• DobraC odsłony: 8270

    Jak poradzić sobie z bólem?

    Wlasciwie to chcialam trafic na Pomyje...sama nie wiem...na razie siedze i placze bezglosnie. w pokoju sluchac tylko stuk lez o biurko.placze nad perfidnoscia ludzka, zawiscia, klamstwem, lotrostwem. Nad tym, ze ktos chce mi ukrasc szczescie. Zaplacil za klamstwa, by osiagnac cel. Nad tym jak bezinteresownie ludzie potrafia byc perfidni. Zli. Jak daleko mozna posunac sie w klamstwie...Boli. Boli. Boli. Boli..boli....

    Odpowiedzi (55)
    Ostatnia odpowiedź: 2011-07-14, 11:47:05
    Kategoria: Z życia
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Solares 2011-07-14 o godz. 11:47
0

DobraC rzeczywiście macie trudny orzech do zgryzienia. Trzymam jednak kciuki za Was i czekam na info. Oleta dobrze napisała - najważniejsze własne sumienie, chociaż to ale bije po oczach...

Odpowiedz
reniatka 2011-07-14 o godz. 11:13
0

Dobra, współczuję Ci... to co piszesz to faktycznie strasznie chore jest i niesprawiedliwe
najważniejsze, że macie Siebie

Odpowiedz
DobraC 2011-07-14 o godz. 09:59
0

w poradni poradzonej nam przez Kerale dowiedzielismy sie co teraz.
Mozna zwatpic w to ze sie nie jest przyslowiowym wielbladem ....

sa dwie mozliwosci
1/ odwolywac sie, ale po 1. bedzie to trwalo min 2 lata a po 2. moze sie skonczyc uznaniem ze to nie wina K. czyli.... ze malzenstwo jest nadal wazne :mur:
2/ nie odwolywac sie, uznac sie winnym, zlozyc podanie do sadu o uznanie ze sie jest juz gotowym psychicznie i ponoc w 2tygodnie takie zaswiadczenie sie dostaje. No ale trzeba uznac swoja "wine"

wiecie co.... to jakies chore jest....

w kazdym razie myslimy co dalej. co jest wazne. czy chodzi nam o "oczyszczenie", "sprawiedliwosc", czy o pozytywne zalatwienie sprawy... a wybor wcale nie jest prosty..

a na razie w zyciu Kosciola uczestniczyc nie mozemy.

ech...

Odpowiedz
Gość 2011-07-12 o godz. 06:50
0

[quote="Szynia"
Co do eksowej to wygrana da jej satysfakcję, ale nie na długo, taki numer co wywinęła to dla mnie dowód, że ma w sobie ogromne pokłady nienawiści i podłości oraz poczucia krzywdy(?), a takie osoby tylko chwilowo doznają zaspokojenia, później pojawia się nowy wróg, obiekt ataków, ewentualnie dalsze rozpamiętywanie domniemanych krzywd.

A w dodatku, jeśli jej "wygrana" oparta jest na kłamstwach, to znaczy że jej uczestniczenie w życiu Kościoła jest świętokradztwem ( tak jak np.komunia po spowiedzi podczas której by się nakłamało ile wlezie...) Czyli to takie pozorne bycie w Kościele - ntylko na pokaz...

A od takich różnych werdyktów i oficjalnych etykiet i tak ważniejsze jest własne sumienie, które przecież mówi nam czy żyjemy uczciwe, czy jesteśmy dobrymi ludźmi itp.

Ściskam serdecznie! Trzymajcie się cieplutko!

Odpowiedz
Szynia 2011-07-12 o godz. 05:25
0

Dobra :usciski: Mam nadzieję, że Wasz spokój został tylko tymczasowo zakłócony i to wydarzenie nie będzie Wam ciążyło - macie siebie, MIłoszka i swoją magię. Życzę Wam żebyście się z mężem szybko otrząsneli z tego koszmaru.
Co do eksowej to wygrana da jej satysfakcję, ale nie na długo, taki numer co wywinęła to dla mnie dowód, że ma w sobie ogromne pokłady nienawiści i podłości oraz poczucia krzywdy(?), a takie osoby tylko chwilowo doznają zaspokojenia, później pojawia się nowy wróg, obiekt ataków, ewentualnie dalsze rozpamiętywanie domniemanych krzywd.

Odpowiedz
Reklama
DobraC 2011-07-12 o godz. 05:20
0

Kerala. bardzo bardzo (znow) Ci dziekuje.
Co do pkt 1 - masz 100% racji. Gdybym wiedzala o tym wczesniej - powstrzymalabym K. Na nasza rzecz ;) niech przemawia fakt ze nie moglismy sami dojechac 100km a chcielismy wiedziec co sie dzieje (tel nie udzielaja odpowiedzi) a po drugie nie mielismy pojecia ze zostana dolaczone zeznania.. No ale stalo sie. Dla nas mniejsza - dla mamy K - powrot do przeszlosci w ktorej i tak lubi sie dreczyc

Co do olac albo ruszac. Napewno, znajac charakter K, nie bedzie zadnych pochopnych decyzji (zobacz ile czasu uplynelo od decyzji o wyslaniu poprzedniego pisma a faktycznym jego wyslaniem). K musi miec wszystko przemyslane, rozwazone etc.
Jeszcze o tym nie rozmawialismy, postanowilismy ze najpierw dowiemy sie co sie wiaze z takim wyrokiem, potem kazde z nas to przemysli i znow sie "spotkamy" z tematem.

Rozumiem ze taki werdykt oglasza niewaznosc malzenstwa, ale jako ze jest to z winy K - dopoki nie udowodni ze jest dojrzaly - nie moze wziasc slubu koscielnego. A co za tym idzie - nadal zyjemy w grzechu wiec nie mozemy w pelni uczestniczyc w zyciu kosciola (w przeciwienstwie do eks .. wdech-wydech, wdech-wydech...). Czy dobrze to rozumiem?
Powodem jest faktycznie niedojrzalosc psychiczna.

Co do moich odczuc.

Jesli olac - w sumie nic sie nie zmieni. I tak nie uczeszczamy w tej chwili do kosciola, proponowalam K spotkania malzenstw niesakramentalnych ale odmowil argumentujac ze albo jest malzenstwem w rozumieniu kosciola albo nie - posredniej drogi, takiego "nie wiadomo czego" nie chce. Jego prawo.
Poza tym i tak jestesmy szczesliwi, mamy siebie, mamy Milosza, jest nam dobrze...Choc - jako ze jestesmy wierzacy - zadra (chocby niedzielna) jest...
Pozostaje kwestia poczucia niesprawiedliwosci, ktora (wiem to) z czasem potrafi narastac az do rangi sporego problemu. I swiadomosci ze do werdyktu przycznily sie takie klamstwa od ktorych wlos sie na glowie jezy. I ze sad nie zadal sobie trudu zeby sprawdzic choc te najbardziej oczywiste (np. ze rodzice K. nie sa rozwiedzeni, co bylo glownym zarzutem do niedojrzalosci K. bo nie mial skad czerpac wzorcow :o ).
Moralne zwyciestwo z czasem moze zblaknac.. ;)

Jesli dzialac.
Oznacza to znow babranie sie. Pieniadze. Czas. Powrot do przeszlosci dla wszystkich. W dodatku z niewiadomym wynikiem.
Ale z drugiej strony szansa na oczyszczenie imienia. Tylko w imie czego? Chyba tylko wlasnego spokoju sumienia...

W kazdym razie mi jest z tym zle (i to przemawia na korzysc podjecia wysilku). Zle ze jakos nie mozemy odciac sie od przeszlosci. Ale z drugiej strony powiedzialam K. i mowilam to szczerze, ze wlasciwie juz mi "zwisa" osoba eks. Fakt ze wywalczyla co chciala. Bo my mamy siebie, Milosza, szczescie, Magie a ona tkwi w jadzie i zlosci. W sumie biedna jest...

Dla mnie Wiara jest bardzo wazna. I jej nie trace. Widze bowiem czynnik ludzki w decyzji kosciola.
A Kosciol? hm. no coz. mysle ze domyslasz sie...

Musze to jakos w sobie poukladac... Na razie czuje sie dziwnie. Z jednej strony jak przystane na chwile nad tematem to miota mna. Ale zaraz zapominam w ferworze Miloszkowych usmiechow, pieluszek, zabawy, spacerow... Moze wiec nie warto?

W kazdym razie dziekuje.
Musze to wszystko przemyslec. Musimy to wszystko przemyslec.

dziekuje

Odpowiedz
Kerala 2011-07-11 o godz. 20:41
0

tak pokrótce:
1. wysłanie rodziców K. po orzeczenie nie tylko niepotrzebne, ale wręcz nierozsądne, aby nie powiedzieć dosadniej. Regułą jest, że podczas zeznań w takich sprawach strona, ktorej zalezy na orzeczeniu, będzie robiła co w jej mocy, aby udramatycznić swoją wersję wydarzeń i wykazać, jakimi potworami byli eksmałżonek+wspólnicy Dlatego z przywileju wglądu w akta powinno się korzystać... rozsądnie. A najlepiej nie korzystać wcale i zdusić demona ciekawości. A jesli już się skorzysta to o tym zapomnieć i broń Boże nie informować wymienionych w tych zeznaniach o czynach, które rzekomo popełnili bądź których zaniechali.
Dlatego wybacz, Dobra, ale że eksowa to suka to jedno i to wiedzieliście już wczesniej, więc po kiego grzyba mąż wysłał rodziców po odbiór orzeczenia- tego nie rozumiem. Jak się wie, że ktoś jest suką to się przewiduje jego ruchy i po takie orzeczenie jedzie się osobiście, a nie wysyła schorowaną mamę.
Tyle dziegdziu.

2. Co do miodu to będzie trudniej.
Albo to olać, albo ruszać sprawę dalej. Tym razem uderzyć do sądu metropolitalnego do dobrego kanonisty z prośbą o pomoc w sytuacji, w której przyczyny nieważności małżeństwa ze strony mężczyzny (bo zakładam, ze powołano się na niedojrzalośc psychiczną- czy tak?) już ustały i jest zdolny do zawarcia związku małżeńskiego. Ślub cywilny i obecność Miłosza będzie tu grała na Waszą korzyść. I zapytać się, jak to ruszyć dalej i od czego zacząć.
Wertuję własnie PK w poszukiwaniu odpowiedniego fragmentu, ale nic nie mogę znaleźć (ku własnemu zdziwieniu, bo dałabym sobie głowę uciąć, że jest to praktykowane i sformalizowane). Może jednak nie docieram do właściwych artykułów.
Skoro można uważnić małżeństwo uznane za nieważne, to -logiczne- uważnić może się też dojrzałosć i motywacja jednej ze stron. Szłabym w tym kierunku (jesli to zanadto hermetyczne to daj znać, wyjasnię o co chodzi).

Pytanie tylko, czy Wam na tym zależy?
No i teraz tak: niestety to co napisalam pół roku temu nadal jest w mocy, a mam na myśli te słowa:

Ja jednak sądzę, że warto się zaprzeć i nie pozwolić na orzeczenie przyczyny niezaistnienia sakramentu po swojej stronie (oczywiście, jesli jest się moralnie czystym- a tego to ja nie wiem, wierzę Ci na słowo), bo potem żyje się z poczuciem, że przylgnęło do nas gówno. I to jest mało komfortowe.
Pozostaje też dość niska kwestia dania eks małżonkowi satysfakcji- to już jest indywidualne, jedni maja taką potrzebę, inni nie.
Natomiast choć wydaje się to nieistotne, to z biegiem czasu często zaczyna ciążyć świadomośc, że zostało się potraktowanym nieuczciwie, oplutym i sprowadzonym do roli oprawcy, podczas gdy nasza pamięć świadczy o czymś zupełnie przeciwnym. PO prostu ta etykietka "winnego" bywa niekiedy cięższa niż się na pozór wydaje.
Najwazniejsze w tym fragmencie jest zdanie o czasie, z biegiem ktorego zaczyna ciążyć świadomośc, że zostało się potraktowanym nieuczciwie.
To jest jednak sprawa odczuć i emocji Twojego męża, o których wiesz tylko Ty i On. Jesli uważasz (ale tak naprawdę; nie mówimy o pozorach, bo domyślam się, że mąż gra teraz gieroja, po którym to spływa- zresztą poniekąd słusznie, nie można dawać się sprowadzać do parteru takim sytuacjom) że jest w stanie sobie z tym poradzić, zaszeregować wydarzenie jako pośmiertny podryg swojego minionego małżeństwa i jednak poczuć się moralnie wygranym (mimo świadomości, że niewiele osób zna rzeczywiste kulisy sprawy)- to ok. Sądzę, ze wówczas można dać sobie spokój z ruszaniem tematu.
Domyślam sie ponadto, że aktualnie w obojgu Was buzuje złość na obiektywizm Sądu Metropolitalnego, a stąd jest już dość blisko do postawy "jesli tak wyglądają rzeczone wartości KK, to właściwie mamy je w dupie".
Nie mówię, że postawa jest nieuzasadniona, ale tak czy inaczej emocje w Was grają, więc lepiej IMHO przespać się parę nocy z decyzją "co dalej" i nie podejmować jej w stanie irytacji.

Jeżeli jednak zalezy Wam na slubie sakramentalnym i uważasz, że w mężu jakoś gra świadomosć, że KK uznał Go za niedojrzałego (co odczuwa jako niesprawiedliwe), więc chciałby się sam dla siebie oczyścić z zarzutów- wtedy ruszenie argumentu wygaśnięcia przyczyn niedojrzałości byłoby warte rozważenia.

Tak naprawdę najważniejsze w tym wszystkim jest to, co to znaczy konkretnie dla Was.
Do sądów- metropolitalnych również- nie idzie się po sprawiedliwość tylko po wyrok. Proponuję powtórzyć to sobie kilka razy i przyswoić. Pomaga to przełykać gorzkie pigułki tego rodzaju.
Uczciwie się zastanówcie, czy cała ta sprawa ma dla Was znaczenie czy nie. "Uczciwie" to znaczy oczywiście nie to, co jedna strona myśli, że druga pragnie usłyszeć i vice versa (a pewnie w Twoim mężu dominuje teraz postawa "nie obchodzi mnie to", ktora może być odgrywana głównie na Twój użytek, żebyś się nie zadręczała tym, że on się zadręcza- skomplikowane, ale wiem, że Wiesz, o co chodzi ;) ).
Pogadajcie- jeśli jest to dla Niego zadrą to chyba warto dzialać dalej. Jeśli naprawdę nie stanowi to dla Niego problemu (w sensie ma to przerobione głęboko w sobie i naprawdę się zdystansował do sprawy)- lepiej byłoby chyba zostawić.

Przepraszam za długośc. I jeszcze dwa pytania: jak Ty się z tym czujesz? Co to dla Ciebie znaczy?
I drugie mniej istotne, może o tym pisalaś, ale nie mam teraz jak przewinąć wątku, a nie pamietam: czy eksowa w momencie składania pozwu do Sądu Metropolitalnego była w formalnym związku z kimś? (mam na myśli slub cywilny)?

kerala

Odpowiedz
mokato 2011-07-11 o godz. 17:34
0

Strasznie mi przykro bo bardzo Wam kibicuję!

A tak na marginesie- dlaczego nie do Watykanu???? Nie poddawajcie się!!!

Odpowiedz
DobraC 2011-07-11 o godz. 16:01
0

tia... do Watykanu :|

no nic. musimy sie tylko dowiedziec co to formalnie oznacza. obawiam sie ze nic dobrego ale co tam :|

Odpowiedz
ladybird7 2011-07-11 o godz. 14:53
0

Przykro mi Dobra :(. Ale chyba jest jakas szansa na jakas apelacje itp.

Odpowiedz
Reklama
DobraC 2011-07-11 o godz. 14:23
0

no wlasnie ze nie :(

jest dekret. malzenstwo K. jest niewazne. Z jego winy...

Wlasciwie juz mi to wisi. Gdyby nie dwie rzeczy: po pierwsze - widze jak K. jest przykro bo mysli ze mi jest przykro :mur: zagmatwane, ale wierze ze rozumiecie.
po drugie: po dekret podjechali rodzice K. Niepotrzebnie. Bo byly do niego dolaczone zeznania ex. I mama K. przeczytala o swojej chorobie psychicznej, o tym ze zle im zyczyla i takie tam kwiatki. I skonczylo sie na pogotowiu. Mama K. jest osoba bardzo schorowana...

Juz mi sie pisac nie chce nawet. Wiedzialam ze sprawiedliwosci nie ma na swiecie ale myslalam tez ze Kosciol jest taka instytucja ktora mimo wszystko kieruje sie prawda... Okazalo sie ze nie...

Teraz tylko zastanawiamy sie co oznacza taka decyzja. Co oznacza uniewaznienie ze wskazaniem na winnego...
Kerala - pomozesz?

Odpowiedz
mokato 2011-07-11 o godz. 14:05
0

Dobra, trzymam kciuki i wierzę w to, że jednak wszystko będzie po Waszej myśli!
Przecież Wasza Magia musi zadziałać i tym razem!

Odpowiedz
DobraC 2011-07-11 o godz. 05:17
0

wyciagam.
to wspomniane przez Kerale w marcu "lada chwila wydane orzeczenie" wlasnie zostalo wydane. Na niejawnym posiedzeniu 19.10 (znow kolejne 9 w naszym zyciu...) sad zdecydowal o niewaznosci malzenstwa i skierowal sprawe do sadu apelacyjnego :o . w pismie dodali ze na razie do decyzji sadu apelacyjnego niz nie mozna zrobic.
niestety - nie podali z czyjej winy choc nawet boje sie miec nadzieje... bo to ejst tak ze jesli z winy K - to ex bedzie mogla uczestniczyc w pelni w zyciu Kosciola a K. nie.
Juz pomijam ze od sadu biskupiego do domu K. gdzie przyszlo pismo jest w linii prostej 4 km a pismo dotarlo wczoraj (a decyzja wydana 19.10). Czuje ze ktos nam odwleka ile moze....

dzis K. ma dzwonic zebo sie cokolwiek dowiedziec. Mowie mu ze to dla mnie juz wszystko niewazne. Bo co mam powiedziec? Nie chce mu sprawiac przykrosci....

trzymajcie kciuki. choc to pewnie sprawa z gatunku tych beznadziejnych...

i pytanie formalne: czy mozna na dzialanie sadu skladac gdzies zazalenie? juz nie na decyzje nawet ale na tryb, zachowania, branie kasy bez potwierdzen i takie tam....

ech...

Odpowiedz
Aguus 2010-12-01 o godz. 16:46
0

Kurczak,tak sobie napisalam,w rzeczywistosci sama podkulam ogon i nie umiem walczyc z takimi osobami ... Ale jak poczytalam topic Dobrej to tak mi jakos przed oczami stanely pewne sytuacje i na szybko napisalam,ze z checia pomoglabym jej sie zemscic na tej osobie,bo czasami chcialabym,zeby tym ZŁYM zrobic to samo co oni nam robia ...
Piszesz,ze "walka z takimi personami ich metodami z góry skazana jest na niepowodzenie ",pewnie tak,tylko szkoda,ze takie osoby nie przekonaja sie o tym jak to jest ... Mamy jedno zycie,zyjemy w zgodzie z wlasnym sumieniem,a nagle nasz swiat sie wali,bo ktos jest zaklamany i nieuczciwy :|

To tyle na ten temat.
Dobra,ciesze sie,ze walczycie i mam nadzieje,ze wygracie te walke! I cala bitwe przede wszystkim!

Aga

Odpowiedz
Gość 2010-12-01 o godz. 13:34
0

DobraC napisał(a):
na razie - K. napisal wyjasnienia i swoje komentarze i wyslalismy to do sadu biskupiego. czekamy co dalej..
pozostawienie tego bagna bez komentarza uznalizmy za szkodliwe dla nas.

I bardzo dobrze. Mieliście do tego prawo. Znając Ciebie, nie mam watpliwości, że jest to konkretne, oparte na faktach i nie pomawiające!

Jednoczesnie przeciwieństwie do Aguus, nie uważam aby nalezało zniżac się do poziomu prostaków. Abstahując od kwestii moralności, późniejszego kaca itd, walka z takimi personami ich metodami z góry skazana jest na niepowodzenie - najpierw ściagną do swojego poziomu a potem pokonają doświadczeniem.

Zyczę Ci aby to szybko się skończyło i zebyście znowu mogli o tym zapomnieć.
A takich ludzi jest niestety multum na świecie. Ja tego nie rozumiem- przeciez takie knucie, zawiść musi być bardzo obciążające.

Trzymaj się cieplutko!

Odpowiedz
DobraC 2010-11-30 o godz. 00:54
0

wyciagam, bo obiecalam napisac co postanowilismy.
na razie - K. napisal wyjasnienia i swoje komentarze i wyslalismy to do sadu biskupiego. czekamy co dalej..
pozostawienie tego bagna bez komentarza uznalizmy za szkodliwe dla nas.

zobaczymy co czas przyniesie...

pozdrowionka

Odpowiedz
focia 2010-11-07 o godz. 10:26
0

Dobra, trzymaj się cieplutko :usciski: Jeśli potrzebujesz pogadać - daj znac na prv - prześlę Ci maila i tel.

Z przerażeniem czytam Twoja relację i zaczynam się zastanawiać czy w ogóle jest sens zaczynać tę sprawę :(

Odpowiedz
blandine 2010-11-03 o godz. 19:45
0

oostatnio tu nie bywałam...i dopiero teraż przeczytałam........
mi sie to w głowie nie mieści,że można być tak podłym człowiekiem jeszcze tym zarażać innych (żeby nie bylo mam na mysli eks K. ;) )
mogę rozumieć emocje zaraz po rozstaniu-bez względu po czyjej stronie wina-ale z tego co piszesz to to już trwa ładne parę lat i tu się z Tobą zgodzę,że ona musi miec problemy psychiczne ( i tak jakoś mnei naszło...porównanie do filmy TATO) i Mamusie która ją nakręca(nie wiem czemu tak tak mi sie wydaje....)
Strasznie mi przykro z powodu tego co sie dzieje teraz,w tak ważnym dla Ciebie i K. momencie waszego życia...(cho myślę,że własnie teraz MIłozek dodaje Wam sił )
trzymajcie się i walczcie,tak jak Karela pisała....
ściskam mocno ;*

Odpowiedz
DobraC 2010-11-03 o godz. 10:12
0

Kerala.
Bardzo bardzo Ci dziekuje.
Wyslalam kopie do K. - chce zeby sam wszystko przemyslal i podjal decyzje... Ja go moge tylko w tej decyzji wspierac.

bardzo madre bylo to co napisalas o etykietce...
bo choc tak naprawde wcale nie chce na teraz znow wojny i najchetniej machnelabym reka to wiem ze w przyszlosci bedzie to znow wracac. Wlasnie ze skrzywionym poczuciem "sprawiedliwosci....".

Dam znac co K. zdecydowal. Mysle ze wbrew pozorom obie wersje sa swiatelkiem w tunelu.
I za to swiatelko bardzo Ci dziekuje. Choc dziekuje w kontekscie moich ostatnich odczuc do ludzi to male slowo...

Odpowiedz
Kerala 2010-11-03 o godz. 08:56
0

hej
odpowiem Ci tutaj, bo może (choć nie życzę) ktoś jeszcze będzie mieć potrzebę skorzystać.
Odwolywać się można od każdego orzeczenia, a ponieważ pozwolilam sobie własnie zadzwonić do Sądu Metropolitalnego ;) przekazuję Ci, że odpowiedź brzmi: jeśli nie zgadza się Pani z wyrokiem to jak najszybciej apelować, najlepiej przynieść ze sobą wyrok i na tej podstawie porozmawiać w Poradni Prawnej. Uzupełnienie do informacji zawartych w odtajnionych aktach też napisac i dołączyć.
Im więcej biurokracji i chodzenia wokół sprawy tym lepiej.

podaję Ci telefon i godziny przyjmowania interesantów:

Poradnia Prawna:
czynna w poniedziałki, czwartki i piątki w godz. 11.00-13.00
Ks. kanonik mgr lic. Zygfryd Landowski, tel. 0-22 628 53 06
Ks. prałat mgr lic. Józef Liczkowski, tel. 0-22 628 53 06

Bardzo mili księża. Oczywiście Twój mąż może się wybrać do Poradni jeszcze przed otrzymaniem wyroku celem zasięgnięcia porady ogólnej, co w kontekście tego, co piszę Ci poniżej, może być rozsądnym posunięciem.
Szanse w każdym razie macie duże.
I jeszcze jedno: jeżeli Twój mąz uzyska orzeczenie z -nazwijmy to- swojej winy (choć to nie do końca poprawne, bo nawet w wyroku będziecie mieć tekst o tym, że SM nie zajmuje się orzekaniem i wyrokowaniem o winach) to i tak stwierdzenie niewazności cały czas jest w mocy . Tyle tylko, że Twój mąż będzie musiał przeprowadzić kolejną sprawę, której celem będzie udowodnienie, że w Jego przypadku przyczyna już wygasła, innymi słowy: dojrzał. Naturalnie będzie musiał to zrobić tylko wtedy, jeśli będzie chciał zawrzeć ponownie związek małżeński.
Od strony praktycznej więc Będziecie dokładnie w tym samym punkcie, co po udanej apelacji. I tu, i tu trzeba byłoby jeszcze pochodzić.
To, co różni obie te sytuacje (1. stwierdzenie niezaistnienia sakramentu z powodu niedojrzałości mężczyzny, potem staranie się o stwierdzenie ustania przyczyny; 2. stwierdzenie niezaistnienia sakramentu z powodu niedojrzałości mężczyzny, apelacja, orzekanie w II instancji) to wyłącznie, że tak powiem, ciężar moralny.
Mianowicie w pierwszym przypadku Twój mąż musiałby przemilczeć swoją wersję (pomijając to sprostowanie, które piszecie) i zgodzić się, że tym razem to on będzie musiał udowodnić przed Kościołem, że jest dojrzały do sakramentu. Innymi słowy dość nieoczekiwanie zostaje postawiony w sytuacji kogoś, kto musi dowieść, że nie jest wielbłądem.
Natomiast druga sytuacja trwa nieco dłużej, wyrok zostaje utrzymany, tylko zmieniają się akcenty: nie on, a ona (lub oboje).

Jeśli chcesz znać moje zdanie: na ogół ludzie nie chcą się dłużej użerać z eks partnerem który robi takie hop siupy. Szczególnie dramatyczny jest zawsze moment odtajnienia akt i przeczytanie sobie, jaki tam cymes i mniód jest o nas zapisany Dlatego też nie mają ochoty na powtórkę z rozrywki i odpuszczają sprawę, niekiedy nie chce im się już dowodzić, że przyczyna niezaistnienia sakramentu ustała z ich strony, bo mają ogólną blokadę na sprawy związane z prawem kanonicznym i odwiedzinami na Nowogrodzkiej.
Ja jednak sądzę, że warto się zaprzeć i nie pozwolić na orzeczenie przyczyny niezaistnienia sakramentu po swojej stronie (oczywiście, jesli jest się moralnie czystym- a tego to ja nie wiem, wierzę Ci na słowo), bo potem żyje się z poczuciem, że przylgnęło do nas gówno. I to jest mało komfortowe.
Pozostaje też dość niska kwestia dania eks małżonkowi satysfakcji- to już jest indywidualne, jedni maja taką potrzebę, inni nie.
Natomiast choć wydaje się to nieistotne, to z biegiem czasu często zaczyna ciążyć świadomośc, że zostało się potraktowanym nieuczciwie, oplutym i sprowadzonym do roli oprawcy, podczas gdy nasza pamięć świadczy o czymś zupełnie przeciwnym. PO prostu ta etykietka "winnego" bywa niekiedy cięższa niż się na pozór wydaje.

pozdrawiam i życzę powodzenia w całej sprawie

kerala

ps. przydatny link http://www.kosciol.pl/uniewaznienie_malzenstwa

http://www.kosciol.pl/uniewaznienie_malzenstwa

Odpowiedz
DobraC 2010-11-03 o godz. 05:08
0

Jestesmy po dluzszej rozmowie... Zdecydowalismy ze napiszemy nasza wersje (bo to mozemy zrobic) ot chocby dlatego zeby "oczyscic" rodzicow K....

I teraz prosba - KERALA, pomozesz??
Pytanie, czy jesli w pierwszej instancji zostanie ogloszone uniewaznienie z winy K. to czy jest sens w ogole odwolywac sie do drugiej instancji? Tzn. czy jest jeszcze wowczas szansa na stwierdzenie ze to nie K. byl winny....
Bo jesli to ma byc tylko sztuka dla sztuki to chyba nie chcemy sie w tym wszystkim grzebac... Niepotrzebnie poruszac takie demony, zwlaszcza ze (nie szkalujac, bo to w sumie nie moja sprawa...) uwazam ze byla zona K. ma jakies problemy psychiczne, a to nie jest bezpieczne....
A ja z takimi osobami nie wygram (Aguus, to tak a propos...) bo nie umiem stosowac ich metod... Wiec z gory jestem skazana na porazke...
Wiem to bo juz to przezywalam, dalam sie zastraszyc i zakopac w stosie bzdur, klamstw...

Kerala.. wysylam priva.

dzieki dziewczyny.....

Odpowiedz
Ambrozja 2010-11-02 o godz. 20:20
0

Może nie znamy się tak dobrze, ale foruma zbliża ludzi, zwłaszcza, że są to naprawde wyjątkowe osoby :D

Ja również nie potrafię zrozumieć skąd w ludziach taka zawiść się bierze?!? I jak można później spać spokojnie?? Wierzę jednak, że istnieje sprawiedliwość...

DobraC trzymaj się cieplutko i uważaj na siebie i maluszka, jutro na pewno wyjdzie słońce :D Trzeba wierzyć, że będzie dobrze. Ściskam serdecznie.

Odpowiedz
Gość 2010-11-02 o godz. 18:05
0

DobraC nawet nie wiedziałam, ze tutal trafię na ten wątek..... jak jest źle naprawde widzę, ze można liczyc na dziewczyny tutaj... tzrymaj się a właściwie tzrymajcie się.....

..... :usciski: :usciski:

dbaj o siebie....nie wiem jak pomóc:( Trzym sie

Odpowiedz
Aguus 2010-11-01 o godz. 16:33
0

Dobra,jak nie dobrocia z taka baba to chetnie bym z taka powalczyla jej wlasna bronia.
Dreczyla telefonami i sms-ami(moze forumowki pomoga?;) ). Z czysta rozkosza bym te babe podreczyla ... niecierpie takich ludzi ... sami nie potrafia zadbac o wlasne szczescie a pozniej jak osoba,ktorej nia daja szczescia uklada sobie zycie z innym(inna) to by dokopali!

Zapedzilam sie,ale czasami sie zastanawiam,ze nie warto byc za dobra,bo sie dostaje po dupie.

Dobra,mam nadzieje,ze bedziecie walczyc i uda wam sie to czego chcecie i co sobie wymarzyliscie,bo tymbardziej takim ludziom jak ta kobieta trzeba utrzec nosa ...
Skoro ona znalazla tylu swiadkow ktorzy klamali i skladali falszywe zeznania to czy ty nie mozesz z mezem cos wymyslec ?
I jakim cudem ta kobieta namawia na "szpiegowanie i donosicielstwo" kogos z Twojej pracy ??
Przeciez to male miasteczko gdzie sie wszyscy znaja tylko WARSZAWA? I co,ona nie ma swojego zycia tylko ta sprawa sie zajmuje ???
Wrrr ... skad sie biora tacy ludzie.

Dobra,Ty sie tym nie przejmuj za bardzo,pamietaj o dziecku,a mam nadzieje,ze kciuki forumowe i ewentualnie jakas pomoc forumowiczek Wam pomoga!

Odpowiedz
Gość 2010-11-01 o godz. 09:49
0

DobraC...Przytulam Was z całych sił z wiarą i przekonaniem, że BĘDZIE DOBRZE :usciski: I o to się dzisiaj pomodlę.

Od strony prawnej, choć bardzo bym chciała, nie umiem niestety pomóc :(

Odpowiedz
DobraC 2010-11-01 o godz. 07:40
0

mokato napisał(a):Ściskam Was mocno. Całą trójkę i wierzę, żę wszystko dobrze się skończy. :usciski:
i tej wersji bedziemy sie trzymac...

dzieki dziewczyny, naprawde. nawet nie wiecie jak mi lzej na sercu... gdyby nie Wy pewnie zaszylabym sie w lozku ignorujac prace i buczala...
a tak - powtarzam sobie ze bedzie dobrze. jakkolwiek by nie bylo....
naprawde, kilka razy powtarzalam sie na forum ale zrobie to raz jeszcze ;). DObrze ze jestescie...

Odpowiedz
Gość 2010-11-01 o godz. 06:41
0

Kerala napisał(a):
ps. Aniu, niestety wina jest i nie jest istotna. Jesli powód powołuje się na "niedojrzałość mężczyzny lub niewiasty...itd" to potwierdzenie tego zarzutu w toku procesu oznacza, że tylko jedna ze stron otrzymuje wolną rękę w zakresie ewentualnego ślubu kościelnego, zaś druga (ta uznana za niedojrzałą) jeśli chce wstąpić w sakramentalny związek małżeński musi rozpocząć odrębną sprawę, która wykaże, że przyczyna stwierdzenia nieważności już ustała. Może zawile tłumaczę, ale się spieszę. No w każdym razie bywa to istotne.
Faktycznie, możesz mieć rację. Nie pomyślałam o takich przeszkodach jak niedojrzałość tudzież niemożność fizyczna odbycia stosunku - wtedy rzeczywiście może być problem.

Odpowiedz
mokato 2010-11-01 o godz. 06:40
0

Dobra, ja uważam tak jak Kerala. Jeszcze nic straconego, jest II instancja. Nie poddawajcie się. Wiesz,świadkowie powiedzieć mogą wiele rzeczy ale nie ma na to dowodu(np.bicie żony). Jest jeszcze weryfikacja tych słów. Mój znajomy ksiądz jest obrońcą węzła i tyle historii się nasłuchałam... Nie jest tak łatwo z kogoś zrobić potwora. Oni, w tym sądzie też mają rozum i zeznania Twojego eks podzielą przez 5. Jeszcze nic nie jest przesądzone.
Teraz pamiętaj o Miłoszku. On jest najważniejszy!
Ściskam Was mocno. Całą trójkę i wierzę, żę wszystko dobrze się skończy. :usciski:

Odpowiedz
DobraC 2010-11-01 o godz. 06:32
0

Dorcia22 napisał(a):DobraC napisał(a):Slowa do moich rodzicow "kopcie grob dla corki", upokorzenie w pracy, gluche telefony o kazdej porze dnia i nocy, swiadomosc ze ktos z pracy donosi
Dobra, ale to są groźby karalne!!!
ano...
ale wyobraz sobie ze bylam wtedy (ja!!!ja!!! kuzwa ja!!!!) tak zastraszona ze balam sie z domu wyjsc i telefony odbierac na samo wspomnienie mojej owieczkosci (od owieczki idacej na rzez..) mna miota...

to co powyzej to tylko niektore z kwiatkow.. uwierz... bo np. po 2 latach sprawy rozwodowej przyszla (w koncu...) na rozprawe i powiedziala z wielkimi mokrymi oczetami ze ona wlasciwie nie rozumie, bo czeka nam meza codziennie z kolacja a on nie wraca do domu.....
takie sprawy jak kladzenie sie na chodniku i krzyczenie "ratunku, bije mnie" to juz w ogole pomijam...

ech. nie bede sie nakrecac wspomnieniami....
wazne ze sie skonczylo, ze moglismy wziasc slub cywilny i ze spodziewamy sie naszego dziecka.... dla mnie i dla K - pierwszego, wysnionego....

Odpowiedz
DobraC 2010-11-01 o godz. 06:29
0

Kerala - dziekuje!
Szkoda ze nie zgadalysmy sie wczesniej.... Choc z drugiej strony nie wiem czy bym komus uwierzyla ze mozna takie bajki wymyslac.....

K. wroci to przegadamy temat.
Rozumiem ze II instancja to jakby krok wyzej? Taka apelacja?

Odpowiedz
Gość 2010-11-01 o godz. 06:28
0

DobraC napisał(a):Slowa do moich rodzicow "kopcie grob dla corki", upokorzenie w pracy, gluche telefony o kazdej porze dnia i nocy, swiadomosc ze ktos z pracy donosi
Dobra, ale to są groźby karalne!!!

Odpowiedz
Kerala 2010-11-01 o godz. 06:21
0

Dobra, odniosę się do tego, że "zapłacila".
Nie wiem, w którym miejscu postępowania jesteście. Wynika mi z Twoich słów, że już po odtajnieniu akt i w oczekiwaniu na wyrok, tak?
Przy zawiadomieniu o odtajnieniu akt dostaje się też informację, że jeśli powód bądź pozwany mają potrzebę uzupełnienia/sprostowania/odniesienia się do zeznań współmałżonka to w terminie takim i takim mają to złożyć na ręce tego to i tego.
NIe pamiętam niestety, czy to ma jeszcze jakąkolwiek moc sprawczą (w sensie, czy jest brane pod uwagę przy orzekaniu) ale zostaje włączone do akt i przy ewentualnej apelacji jest istotnym argumentem na rzecz prostującego.
I tak jak Ci napisałam: ponad 80% spraw oddanych do drugiej instancji kończy się stwierdzeniem nieważności.

A teraz co do tego płacenia: nie, do tego nie trzeba kasy, wystarczy inwencja. Powaznie.
Zetknęłam się z identyczną sytuacją, pisząc moim znajomym pisma do Metropolitalnego. Tam Powód zarzucał pozwanej, że jej rodzice byli rozwiedzeni (w domysle: nie przekazali córce odpowiednich wzorców i dlatego ich małżeństwo zakończyło się ryfą. Prawda zaś była taka, że pan mężuś dał se w długą za ocean, porzucił zonę i syna, poznał w Stanach nową ljubow, spłodził tam trójkę dzieci, a w końcu ljubow zażądała białego welonu i Niuniuś złożył pozew w Metropolitalnym). Kiedy moja znajoma to zobaczyła trafił ją szlag- rodzice oczywiście rozwiedzeni nie byli.
Były też lepsze kwiatki: wg słów Niuniusia ojciec zony należał do PZPR (co okazało się świetnym marketingowo chwytem w Metropolitalnym), a sam Niuniuś został przymuszony do ślubu.
Moja znajoma napisała sprostowanie. Nawet nie tyle dlatego, bo uważała, że będzie mieć to wpływ na sprawę, ale dlatego, że Jej ojciec wówczas nie żył i uznała, że skwitowanie milczeniem takich pomówień będzie brakiem szacunku wobec Jego pamięci.
I tak poza wszystkim to takie sprostowanie działa też terapeutycznie: daje nam szansę przedstawienia swojej wersji.
Namawiałabym Twojego męża na to, o ile macie jeszcze czas (na pismie podany jest termin, sprawdźcie).

kerala

ps. Aniu, niestety wina jest i nie jest istotna. Jesli powód powołuje się na "niedojrzałość mężczyzny lub niewiasty...itd" to potwierdzenie tego zarzutu w toku procesu oznacza, że tylko jedna ze stron otrzymuje wolną rękę w zakresie ewentualnego ślubu kościelnego, zaś druga (ta uznana za niedojrzałą) jeśli chce wstąpić w sakramentalny związek małżeński musi rozpocząć odrębną sprawę, która wykaże, że przyczyna stwierdzenia nieważności już ustała. Może zawile tłumaczę, ale się spieszę. No w każdym razie bywa to istotne.

Odpowiedz
Gość 2010-11-01 o godz. 05:38
0

Dobra, rozumiem Twoje zniechęcenie, ale czy nie lepiej pociągnąć sprawę do końca ?
Skoro tak łatwo podważyć (np. kwestia rozwodu Twoich teściów) słowa eks-owej to może warto poświęcić temu jeszcze odrobię siły, żeby kiedyś nie żałować, że babsztyl postawił na swoim ;)

Cokolwiek postanowicie mocno Wam kibicuje :usciski:

Odpowiedz
Gość 2010-11-01 o godz. 05:29
0

DobraC napisał(a):
Nie wiem czy chce to ciagnac, dochodzic praw, przekonywac ze racja jest po naszej stronie, walczyc. jedyne co mi przeszkadza w machnieciu reka to fakt ze jesli niewaznosc stwierdza z winy K. - to ona bedzie mogla wziasc slub a on nie.....

Dobra, ręki nie dam sobie uciąć, ale wydaje mi się, że w procesach kościelnych o stwierdzenie nieważności zawarcia małżeństwa nie jest istotna wina - jeżeli zostanie stwierdzone, że małżeństwo zostało zawarte nieważnie, to nie jest tak, że dotyczy to tylko jednej strony i tylko jedna ma małżeństwo "wymazane". Sąd orzeka o nieważności zawarcia małżeństwa, czyli, że nigdy go nie było.

A poza tym życzę Ci, dużo spokoju. :usciski:

Odpowiedz
DobraC 2010-11-01 o godz. 05:21
0

Kinia napisał(a):Temat unieważniania małżeństwa jest mi zupełnie obcy i dlatego choć bardzo bym chciała nie potrafię pomóc, ale czy nie można w żaden sposób podważyć tych oszczerstw ?

:usciski:
dziekuje...
wiesz co... pewnie ze mozna.
ale po pierwsze wiaze sie to z ciagnieciem sprawy, a ja naprawde chyba tego nie chce.
po drugie... pewnie Was nie zdziwie, ale jak zobaczylam ze biegly nie sprawdzil nawet ze rodzice K. nie sa rozwiedzeniu (w ogole co za bzdura ) a przeciez bylo to najprostsze do stwierdzenia (zwlaszcza ze na tej "podstawie" stwierdzil ze K. nie mial dobrych wzorcow w domu ) - to po prostu mysle ze "przespalismy" bo druga strona najzwyczajniej w swiecie zaplacila..... i ma...

tak to za pieniadze nawet wariata z Ciebie zrobia....

Odpowiedz
Gość 2010-11-01 o godz. 05:13
0

Dobra :usciski:

Przerażające jak bardzo ludzie potrafią być podli, wredni, bezwzględni i to "tylko" dla jakiejś głupiej satysfakcji. :x

Bądzcie ponad to, ponad Nimi. To Wy wygraliście - kochacie się, tworzycie wspaniałą rodzinę, pełną miłości i szacunku. Nie jedno sakramentalne małżeństwo może Wam pozazdrościć.
Wasza miłość jest Waszą siłą, którą Ona/Oni nie mogą zniszczyć swoimi kłamstwami.

Temat unieważniania małżeństwa jest mi zupełnie obcy i dlatego choć bardzo bym chciała nie potrafię pomóc, ale czy nie można w żaden sposób podważyć tych oszczerstw ?

:usciski:

Odpowiedz
patunieczka 2010-11-01 o godz. 04:56
0

:usciski:
Nic mądrzejszego niż kerala i Dorcia Co nie napiszę...
Znam Cie tylko troszeczkę, ale lubię i życzę Wam (całej trójce) jak najlepiej.

Trzymaj się, wyjdzie słońce, K. wróci, złe wspomnienia pójdą precz.
Tyle dobrego czeka przed Wami, tuż za zakrętem, że już nieważne co zostało za Wami...

Odpowiedz
DobraC 2010-11-01 o godz. 04:55
0

Kerala.. bardzo dziekuje...
wiem, to wszystko jest oczywiste... nie powinnam sie denerwowac... ale.... no wlasnie....
Wiesz... boli to ze staralismy sie byc uczciwi wobec osob ktore sa tak msciwe... Czasem K. wraca do czasow kiedy czekal w domu w srodku nocy przy bulce z kabanosem az zona wroci z imprez (twierdzac ze z pracy...). Zastanawia sie wtedy dlaczego dwa lata czekal zamiast rzucic to wszystko w diably... Dlaczego zamknal sie jak w skorupie co poskutkowalo tym ze nikt nic nie wiedzial, nikt nie znal prawdy...
Nie zdawalam sobie sprawy jak bardzo ta przeszlosc w nas tkwi. Do wczoraj. Myslalam ze juz mnie nie zdenerwuje, nie wystraszy... Ale wrocilo wszystko. Slowa do moich rodzicow "kopcie grob dla corki", upokorzenie w pracy, gluche telefony o kazdej porze dnia i nocy, swiadomosc ze ktos z pracy donosi.
Nie rozumiem dlaczego to tak mocno w nas tkwi skoro wlasciwie wszystko sie dobrze dla nas skonczylo - tak jak napisalas - mamy siebie, czekamy na dziecko, mamy nasze wymarzone gniazdko, pelne spokoju i milosci, ukochanego psa i wspolne spojrzenie w przyszlosc... To chyba po prostu byly zbyt silne przezycia....

Nie wiem czy chce to ciagnac, dochodzic praw, przekonywac ze racja jest po naszej stronie, walczyc. jedyne co mi przeszkadza w machnieciu reka to fakt ze jesli niewaznosc stwierdza z winy K. - to ona bedzie mogla wziasc slub a on nie.....

Przypomina mi sie co mowila nasza wychowawczyni z liceum, urszulanka - "dziewczynki, ale kto Wam powiedzial ze swiat jest sprawiedliwy...."....

Padlam wczoraj przed 8 snem bez snow, bez glosow swiata zewnetrznego. Chyba nie zdawalam sobie sprawy jak zmeczona bylam...

teraz musze podniesc glowe i usmiechac sie do K. Nie chce zeby widzial ze to wszystko jest wazne... Ze mnie zranilo.

Bo - tak jak napisalas - wazniejsze jest to ze MY jestesmy....

dziekuje Wam.

Odpowiedz
Kerala 2010-10-31 o godz. 14:17
0

Dobra, spokojnie.
Po pierwsze się nie denerwuj, Jesteś w ciąży, przeszłość Twojego męza w osobie Jego eks żony nie ma takiej mocy sprawczej, aby Ci dokopać. Tego się trzymaj.
Po drugie istnieje jeszcze druga instancja
Po trzecie: jaki biegły? Biegły psycholog, obrońca węzła? Skoro akta są już odtajnione to lada moment będzie orzeczenie. Poczekajcie spokojnie na koniec procesu i wtedy zastanówcie się, co dalej. Większość spraw IIgiej instancji kończy się stwierdzeniem niezaistnienia sakramentu, pamiętaj.

Wiem, że Cię to nie pocieszy, ale nie takie syfy ludzie wypisują. Czytałam akty bliskiej mi osoby, jej sąsiadka zeznawała, że wracała z pracy w mokrych i sliskich majtkach. Nie skomentuję.
Wyżej dupy się nie podskoczy, prymitywizm istniał, istnieje i istnieć będzie, a ci, którzy chcą być ponad tym to będą. Przy tym wszystkim trzeba jeszcze jakoś żyć, móc patrzeć w lustro, a Ty i Twój mąż i tak jesteście w komfortowej sytuacji: macie siebie, kochacie się, czekacie na upragnione dziecko. Czym w tym kontekście jest ludzka małość i podłość? No, właściwe priorytety, moja Droga, właściwe priorytety :D
Nie wiem, jakie było tło rozstania Twojego męza z eks żoną. Zakładam, że z Jego strony było uczciwe i że ma tzw. moralne prawo do domagania się stwierdzenia o nieważności.
Jeśli tak jest- Wasza miłość nie stanie się już niczym świętszym niż jest obecnie, ostatecznie Bóg, do którego się odwołujecie, ma najlepszy wgląd w akta.
Trzymaj się
I melisę ordynuję!

kerala

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 13:55
0

Dobra, przykro mi bardzo.

Odpowiedz
agga73 2010-10-31 o godz. 13:46
0

Dobra, przytulam Cię baardzo mocno :usciski:

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 12:09
0

DobraC, sprawdź priv ;)

Odpowiedz
DobraC 2010-10-31 o godz. 11:50
0

Dorcia, dzieki, dowiemy sie...
Wiesz... boli to ze to naprawde stare sprawy. Sprzed 4-5 lat... A nadal gdzies tkwia drzazga...
moze dlatego ze dalismy sie wtedy wowczas totalnie zastraszyc... to co przezywalismy zanim uprawomocnil sie wyrok rozwodu cywilnego to nam pewnie z rok zycia odebralo....
zla jestem na siebie... ze tak pozwalam zeby tak mnie to bolalo....

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 11:44
0

DobraC napisał(a):Dorcia22 napisał(a):DobraC, w takim razie niech nie bierze unieważnienia małzeństwa!! Bo przyjdzie taki dzień, ze jego była będzie chciała unieważnienia (bo sobie kogoś znajdzie) i to ona będzie miała wtedy problem.

Dorcia, jak to mozliwe? Przeciez jesli decyzja bedzie wydana to juz przepadlo... Jak to "nie brac"? W sensie teraz przerwac caly proces?
tak, przerwijcie, wydaje mi się, ze jest taka możliwość-oczywiście nie dam sobie głowy obciąć...

i pamiętaj proszę o jedenej, bardzo ważnej kwestii:

Im tylko o to chodzi, zeby Wam dopiec, żebyście się denerwowali, żebyś Ty płakała!!! Po co im dawać satysfakcję?! Bądź ponad tym-choć wiem jak to trudne...

:usciski:

Odpowiedz
DobraC 2010-10-31 o godz. 11:34
0

Dorcia22 napisał(a):DobraC, w takim razie niech nie bierze unieważnienia małzeństwa!! Bo przyjdzie taki dzień, ze jego była będzie chciała unieważnienia (bo sobie kogoś znajdzie) i to ona będzie miała wtedy problem.

Dorcia, jak to mozliwe? Przeciez jesli decyzja bedzie wydana to juz przepadlo... Jak to "nie brac"? W sensie teraz przerwac caly proces?

Odpowiedz
DobraC 2010-10-31 o godz. 11:30
0

dziekuje Kkarutku... wzruszylas mnie...

mam ochote wtulic sie w koc, przytulic do psa i przespac ta depresje co mnie dopadla...
K. nie ma... jest w delegacji, wroci jutro.... nie chce myslec o samotnej nocy...

zadzwonil przed chwila. poprosilam by nie nocowal u rodzicow lecz jechal dalej. zeby sie nie nakrecal razem z nimi. ze wszystko jest dobrze. zeby sie nie martwi. ze go kocham...

to ze tak sie kochamy ma tez paradoksalnie wady... bo wyczuwam ze jest mu zle.. nie dlatego nawet ze ktos go tak brzucal blotem, zmieszal i zbluzgal.. tylko dlatego ze wiedzial ze liczylam na ten slub koscielny, ze to wazne.... i ze sie rozczarowalam..przez jego przeszlosc jak mam mu powiedziec ze nie to jest wazne..... ze wazniejsze jest to ze jestemy, trwamy i cala ta wredna przeszlosc sie w tej chwili nie liczy....

ech...

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 11:29
0

DobraC, w takim razie niech nie bierze unieważnienia małzeństwa!! Bo przyjdzie taki dzień, ze jego była będzie chciała unieważnienia (bo sobie kogoś znajdzie) i to ona będzie miała wtedy problem.

U nas tez była taka nienawiśc przy rozwodzie, bzdury i kłamstwa wyssane z palca, a teraz ona ma kogoś i aż sika po nogach, zeby było unieważnienie małżeńtwa koscielne, i teraz nie będzie robiła problemów.

I wiem, że łatwo się mówi, ale olej to!! Wy jesteście szczęśliwi a to przecież jest najważniejsze!! niech sobie gada co chce, najbardziej ją zaboli jak Was jej knucia nie będą ruszały!!

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 11:27
0

DobraC, w takim razie niech nie bierze unieważnienia małzeństwa!! Bo przyjdzie taki dzień, ze jego była będzie chciała unieważnienia (bo sobie kogoś znajdzie) i to ona będzie miała wtedy problem.

U nas tez była taka nienawiśc przy rozwodzie, bzdury i kłamstwa wyssane z palca, a teraz ona ma kogoś i aż sika po nogach, zeby było unieważnienie małżeńtwa koscielne, i teraz nie będzie robiła problemów.

I wiem, że łatwo się mówi, ale olej to!! Wy jesteście szczęśliwi a to przecież jest najważniejsze!! niech sobie gada co chce, najbardziej ją zaboli jak Was jej knucia nie będą ruszały!!

Odpowiedz
kkarutek 2010-10-31 o godz. 11:20
0

DobraC, co ja Ci mogę mądrego powiedzieć. Przede wszystkim ściskam CIę bardzo mocno i życzę Ci, żeby spokój wewnętrzny szybko wrócił.
Nie warto wylewać łez z powodu tych podłych ludzi. Oni to wszystko robią z czystej zazdrości - ze jesteście szczęśliwi, że tak bardzo się kochacie, że życie razem tak Wam służy, że Miłoszek w drodze.
Trzymaj sie właśnie tych pozytywów i Waszej pięknej miłości. Może nie macie ślubu kościelnego, ale macie dużo więcej niż niejedno "kościelne" małżeństwo.
Jesteś przemiłą, ciepłą osobą i na pewno nie raz jeszcze powiesz, że masz wokół siebie ludzi, na których możesz polegać, którym ufasz.
Otrzyj oczki, pomyśl o Miłoszku, a na wieczór wymyście z K coś miłego.
:goodman:

Odpowiedz
DobraC 2010-10-31 o godz. 11:01
0

moze juz troche ochlonelam... moze jeszcze nie...
ale musze sie przed Wami wyzalic bo tak naprawde to nie mam z kim o tym pogadac...

cala sprawa dotyczy uniewaznienia malzenstwa K. Byc moze to byl blad, ale K. zdecydowal sie z zapoznaniem zeznan i dowodow zlozonych przez druga strone...
Zadzwonil do mnie roztrzesiony, wrocily jakies dziwne traumy, demony przeszlosci..
Bo przeczytal np....
o tym ze jego rodzice sa rozwiedzeni :o :o :o
o chorobie psychicznej swojej mamy :o
o tym ze na swiadkow powolywanie byly osoby ktore on widzial jeden raz a ktore swiadczyly ze jest bufonem sluchajacym mamy :o
o tym ze ja zdradzal jeszcze przed slubem, po slubie i po rozwodzie :o (no to ostatnie to jezcze by mozna bylo uwzglednic.....)
do zeznan dolaczone byly nasze zdjecia (nawet nie chce mi sie przypominac kto mogl je przekazac...), opisy lekarskie jego mamy (to samo)
pomijam fakt ze jednym ze swiadkow byl..... moj byly.....
pomijam fakt ze sklamal ze lezal w szpitalu od grudnia do czerwca (lezal grudzien-styczen) a ja w tym czasie obsciskiwalam sie :o .. pomijam fakt ze bylismy razem do maja...
ale to ze swiadczyl ze K. bil swoja zone... po prostu mna telepnelo...

a to tylko niektore z kwiatkow...

efekt jest taki ze biegly wydal opinie na nasza niekorzysc... prawdopodobnie wiec nie bedziemy nigdy mogli wziasc slubu koscielnego... choc przyznam ze w tej chwili mniej mnie to rusza niz fakt, ile trudu zadaja sobie ludzie zeby dokopac. jak bardzo umieja klamac. ile trzeba zaplacic - wtedy mozna miec wszystko...
wiem ze niektore z osob ktorym ufalam musialo podzielic sie swoja wiedza. nie ufaj nikomu? nie miej przyjaciol??

brzydze sie tym wszystkim. wstretne, okropne i... paskudne. czuje niesmak i...... taka zlosc na siebie, na nas... ze moglismy byc tacy sami... przynajmniej mielisbysmy to co chcemy.....
czuje zal do kosciola, ktory uniewaznia malzenstwa z 25 letnim stazem i 3 dzieci.... czuje zal...

boli ze skurwysynem trzeba byc w zyciu. bo wtedy osiaga sie cele...

K. odszedl z domu w jednej koszuli, swetrze, parze spodni i zapasowej parze bielizny w torbie. zostawil wszystko, pod przymusem kase przepisal notarialnie... pomijam rzeczy materialne - zostaly dokumenty, swiadectwa, ksiazki... ale nie ot to w sumie mi chodzi, to dobrze, tak chcielismy. do wszystkiego wspolnego doszlismy razem....

tylko teeraz ten niesmak... i zal... ze ludzie sa wredni.... ze moj byly swiadczyl... ja rozumiem - rozstac sie, to boli, ja rozumiem ze nie chce sie kontaktowac, ze nawrzucal mi... ale... swiadczyc???

nie rozumiem ze ludziom sie chce - tak bezinteresownie, po prostu byc podlymi...

i nie wiem teraz co poczac ze swoja wiara.
wiara w boga
wiara w kosciol
wiara w ludzi....

pomijam fakt ze kosztowalo nas to 2 lata nerwow i 5 tys...... bez pokwitowania oczywiscie....

ech....

boze jak boli.... boli po prostu. boli

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 10:46
0

DobraC to teraz mniej poetycko i racjonalnie co sie stalo
bedzie Ci latwiej i lepiej jak to z siebie wywalisz

mów

Odpowiedz
patunieczka 2010-10-31 o godz. 09:51
0

Wpółczuję sytuacji i naprawdę trzymam kciuki, żebyś znalazł sobie w siłę i dała radę...

Odpowiedz
DobraC 2010-10-31 o godz. 09:18
0

niestety to nie praca.
stare sprawy ktore nagle sie zaktualizowaly.... niestety - czesc z nich wplynie na moje zycie... choc teraz, w tej chwili glownie boli mnie to ze ludzie sa tak zli....

boze jak to boli.... jak mozna posuwac sie do rzeczy ktore sa az tak klamliwe....

moze gdybym sama byla tak przemyslna - nie bolaloby teraz... ale nigdy nie pomyslalabym zeby komus az tak szkodzic. moze dlatego tak mnie teraz zatyka...

Odpowiedz
patunieczka 2010-10-31 o godz. 09:15
0

:usciski: Tylko nie płacz... Ochłoń...
Różnych ludzi spotykasz w życiu, a tak właściwie ludzi i jakiś takich nie-do-końca-ludzi. Jak już źle trafiłaś, to uciekaj jak najdalej...

Jeżeli to w pracy coś złego, to w końcu to tylko praca...

Ściskam, nie daj się...

Odpowiedz
ediee 2010-10-31 o godz. 09:10
0

DobraC :usciski:

Co się stało?

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie