć, to móc
2) Im więcej mam zajęć, tym więcej mam czasu dla siebie - bo te zajęcia po prostu MUSZĘ sobie ułożyć i zorganizować. Nie mogę sobie wtedy również pozwolić na to, by nie wygospodarowywać czasu TYLKO dla siebie i by czas przepływał mi między palcami.

To jest mój ostatni post w tym wątku. Może dużo nie wniosłam i nie pomogłam. Ale mówię "pas" i przestaję czytać, żeby się nie denerwować widząc, jak paprzesz sobie życie. I swojej rodzinie też.

Odpowiedz
Gość 2011-01-25 o godz. 09:08
0

AGA_M napisał(a):Donia napisał(a):Aga napisze tylko tyle, dziecko nie jest zadna przeszkoda, a brak checi i organizacji. Od tygodnia chodze na cwiczenia i zabieram ze soba Milenke. Raz przespi cale zajecia, raz musze do niej podchodzic po kazdej parti cwiczen, ale w koncu udaje nam sie dobrnac do finiszu.
O pozostalych Twoich problemach wypowiadac sie nie bede - dziewczyny napisaly wszystko.
tak, ale ja nie wyobrazam sobie jak mozna taszczyc ze soba np 3 tyg dziecko np na zakupy, gdzie glosno i swiatlo razi w oczy, na cwiczenia gdzie tez jest gwarno :( wiem ze Natka jest juz duza, ale nie wyobrazam sobie brac ja do autobusu i jechac poltorej godziny tylko po to by spotkac sie na kawie z kolezanka a ona bedzie sie nudzic :(
Ok, tylko wiesz, gorsze od jechania autobusem z dzieckiem jest to poswięcanie się. Nawet jesli teraz Natalka tego nie odczuwa, to za jakis czas zacznie czuć jak bardzo się dla niej poświęcasz i jak bardzo jestes z tego powodu nieszczęsliwa. Tego dla niej chcesz?

Odpowiedz
Gość 2011-01-25 o godz. 09:08
0

AGA_M napisał(a):Donia napisał(a):Aga napisze tylko tyle, dziecko nie jest zadna przeszkoda, a brak checi i organizacji. Od tygodnia chodze na cwiczenia i zabieram ze soba Milenke. Raz przespi cale zajecia, raz musze do niej podchodzic po kazdej parti cwiczen, ale w koncu udaje nam sie dobrnac do finiszu.
O pozostalych Twoich problemach wypowiadac sie nie bede - dziewczyny napisaly wszystko.
tak, ale ja nie wyobrazam sobie jak mozna taszczyc ze soba np 3 tyg dziecko np na zakupy, gdzie glosno i swiatlo razi w oczy, na cwiczenia gdzie tez jest gwarno :( wiem ze Natka jest juz duza, ale nie wyobrazam sobie brac ja do autobusu i jechac poltorej godziny tylko po to by spotkac sie na kawie z kolezanka a ona bedzie sie nudzic :(
Ok, tylko wiesz, gorsze od jechania autobusem jest to poswięcanie się. Nawet jesli teraz Natalka tego nie odczuwa, to za jakis czas zacznie czuć jak bardzo się dla niej poświęcasz i jak bardzo jestes z tego powodu nieszczęsliwa. Tego dla niej chcesz?

Odpowiedz
Zła kobieta 2011-01-25 o godz. 05:32
0

Aga, ja już nie wiem, co by się musiało stać, żeby Tobie się coś zachciało :/

Odpowiedz
Gość 2011-01-25 o godz. 05:25
0

Donia napisał(a):Aga napisze tylko tyle, dziecko nie jest zadna przeszkoda, a brak checi i organizacji. Od tygodnia chodze na cwiczenia i zabieram ze soba Milenke. Raz przespi cale zajecia, raz musze do niej podchodzic po kazdej parti cwiczen, ale w koncu udaje nam sie dobrnac do finiszu.
O pozostalych Twoich problemach wypowiadac sie nie bede - dziewczyny napisaly wszystko.
tak, ale ja nie wyobrazam sobie jak mozna taszczyc ze soba np 3 tyg dziecko np na zakupy, gdzie glosno i swiatlo razi w oczy, na cwiczenia gdzie tez jest gwarno :( wiem ze Natka jest juz duza, ale nie wyobrazam sobie brac ja do autobusu i jechac poltorej godziny tylko po to by spotkac sie na kawie z kolezanka a ona bedzie sie nudzic :(

Odpowiedz
Gość 2011-01-25 o godz. 05:10
0

Aga napisze tylko tyle, dziecko nie jest zadna przeszkoda, a brak checi i organizacji. Od tygodnia chodze na cwiczenia i zabieram ze soba Milenke. Raz przespi cale zajecia, raz musze do niej podchodzic po kazdej parti cwiczen, ale w koncu udaje nam sie dobrnac do finiszu.
O pozostalych Twoich problemach wypowiadac sie nie bede - dziewczyny napisaly wszystko.

Odpowiedz
Gość 2011-01-25 o godz. 00:48
0

Wiesz Aga, niewiem co Ci doradzić. W sumie u mnie było podobnie, może jeszcze troche jest ;) , bo to niestety tak szybko nie mija. Opisze Ci moja historię, może wyciągniesz z niej wnioski.
Jak juz pisałam, mój maluch tez ma podejrzenie padaczki, też miałam koszmarny poród i obwiniałam się o narażenie dziecka na stres w ciąży, choć jak mogłam się nie stresowac jak jedna z najbliższych mi osób zachorowała na bardzo ciężką, nieuleczalną chorobę... Też miałam pretensje do męża. Doszło do tego, ze jak wymysliił wyjazd na wakacje z znajomymi, żeby było raźniej, bo maja dwójkę małych dzieciaczków, to robiłam mu awantury, ze specjalnie to wymyslił zeby miec z kim spędzać czas, nie ze mną. Kompletna wariatka, jak sobie pomyślę teraz. Niewiem jak on to wytrzymał. Ale ten wyjazd mi pomógł. Oboje odpoczęliśmy, było tak jak kiedyś, na małego też dobrze ten wyjazd wpłynął.
Też nie potraie się zrelaksoać na kawie ze znajomymi, jak mały nie jest ze mną. Choc mieszkamy z moją mamą, siostra, mały jest z nimi związany, nie wyobrażam sobie zostawić go i pójść np na sylwestra ;) Ale mam koleżankę, z którą spotykam się na kawce i do której zawsze zabieram małego na ploteczki.
Też myslałam o drugim dziecku. Żeby była mała różnica wieku, bo potem zaczynamy budowę domu, bierzemy kredyt, będzie trzeba dużo pracować. Dwa razy poroniłam... to mnie chyba otrzeźwiło...
Teraz staram cieszyc się każdym dniem spędzonym z maluszkiem, razem witamy tatę jak wraca z pracy. Staram się nie siedziec wieczorem na kompie, tylko przytulic się do męza. Staram się nie widziec samych negatywów. Staram się nie bać. Nie zawsze mi to wychodzi, ale jest lepiej.
Aga, pomyśl, chciałaś żeby maż wziął się do roboty, chciałaś żeby Cie odciążył. Zrobił to. Jemu też nie jest lekko.
Spróbuj sobie wyobrazić jak ma wyglądac wasze życie za parę lat, jak chcesz żeby wygladało. I dąż do tego. Spróbuj sobie wyobrazic też życie bez męża. Tego chcesz? Bo jeśli nie znajdziecie jakiegoś wyjścia, to mozecie do tego doprowadzić.
I wiesz, ja też nie jade na spotkanie z forumówkami do Katowic, ale jestem ze sląska i chętnie spotkam się z Tobą i Natalką, tez mam mało czasu, ale moze kiedyś uda nam się umówić.
Pozdrawiam i życze powodzenia.

Odpowiedz
Gość 2011-01-25 o godz. 00:13
0

AGA_M napisał(a):Tu juz nie chodzi o chorobe Natki, na razie jest ok, byla szczepiona, bez komplikacji :)
Dzięki Bogu!
Ale mnie chodziło o Twoje podejście do problemu.

Odpowiedz
Zła kobieta 2011-01-25 o godz. 00:12
0

A czy Twój mąż nie może wziąć dzień wolnego lub (nie wiem jak ma zmiany) zająć się Natką w jakąś sobotę / niedzielę, a Ty w tym czasie miałabyś czas dla siebie? Ewentualnie zaplanujcie chociaż dwa dni gdzieś niedaleko, bo mam wrażenie, że powinnaś się wyrwać z tego młyna chociaż na chwilę.

Odpowiedz
Gość 2011-01-25 o godz. 00:07
0

Zuz napisał(a):No właśnie, nie możesz jej wziąć ze sobą? Wydaje mi się, że sama stwarzasz sobie problem.

AGA_M nie odzywałam się do tej pory w tym wątku...
Próbowałam Cię kiedyś "pocieszyć" w wątku o Twoje córce, opisując na własnym przykładzie moją wygraną walkę z chorobą, a Ty... w ogóle się do tego nie odniosłaś. Sfiksowałaś na tym punkcie i żadne racjonalne argumenty do Ciebie nie docierały/nie dociarają. Mam wrażenie, że ew. chorobę swojej córki traktowałaś jako swoją osobistą porażkę, nie zaś jak sytuację, której trzeba jak najszybciej zaradzić. Nie rozumiałaś/esz, że padaczka to choroba, która odpowiednio leczona, może osiągnąć na tyle łagodny przebieg, że nie spowoduje żadnych poważnych zmian "w pojmowaniu".

Po lekturze tego wątku odnoszę wrażenie, że czytam wypowiedzi osoby niedojrzałej i skupionej li tylko na sobie.

AGA_M napisał(a):fonia napisał(a):
czy Ty robisz cos dla siebie?? jakieś małe wypady - joga, aerobik, basen, siłownia...
a nie wiesz kiedy? w nocy? wracam po pracy o 17 jak dobrze idzie [...]
Dziewczyny, które nie straciły jeszcze do Ciebie cierpliwości, próbują Ci pomóc. A ty reagujesz agresywnymi wypowiedziami jw.

Sorry, ale jeśli Ty nie wygospodarujesz czasu dla siebie samej, nikt tego nie zrobi. Nikt Ci również nie pomoże poradzić sobie samej ze sobą.
Idź do psychologa, bo mimo najszczerszych chęci niektórych z forumek, nic nie da taka pisanina.
Sorry ze nie odniosłam sie do Twojej wypowiedzi, choc zapewniam ze dokładnie przeczytałam.

Tu juz nie chodzi o chorobe Natki, na razie jest ok, byla szczepiona, bez komplikacji :)

Nie moge jej zabrac bo dziewczyny spotykaja sie w k-cach gdzie pracuje w godzinach po pracy a dojazd do domu i z powrotem zająłby mi 3 godz komunikacja miejska :(

Wiem ze głowny powód mojego samopoczucia to brak czasu dla siebie. Wbrew pozorom nie mysle tylko osobie, nie jestem skupiona na siebie, bo wtedy nie byloby problemu...bylabym wypoczeta, zrelaksowana, itp. Problem w tym ze ja tak nie potrafie, nie umie sie zrelaksowac wiedzac ze cos jest niezrobione, nie umie siedziec z kolezanka na kawie czy w kinie wiedzac ze w domu Natka ciagle wyglada przez okna kiedy przyjde i woła: mama, mama

Odpowiedz
Gość 2011-01-24 o godz. 23:50
0

No właśnie, nie możesz jej wziąć ze sobą? Wydaje mi się, że sama stwarzasz sobie problem.

AGA_M nie odzywałam się do tej pory w tym wątku...
Próbowałam Cię kiedyś "pocieszyć" w wątku o Twoje córce, opisując na własnym przykładzie moją wygraną walkę z chorobą, a Ty... w ogóle się do tego nie odniosłaś. Sfiksowałaś na tym punkcie i żadne racjonalne argumenty do Ciebie nie docierały/nie dociarają. Mam wrażenie, że ew. chorobę swojej córki traktowałaś jako swoją osobistą porażkę, nie zaś jak sytuację, której trzeba jak najszybciej zaradzić. Nie rozumiałaś/esz, że padaczka to choroba, która odpowiednio leczona, może osiągnąć na tyle łagodny przebieg, że nie spowoduje żadnych poważnych zmian "w pojmowaniu".

Po lekturze tego wątku odnoszę wrażenie, że czytam wypowiedzi osoby niedojrzałej i skupionej li tylko na sobie.

AGA_M napisał(a):fonia napisał(a):
czy Ty robisz cos dla siebie?? jakieś małe wypady - joga, aerobik, basen, siłownia...
a nie wiesz kiedy? w nocy? wracam po pracy o 17 jak dobrze idzie [...]
Dziewczyny, które nie straciły jeszcze do Ciebie cierpliwości, próbują Ci pomóc. A ty reagujesz agresywnymi wypowiedziami jw.

Sorry, ale jeśli Ty nie wygospodarujesz czasu dla siebie samej, nikt tego nie zrobi. Nikt Ci również nie pomoże poradzić sobie samej ze sobą.
Idź do psychologa, bo mimo najszczerszych chęci niektórych z forumek, nic nie da taka pisanina.

Odpowiedz
Gość 2011-01-24 o godz. 23:46
0

A nie możesz zabrać jej ze sobą?
Albo zaprosić Forumówki czy innych znajomych do siebie?

Odpowiedz
Gość 2011-01-24 o godz. 23:36
0

kasiakus napisał(a):aga m musisz spróbowac zrobić coś dla siebie. dziewczyno wpadniesz w jakąs depresję, a to na pewno odbije sie na Twojej rodzinie, na Twoim dziecku.
Trzymaj się :usciski:
ja wiem... tylko jak to zrobic? :( nawet nie mam mozliwosci spotkac sie z innymi Forumowkami ze Śląska, bo nie ma kto przy Natali zostac :(

Odpowiedz
kasiakus 2011-01-24 o godz. 23:32
0

aga m musisz spróbowac zrobić coś dla siebie. dziewczyno wpadniesz w jakąs depresję, a to na pewno odbije sie na Twojej rodzinie, na Twoim dziecku.
Trzymaj się :usciski:

Odpowiedz
Gość 2011-01-24 o godz. 22:57
0

fonia napisał(a):
czy Ty robisz cos dla siebie?? jakieś małe wypady - joga, aerobik, basen, siłownia...
a nie wiesz kiedy? w nocy? wracam po pracy o 17 jak dobrze idzie, i Natka juz na mnie czeka. Potem ciagle tylko: mama, mama... nie mam chwili nawet by usiasc i poczytac cos...
Teraz jeszcze jak mąz pracuje na zmiany i nie ma go wieczorami to nawet do WC mam problem pojsc bo zaraz krzyczy :(

Odpowiedz
fonia 2011-01-24 o godz. 22:44
0

AGA_M...a jeszcze śmieszniej będzie jak porządna depresja spanied Ci na łeb. Wtedy dopiero poczujesz ciężar.
czy Ty robisz cos dla siebie?? jakieś małe wypady - joga, aerobik, basen, siłownia...jestes zła,sfrustrowana, masz zbyt dużo emocji w sobie.
szukasz wyjścia, ale tkwisz w miejscu. nie oczekuj, że świat poczeka, zatrzyma się. Będzie gnał przed siebie i taka jest rzeczywistość.
jak już się weźmiesz w garść, to okaże się, ze to nie jest wcale takie trudne - uwierz. Musisz wpaść w inną, lepszą rutynę ;)

Odpowiedz
Gość 2011-01-24 o godz. 21:10
0

mam sie rozpisywac??
duzo zmian i wg mnie na gorsze...
mąż mnie nie denerwuje wieczorem, bo go nie ma :( przychodzi o 1 w nocy i mnie budzi (niechcacy?)

nawet jedyna prawdziwa kolezanka w pracy zauwazyla ze jestem juz cieniem... ze po porodzie zmienilam sie o 180stopni...

a zeby bylo smieszniej... to zaczynam coraz czesciej myslec o drugim dziecku, zeby Natka miala rodzeństwo

Odpowiedz
Zła kobieta 2011-01-24 o godz. 20:23
0

Aga co u Ciebie?

Odpowiedz
Gość 2011-01-20 o godz. 01:00
0

Aga, to chyba dobrze, ze Twój mąż zmienił prace. Widzi, ze Ci ciężko, może sam też nie czuł się komfortowo w sytuacji w której Ty padałaś na twarz ze zmeczenia, a on się relaksował przy kompie. Pozwól mu poczuć sie potrzebnym. Pozwól mu sobie pomóc. To na razie początek, ale może byc dobrze. Może się wykarze w nowej pracy, może bedzie lepiej zarabiał, może Ty dzięki temu będziesz mogła zwolnić. Wydaje mi się, że on chce dobrze. W każdym razie nie chce tkwic w marazmie, chce być dla Ciebie facetem, głową rodziny, dlatego zmienił lajtową pracę na wymagająca większego zaangażowania. A że Ci nie powiedział? Potraktuj to jako niespodziankę ;)
Co do porodu - lekarze mogą głupimi komentarzami zrobić wiele złego. Ty nic nie mogłaś zrobić w czasie porodu, nie naraziłaś Natalki na stres. To nie Twoja wina, może lekarzy, może po prostu tak miało byc. Ważne, ze dobrze się skończyło. Natalka wyzdrowiała, Ty też, fakt, musi byc pod obserwacją, ale to tylko dlatego żeby w razie czego szybko można było zareagować. Wiesz, jak mój Sebek zasłabł, bylismy przez jakis czas w szpitalu. Leżała z nami na sali dziewczyna z małym dzieciaczkiem. Od urodzenia byli w szpitalu. Poród był ok, ale później podobno pielęgniarka zaobserwowała u dziecka bezdech, dzieciaczek był na OIOM'ie a później w dziecięcym szpitalu z podejrzeniem zapalenia opon mózgowych. Przez miesiąc robili mu badania, główkę miał całą pokłutą igłami, codziennie próbowali mu pobrac płyn i się nie udawało. Notabene chłopczyk został wypisany w końcu ze szpitala bez potwierdzenia żadnej diagnozy. Ale nie o tym chciałam. Próbowali mu też pobrać płyn z kręgosłupa, ale też się nie udawało, bo nie mogli wbic się igłą między kręgi. I wiesz co powiedziała lekarka tej matce, która była na skraju załamania nerwowego? Że to jej wina, bo go źle nosi i dlatego ma ściśnięte kręgi. No comments.
Słuzba zdrowia w naszym kraju jest jaka jest. Zgadzam się, ze niektórzy lekarze/pielegniarki powinni więcej zarabiać, ale inni powinni zostac zwolnieni. Wyobraź sobie co by było u ciebie w pracy, jakbys w ten sposób odnosiła się do klienta?
Aga, przestań sie zamartwiać. Było minęło, trzeba patrzec do przodu, trzeba wierzyć, że będzie dobrze, że Natalka nie będzie nigdy miała żadnych powikłań, że tamte chwile nie wrócą. Sama widzisz, ze dobrze sie rozwija, pozwól jej cieszyc sie zyciem, mieć radosną matkę. I daj sie odciążyc mężowi. Tak będzie lepiej. Pozdrawiam

Odpowiedz
Gość 2011-01-19 o godz. 20:52
0

AGA M nie zawsze się mówi wszystko w związku... niestety albo stety. kij ma dwa końce, ale myślę, argumenty JAnusza były uzasadnione. wie pzreciez, ze wszystko pzreżywasz pos tokroć bardziej, chciał ci po prostu oszczędzić stresu...
a, ze my tyramy an dwa etaty, takei życie. Nawet ja mąż pomaga pzy dziecku to masz milion innych spraw w domu do zrobienia....ale pociesze cię za moment będzie leciutko, jak Natka podrosnie i to juz neidługo ;)))

Poza tym nie strasz mnei opisami na GG

Odpowiedz
Gość 2011-01-19 o godz. 09:43
0

nie wiem czy Janusz czyta co tu wypisuje... teraz spi zmęczony po pracy...
no właśnie w tej kwestii mnie okłamał :( nic nie powiedzial ze ma zamiar zmienic prace.. lepsza, ciekawsza? byc moze.. czy lepiej płatna? to sie okaże... ale jest to praca na 5 zmian w tym nocki i soboty :( w tamtej mial wiecej luzu choc za minimalna stawke i to mnie wkurzalo wowczas, ze ja siedze po calych dniach w pracy + etat w domu jako matka zona i kochanka a on odpoczywa przy kompie latajac na samolotach w FS.

No i teraz oboje chodzimy zmeczeni a dopiero drugi tydzien nowego roku minął :(
A co do Natki... masz rację ze podejrzenie a wlasciwie diagnoza choroby sprawila ze świat mi sie zawalil bo osądzam siebie jako winną narażenia jej na ciężki stres w trakcie porodu i skutki po... tak uslyszalam od lekarki "dziecko urodzone w ciezkim stresie"... wiec co mialam sobie pomyslec?
ale teraz mysle o tym by dobrze ie rozwija i jka na razie jest OK :) duzo pojmuje, jest gadatliwa, jest cudowna i najdroższa mojemu sercu.

Odpowiedz
Gość 2011-01-19 o godz. 09:07
0

Aga, niewiem o co chodzi, ale moze spróbuj postawic się w jego sytuacji. Może widzi, ze jest Ci ciężko i faktycznie chciał dla Ciebie dobrze. Tak tylko dumam, bo naprawdę niewiem o co chodzi. Przestań sie zamartwiac, powiedz mu, że wolisz najgorszą prawdę od kłamstwa. Porozmawiajcie szczerze, skoro Ty go kochasz, on Cie kocha, macie cudowną córeczkę, to wszystko można jeszcze naprawić. Pozdrawiam ;)

Odpowiedz
Gość 2011-01-18 o godz. 21:05
0

AGA_M :usciski:
Nie wiem czemu nie może być proste.... ale nie może i już :usciski: nie poddawaj się, zobaczysz że wszystko się poukłada. Tylko trzeba czasu i pracy,,,, :usciski:

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie