-
Małgorzata B. odsłony: 3274
Historia o tym, jak zostaliśmy rodzicami.
Chciałam się podzielić z Wami naszym szczęściem:
2 maja o godzinie 17.45 urodziła się nasza kruszynka Amelka: 3400 g, 54 cm i 10 pkt w skali apgar.
A poniżej krótki opis:
W 38 tygodniu trafiłam na patologię ciąży z powodu nadciśnienia. Lekarze stwierdzili, że wywołujemy poród przed terminem, dla bezpieczeństwa dziecka, ale niestety byłam oporna na wszystkie metody.
Już stracilam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze; leżąc na patologii ponad 2 tygodnie można naprawdę zwariować. Nasłuchałam się oczywiście strasznych historii porodowych, naoglądałam dziewczyn w bólach i nasłuchałam krzyków z porodówki, tak więc nic dziwnego, że poród kojarzył mi się z krwawą rzezią. Na dodatek wszelkie stosowane na mnie sposoby wywołania porodu nie działały. W końcu postawiono na ostatnią kartę: ostatnia piąta dawka oksytocyny i przebijamy pecherz. Wszystko potoczyło się od tego momentu błyskawicznie. Na sali porodowej nasza położna podłączyła mi zwiększoną dawkę oksytocyny i zaczełyśmy czekać na skurcze. No i jak się pojawiły to już wiedziałam, że nie da sie ich pomylic z niczym innym. Wielkim wsparciem był dla mnie mój mąż, dzięki któremu przetrwałam fazę skórczy krzyżowych. Rozmasowywał mnie z wprawą zawodowego masazysty, podtrzymywał, gdy niemal zasypiałam miedzy skórczami, podawał tlen i był naprawdę ogromnym oparciem, czułam się bezpiecznie.
Gdy doszłam do wniosku ;) , że w sumie nie muszę już sie dłużej męczyć poprosiłam o znieczulenie i tu niespodzianka. Anestezjolog stwierdził, że nie da rady się wkłuć (próbował 3 razy). I w tym momencie ciut się zestresowałam -świadomość, ze rodzę bez znieczulenia trochę mnie przeraziła, ale pomyślałam sobie trudno i tak już nie cofne czasu i muszę rodzić ;) ze znieczuleniem czy bez.
Zaczęła się faza parcia i tu też musze powiedzieć, że mój organizm mnie zaskoczył -w zasadzie nie czułam bólu, a jedyne co pamiętam z końcowej fazy porodu to ogromny, niemalże nadludzki wysiłek jaki musiałam włożyć w parcie, by moje maleństwo pojawiło sie na świecie. Pod koniec porodu byłam tak zmęczona,że wydawało mi sie, ze tracę przytomność. Ale w pewnym momencie zobaczyłm, że moja położna i pani dr, która pomagała nam przy porodzie, jakoś zaczeły znacząco na siębie patrzeć i coś po cichu mówić i to mnie ocuciło. Nie wiem na ile w tym mojej wyobrażni, a na ile rzeczywiście mogło coś pójść nie tak ale zmobilizowałm resztki sił i pomyślałam, że muszę pomóc mojemu kwiatuszkowi przyjść na świat, i nikt tego za mnie nie zrobi. Nie minęła chwila i Amelka pojawiła się na świecie. Miała pępowonę owinięta wokół ramionek, ale na szczęście wszystko było w porzadku. W pierwszej minucie dostała 9 w skali Apgar, a za moment już 10pkt.
Moment gdy położna położyła mi córcie na brzuchu, był naprawdę magiczny, nie zapomne tych małych oczek i głowki jak oscypek z czarnymi włoskami lol tuliłam w objęciach najpiękniejszego małego człowieczka na świecie.
Podsumowując muszę stwierdzić, że chyba jestem stworzona do rodzenia lol poród trwał 3 godziny 45min nie było konieczne nacięcie, nawet nie popękałam, doszło tylko do delikatnego rozwarstwienia wewnatrz i skończyła się kilkoma niewielkimi rozpuszczalnymi szwami. Dziś minął tydzien, a ja czuję, ze mogę bez problemu robic szpagaty ;) Jedynym problemem jakiego doświadczyłam był niewyobrażalny ból glowy, stanowiąc skutek uboczny wkłucia -tzw. zespól popunkcyjny -o ironio! a nawet nie dostałam tego znieczulenia.
Jeszcze jesteśmy w szpitalu, bo mała miala bardzo silną żółtaczkę i być może wyjdziemy do domku pojutrze. Nie mogę się już doczekać. prawie trzy tygodnie w szpitalu to jak dla mnie za dużo.
A Amelka jest słodka, zakochałam sie w niej od pierwszego wejrzenia i teraz dopiero zrozumiałam, jak moze boleć rozłąka chociażby chwilowa z własnym dzieckiem. Mała musi leżeć pod lampami, a ja tylko zabieram ją na karmienia. Serce krwawi, ale pocieszam się, że juz niedługo będziemy razem w naszym domku.
Cudne to twoje małe szczęście!
Gratuluję i cieszę się, że już masz to za sobą ;]
A tobie i Amelce wszystkiego dobrego życzę ;]
Małgosiu, po pierwszye gratuluję pięknej córci :D
bardzo wzruszający opis
Wszystkiego dobrego dla calej rodzinki
i szybkiego wypisu dla ciebie i Amelki :)
Pozdrowienia!
Gratulacje dla dzielnej mamy :D
Tez lezałam na patologii z nadciśnieniem to wiem, jaka to watpiliwa przyjemność
Kruszynka Amelka - przesłodka :D
Serdecznie gratuluję dzielnym rodzicom, a Amelce życzę zdrówka :D
Piękny opis :brawo: i jaki pocieszający, że poród to jednak nie rzeź - nawet pomimo braku zzo ;)
Małgosiu, gratuluję z całych sił!
Szybko wracajcie do domku!
Podobne tematy